logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Anna (---.krak.tke.pl)
Data:   2019-03-24 21:23

Witam.
Otóż jestem mężatką 23 lata. Mamy trójkę dzieci syn dorosły córki 15-17 lat. W moim małżeństwie bardzo szybko pojawiła się przemoc psychiczna i fizyczna. Psychiczna trwa nadal. Mąż nie chce pójść na terapię bo uważa że to moja wina. Po 20latach takiego życia mi już nie zależy na odbudowaniu. Poznałam kogoś rok temu kto mnie docenia wspiera. Myślę o rozwodzie. Ale jest wiele przeciwieństwie. I pytanie co mam robić?

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: andrzej (78.10.209.---)
Data:   2019-03-25 19:14

Ten ktoś, kto cię docenia i wspiera to mężczyzna ... Przecież wiesz dokładnie jak to się nazywa.
On uważa że to twoja wina. Ty uważasz że to jego wina. A to po prostu wasza wina.
Trzeba się zabrać za naprawę małżeństwa on poprawi siebie w tych sprawach, które tobie przeszkadzają, ty poprawisz siebie w tych kwestiach, które jemu przeszkadzają. Czas siąść i to omówić co każde z was może zrobić dla drugiego.
Co masz robić?
Przypomnieć sobie jak publicznie deklarowałaś że go nie opuścisz aż do śmierci w dobrej i złej doli. Ponadto wezwać wszystkich, którzy byli na waszym ślubie nadto Pana Boga Wszechmogącego i Wszystkich Świętych, by cię z tego publicznego zobowiązania rozliczyli.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2019-03-25 21:02

Nie wiem, czy to małżeństwo da się naprawić. Skoro jest w nim przemoc, szukaj pomocy w odpowiednich instytucjach, załóż Niebieską Kartę itp. Koniecznie chroń córki, one już pewnie i tak mają za dużo złych doświadczeń.
Masz też prawo do separacji. W ostateczności może nie da się uniknąć rozwodu. Nie wiem...

Piszesz na forum katolickim.
Czy jesteście małżeństwem sakramentalnym?
Jeśli tak, to jedno wiem na pewno. Jeżeli Twoje malżeństwo jest sakramentalne i zostało ważnie zawarte, to nie ma żadnej okoliczności, która usprawiedliwiałaby dążenie do rozwodu (także) ze wględu na to, że poznałaś kogoś interesującego. Dla sakramentalnej mężatki - katoliczki nie istnieje opcja: związać się z innym mężczyzną za życia męża. Nawet jeśli się rozwiedziesz w sensie cywilnym - żoną w swietle nauki Kościoła pozostaniesz.

Streszczając konkrety: masz prawo i obowiązek bronić siebie i dzieci.
Jako sakramentalna mężatka (jeśli nią jesteś) nie masz moralnego prawa szukać relacji z innym mężczyzną.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Joanna (---.securex.cc)
Data:   2019-03-27 02:16

Andrzej - naprawdę? Wina za przemoc od strony męża leży również po stronie kobiety? Czyli jak on ją bije i poniża, to jest również jej wina? Nie, i Anno proszę, nie daj sobie tej winy wmówić. Jeśli mężczyzna bije kobietę (a raczej "już" po pierwszym uderzeniu), nie można go nawet mężczyzną nazwać. Na takie traktowanie nie ma żadnego wytłumaczenia i podziału win.

Anno, moją radą jest znaleźć dobrego, orientującego się w temacie przemocy rodzinnej księdza. Nie wiem, z jakiej jesteś miejscowości i czy jest to w niej możliwe, ale Bóg na pewno Tobą pokieruje.
Łączę się w modlitwie

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Monia (---.wist.com.pl)
Data:   2019-03-27 13:35

Poruszę 2 istotne sprawy: po pierwsze mam wątpliwości, że mężczyzna ktory 23 lata leje żonę nagle się odmieni i przestanie stosować przemoc po rozmowie czy na prośbę żony odartej z godności, smutnej, przestraszonej, zmęczonej. Z własnego doświadczenia wiem że jest zazwyczaj inaczej, taki facet śmieje się prosto w twarz ofiarom dopóki go policja nie wyprowadzi albo sąd nie rozstrzygnie albo dopóki do tragedii nie dojdzie. Chroń siebie, dzieci, inaczej spirala będzie się nakręcać, to tak działa jak błędne koło, po przemocy etap miodowego miesiąca albo paru dni spokoju do kolejnego razu, zdrowiu psychicznemu dzieci to też nie służy. Czy separacja albo rozwód? Przypominam, że wedle KKK i rozwód nie stanowi przewinienia moranego jeśli jest jedynym sposobem ochrony siebie i dzieci, zabezpieczenia bytu czy bezpieczeństwa. Przysięgi małżeńskiej można dochować będąc formalnie czy cywilnie odzielonym od małżonka który nie stanał na wysokości zadania. Druga kwestia, relacji i przyjaźni poza małżeńskich: nie każda znajomość, przyjaźń musi być od razu romansem jak Andrzej podejrzewa, nie oceniajmy tak jednostronnie i surowo nie mając pełnego obrazu relacji. Miałam podobną historię: miałam męża alkoholika, przemocowca ale i miałam przyjaciela: pana, który potrzebował jedynie kogoś do kilku słów pozytywnej rozmowy a który czasami robił dla mnie zakupy żebym mogła dzieciom zupy ugotować czy pomógł w naprawie jak się coś zepsuło. Miałam też innych przyjaciół i wiem jak bardzo przyjaźń i wsparcie są potrzebne jeśli jest w życiu ciężko, także ze strony przeciwnej płci. Nie ma co liczyć że mąż przemocowiec, alkoholik porąbie drewno, pomoże wnieść mebel, to robią gentlemeni i ich życzliwość jest także kobietom potrzebna, bez żadnych podtekstów czy romansów. Tymczasem słowa Andrzeja zabrzmiały tak jakby każdy facet myślał tylko o jednym: jak zbałamucić mężatkę w trudnej sytuacji a i ona pewnie zdradza męża, a jak nie to zdradzi go w przyszłości. Do zachowania wierności obecnemu współmałżonkowi jesteś zobowiązana bez względu na okoliczności. Ale czy to będzie wierność z oddali żeby chronić siebie i dzieci, żeby mieć w miarę normalne życie sama musisz zdecydować. Ochrona siebie i dzieci jak najbardziej i przede wszystkim.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Monia (---.wist.com.pl)
Data:   2019-03-27 14:22

Jeszcze słówko do Andrzeja który wspomniał że w przypadku przemocowego małżonka należy wezwać do rozliczenia tych którzy na tym ślubie byli, ponadto Pana Boga i Świętych: Andrzeju czy ty wiesz co myśli kobieta która 23 lata była poniżana, maltretowana psychicznie, fizycznie? Dokładnie tak jak powiedziałeś: żeby Pan Bóg rozliczył małżeństwo. Czyli żeby zabrał tego męża do siebie i skrócił cierpienie tej kobiety i jej dzieci jeśli separacja czy nawet rozwód w jej przypadku stanowią grzech a szans na zmianę czy poprawę nie widać tylko dalszą katorgę z tym człowiekiem. Moja mama tak myślała. Trwała z ojcem ale modliła się żeby Pan Bóg go zabrał do siebie w końcu. Prosto mówiąc modliła się żeby umarł z zaznaczeniem żeby poszedł do nieba żeby ta modlitwa nie była aż taka niegodziwa. Myśmy się też modlili, troje dzieci kiedy mama płakała. I teraz wiem że to nie tak, Kościół nie nakazuje trwać w przemocy i cierpieniu za wszelką cenę bo ślub został zawarty i koniec, skończmy z takim przedstawianiem małżeństwa i obrazu Pana Boga który raduje się cierpieniem w małżeństwie i źle pojętym heroizmem umęczonej rodziny ktora skrycie modli się o śmierć dla oprawcy.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: andrzej (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2019-03-28 09:10

(...) pójście w kierunku rozwodu niczego nie rozwiązuje a jedynie ułatwia drogę do rzeczywistego zła.


---
Katechizm Kościoła Katolickiego:

Rozwód

2382 Pan Jezus podkreślił pierwotny plan Stwórcy, który chciał nierozerwalności małżeństwa. Znosi pobłażliwość, która przeniknęła do Starego Prawa.
Między ochrzczonymi "małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci".

2383 Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne.

Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.

2384 Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa:

Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety.

2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną.

2386 Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo.

http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-2-2.htm

z-ca moderatora (admin nie moderuje FP)

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Ewelina (---.as43234.net)
Data:   2019-03-29 22:06

Pani Aniu,

Prosze w zadnym wypadku nie sugerowac sie wpisami, ze przemoc skierowana w Pani osobe jest Pani wina. Istnieje separacja, mysle ze w tym przypadku bylaby zbawienna. Prosze zadbac takze o corki, ich zdrowie psychiczne, gdyz dorastanie w tak trudnych warunkach moglo odbic duze pietno na ich psychice. Prosze bronic siebie, tam gdzie nie ma szacunku dla godnosci drugiego czlowieka, nie ma juz niczego.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Perła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-04-07 10:50

Odwiedź sychar lub wejdź na kryzys.org tam ludzie mądrze radzą w sprawie trudnych małżeństw.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Ola (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2019-09-12 16:17

Andrzej, cytujesz: Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety.
- A jeszcze dopisz, że można oddalić żonę/męża, czyli rozwieść się, "chyba, że w przypadku nierządu".
nie ma tu dopiski, że zawsze wina leży po obydwu stronach i ofiara przemocy musi czuć się winna sytuacji;
- degenerat/ mąż przemocowiec/ najczęściej też mąż zdradzający, dręczy żonę i dzieci, w jednym zdaniu w którym wypowiada - kocham was, nie jest w stanie obiecać i wykonać najmniejszej zmiany;
- wg ciebie to żona ma obowiązek po 23 latach udręki tłumaczyć małżonkowi co to znaczy - nie obrażać, nie bić, nie poniżać etc? a Ty uważasz, że żona nigdy przez 23 lata nie powiedziała, nie wykrzyczała, nie wypłakała błagania aby przestał?
Z przykrością stwierdzam, że Twoje opinie/porady się bezduszne, pozbawione odniesienia do człowieczęństwa, to tak jakbyś pisał, nt. mebla z sypialni i instrukcji jego obsługi

Sw. Jan Paweł II w encyklice nt. rodziny popiera walkę o siebie swoje bezpieczeństwo, nie potępiał kobiet zmuszonych do odejścia, a nawet tych które wstąpiły w drugi niesakramentalny związek - ponieważ nie zawsze chodzi o rozwiązłość, często o konieczność zapewnienia bytu rodzinie, którą kochany mąż i ojciec porzucił; Sw. Jan Paweł II wspominał nawet, że drugie małżeństwo może paradoksalnie takie kobiety zbliżyć do Boga, bo one noszące na sobie ciężar winy, separację od sakramentów, tym gorliwiej modlą się i wielbią Boga, prosząc o łaskę; Papież nawet wspomniał, że małżonka przecież wybrała swoją drogę zbawienia przez małżeństwo, to skoro z powodu przemocy musi pozostać sama, może nie umieć funkcjonować w samotności, jej jej niejako potrzebne trwanie w związku małżeńskim, bo inaczej nie umie

Nie popieram rozwodów i powtórnych małżeństw, ale nic nie jest czarno-białe. Każda tragedia rozwodu niesie w sobie tragiczną historię, którą trzeba uwzględnić przy dawaniu rad czy tworzeniu opinii

Twoja opinia jest opinią po literze prawa, a nie w duchu tego prawa - podobnie jak żydzi za czasów Jezusa, tylko odfajkowywali prawo, człowiek w tym ich nie obchodził
zastanów się nad tym.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Ewa (---.centertel.pl)
Data:   2021-03-31 23:54

Zgadzam się z Panem Andrzejem. Autorka opisuje swoją sytuację i mówi że trwa to już 23 lata, wspomina, że nie ma już przemocy fizycznej, oraz, że kogoś poznała - czytając między wierszami i podchodząc do tekstu "na chłodno" to brzmi to trochę tak tak, jakby Pani chciała się usprawiedliwić do odjęcia, a przecież zawarła z mężem Święty Związek Małżeński - Pan Andrzej pisze przecież tylko że to jest Świętość - chronić za wszelką cenę.

PS.
Jestem kobietą, żoną i matką. Weszłam na forum, bo mój mąż dziś mnie upchnął i szukam odpowiedzi, jak po katolicku powinnam się zachować i co zrobić żeby się to więcej nie powtórzyło. Myślę że w tej sytuacji jest też trochę mojej winy, stąd wnioski, że u Pani Anny może być podobnie...

Trudno oceniać sytuacje nie znając wszystkich faktów, ale nie powinno się radzisz rozwodu - zwłaszcza jeśli w tle jest ktoś trzeci.

 Re: Przemoc w małżeństwie, myślę o rozwodzie.
Autor: Kasiaaa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2023-03-05 22:34

Napiszę w imieniu dzieci zwłaszcza dziewczynek. Nie pozwólcie by córki widziały jak tacy "mężowie" Przemocowcy was traktują. Walczcie o siebie i o nie. Większym grzechem jest przemoc fizyczna i psychiczna wobec kobiety która przysiegaleś kochać niż ten cały rozwód i odejście od męża alkoholika i bycie szczęśliwym. Nie można być całe życie cierpietnica. Walczcie o siebie i swoje szczęście. Na końcu Bóg zobaczy że byliście dobrymi ludźmi i to się liczy, a nie że ucieklyscie od męża przemocowca. Walczcie o siebie i dobre życie waszych córek. Co byście córce powiedzialy która z podbitym okiem do was przyszła? Wróć bo przysiegalas? Ja bym powiedziała zakladaj sprawę o rozwód i bądź szczęśliwa.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: