logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Niewierzący mąż. Ciężko znaleść porady.
Autor: Misiu (---.146.32.46.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2019-01-02 22:13

Hej, jest taka sprawa na którą ciężko znaleść jakieś porady. Najpierw wyjaśnię sytuacje. Żona - prawie wzorowa katoliczka, mąż niewierzący - tak więc dla niego grzechy nie istnieją. Tak więc pytania i odpowiedzi dotyczą jedynie żony.

Sprawa nr 1:
Mąż wykorzystuje stosunek przerywany, lub inną formę zapobiegającą wytryskowi (odpowiednio mocne napięcie mięśni, wymaga treningu ale możliwe).
Żona świadomie się na to nie godzi, ale to są rzeczy od niej nie zależne. Nie ma na przykład prezerwatyw, tylko metody na które ona nic nie poradzi.
Czy w takim przypadku żona ma jakiś grzech?

Nr 2:
Ona nie ma ochoty, więc on się masturbuje a ona tylko robi coś co powiedzmy... wzmaga jego podniecenie. ale bez żadnych pieszczot z jej strony które mogły by go doprowadzić. Powiedzmy że na przykład go całuje.

Ewentualnie ta sama sytuacje gdy ona w tym przypadku tylko leży obok naga jak codzień, i co najwyżej się przytula.

Proszę tylko nie pisać o wszelkich próbach nawrócenia męża, gdyż te i tak są podejmowane. Ale nie ma szansy by były skuteczne.

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2019-01-02 23:25

Ad 2
Dla mnie to zupełnie nieakceptowalne i niemoralne. Porażające, wzdrygnęłam się.
Ona przecież uczestniczy - pocałunkiem, udostępnianiem widoku nagiego ciała, przytuleniem, w jego masturbacji. W jego działaniach seksualnych, ktore nie są aktem małżeńskim i nie są uporzadkowane. Ze zgrozą uświadamiam sobie, że ona jest jak rzecz, która po prostu służy do wzmożenia jego podniecenia i "nakręcania" jego masturbacji.
On jej nie zmusza przemocą, prawda? To dlaczego, na litość boską, ona w tym świadomie uczestniczy? Prawie wzorowa katoliczka uczestniczy w takim grzechu męża??? Chyba nie myśli, że nadal jest wzorowa?

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-01-02 23:55

Z encykliki Casti Connubi: "Wie również doskonale Kościół Święty, że nieraz jedna strona znosi raczej aniżeli popełnia grzech, zezwalając z ważnego na ogół powodu, wbrew własnej woli, na naruszenie właściwego porządku. Strona ta jest w takim wypadku bez winy, byleby nie zapomniała o obowiązku miłości bliźniego i drugą stronę starała się od grzechu powstrzymać."

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2019-01-03 00:10

Ad 1
Domyślam się, że mąż stosuje opisane metody w jednym celu: zapobiegnięcia poczęciu dziecka. Jeśli odsunięcie w czasie poczęcia jest wskazane, żona powinna dążyć do niepodejmowania współżycia w okresie płodnym (wymagana znajomość NPR). Dobrze by też było, żeby uświadomiła męża (zwolennika stosunków przerywanych): klik.

O grzechu żona może poczytać sobie tutaj: klik.

Ad 2
Jeśli współżycie nie jest możliwe, żona powinna powstrzymać się od wszelkich działań, które prowadzą męża do masturbacji. Zwyczaj codziennego leżenia nago można zmienić. Naprawdę. Byłby to czytelny sygnał dla męża: dziś nie.

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Mel (---.play-internet.pl)
Data:   2019-01-03 10:42

Kreatywność ludzka w dążeniu do zaspokojenia swoich egoistycznych pożądliwości nie mają granic. Dobrze że mamy wskazówki od Boga, które pokazują nam jak kochać bliźnich i nie zagubić się na drodze życia.
Wzorowa katoliczka jest nastawiona na płodność, Kościół dopuszcza czasem stosowanie NPR, polecam metodę Rotzera. Obawiam się, że stosunek przerywany ma niedużą skuteczność, więc jeśli mąż nie chce mieć obecnie potomka, to może być zawodna metoda. Poza tym, uważam że to grzech dla wzorowej katoliczki, ponieważ świadomie godzi się na współżycie zakończone w ten sposób, nawet jeśli to nie ona podejmuje tego typu działanie.
Masturbacja męża przy żonie to dla mnie w ogóle dramat, zarówno dla katolików jak i niewierzących, takie praktyki masakrują relacje. Udział w takim grzechu męża, to dla mnie byłby grzech. Poza tym to ucieczka od prób szukania rozwiązań które zadowolą obie strony, ucieczka od okazywania żonie miłości, ucieczka od zastanawiania się co zrobić żeby żonie się chciało, to zdradzanie żony z samym sobą w dodatku na jej oczach.

Nie zazdroszczę sytuacji. Żona jest traktowana tylko w kategoriach obiektu seksualnego. Nawet jeśli teraz tego nie wie, to tego typu działania wyniszczają ją wewnętrznie. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do głębokich problemów. Należy mieć na uwadze, że żona zdecydowała się wyjść za osobę niewierząca, ale też i maż zdecydował się na ślub z katoliczką wraz z wartościami które wyznaje.

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Martha78 (185.234.233.---)
Data:   2019-01-03 21:46

Wypowiem się jako wierząca i praktykująca żona niepraktykującego męża.

Oduczyłam się szukać porad we wszystkich delikatnych sprawach u przypadkowych ludzi na forach - także katolickich. Jestem pewna, że większość z odpowiadających, kierując się swoim własnym wyczuciem, ma jak najlepsze intencje, ale... No właśnie. Przypominam, także tym, którzy wypowiedzieli się przede mną, że o grzechu/nie-grzechu/wadze grzechu nie decydują wyłącznie sztywne "ramy" wolno-nie wolno. Jest jeszcze nasza konkretna sytuacja konkretnej osoby, której nie da się lub nie chcemy streścić w dwóch zdaniach.
"Prawie wzorowej katoliczce" (to Ty?; jakoś nickowo mi się nie zgadza:)) poradziłabym znalezienie dobrego stałego spowiednika. Z Bożą pomocą można znaleźć najlepszego dla siebie, przed którym człowiek jest w stanie otworzyć się w 100%. Uprzedzam, że szukanie może potrwać, ale jeśli towarzyszy mu szczera modlitwa, to się udaje:)))

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Anita (---.centertel.pl)
Data:   2019-01-03 22:25

@Martha78 o grzechu nie decydują sztywne ramy, ale fałszywe miłosierdzie nie jest dobrem. Zgadzam, się że takie skomplikowane sprawy należy rozwiązywać z dobrym spowiednikiem. Tylko, że nawet tu jest ryzyko dotyczące tego, jak zdefiniujemy dobrego spowiednika. Czy chodzi nam o kogoś kto "zrozumie" naszą trudną sytuację, jak to możemy zaobserwować np. wśród postępowych duchownych, zauważających, że czasy się zmieniły, itd. Czy o kogoś kto będzie w stanie ocenić sytuację rzetelnie, jeśli będziemy z nim uczciwi. I liczymy się z tym, że to co usłyszymy nie będzie uwalniające od poczucia winy. Zawsze możemy szukać do skutku "światłego" księdza i końcu znajdziemy odpowiednio nowoczesnego.
Pewne rzeczy zawsze są grzechem. Nie wiem czy "wzorowa katoliczka" nawróciła się po ślubie, jeśli nie to co w tej kwestii zrobiła przed ślubem? Współżyła, byle doczekać do ślubu, a potem to już będzie po katolicku? To tak jak z rozwodem. I co z tego, że drugie małżeństwo jest wzorcowe... Nie umniejsza to grzechu. Nie obrazalbym się też na ostre słowa zwracające uwagę na instrumentalne traktowanie zony przez męża, który "musi, inaczej się udusi"... Nie jest to oznaka dojrzałości relacji...

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Martha78 (185.234.233.---)
Data:   2019-01-03 23:19

Anito, dobry spowiednik to dobry spowiednik :) Nie rozumiem dlaczego zakładasz złe intencje. Dobry spowiednik pomaga wzrastać, nie prowadzi na manowce, ale do Boga. Domysły dotyczące autorki postu, które pojawiają się w dalszej części Twojej wypowiedzi (współżyła czy nie i na co liczyła) uważam za niestosowne.

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2019-01-04 17:23

W tytule znalazł się wyraz "znaleść" - powinno być znaleźć (chyba, że to zapis z oryginału).

> Pisownia Autora wątku. moderator

Pozdrawiam serdecznie i przy okazji dziękuję za korektę w moich tekstach :)

 Re: Niewierzący mąż. Ciężko znaleść jakieś porady.
Autor: Anita (---.centertel.pl)
Data:   2019-01-04 19:28

Martho78 nie zakładam złych intencji tylko wiem, że ludzie mają skłonność do selektywnego preferowania informacji, które są zgodne z ich przekonaniami + poczucie winy może nasilać tę tendencje. Pytania o współżycie przed ślubem były retoryczne, nie interesują mnie jej odpowiedzi. Jak zauważyłaś forum to nie miejsce na takie analizy. Irytuje mnie jednak ta bezmyślność "przed" podlana sosem wrażliwości "po". Moze jednak warto trochę więcej myśleć przed ślubem
głową a nie inną częścią ciała. Albo odpuścić sobie hipokryzję i zobaczyć siebie takim jakim się jest - na bakier z katolicyzmem. Na to wskazują wybory. Jak ktoś chce być "wzorcową katoliczką" to musi ponieść pewne koszty. A chciałoby się ciasteczko zjeść i mieć ciasteczko...

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: