Autor: Robson (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2018-06-17 21:22
"Bardzo boję się pomyłki..."
Coś mi tu pobrzmiewa z myślenia, które najpierw prostował Jan Chrziciel u Żydów przyjmujących jego chrzest:
"8 Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, 9 a nie myślcie, że możecie sobie mówić: "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi." (Mt 3)
A potem sam Jezus widząc taką samą postawę swoich uczniów upominał ich:
"21 Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. 22 Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" 23 Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!"" (Mt 7)
Dzisiaj pewnie by ta nauka brzmiała np: nie każdy, kto został ochrzczony i bierzmowany, chodził często na msze, choćby najpiękniej sprawowane w odpowiednim rycie. Twoje zmartwienie więc jest zupełnie źle skierowane, bo jeśli pełnisz wolę Ojca i zachowujesz jego przykazania, to za sprawą łaski Bożej, Jego królestwo jest dla ciebie.
To tylko tyle i aż tyle, ale ciągle się pod różnymi formami pojawia ta sama pokusa, żeby wypełniając właściwe procedury "załatwić" sobie zbawienie: podejść do jakiegoś "zbawieniomatu", nacisnąć odpowiedni przycisk, wrzucić opłatę i pobrać paragon... Tak traktowano kiedyś: obrzezanie i przestrzeganie przepisów Starego Przymierza, tak próbowano traktować samego Jezusa na Ziemi (przyłączę się do mesjasza, będę ustawiony), tak się obecnie próbuje traktować Kościół.
|
|