logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nienawidzę Boga
Autor: N. (---.play-internet.pl)
Data:   2017-10-02 23:27

(...) Moja żona zginęła w wypadku samochodowym 21.III.2010 r. Była w ciąży. (...) Miała na imię Teresa. (...) To jest wina (...) Chrystusa.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-10-03 02:30

N. "To jest wina" to nie Pan Bóg siedział za kierownicą samochodu.
Nienawiść niszczy Cię, zamyka Cię na życie.
Spróbuj wznieść oczy do nieba i powiedzieć - Boże ulecz moje pęknięte serce. Spróbuj wejść do kościoła i wyrzucić z siebie to niszczące uczucie nienawiści. Proszę spróbuj. Spróbuj choć przez chwilę rozważyć słowa:
"...Bóg jest miłością:
kto trwa w miłości, trwa w Bogu,
a Bóg trwa w nim" (1 J 4, 16)

"Nie opłakuj mnie.
Jestem tam, gdzie kończy się wszelki smutek.
Zapomnij o dręczących snach, o moich minionych cierpieniach.
Oby moje wspomnienie było bardziej promienne
niż pierwszy dzień wiosny.

Nie tęsknij za mną,
żadna rzeczywistość nas nie rozdziela.
Jestem, jak dawniej, blisko twej duszy.
Twoje strapienia wzruszają mnie jak kiedyś.

Żyj!
Masz obowiązek żyć!
A jeśli poczujesz, że odzyskujesz siłę,
źródło pociechy i pokoju, wtedy wiedz,
że to ja z innego świata,
odpowiadam na wołanie twej zbolałej duszy".


Cytat za: Claire d’Hennezel,
„W imieniu życia opowiedz mi o śmierci”
(Wydawnictwo Klucze, Gdańsk ok. 2008)

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Franciszka (---.146.8.254.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-10-03 15:50

Twoja żona zginęła. Co wiem o twojej tragedii? Nawet gdybym powiedziała, że też straciłam kogoś bliskiego, to zawsze mógłbyś powiedzieć, że jednak twoja strata jest większa, rana bardziej boli. Może tylko prowokacyjnie winą obarczasz Chrystusa, bo nie znajdujesz odpowiedzi na swoje pytanie, dlaczego tak się stało? Odpowiedzi może być wiele, ale nie usłyszysz tej jedynej, prawdziwej, jeśli nie oddasz tej krzywdy, która cię spotkała Panu Jezusowi Miłosiernemu. On nic nie odpowiadał, gdy Go obwiniano. Teraz też słucha, co masz Mu do powiedzenia. On pierwszy Ciebie umiłował i oddał za ciebie życie. Zmartwychwstał jako pierwszy z ludzi, aby wskazać nam drogę do wieczności. Nikt z ludzi nie może uzdrowić rany ludzkiego serca. Tylko Jezus Chrystus, którego Serce było najbardziej zranione, zarówno przez Jego najbliższych, którzy Go upuścili w chwili, gdy ich potrzebował, jak i fizycznie – włócznią rzymskiego żołnierza.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Alina (107.19.188.---)
Data:   2017-10-03 20:28

A Bog Cie tak bardzo kocha ze dal swojego jedynego Syna aby ten umarl na krzyzu za Ciebie aby otworzyc drzwi do nieba dla Ciebie. Czy Jezus zrobil cos zlego ze byl ukrzyzowany? On jest niewinny a byl skatowany okrutnie. Bog Ojciec musial patrzec na Jego meke, na Jego śmierć. A Jezus wzial dobrowolnie krzyz za Twoje i moje grzechy. Maryja byla pod Krzyzem i widziala swojego jedynego Syna na krzyzu. Co ona zrobila zlego aby tak cierpiec? Bog kocha Ciebie. Bog caly czas jest przy Tobie.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Majka (78.11.90.---)
Data:   2017-10-03 23:21

Rozumiem Twoją rozpacz i ogromne cierpienie, z którym zmagasz się do tej pory, choć minęło ponad 7 lat. Rana w Twoim sercu jest wciąż otwarta i nadal krwawi. Bardzo Ci współczuję, choć wiem, że pisząc te bolesne słowa nie tego oczekujesz. Gdy traci się najbliższe osoby w swoim życiu i nadzieję, żadne słowa wsparcia nie ukoją Twojego cierpienia, bólu i żalu. To bardzo trudne dla człowieka cierpieć w samotności.
Oskarżasz Chrystusa za winnego tej tragedii, ale czy słusznie? Czy On naprawdę jest winowajcą? Możesz powiedzieć "przecież mógł zapobiec, skoro jest Bogiem". Na pewno Bóg dawał sygnały ostrzegawcze tej osobie. Bóg nie pragnie tragedii człowieka. Bóg jest Dobry, jest Miłością. Czy Miłość może ranić, zadawać ból? Spójrz na Jezusa ukrzyżowanego, Jego Matkę cierpiącą pod krzyżem. Co czujesz? Czy On był winien? Połącz swoje cierpienie, ból, rozpacz, z cierpieniem Chrystusa i Jego Matki Maryi. Dwie Osoby cierpiące pod krzyżem: Matka Boża i Ty, złączone bólem i cierpieniem. Razem. Porozmawiaj o tym z Jezusem, powiedz co czujesz, powiedz o swoim bólu, tęsknocie, żalu… Możesz napisać list do swojej ukochanej żony i dziecka, którego nie widziałeś. Napisz, jak bardzo ich kochasz, jak bardzo tęsknisz… Dlaczego tak? 'Łatwiej' będzie Ci przeżyć czas żałoby. Bóg jest przy Tobie, cierpi z Tobą, ale nadal Cię kocha.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Estera (31.25.249.---)
Data:   2017-10-04 12:24

Przy żałobie trwającej tyle lat polecam kontakt z psychologiem.
Chrystus na pewno nie był sprawcą wypadku. Nie wymagaj od Niego zmiany praw fizyki. Być może uchronił Twoją żonę przed czymś, z czym by sobie nie dała rady, np. wieloletnią niepełnosprawnością.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Ina (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2017-10-05 12:56

Współczuję. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu czytałam o starszej pani, która po wypadku syna bardzo prosiła Pana Boga, by syn żył. Jak mówiła, już po śmierci syna, że "wymusiła" to to Bogu. I syn żył jeszcze sporo lat, potem wpadł w alkoholizm. Bardzo cierpieli oboje. I wtedy ona zrozumiała, że pewnie Pan Bóg chciał uchronić syna i zarazem ją również przed tymi następstwami. Szkoda, że zrozumiałam to tak późno, mówiła potem. Nie sugeruję podobnych wydarzeń, ale spróbuj pomyśleć, może ją i maleństwo, też zostało przed czymś straszniejszym, uchronione.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: alicja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-10-05 15:52

Piszę tylko dlatego do Ciebie, że jesteś w głębokim żalu. Nigdy nikogo nie oceniam, zostawiam to Panu Bogu. Ty jednak skłoniłeś mnie do wczucia się w Twoją sytuację. Wiesz każdy doświadcza w tym życiu i dobra i zła, bólu i radości. Nie wiem czemu myślisz, że w Twoim życiu miało być tylko cudownie. Wiem jak boli strata ukochanej osoby, bo podobnie straciłam swojego męża. Jednak mimo zwątpienia we wszystko dookoła, jedyną nadzieją jest właśnie Bóg. Wierzę, że mój mąż jest z Nim i wyprasza dla mnie łaski, które pomagają mi przezwyciężać ból, rozpacz, samotność.

"Jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko." (Pnp 8, 6-7)

W imię tej miłości zwróć swoje życie do Boga innej drogi nie ma. Jak myślisz czy Twoja żona chciałaby Cię widzieć w nie kończącej się żałobie, w obciążaniu Boga o to co się stało. Zadaj sobie kilka pytań nawet jeśli zostawisz bez odpowiedzi będą do Ciebie wracać i motywować do działania. Zycie ziemskie to tylko chwila jeśli nim dobrze pokierujesz spotkasz żonę i swojego Aniołka. Może warto się rozejrzeć i zobaczyć, że masz jeszcze wiele do zrobienia. Zaufaj Bogu, bo w Nim jest siła.
Zapewniam o modlitwie.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-10-05 16:01

A może zamiast nienawidzic Boga (bo naprawde nie ma za co - od Niego pochodzi tylko dobro), to może bardziej nienawidzic diabła (od niego pochodzi tylko zło), choc nie polecam w ogole nienawidzic, bo to niszczy przede wszystkim osobę nienawidzącą i daje uciechę diabłu. Bóg widzi twoje uczucia, emocje, proś Go o uzdrowienie, uleczenie z tego (spowiedz i komunia). Nie oglądaj się za siebie, lecz staraj sie zyc dalej. Moze czeka cię jeszcze piękna miłosc. Tylko skupiając sie na bolesnej przeszłości (pamiec o bliskich tak, ale nie rozpaczliwe rozpamietywanie i obwinianie), zamykasz się na to co moze cię spotkac dobrego w zyciu, ktore i tak jest bardzo krótkie w porownaniu do wieczności.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Alina (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2017-10-06 04:55

Trwać w prawdzie w czasach zamętu - ks. Piotr Glas:
https://www.youtube.com/watch?v=tp0LW9A9LxI

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: N. (---.play-internet.pl)
Data:   2017-10-07 19:46

Bóg ma miriady zastępów aniołów i świętych i mógł powstrzymać tego szalonego kierowcę, A moja żona była w pewnym sensie święta, nigdy nie spotkałem kogoś tak głęboko wierzącego, kto mnie wtedy doprowadził do tak głębokiej wiary - odnalazłem ostatnio ukojenie w utworze Breakout - co się stało kwiatom.

To jest skandaliczne, że ludzie piszą, że Bóg chciał uchronić moją żonę przed wpadnięciem w zło. Albo, że ja mam iść do jakiegoś świeckiego, bezbożnego psychologa, który mi całkiem rozwali psychikę.

Byłem zamrożony 7 lat i w końcu dotarło do mnie, że brzydzę się tym, co katolicy mówią w takich sytuacjach. Naczytali się katechizmu i są diabelsko przemądrzali.
A ja byłem facetem przed którym ludzie we wspólnocie charyzmatycznej klękali, żeby ich uzdrawiał (oczywiście nie swoją czarną magią tylko charyzmatami Ducha Św.). Chrystus zawsze ma idealną wymówkę, że przecież jest przybity do Krzyża. Co nie zmienia faktu, że Bóg Ojciec nie jest przybity do Krzyża.

Mam swietną ofertę pracy ze Stanów i wyjeżdżam, bo to miało miejsce w Polsce.

Jestem prawie pewny, że to była córeczka, ale ja nie jestem diabłem, (...) żeby dopuszczać powtórne małżeństwo (...).

Chrystus nigdy nie miał tej Jedynej i nie płakał po niej pod kołderką. Ale zawsze (...).

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Alicja (---.centertel.pl)
Data:   2017-10-10 14:01

Miałam w życiu trudne chwile myślę że moje modlitwy nie były nigdy wysłuchane. Jak prosiłam Boga o opiekę i dobrego męża to dawał mi oszustów i takich co mnie zdradzali. Trudno mi jest wierzyć. Jak Bóg da to co chcemy to jest dobry jak nie to go lubimy. Dużo osób tak myśli. Jak mam wszystko to mnie kocha a jak nie to nie wierzę w nic. Dużo osób tak myśli. Współczuję Tobie bardzo. Nikt nie zna planów Boga i nikt Go nigdy nie widział. A może zabrał Ci rodzinę po to bo są tam w niebie i to dla nich dobre, są z aniołami. Wszyscy tam przecież kiedyś pojdziemy i tam sie spotkamy. Teraz myslę że to nie Bóg jest zły tylko ci ludzie tacy sa i sami sobie takie życie stwarzają. Przecież Królestwo Boże nie jest z tego świata. Teraz jestem sama i pewnie zostanę ale nie martwię się już tym bo Bóg mnie kocha bez wzgledu jak wyglądam i ile mam kasy. On nie patrzy tak jak ludzie. I mnie aż do śmierci nie zostawi. Pozdrawiam.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: grześnica (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2017-10-10 14:49

Trzeba emocje dopuścić do głosu by zostały przemienione - ks. Piotr Pawlukiewicz
https://www.youtube.com/watch?v=xzitYRqDtjA

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Takajedna (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2017-10-10 22:04

A moze spojrzec na to z innej strony?
Bog z milosci do Ciebie pozwolil Ci spotkac dobra kobieta, ktora dane Ci bylo poslubic. Bog z milosci do Ciebie pozwolil Ci spedzic z nia X lat po slubie. Bog troszczy sie o Ciebie na tyle, ze masz prace i teraz dostales nawet oferte pracy w USA, by tam dojsc do siebie i sie troche wyciszyc.
Czy nadal nienawidzisz Boga?

Niestety wielu ludzi wierzy, dopoki wszystkie ich modlitwy sa wysluchiwane i wszystko idzie jak z gorki. Gdy pojawi sie prawdziwe nieszczescie, buntuja sie i odchodza od Boga. W sytuacji kiedy wszystko sie wali i niczego nie mozemy zrozumiec sa dwa wyjscia: albo ufasz Bogu, szukasz w Nim ratunku i probujesz sie do Niego zblizyc, albo odchodzisz od wiary i zyjesz po swojemu. Wybor zalezy tylko od Ciebie.
Mysle, ze Bog patrzy z gory na Ciebie i zastanawia sie: "Drogi N., ktora droge Ty wybierzesz?" I niezaleznie od tego, na co sie zdecydujesz, nadal bedzie o Ciebie zabiegal.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-10-10 23:47

N, jesteś chory z nienawiści do Boga.
Czy według Ciebie osoby dobre, prawe czy - jak napisałeś - święte są wolne od chorób, od złych wydarzeń, od śmierci? W ludzkim odczuciu nie ma dobrego wieku na zakończenie życia doczesnego.

"...kto mnie wtedy doprowadził do tak głębokiej wiary"

Głęboka wiara oparta na Słowie Bożym mówi:
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą" (J 5,24-25).

Twoja zona, o której piszesz, że nigdy nie spotkałeś nikogo tak głęboko wierzącego odchodziła z życia doczesnego do życia wiecznego. To ona prowadziła Cię do wiary, nie niszcz tego owocu, czcij pamięć o żonie trwając w tym co miało dla niej tak wielką wartość.

"To jest skandaliczne..."
Niesłusznie atakujesz, Ina nie napisała, że Twoja żona mogła wpaść w zło tylko, że być może została przed czymś uchroniona. To mogła być choroba czy inne trudy życia.

"Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał" (Ps 139, 16).

"Naczytali się katechizmu i są diabelsko przemądrzali."

A dlaczego diabelsko przemądrzali? Naczytali się nie tylko katechizmu, ale i Słowa Bożego. W Piśmie Świętym śmierć, która dotyka człowieka trwającego w bliskości z Bogiem, nie jawi się jako zło, a wręcz przeciwnie:

"lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego
ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9).

"A ja byłem facetem przed którym ludzie we wspólnocie charyzmatycznej klękali, żeby ich uzdrawiał (oczywiście nie swoją czarną magią tylko charyzmatami Ducha Św.). Chrystus zawsze ma idealną wymówkę, że przecież jest przybity do Krzyża. Co nie zmienia faktu, że Bóg Ojciec nie jest przybity do Krzyża"

Ludzie, klękając przed Tobą, uprawiali bałwochwalstwo, a Ty popadasz w pychę.
Czy Twoim zdaniem Chrystus dla kaprysu dał się przybić do krzyża? Wymówka Chrystusa - błędna teza.
Jako kiedyś głęboko wierzącemu zapewne znana jest Ci istota Męki Pańskiej, Istota Boga w Trójcy Jedynego.

Możesz iść do psychologa katolickiego, wystarczy wpisać - psycholog katolicki, znajdziesz w wielu miastach.
Chyba już bardziej nie można Ci rozwalić psychiki, szukaj pomocy. Alternatywą a może pierwszym krokiem może być kapłan - kierownik duchowy, który naprostuje Twoje widzenie wiary.
Możesz Boga nienawidzić, nie ma przymusu miłości, ale co pozostanie z Twojego życia duchowego? Pusta dziura wypełniona amerykańskimi dolarami? Każdy ma prawo do swoich własnych wyborów, jeżeli ten wyjazd ma być ucieczką przed bolesnymi wspomnieniami. Ale to złudna ucieczka, bo Twoja dusza nadal pozostanie chora, czy tu czy tam.
Jesteś wdowcem i powtórne małżeństwo nie jest grzechem, ale dopóki nie uleczysz swoich bolesnych wspomnień, nie wiąż się małżeństwem z inną kobietą, bo ją skrzywdzisz swoją przeszłością.
Możesz też wybrać inną drogę:

"Synu, wylewaj łzy nad zmarłym
i jako bardzo cierpiący zacznij lament,
według tego, co mu przystoi, pochowaj ciało
i nie lekceważ jego pogrzebu!
Płacz gorzko i z przejęciem uderzaj się w piersi,
zarządź żałobę odpowiednio do jego godności,
dzień jeden lub dwa, dla uniknięcia potwarzy,
potem już daj się pocieszyć w smutku!
Ze smutku bowiem śmierć następuje:
smutek serca łamie siłę.
Tylko do chwili pogrzebu niechaj trwa smutek,
bo życie udręczone - przekleństwem dla serca.
Nie oddawaj smutkowi swego serca,
odsuń go, pomnąc na swój koniec.
Nie zapominaj, że nie ma on powrotu,
tamtemu nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz.
"Pamiętaj o moim losie, który będzie też twoim:
mnie wczoraj, tobie dzisiaj".
Gdy spoczął zmarły, niech spocznie i pamięć o nim,
pociesz się po nim, skoro już wyszedł duch jego" (Syr 38, 16-23).

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: ruslana (---.susi.pl)
Data:   2017-10-11 10:03

Mówisz, że twoja żona była świętą. Często bywa, że jak ktoś na ziemi osiągnie już świętość, to Pan Bóg go zabiera z tego świata jak najszybciej.
Odpowiedz sobie też na pytanie czy nie zrobiłeś sobie bożka ze swojej żony i małżeństwa i teraz masz pretensje o to do Boga.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: jedna z wielu (---.play-internet.pl)
Data:   2017-10-11 17:12

Nienawidzisz Boga, i co dalej? Dobrze Ci z tym? Jutro też Go będziesz nienawidził? I za rok, za dziesięć lat też? A po śmierci?
Był czas, że obwiniałam Boga za wszelkie zło, które mnie spotkało bez mojej złej woli, bez mojej winy. Miałam powody żeby Go nienawidzieć. Długo szukałam różnych odpowiedzi - dlaczego? Nie umiem powiedzieć konkretnie co mi pomogło. Droga każdego jest inna. Na pewno rozmowa z drugim człowiekiem, dla którego Bóg jest ważny, może pomóc. Mi pomagała też modlitwa do Maryi, różaniec. Mówiłam zawsze, że Maryja mnie nie skrzywdzi, i do Niej zanosiłam wszelkie prośby. Pamiętam jedną moją spowiedź, gdzie podeszłam do konfesjonału i dosłownie "wyrzygałam" cały mój ból. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, czy nie, ale to był jakiś kolejny etap. Tych etapów było więcej.
Dziś wiem, że Bóg nie chce, aby człowiek cierpiał. To nie Bóg jest powodem cierpienia. Cierpienie weszło na świat przez zawiść diabła. Często powodem cierpienia jest brak miłości i mądrości, albo czyjś konkretny grzech. Ale to nie Bóg jest winien. Wierzę też, że w każdym niewinnym, cierpiącym człowieku cierpi niewinny Chrystus.
Możesz te słowa przyjąć, albo nie, ale wiem, że w buncie i nienawiści nie znajdziesz ukojenia.

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-10-11 17:20

Twierdzisz, że żona doprowadziła Cię do głębokiej wiary. Gdyby Twoja wiara w Boga była naprawdę głęboka, nie pisałbyś po 7 latach od tragedii, że Boga nienawidzisz, nie stawiałbyś Mu absurdalnych zarzutów. Człowiek głębokiej wiary służy Bogu (i ludziom) - zawsze, w każdych okolicznościach. Służy z miłości (nie jak niewolnik). Ty natomiast uważasz, że to Bóg powinien Tobie służyć. Ty uwierzyłeś w "boga", który miał Ci zapewnić życiowy sukces. Nic więc dziwnego, że w tę Twoją naiwną wiarę, wmieszał się szatan, oskarżając Boga o zło i rozpalając w Tobie nienawiść do Niego. I nic dziwnego, że słowa "diabeł", "diabelski" stale Ci towarzyszą. Ty się pozwalasz prowadzić złemu.

Kto wie czy zły nie prowadził Cię od dawna. Jeszcze wtedy, gdy byłeś we wspólnocie. Napomknąłeś o uzdrawianiu z tak straszną pychą, że nie sposób jej nie dostrzec. A pycha od Boga nie pochodzi. Opierając się na tym, co dotychczas napisałeś, mocno powątpiewam, czy ten dar uzdrawiania, którym się przechwalasz, miał cokolwiek wspólnego z charyzmatami Ducha Świętego.

Masz bardzo złe mniemanie o katolikach, ale właśnie do nich zwróciłeś się o pomoc. Napisałeś przecież na katolickim forum. No po co, powiedz?

Kim jesteś? A może kim byłeś? Katolikiem chyba nie. A jeśli nawet tak, to ewidentnie potrzebna jest Ci głębsza formacja w wierze. Ta, którą otrzymałeś od żony, najwyraźniej nie wytrzymała próby.

Jak myślisz, do czego chce zachęcić Cię Twoja kochająca żona, która - jak zapewne wierzysz - nie znalazła się w piekle, tylko jest w rękach Boga? Do kontynuowania współpracy z szatanem czy do powrotu do Boga?

 Re: Nienawidzę Boga
Autor: iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-10-12 20:54

Mój znajomy, który stracił w wypadku jedynego synka powiedział mi takie słowa. "Dziękuję Bogu za to dziecko, które pomimo bardzo krótkiego życia (8 lat), mnie ojca doprowadził do gorącej wiary w Boga". Opowiadał mi, że jego synek codziennie wieczorem prosił ojca, żeby się z nim modlił. Ojciec był niepraktykujący ale syn był dla niego całym życiem, więc nie chciał dziecku odmawiać. Stała się tragedia, jego syn zginął w wypadku potrącony przez samochód. Jedyne dziecko, rodzice bardzo rozpaczali. Pomimo tego ojciec codziennie klękał do modlitwy i nie opuszczał niedzielnej Mszy świętej. Na początku jak mówił, robił to dla synka, żeby tam w niebie nie musiał się wstydzić za swojego ojca. Z biegiem czasu zauważył, że już nie tylko sie modli dla dziecka ale z potrzeby serca. Pomimo tej tragedii odnalazł sens życie. Wnet też zmarła jego ukochana żona a w 2 lata po jej śmierci zmarł on sam. Kilka miesięcy przed śmiercią był zupełnie przykuty do łóżka ale zawsze jak go odwiedzałam był pogodny i czekał z utęsknieniem na spotkanie z Bogiem i swoją żona i ukochanym synkiem.
To tylko taki jeden przykład ale tych przykładów znam więcej.
Nienawiść i rozpacz tylko Cię rujnuje, a to i tak nie zwróci ci Twojej ukochanej żony i dziecka. Myślisz tylko o swoim bólu a nie obchodzi Cię, co ona czuje jak widzi Cię w takim stanie?
Ja też straciłam swoich bliskich w bardzo młodym wieku. Zostałam na tym świecie sama. Bóg dał mi w zamian kochanego męża i synka.
Twoje życie Twój wybór. Jeżeli chcesz żyć w ciemności rozpaczy i nienawiści to będzie Tylko Twoja wina a nie Boga. On na Ciebie czeka i nigdy z Ciebie nie zrezygnuje.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: