logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zakochana po rozwodzie.
Autor: Joanna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-11-24 10:26

Witajcie! Trudny to dla mnie temat. Kilkanaście lat temu rozwodlam się z mężem, po tym jak się okazało, że inna kobieta jest z nim w ciąży. Miałam dwadzieścia kilka lat, a mój świat się rozsypał. Zostałam z małym dzieckiem w obcym mieście. Dzięki wsparciu życzliwych osób jakoś to przetrwałam. Potem bardziej zaangażowała się religijnie. Chodziłam na pielgrzymki, byłam i jestem we wspólnocie przy parafii. Zakochiwalam się nieraz przez ten czas, ale nigdy nie wchodziłam w żadne relacje. Teraz sprawy inaczej się mają. Kolega z pracy, z którym pracuję kilkanaście lat już dawno temu zaczął się mną interesować. Początkowo próbowałam zachować dystans, ale on cały czas malał. W końcu zakochałam się. Tylko, że Adam jest żonaty. Nie chciałam doprowadzić do rozpadu małżeństwa. Ale Adam tłumaczy, że to się stało już wcześniej. Latami ustępowal żonie, a teraz jest mu wszystko obojętne. Żona nie chce oglądać jego rodziny, więc nikt z rodziny go nie odwiedza od lat. Dla niej najważniejsze są pieniądze. Inwestycji nie uzgadnia z mężem. Brała kredyty bez jego wiedzy. Prawie w ogóle nie rozmawiają ze sobą. Ona za to ciągle rozmawia ze swoją matką. Jej i Adama dorosłe dziecko ogranicza kontakty z nią, odsuwa od ważnych wydarzeń z życia, nie chce do niej dzwonić, tylko do Adama. Adam twierdzi, że jego żona nie potrafi budować normalnych relacji. Wziął z nią ślub, niewiele ją znając. Nie chciał zostawić jej samej w ciąży. Potem nieraz myślał, żeby wyprowadzić się od niej z powodu atmosfery, jajka panowała w domu. Jego najbliżsi, tj. rodzeństwo, mama nie tolerują jego żony. Akceptują, że nawiązał ze mną bliższe relacje. Ale mi z tym ciężko, na razie zawiesilismy głębszą relację. Adam rozumie moje zaangażowanie religijne. Prosiłam go, żeby jeszcze spróbował dogadać się z żoną. Obiecał, że dla mnie spróbuje. Ale nie liczy na zmiany. Ciężko mi z tym żyć. Jemu też. Wiem, że katolik powinien być twardy i nie uciąć się pod wpływem uczuć. Ale to takie trudne. Z jednej strony wycofałam się, z drugiego nadal sercem jestem bardzo zaangażowana. Szkoda mi też Adama, bo czuje się samotny. Nikt go od lat nie odwiedza, głównie dlatego, że jego żona jest taka specyficzna. Jedyne dziecko wyprowadziło się daleko, nie chciałoby widzieć matki nawet na własnym weselu. Adam zaś prosił mnie, żebym nie zrywała z nim relacji, bo tak otwarcie z nikim nie rozmawiał jak ze mną. Jak nam się w tym wszystkim odnaleźć?

 Re: Zakochana po rozwodzie.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-12-04 09:12

Wiemy, że się rozwiodłaś. Nie wiemy, czy z Twoim męzem (w sensie cywilnym eksmężem) mieliście ślub koscielny, sakramentalny. Jeśli tak, nadal jesteś sakramentalną żoną i sprawa Twoich zmierzających ku wyłączności relacji z innymi mężczyznami jest w tej chwili zamknięta. W świetle naki Koscioła nie jesteś osoba wolną w sensie stanu.
Jeśli nie mieliście ślubu kościelnego, sytuacja jest inna, masz za sobą - w sensie nauki Kościoła - konkubinat.

Jeśli Twój obiekt westchnień (zakochałaś się, to nie jest tylko jakaś tam znajomoś)ć jest żonaty, nie masz moralnego prawa wkraczać między tego pana a żonę, choćby nie wiem jak specyficzną.
Nawet jeśli Ty jesteś wolna (nie wiemy), to oni są małżeństwem i rodziną (nawet jeśli nie w sensie sakramentalnym...).

Myślę, że o tym wszystkim wiesz. To sprawy dosyć elementarne.
No tak, to wszystko jest emocjonalnie trudne. Doceniam to, że próbujesz zawiesić relację. Ta próba również oznacza, że jak najbardziej zdajesz sobie sprawę z tego, jaki powinien być porządek rzeczy. Skoro wiesz, to nie potrzebujesz wyjasnień, tylko podtrzymania w dobrych decyzjach, prawda?
Odwagi!

 Re: Zakochana po rozwodzie.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-12-04 11:42

"Szkoda mi też Adama, bo czuje się samotny"
Joanno, znasz zapewne powiedzenie "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" Twoja chęć wspierania kolegi i zaangażowanie uczuciowe to prosta droga do zguby duszy-Twojej i tego mężczyzny.
W tym momencie pominę aspekt uczuciowy, tylko skupię się na Twojej ocenie żony tego pana. Cóż Ty o nich wiesz? Wiesz tylko tyle ile on Ci mówi, osądzasz tę kobietę. Być może krzywdzisz ją takim osądem, znając relację jednej strony. Jeżeli prawdziwie leży Ci na sercu dobro tego małżeństwa, to doradź mu żeby nie szukał pocieszenia u Ciebie tylko niech uda się do poradni rodzinnej. Jeżeli wiara jest dla niego wartością a pogubił się, niech szuka rady w konfesjonale, w chrześcijańskich poradniach. Jeżeli już nic nie jest w stanie uratować trwałości tego małżeństwa to są drogi prawne- separacja, czy rozwód cywilny. W określonych sytuacjach, po rozpoznaniu przez sąd biskupi uznanie małżeństwa za nieważnie zawarte.
Ale to nie Ty jesteś powołana do udzielania mu tak zaangażowanego pocieszenia. Ty stajesz się kroplą, która może zaważyć na rozbiciu jego rodziny. Ogranicz się do udzielenia informacji, które podpowiedziałam powyżej.
Przechodząc do kwestii waszych uczuć, człowiek który kocha, nie chce zguby kochanego, a wy do tej wzajemnej zguby dążycie.
To, że on jest mężem swojej żony to jedno, ale Ty również jesteś nadal sakramentalną żoną swojego męża.

Joanno, mam dla Ciebie pewną propozycję, która mam nadzieję wyzwoli Cię z tego grzesznego uczucia i pokusy.
Uklęknij przed Najświętszym Sakramentem wystawionym w monstrancji. Tak właśnie w monstrancji, bo chyba gdzieś zgubiłaś Boga z oczu. Spójrz prosto w oczy Chrystusa, potem skieruj wzrok na Chrystusa na krzyżu i powiedz- Panie Jezu, już Cię zdradzam uczuciowo z szatanem, a chcę pójśc jeszcze dalej, chcę szatanowi oddać swoje ciało, swoją codzienność, oddać mu całkowicie swoją miłość. Szatan wygrywa z Tobą Panie Jezu, bo bardziej zależy mi na doraźnej przyjemności niż na zbawieniu. Cóż z tego, że jestem we wspólnocie gdzie rozważamy Słowo Boże. Co tam Słowo Boże znaczy wobec pragnienia bycia z mężczyzną, bycia nienależnego nam z racji naszego stanu małżeńskiego. Panie Jezu, zaprzedaję swoją dusze diabłu i przyczyniam się do zaprzedania duszy bliźniego i dobrze mi z tym mimo niepokoju sumienia. Nie potrafię sama podjąć jedynej słusznej decyzji, żeby przeciąć tę grzeszną relację. Boże dopomóż. (Dla jasności-szatan, kusiciel któremu oboje ulegacie)
Joanno, po takim wyznaniu przed Chrystuswm wsłuchaj się uważnie w Jego odpowiedź. Boża odpowiedź powinna Cię zaprowadzić do konfesjonału "Ale mi z tym ciężko, na razie zawiesilismy głębszą relację." Trwasz w pożądaniu.

Na tym mogłabym poprzestać w swojej radzie, ale położę przed Tobą jeszcze Słowo:

" Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi." (Pwt 30, 15-20)

"14 Nie będziesz cudzołożył.
16 Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
17 Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego»" (Wj 20)

" Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. " (Mt 5, 27-30)

W Słowie Bożym nie ma kompromisu.
" Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi." (Mt 5, 37)

 Re: Zakochana po rozwodzie.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2018-12-04 12:06

Droga Joanno,

Zostaw go w spokoju. Poradzi sobie bez Ciebie. Swoją obecnością utrudniasz mu tylko powrót do żony, do życia w małżeństwie. W wielu małżeństwach zdarzają się różne kryzysy ale z czasem mijają, zanikają. A czas zwykle leczy nieporozumienia i rany między małżonkami. Daj im szansę.

Bardzo dobrze, ze próbujesz walczyć z własnymi namiętnościami i wycofujesz się z tej drogi (sumienie właśnie tak Ci podpowiada), bo tak naprawdę to droga do NIKĄD. Życzę pokonania siebie. To największe zwycięstwo...

Z Bogiem

 Re: Zakochana po rozwodzie.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2018-12-04 21:11

Jak Kochasz go naprawdę, to zostaw go i niech naprawia małżenstwo z żoną sakramentalną. Jeśli chcesz z nim zostać mimo to, to myślę że przeważa pożądanie, a nie miłość, ta prawdziwa, bez tłumaczenia bo chcę dobrze... Też odejdź bo na piasku nie zbudujecie nic trwałego.

 Re: Zakochana po rozwodzie.
Autor: B. (---.191.90.95.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2018-12-05 15:04

Zakładam, że twoje małżeństwo jest sakramentalne.
Żonaty kolega, z którym pracujesz kilkanaście lat, zakochał się w tobie (mężatce) a ty w nim.
Wiesz, że to JEST zło, odpowiednie fragmenty Pisma Świętego dostałaś powyżej.
W kontekście cudzołóstwa Pan Jezus powiedział:
„29 Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. 30 I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, ODETNIJ ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. ” Mt 5

Zatem - ODETNIJ kontakty z tym mężczyzną (zmień pracę). Nie poradzisz sobie pracując dalej razem. Dopuściłaś do zbyt już dużej poufałości, do intymnych zwierzeń.
Mężczyzna jeżeli szanowałby Dekalog, to m.in. kierowałby swoje dziecko na drogę Przykazania „czcij ojca swego i MATKĘ swoją”.
On potrzebuje (bardzo potrzebuje, życiowo potrzebuje) katechizacji i katolickiej poradni rodzinnej, a nie twojego pocieszania.

„Kilkanaście lat temu rozwiodłam się z mężem, po tym jak się okazało, że inna kobieta jest z nim w ciąży. Miałam dwadzieścia kilka lat”.
I tu jest problem. Dramat zdrady. Podjęłaś decyzję o rozwodzie.
I zawiązałaś także SOBIE życie, bo nadal jesteś mężatką sakramentalną.
Należałoby uregulować tę sprawę i swoje życie.
Możliwości widzę takie:
- powrót do męża sakramentalnego przy pierwszej nadarzającej się okazji (nawet pomimo tego że ma dziecko z inną kobietą),
- skorzystanie z ewentualnej możliwości uznania Twojego małżeństwa za nieważnie zawarte (przez sąd biskupi). Tu trzeba mieć świadomość, że wszelkie wprowadzenie w błąd sądu biskupiego, wszelkie ubarwienie, kłamstwo - jest próbą okłamania Boga;

„Zakochiwałam się nieraz przez ten czas” - sama widzisz. Potrzebujesz męża i uporządkowania życia, ewentualnie umocnienia do życia w czystości, w samotności.

Unikanie cudzołożenia (m.in. pożądliwego patrzenia i myślenia) to powinno być dla Ciebie oczywiste. A jednak, jak widzisz, nie jest… Zwróć swoje pragnienia ku swojemu mężowi, a o ewentualne pojednanie będzie łatwiej.
Nawet w przypadku ewentualnego uznania małżeństwa za nieważne należy unikać wszelkich poufałości z tym czy innym mężczyzną żonatym.
Nie dopuszcza się (w całym życiu, w tym w pracy) do poufałości z żonatym, nigdy. Pomijając poruszane tu aspekty, w pracy stajesz się obiektem plotek a bywa, że i pośmiewiskiem.

Wejdź na strony wspólnoty trudnych małżeństw „Sychar”, zwróć się o rady i pomoc do katolickiej poradni rodzinnej.
Trzymaj się Pana Boga i Jego Praw. Dał te Prawa, abyśmy w pokoju serca, nie raniąc siebie i innych, doszli bezpiecznie. do zbawienia.
Niech Pan Bóg Ci pomaga i wspiera w dobrym. Powodzenia.

 Re: Zakochana po rozwodzie.
Autor: Ola (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-12-08 00:30

No biedny ten Twój Adam (ironia). O takich Adamach niestety co jakiś czas słyszę. Znam wdowę, do której drzwi zapukał taki "Adam" w niedługim czasie po śmierci jej męża. Nieszczęśliwy, opowiadał jaka to jego żona niedobra. Ta wdowa kiedyś mi powiedziała co mu odpowiedziała: "jesteś żonaty to tak jakbyś był dla mnie martwy - dla mnie nie istniejesz". Chodziło jej o to, że takich panów w ogóle nie bierze pod uwagę i owszem, porozmawiała z takim raz czy dwa (nie więcej) ale tylko po to żeby naprowadzić go z powrotem na właściwe tory. Czyli jakie - ano takie aby walczył o małżeństwo, które dawno temu zawarł a nie szukał pocieszenia u innych kobiet.
Porządny, uczciwy człowiek nie w taki sposób kończy nieudane małżeństwo. To nie jest droga, którą obiera taki człowiek.
Najpierw trzeba coś zakończyć by móc budować nowe a tutaj to nie miało miejsca - zabiegał o Ciebie żonaty mężczyzna, czy nie powinien to być dla Ciebie sygnał ostrzegawczy? Sama zostałaś zdradzona przez męża na co pozwoliła mu inna kobieta - dlaczego więc teraz chcesz innej kobiecie zrobić to samo? Może Twój były mąż, kłamliwie, też stawiał Cię w nie najlepszym świetle w oczach kochanki? Pomyślałaś o tym?
Spotkała Cię tragedia dawno temu, sporo wycierpiałaś, więc tym bardziej nie pakuj się w takie trudne, niezdrowe relacje. Dobry, szczęśliwy związek buduje się na fundamentach dwojga wolnych ludzi. Adam wolny nie jest, Ty - tego do końca też nie wiemy... Pomyśl o tym. Przytulam do serca bo wiem, że pogubiłaś się i potrzebujesz wsparcia i miłości ale moim zdaniem Adam to nie jest ten człowiek, u którego tego powinnaś szukać. Adam jest dorosłą osobą (czyli nie trzeba niańczyć), która ma rodzinę i jeżeli nie ona do niego to on do niej zawsze może pojechać w odwiedziny i tam na pewno znajdzie potrzebne wsparcie.

Trzymaj się. Bądź silna!

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: