Autor: Ewelina (212.244.145.---)
Data: 2015-06-12 11:30
Mam pewien problem. Zawsze kiedy przystępuję do spowiedzi staram się, aby przeżyć ją jak najlepiej. Wyznaję swe grzechy po rachunku sumienia i szczerze za nie żałuję, obiecuję poprawę. Niekiedy nawet towarzyszą mi łzy szczęścia odpuszczonych mi grzechów i wtedy czuję się naprawdę radosna i wolna. Ostatnio przygotowywałam się do spowiedzi na Lednicy. Pragnęłam ją przeżyć tak jak ostatnią, lecz nawet nie wiem czy była ona ważna. Cały dzień bardzo źle się czułam, było strasznie gorąco a ja uradowana, że mogę wyznać swoje grzechy, nie mogłam się skupić na tej spowiedzi, chociaż bardzo chciałam i się starałam. Zabrakło prawdziwego żalu za grzechy, chociaż przed jak i po spowiedzi nadal żałowałam za wszystko. Mimo tego i tak postanowiłam mocną poprawę swego życia. Ale... czy ta spowiedź była rzeczywiście ważna, skoro zabrakło żalu za grzechy? Czy powinnam jeszcze raz przystąpić do spowiedzi i wyznać te same grzechy? Bardzo proszę o pomoc i odpowiedź, ponieważ ta myśl nie daje mi normalnie funkcjonować.
|
|