logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (30 l.) (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-05-31 16:58

Witam serdecznie,
piszę tu pierwszy raz, bo już nie daję sobie rady. Nawet nie wiem od czego zacząć temat, bo jest tego bardzo dużo

Mam prawie 30 lat i czuję się oszukana przez Boga.
Jako mała dziewczynka byłam usmichnieta i radosna, potrafiłam się cieszyc z każdej nawet najmniejszej rzeczy, chętnie chodziłam do koscioła, udzielałam się w spiewaniu w kosciele itd. Wtedy jeszcze nie byłam świadoma, że czeka mnie piekło w życiu. Największe problemy zaczęły się w okresie gimnazjum. Wpadłam w ogromną depresję, zaczełam bać się ludzi, a przy tym bardzo im zazdroscilam, że nie mają takich problemów. Zaczęły się myśli samobójcze, płacze, lęki, napady paniki. W tym czasie byłam bardzo wierzaca, chodziłam nawet na pielgrzymki w intencji zdrowia itd, ale nawet na pielgrzymce czułam sie fatalnie psychicznie. Potrafilam wejsc do kosciola i sie rozplakac, a obok mnie szli szczesliwi ludzie. Nie wiedzialam, czemu Bóg na to pozwala, żebym tak bardzo cierpiala. Ale modlilam sie nadal, mama rowniez skladala intecje modlitewne za moje zdrowie. Chodziłam do lekarzy, brałam tabletki, ale wciaż nic mi nie pomagało. Jestem dobrą osobą, bardzo wrażliwą, nigdy nie chcialam nikomu zrobić krzywdy, pomagalam ludziom w trudnych sytuacjach, zawsze mogli czuc we mnie wsparcie, a sama dostawalam wewnetrzne piekło. Moim najwiekszym marzeniem była wielka miłosc, ktos kogo pokocham, kto pokocha mnie załozenie rodziny, itd. Nigdy nie byłam w zwiazku, co było moim najwiekszym marzeniem, miałam zwiazki internetowe, które traktowalam bardzo powaznie, były moją ostatnia deską ratunku, ale kiedy mialo dojsc do spotkania ja sie balam, w koncu kazdy mnie zostawial. kazdy znajdywal sobie szczecie, miłosc, a ja zawsze zostawałam sama. Próbowalam terapii, ale lekarze nic nie pomagali, probowalam leków, ale nic nie pomagało, modlilam sie ale to tez nic nie pomagało. czasami pojawialo sie cos milego ale po krotkim czasie to tracilam nie wiem czemu :-(

Dziś jestem blisko 30 lat, z cała ta sytuacją męczę sie lat 12 i jestem bliska samobójstwa. Wciąż mam o tym mysli.

Byłam pewna, że Bóg zobaczy jak mi źle, jak konam, ale Bóg widzi te moje 12 lat i nie robi nic żeby poprawić moją sytuację. Obecnie jestem bez miłości, bez znajomych, z roznymi chorobami które daja każdego dnia ogromne cierpienie. Moja dusza strasznie cierpi, do tego jestem bezrobotna. Każdy każe cieszyć sie małymi rzeczami itd, ale ja nie mam z czego sie cieszyć. Dlaczego pomagajac innym oni dostawali to o czym ja marzyłam całe życie, a sama cierpie jakbym była najwiekszym grzesznikiem świata mimo że jestem naprawdę wrazliwą osobą z sercem na doni?:-( Dlaczego Bóg pozwala na to żebym w końcu coś sobie zrobila? :-( Zaczynam trochę wątpić w Boga, po tym co przechodzę. Bo nikt by tak nie wytrzymał. Patrze na ludzi w moim wieku, wiem ze każdy ma swoj krzyz, ale zazdroszcze innym. Dlaczego nawet ludzie zdradzający, bez wrazliwosci na drugiego człowieka mają sie dobrze, a ja zostałam z myslami samobójczymi? Czy Bóg nie może nic z tym zrobić? Po tylu latach tracę całkowicie nadzieje. Skoro lekarze, Bóg nie pomagaja, to kto ma pomoc? Ja też jestem tylko człowiekiem :-(

Bardzo prosze o jakąś odpowiedź, bo jestem u kresu sił i czuję sie oszukana przez Boga. chcialabym jeszcze podkreslic ze mam rodzenstwo, które radzi sobie swietnie w życiu, tylko mnie Bóg potraktował jak śmiecia. a ja nie mam pojęcia dlaczego, kiedyś wierzyłam, że Bóg mi pomoże, dziś widze, że w ogole nie jestem dla Niego ważna. I jest to dla mnie BARDZO przykre, gdyz wierzyłam całym sercem.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Ania (---.hypernet.biz.pl)
Data:   2018-05-31 18:19

Marto, bardzo mnie poruszyło to, co napisałaś. Rozumiem Twoje rozterki i ten cały żal, który masz do Boga. Wydaje Ci się, że On jest daleko, że się Tobą nie interesuje, że zapomniał, tymczasem wiesz, gdzie On jest?

W Tobie samej.

Tylko tam możesz Go znaleźć, w samym centrum Twojej ciemności, słabości i bezradności. On siedzi tam w Twoim sercu i czeka, aż się zaopiekujesz sobą i Nim. Wiem, jak trudno to dostrzec, sama się z tym zmagam. Ale uczę się wierzyć, że tak właśnie jest, że Boga najłatwiej spotkać w słabości. Jezus zawsze szedł w słabość i ciemność, za tymi, którzy byli słabi i poranieni. Identyfikował się z najsłabszymi, którzy nic nie mają, którzy są ubodzy. I nie wydaje mi się, żeby chodziło tu o ubóstwo materialne, ale właśnie o taką postawę kruchego i bezbronnego dziecka, które nie musi niczego kupować i zasługiwać sobie na miłość Taty. Bóg absolutnie nie chce Twojego cierpienia; On chce żebyś Go odwiedziła w swoim sercu, bo On tam właśnie jest! Jestem przekonana, że Jezus jest z Tobą w tej ciemności i tylko czeka, aż się z Nim tam spotkasz, aż przytulisz samą siebie, bo On jest właśnie w Tobie i z Tobą przeżywa to wszystko. Spróbuj zajrzeć w samą siebie, w swoje serce i właśnie tam zobacz Jezusa, który zawsze z Tobą był, cierpiał razem z Tobą i pokochaj Go w swojej słabości i kruchości, której On nie potępia, ale którą chce uleczyć Swoją Miłością. Bardzo Ci polecam adorację Najświętszego Sakramentu, takie bycie z Jezusem w ciszy i prostocie. Nie musisz nic do Niego mówić, po prostu siedź i patrz na Niego. Bądź przy Nim codziennie, słuchaj tej Jego ciszy, a zobaczysz, jak On powoli będzie Cię uzdrawiał, przynosił Swoje dobre myśli. Wspaniałym lekarstwem jest też Eucharystia: kiedy przyjmujesz Komunię św., poczuj, że Jezus jest w Tobie, bardzo subtelnie, rozmawiaj z Nim w swoim sercu i noś Go w sobie z największą czułością. Wtedy nauczysz się szanować i kochać samą siebie, nie będziesz chciała zrobić sobie krzywdy.

Proszę Cię, poczekaj, daj Jezusowi trochę czasu. Może brzmi to banalnie, ale naprawdę oddaj Mu wszystko, bez wyjątku, i rozwijaj z Nim bliską więź, osobistą relację. Nie próbuj być idealna, ale bądź dobra i wyrozumiała dla samej siebie. Pozwól sobie na to, bo w Tobie samej jest Jezus.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Kitty (---.play-internet.pl)
Data:   2018-05-31 18:49

Dość mocno rzuca mi się w oczy Twoje podkreślanie własnej dobroci i niemal braku jakiegokolwiek grzechu. Stawiasz się w opozycji do tych nieuczciwych grzeszników, którzy wiodą fajne życie, a Ty taka dobra, pobożna, wrażliwa dostajesz po plecach od Boga.
Po pierwsze - to tak nie działa, po drugie - prawdopodobnie nie doceniasz tego, co od Boga otrzymujesz.
Trzecia rzecz to terapia, którą przerwałaś (?) bo nie spełniała Twoich oczekiwań. Gdyby chodziło o ból zęba, to po wizycie u stomatologa, który nie pomógł, poddałabyś się i chodziła ze spuchniętą szczęką? Raczej poszłabyś do innego aż otrzymasz pomoc. Z psychiatrami jest podobnie, ale musisz pozwolić sobie pomóc, stosować się do rad lekarza i działać, zamiast oczekiwania, że wszystko rozwiąże się samo, bo Ty jesteś wrażliwa, masz serce na, więc zasługujesz, by problemy rozeszły się bez Twojego udziału. Z każdym trzeba współpracować i z lekarzem, i z Panem Bogiem. Szczególnie we własnej sprawie.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: nikt dla swiata (---.versatel.de)
Data:   2018-05-31 19:01

Witaj Marta.
Nie wiem czy Cie to pocieszy. Ale zawsze moze byc gorzej.
Nie mam tego wszystkiego co napisalas plus rodziny plus pracy plus domu. Przebywam za granica, nie mam tu pozwolenia na prace, nie mam jak wrocic do PL. Spie po parkach, chodze do biblioteki zeby wejsc na takie strony jak ta. Blagam, krzycze do Boga, powiedz mi co mam robic, daj jakas wskazowke. I nic. To juz trwa za dlugo, nie mam juz sil. Mialem kiedys wielka ufnosc, ministrant, oaza, teraz czuje ze naprawde zostalem sam. Samobojstwo jest o krok. Niestety w internecie nikt nam nie pomoze. Trzeba liczyc na jakichkolwiek bliskich. Jesli masz kogokolwiek, moze jest Ci w stanie pobyc?

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Bunia (---.toya.net.pl)
Data:   2018-05-31 19:32

Marto,

Czytając Twojego posta przez chwilę czułam się, jakbym czytała własną historię. Kiedyś też zadawałam sobie podobne do Ciebie pytania. Dlaczego Pan Bóg pozwala mi tak cierpieć? Dlaczego Pan Bóg nie daje mi tego, czego tak pragnę? Dlaczego wszystkim dookoła się układa, a ja jestem tą sierotą i nieudacznikiem? Dlaczego jestem tak mało interesująca dla innych? Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Od momentu, gdy zaczęłam zadawać sobie te i podobne pytania minęło kilka lat. Wystarczająco długo, żeby móc sobie przemyśleć pewne sprawy, poobserwować świat i siebie, wyciągnąć wnioski.

Bycie chrześcijaninem nie chroni nikogo z nas przed życiem. Nie sprawi, że będziesz zawsze zdrowa, z pełnym portfelem, dobrym mężczyzną u boku i sielankową codziennością. Jeśli taka jest Twoja wizja tego, jak powinno wyglądać Twoje życie właśnie dlatego, że jesteś chrześcijanką, to obawiam się, że powinnaś się mocno zastanowić nad swoją relacją z Bogiem, postrzeganiem Boga i życia w ogóle.

Myślę, że ponieważ jesteś pełna bólu, smutku, goryczy i w poczuciu osamotnienia - jest to jedna z najważniejszych rzeczy do przemyślenia. Dlaczego? Dlatego, że piszesz o wielkiej miłości, o której marzysz i o porzuceniu przez Boga. Wprawdzie możesz tego nie czuć (i jest to dla mnie absolutnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę Twój stan ducha), ale Bóg jest przy Tobie - właśnie teraz - i kocha Cię miłością nieskończenie większą od tej, o której marzysz.

To jest jedyna miłość, która pomoże Ci żyć w Twojej rzeczywistości - nie przyszłej, której jeszcze nie ma, ani przeszłej, której już nie ma - i da Ci siłę do pokonywania przeciwności losu i wsparcie.

Ale to Ty - Marta - musisz chcieć, żeby ten Bóg mógł przyjść do Ciebie i musisz Go wpuścić. Tego prawdziwego Boga, który rzeczywiście istnieje, a nie jego imitacje. Jeśli prosisz o pomoc imitacje, które nie istnieją to nie dziwne, że pomoc nie nadchodzi.

Jesteś dla Boga ważna, bo umarł z miłości do Ciebie - żebyś właśnie w takich momentach jak ten mogła przyjść do Niego po pomoc. Chcesz dowodu na prawdziwość tego stwierdzenia? Pomyśl o Jezusie w Ogrójcu. On nie był niczemu winny, strasznie cierpiał i się bał, czuł się samotny. Brzmi znajomo?

Jezus wie, przez co przechodzisz, bo sam przez to przeszedł. Jeśli jest ktoś, kto rozumie Twoje cierpienie i ból - i może Ci pomóc! - to tylko Jezus. Bo tylko Jezus jest Bogiem, który przyszedł na świat i doświadczył naszego życia - z radościami, smutkami, trudami - żebyśmy "my" mogli mieć śmiałość przyjścia do Boga w chwili rozpaczy, trudności albo szczęścia.

Polecam Cię opiece Pana Jezusa i wstawiennictwu Matki Bożej.

(Polecam Ci modlić się na różańcu, choćby 1 dziesiątka dziennie - we własnej intencji. To pomaga. Nic nie stracisz, a możesz zyskać wiele.)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Monika (---.91.147.147.dyn.plus.net)
Data:   2018-05-31 20:00

Marto z Twojego wpisu wyczułam wielkie pretensje. Czy kiedykolwiek dziękowałaś? Ostatnio jechałam na urlop. Miałam wszystko zaplanowane. Miałam tylko jedną niepewność nie wiedziałam, który pociąg będzie wcześniej. I wiesz to co mnie spotkało tego nie mogłam przewidzieć: spacerkiem przyjechałam na dworzec autobusowy i spokojnie poszłam na dworzec kolejkowy i na tablicy zobaczyłam 4 minuty do odjazdu mojego pociągu. Biegiem do pociągu i po chwili siedziałam.

Marto może warto zaufać Panu Bogu.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Mariusz (---.toya.net.pl)
Data:   2018-05-31 20:24

Uuuuuuu...ms... rozterki trochę jak u nastolatki a trochę bardzo poważne. Pan Bóg Cię nie oszukuje. O to się nie martw. Po prostu nie przyszedł jeszcze twój czas. Uwierz, że czas na miłość i pracę i szczęście przyjdzie w odpowiednim czasie. A Ty nie rezygnuj z modlitwy. Ja np gdy wszystko było super ach i och dostałem dwóch udarów mózgu. A miałem wielkie plany. I uwierz, że to było najlepsze co mogło mnie spotkać. Brzmi jak u wariata? Wróciłem do Boga. Więc to było dobre. Zatem nie odwracaj się od Boga.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: jk (---.cust.netmar.net.pl)
Data:   2018-05-31 21:27

Skąd ta depresja? Z tego co piszesz to widzę same plusy w Twoim życiu. Przestań się może użalać nad sobą, bo faktycznie zmarnujesz sobie życie. Może warto zaryzykować i iść do pracy, zmienić miejsce zamieszkania, pożegnać się z depresją. "Życie człowieka nie zależy od jego mienia" (por. Łk 12,15). Jeśli postawisz Boga na pierwszym miejscu to wszystko będzie na swoim miejscu.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Ania (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2018-05-31 22:08

Pan Bóg inaczej liczy czas - my jesteśmy niecierpliwi, poganiamy. To właśnie ta niecierpliwość podpowiada nam najbardziej pokrętne opisy Jego miłości aż do przekonania, że nas nie kocha. A za to nam podsuwa najpiękniejsze obrazy nas samych: mam serce na dłoni, jestem wrażliwy, aż widzimy, że możemy kochać bardziej niż On. I to już jest sam środek pułapki. Ci, którzy znają to uczucie, wiedzą, co to jest cierpienie - prawdziwe cierpienie. Pułapka się zamknie, gdy pomyślisz, Marto, że nie ma z niej wyjścia. Nie uciekniesz, niestety. Ale On, Zbawiciel, może Cię stamtąd wyciągnąć.
Czy pytałaś Go kiedykolwiek uczciwie, jakie ma plany wobec Ciebie? Może bałaś/boisz się zapytać o to? Może obawiasz się, że ma dla Ciebie właśnie ten plan, który Ty odrzucasz? To właśnie jest strategia tego, który nie chce, byś stanęła w prawdzie przed Jezusem, bo tylko w Jego Obecności poznajemy siebie naprawdę, a nie tylko pławimy się w złudzeniach.
Potrzebujesz nie lekarzy, albo w każdym razie nie tylko ich, ale kierownika duchowego, przyjaciela. Gdzie go szukać? Może od tego trzeba zacząć dziś modlitwę? Ja się za Ciebie i za pomocną dłoń dla Ciebie pomodlę jeszcze dziś.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Alicja (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2018-05-31 22:45

Nie jesteś nikim! Jak masz na imię? Można powiedzieć, że jesteśmy z tej samej rodziny - oazowej. Tylko,że ja już od wielu lat w Oazie Rodzin. Podaj swoje imię, a w najbliższą sobotę (pierwszą) zawierzę Maryi na Jasnej Górze Ciebie i Twoje życie. W każdą 1 sobotę są takie zawierzenia
http://bractwokrolowejpolski.pl/category/aktualnosci/
O 18.30 na:
http://jasnagora.pl/pl/media/na-zywo/
będzie transmisja Mszy sw. z zawierzeniem.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Ala

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Kitty (---.play-internet.pl)
Data:   2018-05-31 23:02

Aniu, kierownik duchowy to jedno, ale lekarz tutaj też powinien zadziałać - depresja i fobia społeczna to jednostki chorobowe, które się leczy. Pan Bóg nie zabrania korzystania z dobrodziejstw medycyny. Tak samo, jak leczymy choroby ciała - leczymy też choroby psychiki.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: ines (---.gtnet.net.pl)
Data:   2018-06-01 00:04

Ostatnio podarowaliśmy komuniście książkę Jana Twardowskiego - rozmowy o rodzinie, ujęły mnie skierowane do dzieci rozważania o czekaniu - wydawać by się mogło, że banalną miały fabułę: Dziewczynka czekała na przyjazd taty z zagranicy, czekając posprzątała dom, zrobiła kolacje, przygotowała mieszkanie. Na koniec słowa: bo (dużo) można zrobić rzeczy czekając. Mimo, że książka skierowana do dzieci, ale te słowa... były dla mnie odkrywcze i od pewnego czasu zaczynam wdrażać je w życie. Czekając możemy się przygotować na to co ma przyjść lub chcemy żeby nastało, przygotować przestrzeń wokół, przygotować siebie, zadbać o to co ważne dla nas. Piszesz, że cały czas czekasz: na wielką miłość, pracę, bycie szczęśliwą itp. Każdy z nas na coś czeka, jedni krótko, inni dłużej, właściwie to przez całe życie czekamy. A wiesz ile rzeczy można zrobić czekając? Nie mam tu absolutnie na myśli ciągłego sprzątania domu, gotowaniu, praniu, (choć i to jest potrzebne), ale zrobienie czegoś dla siebie, co co jest wartościowe według Ciebie i sprawia przyjemność, np. moim przypadku to rękodzieło, czytanie, wolontariat.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: jk (---.cust.netmar.net.pl)
Data:   2018-06-01 01:57

O jakich problemach zdrowotnych piszesz, oprócz depresji? Jaka jest przyczyna depresji?

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 21:48

Dziękuję za odpowiedź, bardzo poruszyly mnie Twoje słowa. Staram się byc dobra dla siebie i przytulac Boga, ale depresja mi w tym przeszkadza. i ma władzę nade mną. Naprawdę staram się z całego serca, ale jak tu nie wątpić, kiedy Bóg nie chce ukoić widząc jak się cierpi? Męczę się już bardzo długo i jestem po prostu wykończona. Ale dziękuję za miłe słowa :-) Bóg zapłać :-)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 22:07

Kitty, bardzo dziękuję za odpowiedź, myślę, że to nie jest do końca tak jak myślisz, Wcale nie uwazam sie, że jestem super i nie grzesze. Ale jestem tylko człowiekiem, życie jest jedno. a moje przemija często w smutku. Wcale tego nie chce, do lekarzy chodziłam różnych, modlilam sie każdego kolejnego razu, żeby chociaz Bóg ukoił i w końcu żebym trafiła na dobre tabletki, a zamiast tego okazywały sie bardzo silne efekty uboczne, jak mam to rozumieć. Nie jestem jakimś nad człowiekiem czy coś, ale czy naprawdę musze aż tak mieć pod górke. tym bardziej ze sie staram żyć zgodnie jak Bóg nakazał, nie oczekuję nie wiadomo czego. jestem skromna. Prosze tylko żeby w końcu było lżej, zdrowiej milej. Wiem, ze punkt widzenia zalezy od pukntu siedzenia. i nie kazdy zrozumie

Pozdrawiam, Bóg zapłać :-)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 22:11

Aniu, która pierwsza odpowiedziałaś. Dziękuję za odpowiedź, bardzo poruszyly mnie Twoje słowa. Staram się byc dobra dla siebie i przytulac Boga, ale depresja mi w tym przeszkadza. i ma władzę nade mną. Naprawdę staram się z całego serca, ale jak tu nie wątpić, kiedy Bóg nie chce ukoić widząc jak się cierpi? Męczę się już bardzo długo i jestem po prostu wykończona. Ale dziękuję za miłe słowa :-) Bóg zapłać :-)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 22:27

Nikt dla świata, bardzo, ale to bardzo wzruszyły mnie Twoje słowa. Dla mnie to przykre, że tak życie Cię potraktowało. nie chce się bawić w Boga, ale naprawdę nigdy nie zrozumiem, czemu Bóg pozwala na takie cierpienie. Przecież starasz się, modlisz, krzyczysz do Boga. podobnie jak ja. wiec czemu On czeka, az człowiek załamie sie totalnie. naprawde nigdy tego nie pojmę. Przeciez Jezus mówi: proście, a bedzie Wam dane, no to prosimy. Zapewne tez jesteś mega wrazliwy i skromny, nie oczekujesz nie wiadomo czego, wiec nie rozumiem czemu tak to ma wygladac. Mam nadzieję, że wszystko sie u Ciebie ułoży. Cierpisz na jakies choroby? Jest w ogole jakaś możliwosc powrotu do PL? Masz bliskich? Kontakt z nimi?
Bardzo mi się spodobało, że mimo trudności, wchodzisz tu, tzn, że widzisz jeszcze nadzieję do samego końca, że Bóg poratuje, pomimo ogromnego bólu i przeciwności. Nie poddawaj sie :-) Ja w Ciebie wierze :-) O ile Cię to pocieszy.
I nie mów, że jesteś nikim :-) Każdy ma w sobie coś wyjatkowego :-) Jestem pewna, że Ty także :-)
Pozdrawiam

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 22:37

Dziękuje Bunia za miłe słowa :-) Co do myślenia, że życie ma byc sielanka, to nie mam tak. Wiem, że zycie to nie sielanka i że każdy nosi swój krzyż i kazdy ma jakies trudności, które sie pokonuje. Ale jest róznica, jeśli sie pokona jakis problem. A jeśli sie modlisz i zamiast byc lepiej robi sie gorzej i coraz gorzej. Jak to zwykły, prosty człowiek ma interpretowac? Naprawde nie oczekuje wiele, tylko żeby było lzej, troche milej jak na człowieka przystało. Bardzo dziękuję za modlitwę :-) Niech nad Toba również Bóg czuwa :-) Pozdrawiam

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 22:41

Moniko, dziękuję Bogu za kazda dobrą rzecz, jaka mnie spotka :-) Naprawde umiem doceniać małe rzeczy. To nie jest tak, że jestem jakaś narzekająca bo mam takie widzi mi sie. Zawsze staralam sie byc pozytywna, widziec dobre jakieś strony. Ale w pewnym momencie miarka sie przebrala, a tez jestem tylko człowiekiem i chcialabym żyć po prostu jak młody zdrowy człowiek z odrobiną miłości :-)

Pozdrawiam :-)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Marta (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2018-06-01 22:46

Mariusz, dzięki za motywujące słowa :-) Rozumiem, że czas i czekanie itd. Ale mam wrażenie, że mój czas nigdy tu nie nadejdzie. Ciągle cos pojawia się pod górkę. To nie jest cos co sie pojawia, powalcze i jest dobrze. I to mnie martwi czemu tak. Bardzo przykre to co napisaes z tymi udarami. Czy mogę zapytac co było po tym? Jak sie potoczyło Twoje życie dalej?

Pozdrawiam :-) Zdrowia życzę :-)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Ona (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2018-06-02 08:02

nikt dla swiata, czemu piszesz, ze nie masz jak wrocic do Polski? W ktorej czesci Niemiec przebywasz? Jesli chodzi o sam transport daj znac, moze bede w stanie pomoc.
Marto, jestem w podobnej sytuacji do Twojej, wiec dobrze rozumiem Twoj problem. Rowniez obiecuje pamiec w modlitwie. Pozdrawiam :)

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Kitty (---.play-internet.pl)
Data:   2018-06-02 10:14

Marta, ja nie mówię, że jesteś narcystyczna, ale zwracam uwagę na wydźwięk Twojego posta, bo tylko tym dysponuję, nie znając Ciebie. Z tego, co piszesz, bije jednak nadmierna koncentracja na własnym cierpieniu. Ja walczę z depresją i stanami lękowymi od 17 lat i wiem, co masz na myśli, nie bagatelizuję problemu, ale skupienie na swoim depresyjnym odczuwaniu nie prowadzi do rozwiązania problemu, przeciwnie.
Nie zauważasz tego, co posiadasz, w postawie (mocne słowo, ale jakże często prawdziwe) roszczeniowej wobec Boga, nie dziekujesz za ogrom łask, ponieważ koncentrujesz się na tym, czego Ci brakuje. Kłopot w tym, że depresja sprawia, iż zawsze będzie czegoś brakować - radości, której zaczniesz przypisywać posiadanie określonych rzeczy. Masz rodzinę? Masz co jeść? Masz gdzie mieszkać? Nie żyjesz w rejonie objętym wojną? Zasypiasz w suchym łóżku? Nie jesteś przykuta do łóżka? Patrz, jak wiele posiadasz - wielu ludzi nie może tego powiedzieć. Masz dostęp do lekarzy, do internetu, gdzie możesz się żalić - wielu tego nie ma.
Czy wobec tego nie masz powodów, by każdego dnia dziękować Bogu? Szczególnie za tę dobroć, której NIE dostrzegasz i koncentrujesz się na brakach.

Miłość to jedno, ale w trakcie ulegania depresji poznałam swojego męża i byłam blisko zniszczenia swojego życia i zarazem jego życia. Związek niczego nie zmieni, jeśli Ty nie podejmiesz leczenia i nie zmienisz nastawienia. Uzależnianie zdrowienia od poznania partnera jest błędem.

Co do tabletek. Często ich działanie możemy miarodajnie ocenić dopiero po ok 3 miesiącach, a nie na zasadzie - występuje efekt uboczny, więc odstawiam. Staraj się też leczyć u jednego lekarza psychiatry, który będzie w stanie ocenić wpływ farmakoterapii i zaordynować potencjalne zmiany, a do tego równolegle uczęszczaj na terapie psychologiczne (poszukaj katolickich psychologów w okolicy). I przede wszystkim, nie skupiaj się na swoim cierpieniu, bo tak naprawdę go nie ma, to jest efekt depresji, a nie realnych problemów życiowych.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Tionne (78.10.243.---)
Data:   2018-06-02 14:33

"Wcale tego nie chce, do lekarzy chodziłam różnych, modlilam sie każdego kolejnego razu, żeby chociaz Bóg ukoił i w końcu żebym trafiła na dobre tabletki, a zamiast tego okazywały sie bardzo silne efekty uboczne, jak mam to rozumieć."

Pisze w odniesieniu do siebie. Tez brałam różne tabletki na depresje. Po jednych lekach lekarz nawet zdziwił się że jestem pierwszą osobą, której jest gorzej po nich i nie pomogły wcale. A zapewniał ze po tych bedzie ok. Trafiłam na 'swoje' i po czasie odstawiłam. Po czasie poszłam do neurologa i diagnoza - tężyczka (ma podobne objawy do nerwicy, depresji). Lepiej jest po magnezie itp.
Moze przebadaj się w tym kierunku. Przebadaj tez tarczyce, serce. Oczywiscie na razie nie rezygnuj z leczenia psychiatrycznego, bo leków nie mozna bez konsultacji specjalisty, odstawiac samemu.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Migi (---.play-internet.pl)
Data:   2018-06-02 20:12

Kochana, jestem w nieco podobnej sytuacji, tylko ja przez te wszystkie lata nie znosiłam siebie. Przemoc w domu, potem też złe traktowanie od najbliższych, którym chciałam przychylić nieba. Nie mam w sobie tej chęci samounicestwienia, ale osoby, które kocha(ła)m nie raz zapędziły mnie w kozi róg (2 lata temu najprawdopodobniej uratował mnie sam Bóg - myślałam, że nie wytrzymam i autentycznie sobie coś zrobię, a i potem czekało na mnie już piekło - nerwica). I powiem Ci co mi pomogło, to całkowite, autentyczne zbliżenie się do Boga, całym sercem. Przeżyłam traumę, ale jest to taki spokój, jakiego nie mogłam sobie wymarzyć. Nawet ciężkie sytuacje przyjmuję łagodniej. "Jezus mówi do Ciebie" - piękna książka! otwórz na losowej stronie, przyjmij przesłanie. Różaniec święty. Szczere oddanie bólu Jezusowi, Matce Boskiej. Nie mam kochającej rodziny, tylko schorowanych dziadków. Boję się, że zwyczajnie zostanę sama, bo w moich rodzicach biologicznych jest tyle zła, że wolałabym im czasem nie zaglądać w dusze. Spotkanie kogoś nie zagwarantuje, że jest to rozwiązanie problemów - ja mojego chłopaka musiałam momentami utrzymywać i wpędzał mnie w stany depresyjne swoim zawichrowaniem. Lepiej czasem samemu. Pamiętaj, ciężko komuś dać szczęście, jeśli ma się piekło w sobie. Miłość to piękne uczucie, niestety strasznie rzadkie - ja niewiele obserwuję szczęśliwych par. Raczej ludzi nieszczęśliwych, starszych nawet od nas, złamanych. Może spróbuj przygarnąć ze schroniska jakieś zwierzątko? Świadomość tego, że możesz się kimś zaopiekować, że ktoś Cię kocha i liczy na Ciebie, bardzo pomaga. Jeśli możesz, zapisz się na wolontariat. Życzę Ci, żeby wszystko się po prostu ułożyło - leki to zakała dzisiejszych czasów, żadne rozwiązanie.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2018-06-02 23:02

Marta, przyjęłaś depresję jako karę i jesteś obrażona na Boga, że Cię nie uzdrowił. A może to Twoja droga do zbawienia, którą masz przyjąć, a nie przed nią uciekać.
Może Bóg chce przez nią Cię czegoś nauczyć, ale Ty nie pozwalasz Mu na to.
Też uważam, że za bardzo koncentrujesz się na sobie i depresji. Odpuść.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: jk (---.cust.netmar.net.pl)
Data:   2018-06-03 12:15

„W dalszej ich drodze Jezus zaszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która usiadła u nóg Pana, słuchając Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona»”
Łk 10, 38-42.

Uderzyło mnie kilka Twoich stwierdzeń. Najpierw opisałaś jak to jest Tobie źle- jesteś bez miłości, znajomych, z różnymi chorobami (nie napisałaś o jakie choroby chodzi). A później zazdrośnie stwierdziłaś jak to Twojemu rodzeństwu jest wspaniale, jak to oni sobie dobrze radzą w życiu. Według mnie powinnaś się cieszyć ich szczęściem, a nie narzekać. Co by było gdybyś musiała patrzeć na ich nieszczęście. Czy wtedy byłabyś zadowolona?

Za co dziś Bogu podziękowałaś - czy dziękowałaś za wiarę, życie, rozum? Czy podziękowałaś Bogu za Jego miłość i miłosierdzie jakie zachowuje dla Ciebie każdego dnia? Piszesz, ze jesteś niekochana, że przezywasz piekło na ziemi. A co by było gdyby to faktycznie było piekło BEZ BOGA, bez Jego miłości i jakiejkolwiek nadziei?

https://www.youtube.com/watch?v=zv_cyHEa8JE

https://www.youtube.com/watch?v=tcAwsZ8wZsA

https://www.youtube.com/watch?v=IHiOY6_7eB8

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: Mariusz (---.toya.net.pl)
Data:   2018-06-03 20:59

@Marto. Nie wiem czy forum to właściwe miejsce by to opisać. Moderator mógłby nie puścić;) ale nic szczególnego. przypadek zapchanej żyły nieoperacyjny. Zostaje mi utrzymać ten stan jak najdłużej.

 Re: Jestem bez miłości, bez znajomych i z różnymi chorobami.
Autor: jk (---.cust.netmar.net.pl)
Data:   2018-06-04 21:20

Piszesz, że nikomu nic nie zrobiłaś. OK wierzę w Twoją dobroć i wrażliwość. Wrażliwi ludzie są bardziej podobni do Boga. Jednak rozważ fragment 1 listu św. Jana:
8 Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy.
9 Jeżeli wyznajemy nasze grzechy,
[Bóg] jako wierny i sprawiedliwy
odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
10 Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy,
czynimy Go kłamcą
i nie ma w nas Jego nauki.

Poza tym pracy teraz jest naprawdę sporo. Jeśli nie masz kasy na start to może poszukaj czegoś z zakwaterowaniem np. nad morzem. Masz w sobie wiele niewykorzystanych pokładów siły i nadziei. Chociaż Twojej sytuacji dokładnie nie znam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: