Autor: Martha78 (185.107.143.---)
Data: 2018-01-01 13:55
Długo zastanawiałam się, czy napisać, ponieważ niezmiernie rzadko dzielę się tym przeżyciem. Jest ono z gatunku tych, w które sama nie byłabym skłonna wierzyć i przypisałabym je raczej wybujałej fantazji opowiadającego.
Pytałeś czy to się zdarza. Często - rzadko - nie wiem. Mnie się zdarzyło i to poza spowiedzią, w trakcie rozmowy ze księdzem o sprawach trzeciorzędnych. Niespodziewanie kapłan odniósł się do sprawy bardzo dla mnie ważnej, o której nawet słowa nie wspomniałam, przypominając mi okoliczności, z taką dokładnością, jakby był ich naocznym świadkiem; zresztą rozpoczął słowami "A pamiętasz jak...". Było to o wydarzeniach, o których nikt nie wie, a jego słowa mówiły o trosce i nadzwyczajnej ingerencji Jezusa w moje życie. Nie muszę chyba pisać, jak bardzo mnie to zaskoczyło a jednocześnie wzrusza do dziś. Minęło już prawie 20 lat, były momenty mojego całkowitego odejścia od Boga, nie zawsze było mi po drodze z Jego przykazaniami, ale tamto wydarzenie sprawiło, że nie umiem zaprzeczyć Jego istnieniu i miłości. Jestem niesamowicie wdzięczna, bo uważam to za wielką łaskę.
|
|