logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Patryk (15 l.) (---.ip.oxynet.pl)
Data:   2017-11-22 16:12

Witam. Zwracam się z serdeczną prośbą o radę, wskazówkę. Mam 15 lat, niedługo przyjmuję sakrament Bierzmowania. W pewien szczególny sposób czuję Bożą obecność w moim życiu. W bardzo mocny, ale i wręcz "dręczący" mnie bez przerwy sposób odczuwam pragnienie bycia idealnym wobec Boga, ciągle oglądam filmy na yt o chrześcijaństwie, głównie "Ku Bogu", modlę się często Koronką do Bożego Miłosierdzia (nieraz szczerze płacząc ) Mam wrażenie, jakby Pan mnie do czegoś wzywał. Po głowie latają mi ciągle sceny z filmów, takich jak "Siostra Faustyna Kowalska", "Ojciec Pio", czy inne podobne. Wiążę też plany życiowe ze służbą zakonną. Ale od dłuższego czasu czuję się jakiś niechętny do tego wszystkiego. Bardzo poważnie podchodzę do spraw duchowych, lecz czuję w środku, jakby wszystko mnie przerastało, jakby Pan chciał ode mnie wiele, a ja wymawiam się swoją ludzką słabością. Czy takie podejście jest odpowiednie? Dodam, że mam teraz próbne egzaminy i takie "ofiarnicze", "przymusowe" myślenie o Bogu nie sprzyja mojej nauce. Podejrzewałem noc zmysłów, podejrzewałem noc ducha, potem przeczytałem o acedii, gdzie WSZYSTKO- co do jednej kreseczki zgadzało się z moim życiem. Do ludzi podchodzę tak sobie, jestem raczej milczący, a tak patrząc od środka czuję się strasznie negatywnie do wszystkiego nastawiony, jakbym chcąc zbliżyć się do Boga tylko się od Niego oddalał. Mam przed oczyma obraz siebie w wysokich kręgach nieba i tak dalej, czuję się dziwnie "wyjątkowy", właśnie jak ojciec Pio I TAK DALEJ. Tak bardzo się to we mnie utrwaliło(taki sposób bycia), że zaczyna mnie to przytłaczać, naciskać, jakbym nic nie mógł, jakby wszystko, co mnie w życiu spotyka było sprzeczne ze wszystkim, co mogę sobie wyobrazić. Czuję się, jakby(i tu sedno)- Bóg rządał ode mnie więcej, niż tyle, bym to mógł poskładać do kupy. Czuję się strasznie leniwy pod względem duchowym. Leniwy- to znaczy przygnębiająco zniechęcony... swoją niechęcią. I tu już naprawdę sedno- czuję, że taki styl życia, bytu w ogóle do mnie nie pasuje, jest sprzeczny z moją naturą (może dlatego, że jestem młody i mój margines możliwości jest dosyć mały). Im bardziej rozeznaję wolę Bożą, tym bardzie mi się odechciewa, bo np. wyobrażam sobie, że codziennie muszę coś zrobić dla mojego zbawienia, swego rodzaju dobry uczynek, aby ten dzień był miły Bogu. Ale moje nastawienie do tego wszystkiego, i myśl o ciągłym podejmowaniu wysiłku tak mnie przygnębia, że czuję się jakiś "nieobecny", jakbym patrzył na świat przez folię. Czy moje podejście (dla mnie, szczerze mówiąc "bez wyjścia") jest dobre, i czy w tym wieku powinienem się tak przejmować moim zbawieniem? Co zmienić, abym odzyskał taki wewnętrzny spokój? Czy jestem dziwnym przypadkiem?
Z całego serca dziękuję z góry za odpowiedź.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Kitty (---.play-internet.pl)
Data:   2017-11-22 17:35

W tym wszystkim, co piszesz, strasznie pachnie dumą, koncentrowaniem się na sobie, nie na Bogu. Może się mylę, może do Twojej wypowiedzi wkradł się przypadkiem taki egzaltowany, egocentryczny ton, ale zastanów się nad tym, czy w całym Twoim obrazie SIEBIE z BOGIEM nie brakuje aby miejsca dla innych ludzi. Narzucasz sobie jakieś nakazy zaobserwowane w filmach, wykańczasz się nimi, wyobrażasz sobie wielkie plany wobec Ciebie i wysokie miejsce w Niebie, ale popatrz też na sąsiada, znajomych, nieznajomych - w nich też jest Chrystus, też ma wobec nich plany. Nie staraj się koncentrować na swojej świętości, bo możesz nie zauważyć, że zmieniłeś kierunek i - porwany wyobrażeniami na swój temat - nawet o tym nie wiesz.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: wyszywaczekwredny (---.net.pulawy.pl)
Data:   2017-11-22 20:37

wyłącz te filmy i do roboty się weź.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2017-11-22 21:09

Patryku,

"Czy jestem dziwnym przypadkiem?"
Nie, nie jesteś.

W sprawach duchowych najlepiej porozmawiać z księdzem w realu; on już będzie wiedzieć najlepiej, jak Ci pomóc lub do kogo i gdzie skierować.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2017-11-22 21:14

Patryku, wyobraźnia pozwala nam przetrwać trudne chwile w życiu ale nie przesadzaj :)
Znajdź może jakieś hobby dla siebie gdzie dasz upust swoim fantazjom.

Święci przeżywali swoje życie a Ty masz swoje życie, które jest także piękne, bo właśnie Twoje. Możesz do swojego życia zaprosić także innych i wtedy poznasz też świat kolegów czy koleżanek.

Co do przejmowania się o zbawienie, to chyba nie chodzi o przejmowanie, tylko o życie, dobre życie. Gdzie serce, sumienie, rozum podpowiada nam jak żyć, nie czyniąc sobie i innym krzywdy.

Wewnętrzny spokój przychodzi, kiedy dobrze czynisz, to masz radość, zadowolenie, chęć do życia.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-11-22 21:23

Warto porozmawiać ze spowiednikiem (najlepiej się umówić, bo w przypadku kolejki do konfesjonału ciężko) i powiedzieć o swoich problemach. Możliwe, że potrzebna jest konsultacja u psychologa z uwagi na trudne emocje i zły nastrój. Droga do zbawienia jest trudna, ale patrząc na Miłość i Dobroć Jezusa, Jego Przyjaźń z człowiekiem kruchym i słabym, można podjąć śmiało wędrówkę ku zbawieniu. Nie trzeba ciągle sprawdzać co, kiedy, komu i ile. Nie liczyć dobrych uczynków i nie cierpieć jak nie taki wynik. To nie zawody, a zwykła codzienność i posłuszeństwo Bożej nauce:) Dobry i Miłosierny Bóg i tak wie wszystko. Nie trzeba czytać, szukać i sprawdzać, jaka jest nasza wiara i do kogo/czego pasujemy. Mamy PASOWAĆ do Pana Jezusa i wiernie wypełniać Jego wolę.
Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra na każdy czas i odzyskania pokoju w sercu :)

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-11-22 22:11

Jesteś bardzo młody. Wielu chłopców w twoim wieku przeżywa fascynację życiem duchowym. Jeżeli już się czujesz - a z tego co piszesz tak wynika - tym zmęczony, to po prostu może zbyt intensywnie wkroczyles w ten temat. Może zastanow się i sprobuj zająć swoją uwagę np. czymś innym. Nie o to chodzi aby życie duchowe przeszkadzało Ci w np. nauce. Jeśli coś przeszkadza, to na pewno nie PAN Bóg. On pomaga. Spróbuj więcej wolnego czasu poświęcić na np. ruch na świeżym powietrzu. Aby dotlenic się. Lub uprawiać jakiś sport. Może jest coś co lubisz robić, np. gry, szachy, wiele jest teraz możliwości. We wszystkim trzeba zachowac równowagę, w modlitwie też. Pozdrawiam i życzę dużo radości i zadowolenia z pomocy, jaką ofiaruje nam PAN Bóg i modlitwa do Niego.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Franciszka (---.146.171.88.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-11-22 23:38

Dobrze, że "przejmujesz się" swoim zbawieniem. W każdym wieku trzeba dążyć do zbawienia. Tylko może za dużo filmów się naoglądałeś. Wnioskuję z twojego postu, że nie masz ugruntowanej wiedzy religijnej. Stąd może wynikać chaos w twojej wypowiedzi. Zniechęcenie pojawia się, kiedy nie dokładasz starań, aby coś zrobić. Ono prowadzi do zaniedbań. Zaniedbujesz swoje codzienne obowiązki, jeśli ulegasz ogarniającemu cię lenistwu. Może być coraz gorzej, jeśli nie otrząchniesz się z tego. Bez swojego zaangażowania, wysiłku niczego nie osiągniesz.
Jeśli już coś oglądałeś o św. Faustynie Kowalskiej, to powinieneś wiedzieć, że ona miała bardzo mocne poczucia swojej słabości. Tę słabość uczyniła swoim atutem i ją ofiarowywała Panu Jezusowi. Zachęcam cię do lektury "Dzienniczka": https://www.faustyna.pl/zmbm/dzienniczek-sw-siostry-faustyny/

"Wiążę też plany życiowe ze służbą zakonną" - Zakon nie jest służbą, ale formą życia. Podobnie jak małżeństwo jest formą życia. Aby twoje plany zrealizowały się, potrzebujesz łaski Bożej. To On sam wzywa po imieniu swoich wybranych. Najpierw trzeba mieć pewność, że zakon jest twoim powołaniem.
"Czuję się, jakby(i tu sedno)- Bóg rządał ode mnie więcej, niż tyle, bym to mógł poskładać do kupy" - Po pierwsze, to - moim "konikiem" tu jest ortografia, dlatego pozwolę sobie zauważyć, że słowo "żądał" pisze się przez "ż". 'Żądać' i 'rządzić' pochodzą od dwóch różnych rdzeni, łączy je tylko podobieństwo fonetyczne (czyli brzmienie w wymowie). Więcej na https://sjp.pl/

A teraz - do rzeczy. Aby "poskładać do kupy" to, co czujesz, pytaj Pana Jezusa na modlitwie, co tu i teraz masz robić. Pan Bóg nigdy nie żąda więcej, niż człowiek jest w stanie unieść. Nie jesteś też "dziwnym przypadkiem". Proponuję ci modlić się wytrwale do Ducha Świętego o Jego dary. Przygotowuj się do sakramentu bierzmowania. To przygotowanie też może być ci pomocne w poukładaniu sobie myśli, które przelatują ci przez głowę. Pomyśl o świętych i zastanów się, którego z nich wybrałbyś sobie na patrona. Przed sakramentem bierzmowania będziesz musiał to zrobić. Zamiast wyobrażać sobie siebie "w kręgach nieba", módl się za wstawiennictwem świętych i błogosławionych o potrzebne dla siebie łaski. Spokój przyjdzie, choć niczego nie gwarantuję. Jednak wytrwała modlitwa, regularne przystępowanie do sakramentu pokuty i pojednania oraz Komunii świętej są właściwą drogą do uzyskania spokoju wewnętrznego.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Pax (---.terminus.pl)
Data:   2017-11-23 09:47

Sprawa wymaga czasu - poszukaj kierownika duchowego. Może w pobliskim seminarium duchownym - ojciec duchowny znalazłby czas na rozmowę.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Martha78 (185.107.143.---)
Data:   2017-11-23 09:56

Witaj, Patryku. Zacznę może od końca. Pytasz "Czy jestem dziwnym przypadkiem?" Odpowiedziałabym raczej, że to normalne w Twoim wieku, nie zamartwiaj się. I spokojnie :)
Do decyzji czy wybierasz się do zakonu czy nie, masz kilka ładnych lat. Teraz przed Tobą egzaminy, więc podstawowym Twoim obowiązkiem jest nauka. Przyznaj uczciwie (nie musisz odpowiadać na forum) czy Twoje zainteresowanie pobożnymi filmami i częsta modlitwa nie jest formą ucieczki przed nauką i/lub stresem związanym z egzaminami?
To oczywiście dobrze, że interesujesz się życiorysami świętych i dobrze, że wyszukujesz takie filmiki, ale staraj się nie wyciągać pochopnych wniosków . Z tego, co mi wiadomo, to święci nie czuli się jakoś wyjątkowo - przynajmniej nie ci, wymienieni przez Ciebie - św. Faustyna i św. Ojciec Pio. Nie możesz też stawiać sobie sam diagnozy - noc zmysłów, noc ducha, acedia... To nie są pojęcia do samodzielnego stwierdzania u siebie, bo zwykle pasują do większości z nas:))) Poza tym rozpoznaje się te stany po fakcie z dłuższej perspektywy życia.
Pamiętaj też (zapewne wyczytałeś w życiorysach świętych), że Jezus nikogo nie dręczy ani nie przymusza. Jeśli już kogoś wybiera "szczególnie" to przygotowuje i daje warunki. Takie minimum z minimum jakie daje Bóg - to stały spowiednik i kierownik duchowy. Po to żeby go słuchać, bo samemu to się można w swoich odczuciach pogubić. A tak - choćby się waliło i paliło słucha się na 100% spowiednika i ma się spokój:) Jeśli zamiast czuć się wyjątkowym i podsycać to uczucie wzniosłymi filmikami, spowiednik każe Ci się uczyć do egzaminu, to się uczysz i nie ma zmiłuj. Więc może na początek znajdź kogoś zaufanego - nie wiem, może katechetę, może jakiegoś duszpasterza młodzieży i powiedz to, co tu napisałeś.
Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa. Napisałeś "jestem raczej milczący". Co to znaczy? Jaki masz kontakt z rodzicami/rodzeństwem/rówieśnikami?
Czy Twoje przemyślenia nie wynikają z poczucia osamotnienia? Masz 15 lat a to za chwilę będzie wspaniały czas na życie wspólnotowe. Zaangażuj się, teraz jest tyle możliwości. Może już niedługo jakieś wyjazdy rekolekcyjne dla młodzieży?
Zobaczysz, że wiarę można przeżywać w radości, bez lęku i strachu "przed misją":)
Jeśli szukasz wzoru świętych to polecam szczególnie tych młodych - czy słyszałeś kiedyś o kimś takim jak Pier Giorgio Frassati? A może o bardziej współczesnej błogosławionej Chiarze Badano? A może nasza (jeszcze nie oficjalna święta) Helena Kmieć? Zobacz ile w nich wolności i radości. Czego i Tobie szczerze życzę.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: ??? (---.17-3.cable.virginm.net)
Data:   2017-11-23 12:25

Wprawdzie jest teraz nie najlepszy okres na chodzenie po górach, ale zawsze możesz jeździć na rowerze, a za chwilę będzie świetny czas na narty. Spróbuj - to ci dobrze zrobi.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Kasia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2017-11-23 13:53

Witaj Patryku. Twój opis przypomniał mi siebie sprzed roku i nie są to przyjemne wspomnienia. Niemalże doprowadziły do porzucenia wiary i uznania, że jestem chora psychicznie :) gdyby nie tak silne pragnienie Boga, tęsknota za Nim naprawdę poszłabym do psychiatry, ale to mnie trzymało w ryzach ;)

A teraz na poważnie. Nie muszę pisać jak było, bo Twój opis to dokładnie ja. Wiesz co pomogło? Kiedy naszły mnie te myśli, że Bóg chce ode mnie więcej, a byłam już tak zmęczona, zniechęcona, wręcz depresyjna itp powiedziałam - pewnie prowadzona przez Ducha Świętego - "Panie Jezu, jeśli te myśli i uczucia nie są od Ciebie, to proszę niech odejdą teraz". Spłynął na mnie ogromny spokój, wszystko się wyciszyło. Wzięłam długopis i zaczęłam pisać. Zrozumiałam, że wpadłam w niezłą zasadzkę złego ducha, manipulował mną jak dzieckiem. W tym wszystkim nie było Boga. Pragnęłam Go, ale uciekałam sądząc tak jak Ty, że chce ode mnie wiele, o wiele więcej niż jestem w stanie z siebie dać. Zrozumiałam, że tak dobrze to Boga nie znam, że żyje w złudzeniu. Szatan wziął sobie na cel moją ludzką pychę, i nieźle mu szło. Bóg się zlitował w końcu ;)

Bóg chce od nas żebyśmy żyli według drogowskazów jakie nam dał, żebyśmy wprowadzali Ewangelie w życie. Z kim jadał Jezus? Jakich apostołów wybrał? Przyjrzyj im się w Ewangelii. Czy oni byli idealni? Perfekcjonizm to droga donikąd. Kiedy się nie udaje, człowiek się rozsypuje, traci wiarę w siebie i swoje możliwości. Wystrzegaj się tego jako zła. Pozwól sobie być nieidealnym, niech Jezus Cię przemienia. Patrząc na świętych i również własną relacje z Bogiem, im bliżej Jego się jest, tym MNIEJ człowiek czuje się wyjątkowy tak na prawdę, ale pogłębia się miłośc do Niego, i pragnie się iść za Jego głosem. Zboczysz z drogi? ZAWSZE woła. A jak? To już zależy od relacji jaką z Nim stworzysz.

Postaraj się wejść w relację z Bogiem, rozważaj Pismo święte, zostaw na razie wszelkie filmiki itp. Naroiło się tego wszystkiego jak nie wiem. nie mówię, że to źle, ale z pewnym ograniczeniem.

Wycisz się. Pobądź z Nim, tak szczerze, stań wobec Niego takim jakim jesteś, bez udawania, bez tej duchowej zachłanności i pozwól niech do Ciebie mówi. Cokolwiek by się pojawiało proś w Imię Jezusa, żeby odeszło.

Z doświadczenia wiem, że Bóg mówi w ciszy, delikatnie, natchnienia przychodzą cicho, są jakby do głowy weszła myśl, ale nie gwałtowna, taki delikatny podmuch wiatru.

Wypisz do czego te uczucia, myśli itp Cię prowadzą. Czy Twoja miłośc do Boga jest większa? Czy czujesz się z Nim bliżej? bardziej Go słuchasz? Jesteś chętny przyjąć wszystko, co Ci da? Ufasz Mu bezgranicznie jak dziecko? Dlaczego nie powiesz tego jakiemuś księdzu? Czujesz opór? Ja też czułam. A dlaczego? Bo pewnie sprowadziłby mnie na ziemię, a zły tego nie chciał ;)9

Zasłuchaj się. pozwól Mu do siebie mówić. Adoracja i modlitwa w ciszy, nawet samo milczenie. Niech mówi. Pozwól Mu na to. Niech sobie myśli latają, Ty całą mocą staraj się skupić na Nim, oddychaj i powtarzaj imię Jezus. Tylko On i Ty, nic poza tym.

Co do zakonu, to Ty tego chcesz. Obgadałeś sprawę z Jezusem? On Cię tam chce? Mam narzeczonego i w tym okresie o którym piszesz też myślałam, że zakon. Guzik prawda. Kiedy już pozwoliłam się prowadzić i nie przeszkadzałam tak bardzo własnym widzimisię wszystko się zmieniło. Ale zostawiłam się do dyspozycji Boga, jakby chciał mnie gdzieś, to ja jestem. I wiesz co? W Boże Ciało weszła mi do głowy myśl: Opiekun medyczny. W ŻYCIU bym nie pomyślała, chciałam raczej coś ze zwierzętami, technika weterynarii. Ale pragnienie było tak silne, że w końcu złożyłam papiery myśląc sobie "jak się pomyliłam, to trudno". Kocham ten zawód, choć jest trudny i wymagający- odnalazłam się w szpitalu, wśród chorych i cierpiących.

Więc jeszcze raz: prowadź dzienniczek duchowy, przygladaj się myślom, uczuciom, do czego one prowadzą. Ewangelia obowiązkowo, częsta Komunia i ta zbawienna cisza. Poza tym bądź sobą. Tym nieidealnym, młodym chłopakiem, którym po prostu jesteś i takim stawaj przed Bogiem, bo On nie wchodzi w nasze teatrzyki, nie chce brać w nich udziału, za to zły duch bardzo chętnie będzie grał pierwsze skrzypce.

Pamiętaj, że zbawienie to nie nagroda za dobre uczynki, Bóg nie siedzi i nie odhacza tego, co zrobiliśmy, czego nie zrobiliśmy, a powinniśmy. Zastanów się nad obrazem Boga jakiego masz w głowie. Szukaj w Ewangelii tego, jaki jest na prawdę. I rozmawiaj z Nim. Pytaj. Odpowie, tylko cierpliwości i nie narzucaj Mu jak ma odpowiedzieć :)

Z mojej strony to chyba tyle. Wiem, że to trudny czas, łatwo wpaść w złudzenia, a zły duch nie śpi, on krąży i patrzy kogo pożreć. Nie wystawiaj się jako ofiara. Bądź czujny i ZAWSZE wołaj do Jezusa jeśli masz wątpliwości.

Trochę pogmatwane, ale mam nadzieję, że coś Ci pomoże. Z Bogiem.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: weronika (---.play-internet.pl)
Data:   2017-11-23 15:09

Franciszko, ostrożnie z "Dzienniczkiem" s. Faustyny. To za poważna lektura dla piętnastolatka z takimi problemami. Uważam, że w życiu Patryka jest przesyt sprawami duchowymi.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Mateusz (31.42.19.---)
Data:   2017-11-23 15:26

"Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba".
Miło to słyszeć. Wiedz tylko, że wszyscy najbardziej znani święci prezentowali zupełnie inną postawę. Wspólnym mianownikiem dla większości z nich była chęć służenia w pierwszej kolejności Bogu, a zaraz potem innym. Siebie widzieli gdzieś tam na końcu i nie zabiegali o zaszczyty, czy jak to ująłeś w temacie "wysokie kręgi Nieba". Zresztą nawet w Biblii jest napisane: "On (Jezus) usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!" (Mk 9,35).

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-11-23 15:32

Zostaw filmy, zostaw książki religijne. Przerastają Cię. Rzucasz się na cokolwiek religijnego, wychwytujesz elementy i stawiasz sobie autodiagnozy, przerobiłeś po omacku ćwierć historii duchowości, od nocy ciemnej po acedię, i pożytku to nie wniosło, tylko zamęt. Prawda?
Moim zdaniem przydałby Ci się (oprócz innych zajęć, ruchu, sportu, hobby, kontaktu z ludźmi, zaangażowania w dobro dla nich) kierunek: opieka duchowa, stały spowiednik, kierownictwo duchowe (przyłączam się do Marthy). I posłuszeństwo - czytanie tego, co kierownik wskaże, co zaaprobuje, z możliwością zadawania pytań; nierzucanie się samodzielnie a bez kompetencji na klasykę itp.
Masz tylko 15 lat i nic dziwnego, że pewne sprawy Cię przerastają (mam kilkakrotnie więcej i mnie zresztą przerastają też). Prowadzenie dzienniczka bez kierunku, bez rozmów także jest nieco ryzykowne: koncentruje na sobie, pozwala na wspomniane autodiagnozy. Potrzebujesz obiektywizacji, a nikt z nas sam tego nie dokona. Modlitwa tu nie musi wystarczać.

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Patryk (15 l.) (---.ip.oxynet.pl)
Data:   2017-11-23 15:41

Nie wiem, jak mam dziękować :) Gdy czytam Wasze odpowiedzi, coś się we mnie rusza, iskierka MIŁOŚCI, poczucie, że wreszcie odnalazłem spokój. Wiem, że wiele jeszcze przede mną. Miałem tak zamglone oczy, swoim, można powiedzieć rygorystycznym pragnieniem dogodzenia Bogu. Będę szukał ciszy, cichego podmuchu wiatru i w żywej radości pozwolę Mu się prowadzić :) Szczególnie dziękuję Kasi za zrozumienie i za to, że w pewien sposób nakierowałaś mnie na głos Boga. Zrozumiałem, że Bóg nie jest jakimś szefem, który liczy nasze dobre uczynki. On jak nikt mnie rozumie i przemawia do mnie - po prostu nie dałem Mu dojść do głosu. Nie będę się rozpisywał, po prostu DZIĘKUJĘ. <3 Bóg zapłać :)))

 Re: Mam obraz siebie w wysokich kręgach nieba.
Autor: Kasia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2017-11-23 20:08

Cieszę się, że jakoś pomogłam. Ale weź pod uwagę też rady innych o stałym spowiedniku, kierowniku duchowym. Kimś po prostu mądrzejszym, o dojrzałej wierze kto Cię poprowadzi, w jakiś sposób uformuje.

Z Bogiem Patryku i życzę wszelkiego dobra na każdy czas :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: