Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-11-13 23:05
Magda, myślę że to forum jest najlepszym dowodem/potwierdzeniem tego, co spotykamy w placówkach katolickich. Prawie wszyscy, którzy tu odpowiadali (na całym forum, nie mówię o tym wątku), to katolicy. Prawie wszyscy odpowiadają (przynajmniej teoretycznie), aby pomóc temu kto ma problem. Ale w odpowiedziach spotykamy się i z miłością, i ze złośliwością, i z ironią, i z troską, i z mądrością, i może nie z głupotą, ale z beztroskim lekceważeniem. Tacy właśnie jesteśmy. Były za to na forum także poważne i dobre odpowiedzi ludzi innych wyznań. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moderatorzy mnóstwo wypowiedzi nie publikują, jeśli autorzy przekraczają pewien poziom złośliwości czy głupoty. Mimo to część wypowiedzi boli. Czasem dlatego, że źle rozumiemy odpowiedź, czasem dlatego, że według odpowiadającego potrzebujemy ostrzejszej wypowiedzi, ale czasem tylko dlatego, że ktoś lubi tak sobie pisać. Lubi dogryźć. Nasze forum jest najlepszą próbką katolickiego życia (życia w katolickich placówkach, tu - na katolickim forum). Nie chodzi o to, że dzieje się tu wielkie zło, bo tak się nie dzieje (właśnie dzięki temu, że forum jest moderowane). Ale spotkanie z forum czasem boli, prawda? I bardziej boli właśnie dlatego, że to forum katolickie.
O to właśnie chodzi: praca w placówkach katolickich może boleć. Myślę, że każdy tę prawdę chciał jakoś (w lepszy czy gorszy sposób) wypowiedzieć. Na pewno większość (a może wszyscy) nie po to, żeby mówić jak to źle jest w Kościele, ale po to, żeby Tobie nie było żal, że w takim miejscu nie pracujesz. Żebyś nie czuła żalu, jeśli nie znajdziesz takiego miejsca. Żebyś spokojnie (pokornie?) przyjęła każdą pracę, jaką uda Ci się zdobyć - bo o każdą pracę teraz ciężko. Żebyś pamiętała, że w każdym miejscu można służyć Bogu i trzeba służyć Bogu.
Ponieważ nie chcę się powtarzać, to uzupełnieniem wypowiedzi może być mój post w wątku-córce: (klik).
Napisałaś "To prawda, nie spotkała mnie krzywda ze strony księży i nie jestem gotowa, by spotkać samych złych duchownych, może bym się załamała".
Może niesłusznie, ale mam wrażenie, że to jest odpowiedź na zdanie: "Może dlatego do katolickich placówek są rekrutowani ludzie po rozmaitego rodzaju studiach na uczelniach katolickich, bo im już nic zaszkodzić nie może i niczym się nie zgorszą." Ale ja tego nie odebrałam jako wskazanie, że księża są źli. Odebrałam to raczej jako złośliwość wobec ludzi po studiach na uczelniach katolickich :)) Jak widzisz, można różnie czytać to, co inni napisali.
No ale tak czy inaczej, nie pomogę w sprawie zasadniczej. Pracy w placówkach katolickich szuka się przez ciągłe szukanie, pytanie. Jak ktoś ma szczęście pytać wtedy, gdy akurat zwolniło się gdzieś miejsce, to ją znajdzie. W przeciwnym razie będzie ciężko, a pracować gdzieś trzeba. Próbowałam podpowiadać, że po katolickiej uczelni może być łatwiej (i chyba ta myśl dostała tę złośliwą odpowiedź Anny). Po teologii jednak teraz najczęściej pracuje się w szkole świeckiej, rzadko w placówce katolickiej. Chodzi mi bardziej o znajomości. O dziennikarstwie katolickim pisałam. Podobnie jak dobre są wolontariaty, właśnie ze względu na znajomości, gdyby się jakiś etat zwolnił. Pomoc w parafii niestety bardzo rzadko przynosi pracę zawodową. Tam jest raczej nastawienie na pracę bezinteresowną, nawet dożywotnio :)). A jeśli nawet będziesz miała szczęście, to rzeczywiście, finansowo to jest kiepska praca. Powiedziałabym nawet, że to jest jedyny prawdziwy stały minus w placówkach katolickich. Ale to nie jest moje osobiste doświadczenie, tylko relacje bliskich mi ludzi, którzy w takich miejscach pracują. (Największym plusem chyba zawsze jest nie pieniądze, nie atmosfera, tylko częsta możliwość poznawania nowych ludzi związanych z Kościołem. Może nawet to najbardziej kusi?).
Dlatego najlepszym połączeniem jest praca w warunkach świeckich plus jakiś wolontariat w Kościele :)) Dopóki się nie założy rodziny.
|
|