logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2019-03-30 10:40

Zdecydowałam się tutaj podzielić swoimi wątpliwościami, bo może ktoś z Was doradzi mi co zrobić, albo ktoś był już w podobnej sytuacji.

Za niecałe 5 miesięcy biorę ślub, wiele spraw mamy już pozałatwianych, a mnie często nachodzą wątpliwości czy ten ślub to dobra decyzja. Dodam, że spotykamy się od dwóch lat, oboje jesteśmy po 30-ce i mieliśmy wcześniej niewielkie doświadczenie w innych związkach, więc nie mamy wielkiego porównania. Narzeczony jest bardzo dobrym człowiekiem, pomocnym, troskliwym odpowiedzialnym i ma wiele innych zalet, które mi się w nim podobają. Wiem, że mnie kocha (co wielokrotnie udowodnił), jest dla mnie oparciem i przyjacielem. Dość dobrze się dogadujemy, wyznajemy te same wartości i mamy wspólną wizję małżeństwa, oboje chcielibyśmy wreszcie założyć własną rodzinę i mieć dzieci.
Wiele nas łączy i niby jest ok, ale jest też coś co mnie stale niepokoi. Często zastanawiam się co właściwie do niego czuję, czy to jest miłość czy raczej przywiązanie. Na początku znajomości łączyły nas bardziej relacje przyjacielskie, potem pojawiło się zauroczenie, ale w moim przypadku był to krótki etap i szybko zaczęłam dostrzegać jego wady i różnice między nami. Teraz uczucia między nami mają wg mnie letnią temperaturę, są też dni, kiedy w ogóle nic do niego nie czuję i nie cieszę się na jego widok. Kiedy pojawia się jakiś problem między nami to trudno nam o nim otwarcie rozmawiać, oboje też mamy spokojne charaktery, więc nawet porządnie pokłócić się nie potrafimy. Brakuje mi w naszym związku tej „iskry” i energii. Martwi mnie też to, że narzeczony mało mnie pociąga fizycznie, a czułości z nim nie sprawiają mi takiej przyjemności jak powinny, czasem w ogóle nie mam na nie ochoty. Mimo to, niestety zdarzają nam się grzechy przeciwko czystości. Walczymy z nimi, ale co jakiś czas ponownie upadamy.

Boję się, że te wszystkie problemy negatywnie odbiją się na naszym przyszłym małżeństwie. Nie wiem co robić. Chciałabym, żeby między nami jak najlepiej się układało i w dniu ślubu chcę być pewna, że to dobra decyzja, o ile można być tego pewnym w 100 %. Rozstanie to ostateczność. Gdybym się na nie zdecydowała, mogłoby się okazać, że straciłam kogoś bardzo ważnego w moim życiu i już nie będzie odwrotu. Obawiam się też, że potem już nie poznam nikogo tak wartościowego, z kim mogłabym założyć rodzinę. Czy takie wątpliwości są czymś normalnym?

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Marek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-03-30 17:55

Wybacz, ale skąd my mamy znać odpowiedź na Twoje pytania?

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-03-30 20:22

"Obawiam się też, że potem już nie poznam nikogo tak wartościowego, z kim mogłabym założyć rodzinę."
Lena, to fatalna, egoistyczna i nieuczciwa wobec narzeczonego motywacja do zawarcia małżeństwa. Czy on wie jaki jest stan Twoich uczuć, niechęci do czułości?
Niechęci chwalebnej, by nie przekroczyć granic nieczystości do czasu ślubu, ale źle rokującej na pożycie seksualne w małżeństwie. Jak widzisz tę ważną sferę waszego pożycia małżeńskiego, jeżeli Twój przyszły mąż nie pociąga Cię fizycznie.
To, że dostrzegasz jego wady i różnice między wami, to normalne, nie jesteście własnymi klonami. Pytanie, na ile te różnice i wady akceptujesz.

Wracając do pierwszego zdania. Można zawrzeć małżeństwo z rozsądku. Jest też szansa, że po ślubie, w codzienności, gdzie będziecie dla siebie oparciem, Twoje uczucie się rozbudzi. Ale jest jeden warunek - musisz być w pełni uczciwa wobec narzeczonego. To wasza wspólna decyzja. Narzeczony powinien być świadomy przynajmniej tego, co napisałaś do nas. Możecie być udanym i trwałym małżeństwem, opierając wspólne życie na miłości, która nie będzie ognista. "Iskry" szybko wystrzeliwują w górę i jeszcze szybciej gasną. Nie traktuj instrumentalnie narzeczonego, by nie stał się nieświadomie plastrem na Twoją ewentualną samotność.

Lena, odpowiedź na swoje wątpliwości odnajdziesz w poniższej treści:

"Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?"

Ja (imię wybranki/wybranka), biorę Ciebie, (imię wybranki/wybranka), za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.

Imię wybranka), przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego"

Zrób sobie próbę generalną, może przed Najświętszym Sakramentem, żebyś rozważyła słowa przysięgi małżeńskiej dając odpowiedź na powyższe w uczciwości wobec Boga i samej siebie.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Mateusz (84.38.84.---)
Data:   2019-03-30 20:29

Coś tu jest chyba lekko poplątane. Może nawet bardziej niż lekko. Nosicie się z zamiarem zawarcia małżeństwa, podjęliście już nawet jakieś kroki w tym kierunku, tymczasem wciąż nie jesteście pewni, czy przeżycie dalszej części Waszego życia we dwójkę jest dobrą decyzją. Zwykle jest tak, że dwoje ludzi najpierw próbuje nabrać przekonania co do tego, a dopiero później podejmuje decyzję: bierzemy ślub. Nie wiem, czy to Wasz wiek jest przyczyną takiego przyspieszenia spraw? Bo gdyby tak właśnie miało być to zdeklarujcie się jasno co do wspólnych zamiarów, albo ich braku, jak dwoje dorosłych ludzi którymi przecież jesteście. I niech Waszą motywacją nie będzie to, że "trzeba wreszcie zawrzeć związek małżeński". Nie trzeba, a można, bo małżeństwo to wolny wybór. No i to "wreszcie": jest w tym słowie jakieś zniecierpliwienie, może irytacja, że do tej pory się nie udało. Obydwa te uczucia są złymi doradcami w kwestii wyboru, przed którym stoicie, bo jest on wiążący na resztę życia.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Milena (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-03-31 00:55

Doskonale rozumiem Twoje rozterki. Wyszłam za mąż z rozsądku. Teraz kocham męża, bo nauczyłam się tej miłości. Nigdy nie było w moim związku namiętności, zakochania, tego za czym tęskni każdy człowiek. Czy żałuję? Czasem tak. Mimo wielu wspólnych lat przy boku dobrego człowieka mam wrażenie, że ominęło mnie w życiu coś ważnego pięknego. Wiele kobiet zazdrości mi dobrego męża, a ja mam w sercu tęsknotę, która nigdy nie będzie zaspokojona. Teraz pytanie czy byłabym zamienić to małżeństwo na związek z innym? Może czułabym te motyle w brzuchu? Może wiedziałabym co to zazdrość? A może nie byłabym w tak trwałym małżeństwie? (21 lat) Czy wyjedziesz za niego za mąż, czy nie wyjdziesz każdej decyzji możesz żałować.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2019-03-31 13:42

Bardzo dziękuję Wam za wszystkie obiektywne opinie.

"Czy on wie jaki jest stan Twoich uczuć? "

Wie o moich wątpliwościach, o tym, że nie jestem w 100 % pewna swojej decyzji o ślubie. Mówiłam mu też o tym, że martwi mnie ochłodzenie uczuć między nami i o tym, że nie ma tej "iskry". Mam jednak wrażenie, że on nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, albo nie przyjmuje do wiadomości tego co powiedziałam, bo wie jakie mogą być konsekwencje. Bardzo trudno nam się ze sobą rozmawia o uczuciach bo oboje jesteśmy dość skryci.

"Niechęci chwalebnej, by nie przekroczyć granic nieczystości do czasu ślubu, ale źle rokującej na pożycie seksualne w małżeństwie. Jak widzisz tę ważną sferę waszego pożycia małżeńskiego, jeżeli Twój przyszły mąż nie pociąga Cię fizycznie."

Nie napisałam, że "w ogóle" mnie nie pociąga fizycznie. Pociąga, ale nie "działa" na mnie tak mocno jak powinien, bo mało jest między nami tej namiętności. Nie jest tak, że w ogóle nie okazuję mu czułości. Lubię się do niego przytulać, ale pocałunki już niekoniecznie sprawiają mi przyjemność (on zresztą też za tym nie przepada). W "tych sprawach" z mojego punktu widzenia średnio nam się układa. Niestety zdarzały nam się grzechy przeciwko czystości, w tym współżycie, ale teraz tego żałuję, bo widzę, że te grzechy bardzo namieszały w naszym związku.
W każdym razie, przy gestach czułości pojawia się we mnie często jakiś smutek i uczucie, że coś jest między nami nie tak.

" Pytanie, na ile te różnice i wady akceptujesz."
Nie są to różnice i wady jakieś bardzo uciążliwe, są do zaakceptowania. Wiem, że ideałów nie ma, jednak czasem się łapię na myśli, że chciałabym, aby narzeczony zmienił się pod pewnymi względami. Staram się jednak wtedy myśleć o tym co mi się w nim podoba.

Przede mną i narzeczonym trudna rozmowa. Bardzo się jej obawiam. Boję się podjąć decyzji o rozstaniu, bo cały czas mam nadzieję, że między nami wszystko dobrze się ułoży.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2019-04-01 01:24

"Często zastanawiam się co właściwie do niego czuję, czy to jest miłość czy raczej przywiązanie".

Tak w skrócie. Miłości się nie czuje. Miłości towarzyszą uczucia (nie zawsze miłe). Miłość to postawa, dlatego można ją ślubować.

Przeczytaj (klik) i zastanów się, czy nie masz przypadkiem wygórowanych oczekiwań odnośnie - jak piszesz - "tych spraw".
Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego jako zachęty do poprawiania ich jakości przed zawarciem małżeństwa (idąc kolejny raz za daleko). Niemniej od zaraz możesz zrezygnować z podsycania negatywnych uczuć.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-04-01 01:56

Posłuchaj od 2:16:25 (klik).


"...w tym współżycie, ale teraz tego żałuję, bo widzę, że te grzechy bardzo namieszały w naszym związku."

Grzech oddaj Bożemu Miłosierdziu. Niestety nie da się wyzerować sumienia i wytrzeć gumką tego co się wydarzało. Szczerze żałujesz, Pan Bóg wybacza. Może wytworzyła się jakaś blokada by nie popaść ponownie w grzech nieczystości, rodzaj obrony by się nie zapomnieć. W polecanym linku jest również nawiązanie do czystej fizycznie formy narzeczeństwa, z klasycznym chodzeniem na randki z rezygnacją z tego co jest przypisane małżonkom np. więź gospodarcza. Może to jest jakaś droga by przekonać się czy i jak bardzo za sobą tęsknicie.
Czy chciałabyś, by ten mężczyzna był ojcem waszych dzieci? Co w dłuższej perspektywie uważasz za większą wartość - stabilizację, poczucie bezpieczeństwa, wzajemne zaufanie, zbieżne wartości moralne, zainteresowania i zbliżone formy spędzania wspólnego czasu, czy wielką namiętność, która być może u innego mężczyzny będzie połączona z wymienionymi walorami, ale może być też tylko wielką namiętnością, która szybko zauroczy, ale przy braku innych stycznych punktów może się szybko wypalić.
Czy zdajesz sobie sprawę, że po sakramentalnym TAK z narzeczonym, choćby największa namiętność się pojawiła to jest poza Twoim zasięgiem, Ty będziesz poślubiona na dobre i na złe. Czy znasz swój charakter na tyle, by oprzeć się ewentualnym pokusom? Wiem, że nie da się wszystkiego przewidzieć zanim nie staniemy wobec próby, ale czy wspólnym planem dla was jest budowanie domu na Skale-Bogu czy z wizją, że jakoś to będzie.
Taka garstka pytań do rozważenia. Zawsze jest to podróż trochę w nieznane.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2019-04-01 12:14

Może stan, w jakim się znajdujesz, po prostu wypływa z Twojego charakteru? Jeśli w przeszłości nigdy nie ulegałaś jakimś gwałtownym emocjom, to możliwe, że w obecnej sytuacji przejawia się Twoja natura i nie jest to nic nadzwyczajnego, tylko stan dla Ciebie normalny.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.centertel.pl)
Data:   2019-04-03 20:34

Dziękuję za linki. Wszystko z uwagą przeczytałam i obejrzałam. Po rozmowie z narzeczonym postanowiłam nie spotykać się z nim i nie kontaktować przez jakiś czas. Może podczas tej rozłąki odpowiem sobie na dręczące mnie pytania.

„Czy chciałabyś, by ten mężczyzna był ojcem waszych dzieci?”
Nie raz sobie myślałam, że byłby dobrym ojcem, gdy zaobserwowałam jak dobry kontakt ma z dziećmi. To jedna z cech, która mnie w nim zauroczyła. Wiele razy wyobrażałam sobie nas jako rodziców, a jego jako ojca, więc chyba tak, chciałabym, aby był takim ojcem dla naszych dzieci.

„Co w dłuższej perspektywie uważasz za większą wartość - stabilizację, poczucie bezpieczeństwa, wzajemne zaufanie (…), czy wielką namiętność…?”
Zdecydowanie w dłuższej perspektywie większą wartością dla mnie jest stabilizacja, poczucie bezpieczeństwa i pozostałe wymienione wartości. Jestem świadoma, że po jakimś czasie namiętność w związku się wypala i pozostaje przyjaźń, bliskość.

„Czy zdajesz sobie sprawę, że po sakramentalnym TAK z narzeczonym, choćby największa namiętność się pojawiła to jest poza Twoim zasięgiem…?”
Tak, zdaję sobie z tego sprawę, wierność w związku i małżeństwie to dla mnie podstawa, dlatego związek z innym mężczyzną po ślubie nie wchodzi w grę. Zresztą nie jestem osobą, która często się zakochuje, a etap silnych zauroczeń jest już chyba za mną.

„Może stan, w jakim się znajdujesz, po prostu wypływa z Twojego charakteru?”
Jest to możliwe. Jestem osobą spokojną i staram się nie ulegać emocjom, a gdy pojawiają się silne emocje raczej je tłumię. W ogóle jestem powściągliwa w okazywaniu uczuć i emocji. Nie najlepiej też radzę sobie ze stresem, trudno mi nad nim zapanować a ostatnio tych sytuacji stresowych (łącznie z organizacją ślubu) było sporo. Poza tym mam usposobienie melancholika, dlatego z natury dużo analizuję i częściej ulegam tym negatywnym emocjom, pozytywne przeżywam mniej intensywnie. Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji to też mam z tym kłopot. Zawsze kiedy należało podjąć jakąś ważną decyzję, wiązało się to u mnie z silnymi emocjami i stresem. Niełatwo przystosowuję się do nowych sytuacji.

A wracając do relacji z narzeczonym. Nie napisałam tego wcześniej, ale może to mieć znaczenie. Spotykamy się przeważnie tylko w weekendy, ze względu na odległość, która nas dzieli. W pozostałe dni kontaktujemy się telefonicznie, więc tak naprawdę nasz związek opiera się głównie na rozmowach na odległość. Rozmawiamy codziennie, czasem już brakuje tematów i pojawia się znużenie, ale lubię te rozmowy. Gdy nie widzę narzeczonego to mi go brakuje, gdy ale gdy się spotkamy to już nie cieszę się tak bardzo na jego widok, czasem nie czuję nic, jakby był obcą osobą. Często zanim mamy się spotkać pojawia się we mnie obawa, co tym razem poczuję gdy go zobaczę.

Pojawiały się też między nami przyjemne chwile, kiedy czułam, że jesteśmy ze sobą bardzo blisko, cieszyłam się z jego obecności, wspólnie spędzanego czasu, czułych gestów i byłam przy nim szczęśliwa.

Gdy jestem z nim pojawiają się we mnie też negatywne emocje, które mnie niepokoją. Na przykład, czasem tak jakby trochę wstydzę się z nim pokazać publicznie np. w pracy (wyjątkiem jest rodzina i nasi znajomi). Może być to spowodowane tym, że na co dzień obracam się między ludźmi oczytanymi i wykształconymi a narzeczony jest trochę nieśmiały w towarzystwie i nie ma skończonych studiów. Jedną z różnic między nami jest nasze wykształcenie. Nie przeszkadza mi ta różnica, bo znam ze swojego bliskiego otoczenia wiele udanych związków, gdzie to kobieta jest bardziej wykształcona. Ważniejsze dla mnie jest wzajemne dogadywanie się.

Na koniec jeszcze chciałabym dodać, bo to może mieć znaczenie. Mieszkam daleko od rodziny, nie mam tutaj nikogo tak bliskiego z kim mogłabym się spotkać i porozmawiać. Poza rodziną, najbliższą mi osobą jest właśnie narzeczony. Dlatego tak trudno mi podjąć decyzję, co z nami dalej.

Przepraszam za ten chaotyczny i rozwlekły opis, ale liczę na jakieś rady. Chciałabym wreszcie podjąć jakąś decyzję i nie chcę też długo trzymać narzeczonego w niepewności.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Ola (---.146.167.178.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2019-04-04 08:51

Witaj. Przeczytałam Twoją ostatnią wiadomość, napisałaś w niej że nie nie przeszkadza ci niższe niż Twoje wykształcenie narzeczonego. Wydaję mi się, że chyba jednak jest to dla Ciebie problem, sama przecież napisałaś, że wstydzisz się go przy wykształconych znajomych. Gdybym była na miejscu Twojego narzeczonego i dowiedziała się, że się mnie wstydzisz zrobiłoby mi się bardzo bardzo przykro.
Nie wiem, czy po ślubie się coś zmieni w tej kwestii, no chyba że będzie się razem uczyć, dowiadywać o świecie, różnych zjawiskach itd. Ale tutaj chyba problemem jest po prostu brak zdecydowania, co robić.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-04-04 10:43

"nie mam tutaj nikogo tak bliskiego z kim mogłabym się spotkać i porozmawiać. Poza rodziną, najbliższą mi osobą jest właśnie narzeczony. Dlatego tak trudno mi podjąć decyzję, co z nami dalej."

Leno, nawet gdybyś miała cały sztab doradców, to i tak decyzja jest tylko Twoja. Doradzający mogą zwrócić Ci uwagę na pewne aspekty ale nikt nie rozwieje Twoich wątpliwości.
W Twojej wypowiedzi gdzieś się zgubił narzeczony.

"Po rozmowie z narzeczonym postanowiłam..."

Ty postanowiłaś, a jak zachował się wobec Twojej decyzji narzeczony? Czy przychylił się do Twojej decyzji czy przyjął ją bezwolnie, czy okazał smutek z powodu tak dużych wątpliwości? Czy nie jest tak, że trwacie przy sobie, a przynajmniej Ty, trochę z obawy, że po rozstaniu nieprędko może się pojawić kandydat na męża Twoich wyobrażeń? Bardziej to wygląda na dobre koleżeństwo czy przyjaźń niż na wspólne pragnienie bycia ze w sobą w małżeństwie na dobre i na złe. Jak sama napisałaś, bywa że wieje nudą. Miłość nie jest nudna, to nie jest klub dyskusyjny. Samo bycie ze sobą, tęsknota, wyczekiwanie na telefon żeby usłyszeć głos kochanej osoby, powiedzieć coś miłego, pragnienie dobra osoby kochanej, zdolność do poświęcenia dla niej, milczenie gdzie każde z was ma swoją przestrzeń powinno budować więź a nie oddalać.

"czasem tak jakby trochę wstydzę się z nim pokazać publicznie...i nie ma skończonych studiów"

O, o mocna czerwona lampka z głośnym sygnałem alarmowym. I to nie tylko wobec waszej wzajemnej relacji ale ogólnie w spojrzeniu na drugiego człowieka. Cóż po studiach i oczytaniu, kiedy drugi człowiek jest w pogardzie. Cenne, że widzisz to, ale popracuj nad hierarchią wartości, małostkowością.
Leno, zapewne znasz, ale z pożytkiem przypomnij sobie 1 Kor 13. Zatrzymaj się nad wersetami 4-8,10


Leno, nie znam całej książki (klik), ale zawarte cytaty powinny WAS zachęcić do przeczytania, żeby Słowo zagościło między wami:

"5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. 6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela" Mt 19


Leno, nie kieruj się egoizmem, ale też nie kieruj się litością.
Ponowię propozycję przemodlenia decyzji przed Najświętszym Sakramentem.
Zacytuję swoje słowa: Zrób sobie próbę generalną, rozważając słowa przysięgi małżeńskiej dając odpowiedź na powyższe w uczciwości wobec Boga, samej siebie i narzeczonego.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.centertel.pl)
Data:   2019-04-05 00:51

„Poza rodziną, najbliższą mi osobą jest właśnie narzeczony. Dlatego tak trudno mi podjąć decyzję, co z nami dalej."

Chodziło mi raczej o to, że jestem bardzo przywiązana do narzeczonego, jest dla mnie kimś bardzo bliskim, przyjacielem. Gdybym zdecydowała się z nim rozstać to pozostałaby po nim wielka pustka i powrót do samotności, dlatego tak bardzo boję się rozstania. Swoją drogą, nie mam też z kim porozmawiać, rodzice nie są obiektywni bo lubią narzeczonego i chcieliby, aby nam się ułożyło.

„Ty postanowiłaś, a jak zachował się wobec Twojej decyzji narzeczony? Czy przychylił się do Twojej decyzji czy przyjął ją bezwolnie, czy okazał smutek z powodu tak dużych wątpliwości?”
Gdy powiedziałam mu o wątpliwościach, nie potrafiłam powstrzymać łez, dlatego w pierwszej kolejności próbował mnie pocieszyć i rozweselić, powtarzał, że wszystko się ułoży. Potem starał się zachowywać jak gdyby nigdy nic. Wiem jednak, że go to dotknęło, ale nie chciał tego po sobie pokazywać. Gdy go poprosiłam o kilka dni „niekontaktowania się”, żebym mogła się zdystansować i wszystko przemyśleć, nie był zachwycony tym pomysłem, ale uznał, że jeśli mi to pomoże to się zgadza. Dzisiaj się złamałam i zadzwoniłam do niego, bo chciałam się dowiedzieć jak się czuje i trochę mi brakuje naszych rozmów. Przyznał, że te ostatnie dni były dla niego bardzo trudne i nie wiedział co ze sobą zrobić. Wiem, ze mnie kocha i go ranię, ale nie jestem jeszcze gotowa, żeby się z nim spotkać i porozmawiać o nas. Poprosiłam go o więcej czasu i cierpliwości.

Właściwie to wątpliwości miałam już przed i w momencie zaręczyn. Powiedziałam TAK, ale wyznałam, że jeszcze nie jestem w 100 % pewna tej decyzji i musimy popracować nad naszym związkiem. Wtedy miałam nadzieję, że z czasem nabiorę tej pewności i wątpliwości znikną. Gdy nasi rodzice dowiedzieli się o zaręczynach, wszystko potoczyło się szybko (dla mnie za szybko) - rezerwacja sali (bo potem nie będzie w czym wybierać), orkiestry itd. Gdy oswoiłam się z myślą o ślubie, na chwilę wątpliwości zniknęły, potem powróciły z dużą siłą jak teraz – narzeczony o nich wiedział. Jednak potem znowu była chwila spokoju, między nami się polepszyło, zajęłam się organizacją wesela i nawet się z tego cieszyłam. I teraz powróciły ponownie, z równie dużą siłą.

„Samo bycie ze sobą, tęsknota, wyczekiwanie na telefon żeby usłyszeć głos kochanej osoby…”
Jak pisałam wcześniej, było między nami sporo momentów, kiedy czułam się przy nim szczęśliwa, było zauroczenie, czekanie na telefon i radość z usłyszenia jego głosu, poczucie bliskości i radość ze spędzanych wspólnie chwil, chęć uszczęśliwienia go (do czasu pojawienia się wątpliwości). Ale to wszystko przeplatało się z tymi negatywnymi emocjami – poczuciem wstydu i poczuciem, że między nami jednak coś jest nie tak, jak powinno być.

"czasem tak jakby trochę wstydzę się z nim pokazać publicznie...i nie ma skończonych studiów"
Nie przeszkadza mi to, że narzeczony nie ma skończonych studiów. Nie wiem jak to określić… Czasem przeszkadza mi raczej to, że nie jest bardziej rozmowny w towarzystwie. Poza tym wcale nie uważam, że ludzie bez wyższego wykształcenia są jacyś gorsi, nie gardzę nimi. Mam sporo znajomych i osób w rodzinie bez studiów i wcale nie uważam ich za gorszych od siebie. Sama też nie uważam się za kogoś lepszego z tego powodu, że mam wyższe wykształcenie.

Dziękuję Wam za pomoc. Myślę, że już chyba wiem jaka będzie decyzja, ale jeszcze muszę się z nią oswoić i ją przemodlić...

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.centertel.pl)
Data:   2019-04-05 10:44

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po bardzo długim czasie samotności, wreszcie poznałam kogoś wartościowego, z wieloma cechami, których szukałam, kogoś kto mnie szczerze kocha i szanuje, a ja chyba jednak nie kocham go tak jak on na to zasługuje. Bo gdybym naprawdę go kochała to potrafiłabym zaakceptować jego całego, z jego wszystkimi wadami, a niestety niektóre wady i różnice między nami mi przeszkadzają, chociaż tego nie chcę.

Kiedy go poznałam, prawie się już pogodziłam z samotnością i tym, że prawdopodobnie będę sama, przestałam kogokolwiek szukać. I wtedy pojawił się on.
Na nowo rozbudziły się moje nadzieje na związek i zbudowanie rodziny, dzieci, tym bardziej gdy poznałam jakim jest człowiekiem. Pomyślałam wtedy, że może nie przez przypadek pojawił się w moim życiu.

Wiele razy modliłam się o to, żeby wątpliwości odeszły i o to bym nauczyła się kochać narzeczonego całego takiego jakim jest. Niestety wątpliwości nie odeszły, a moje uczucia się nie poprawiły. Jest bardzo dobrym człowiekiem i nie chcę go ranić, chciałabym, aby był szczęśliwy.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2019-04-05 18:54

Lena, uczucia nie są miarą miłości (mam wrażenie, że myślisz inaczej). Stuprocentowa akceptacja wszystkiego, co reprezentuje sobą drugi człowiek, też nie jest potrzebna, aby kochać. Tak naprawdę kocha się pomimo czegoś, a nie za coś.

Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, czy czujesz się na siłach, żeby (z Bożą pomocą) stawać się darem dla osoby, z którą rozważasz zawarcie związku małżeńskiego. Czy chcesz podjąć starania, by była z Tobą szczęśliwa. Nie tylko wtedy, kiedy będzie budzić w Tobie uczucia, których dla siebie (!) pragniesz, ale właśnie wtedy, kiedy będą się w Tobie rodzić te niechciane.

Uzmysłów sobie, że Twoje uczucia będą Ci pomagać lub utrudniać kochanie (podejmowanie działań ukierunkowanych na prawdziwe dobro drugiego). Beneficjentem uczuć przez Ciebie pożądanych jesteś Ty, a nie ktoś inny.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Gosia (---.wieszowanet.pl)
Data:   2019-04-05 20:04

Leno, decyzja oczywiście należy do Ciebie (i do Was obojga), ale mnie się widzi, że to dobrze rokuje. Tak patrząc z mojego osobistego doświadczenia oraz na to, jak Ty piszesz.
Oczywiście, praca nad sobą i związkiem jest konieczna. Zaniepokoiło mnie to zdanie: "Jestem osobą spokojną i staram się nie ulegać emocjom, a gdy pojawiają się silne emocje raczej je tłumię." Nie wiem, jak to Twoje tłumienie się przejawia, ale zasadniczo emocji się nie tłumi, tylko je nazywa i w zależności od okoliczności wyraża na zewnątrz lub nie. Przede wszystkim się je przeżywa bez zbytniego koncentrowania się na nich, ale właśnie też nie wolno ich tłamsić.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2019-04-06 14:33

"uczucia nie są miarą miłości (mam wrażenie, że myślisz inaczej)"
Chyba rzeczywiście, trochę tak myślę. Miłość kojarzy mi się z przyjemnymi uczuciami i emocjami, a tymczasem w rzeczywistości wiążą się z nią też trudne emocje. Życie to jednak nie film. Myślę też, że trudno mi określić co tak naprawdę czuję do narzeczonego bo nie miałam w temacie miłosnym przewie żadnego doświadczenia i nie mam porównania.

Gosiu, co miałaś na myśli pisząc: "...to dobrze rokuje. Tak patrząc z mojego osobistego doświadczenia oraz na to, jak Ty piszesz."? Czy miałaś podobne doświadczenie do mojego?

"Jestem osobą spokojną i staram się nie ulegać emocjom, a gdy pojawiają się silne emocje raczej je tłumię." Dlaczego zaniepokoiło Cię to zdanie?

Może nie użyłam dobrego określenia, staram się nie pokazywać na zewnątrz negatywnych emocji, które mną targają i nieco je załagodzić, żeby jakoś przetrwać np. gdy jestem w pracy. Ale, kiedy nagromadzi się ich zbyt wiele, a napięcie sięga zenitu (tak jak teraz) to reaguję płaczem, niewiele jem, kiepsko sypiam.
W ogóle myślę, że mam osobowość neurotyczną, bo jestem mało odporna na stres, jestem nadwrażliwa, mam trudność z podejmowaniem decyzji, a jeśli chodzi o ważne decyzje, to zawsze wiąże się to u mnie z silną reakcją emocjonalną.

Ta obecna sytuacja jest dla nas bardzo trudna do zniesienia (chociaż teraz emocje już troszkę opadły) nawet nie chcę sobie wyobrażać co narzeczony przeżywa. Emocje są tak silne, że trudno mi teraz jasno myśleć i podjąć jakąkolwiek dobrą, rozsądną decyzję.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Iza (---.oxylion.net.pl)
Data:   2019-04-08 13:10

Jestem w podobnej sytuacji jak Ty - może moja historia chociaż trochę Ci pomoże. Również pisałam na tym forum z prośbą o pomoc i przeczytałam wszystkie podobne wątki. Proszę daj znać, jaką podjęłaś decyzję. Ja zostawiłam narzeczonego, bo stwierdziłam, że nie będę w stanie zmuszać się do czułości i współżycia z nim. Ty byś potrafiła? Od tego czasu minął rok i czuję się bardzo samotna. On cały czas czeka (mimo że prosiłam go, żeby ułożył sobie życie), a ja zastanawiam się nad powrotem. Czy narzeczony jest dla Ciebie atrakcyjny fizycznie? Z Twoich wypowiedzi wywnioskowałam, że w pewnym sensie odpycha Cię intelektualnie/życiowo - czuję coś podobnego. Mężczyzna powinien imponować kobiecie - jeśli tego nie ma, to ciężko stworzyć szczęśliwy związek. Nikt idealny, ale kiedy jest się zakochanym, to wady drugiej osoby nie powodują ciągłej irytacji. Tak ciężko jest zrezygnować z przyjaciela, który nas kocha, i możliwość założenia rodziny na rzecz pustki... Brakuje Ci motylków w brzuchu czy także pociągu fizycznego? Jeśli tego pierwszego, to może nie warto się rozstawać, bo to i tak minie?

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Barbara (---.centertel.pl)
Data:   2019-04-08 14:42

Leno, a czy nie możecie odłożyć ślubu bez zrywania relacji? Może wydłużcie okres narzeczeństwa? Proponuję Ci też skorzystać z porady psychologa "od związków" bo wydaje mi się, że problem niekoniecznie może dotyczyć osoby narzeczonego ale Twoich oczekiwań wobec małżeństwa i przeżywania emocji. Z tego co piszesz wiele Was łączy i tęsknicie za sobą. Skoro narzeczony znosi Twoje niezdecydowanie i czeka na Ciebie to widać, że jesteś dla niego ważna.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lola (---.pool85-51-119.dynamic.orange.es)
Data:   2019-04-09 23:23

Mysle, ze masz problem ze soba. Nie mowie tego zlosliwie. Nikt nie jest idealny. Jak spotkasz mezczyzne wyksztalconego moze okazac sie brzydki, albo za biedny, albo Ty bedziesz dla niego za stara. Zawsze bedzie cos przeszkadzalo. Jestes zadowolona z Twojego zycia? Realizujesz sie? Spelniasz marzenia? Macie jakies wspolne zainteresowania? Robicie cos razem? Bo moze te Wasze randki sa po prostu nudne i dlatego nie cieszysz sie na jego widok. Sprobujcie spotykac sie za kazdym razem w innym miejscu, robic cos razem.Wyksztalcenie mozna zdobyc po slubie. Gdzie bedziecie mieszkac po slubie?

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Gosia (---.wieszowanet.pl)
Data:   2019-04-10 09:49

Leno, postanowiłam nie pisać w Internecie o swoich osobistych sprawach, więc bez szczegółów. W każdym razie jestem mężatką i spotkałam kandydata, gdy przestałam szukać.
Twój kolejny wpis pokazuje, że mój niepokój był słuszny. Jeśli sama sobie nie radzisz z emocjami, coś poczytaj, posłuchaj na ten temat. Jeśli to nie pomoże, to warto rozważyć kontakt z psychologiem - żeby Ci było łatwiej.
Polecam filmy Kasi Sawickiej na youtube - są o temperamentach, związkach, uczuciach i wypowiedzi (książki i nagrania) o uczuciach i w ogóle życiu ks. Krzysztofa Grzywocza.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Lena (---.centertel.pl)
Data:   2019-04-10 20:12

Dziękuję jeszcze raz za tak liczne rady. Dały mi wiele do myślenia.

W ostateczności zdecydowałam się pozostać z narzeczonym i wróciliśmy do organizacji ślubu. Początkowo skłaniałam się ku decyzji o przesunięciu terminu ślubu. Jednak kiedy emocje już opadły i spotkaliśmy się, żeby porozmawiać, ucieszyłam się na jego widok i uświadomiłam sobie, że mi brakowało jego i naszych rozmów, spotkań. A moje uczucia się nieco "rozbudziły". Wiele sobie wyjaśniliśmy i postanowiliśmy, że będziemy pracować nad pogłębieniem naszej więzi, chcemy też zachować czystość do ślubu. Wiem, że narzeczony mnie kocha, teraz po raz kolejny to udowodnił.

Zdaję sobie sprawę, że te wątpliwości mogą powrócić i że mam problem z radzeniem sobie z negatywnymi emocjami i stresem. Dlatego rozważam też wizytę u specjalisty. Ten napad silnych wątpliwości też tłumaczę sobie nagromadzeniem stresu w ostatnim czasie, spowodowanym pracą zawodową, organizacją ślubu i odczuciem presji czasu (do ślubu coraz bliżej a wiele ważnych spraw jeszcze niezałatwiona).

Izo, jeśli narzeczony w ogóle nie pociągał by mnie fizycznie, gdyby mnie "odrzucał" to nie potrafiłabym się zmusić do czułości i współżycia z nim, a nie zmuszałam się, tylko od jakiegoś czasu przestało mi to sprawiać przyjemność. Myślę, że w naszym związku zagościła rutyna i przyzwyczajenie, oboje przestaliśmy się już tak bardzo starać, żeby być dla siebie atrakcyjnymi (fizycznie i intelektualnie), poza tym zauważyłam, że w ogóle pozytywne emocje przeżywam mniej intensywnie. Dlatego tym tłumaczę sobie to ochłodzenie uczuć w stosunku do narzeczonego.

Narzeczony jest atrakcyjny fizycznie i imponuje mi niektórymi cechami, niekoniecznie intelektualnymi, np. optymizmem i siłą spokoju (potrafi mnie uspokoić i rozweselić), swoim dobrym podejściem do dzieci, pracowitością. Tym co nas łączy to też podobny sposób spędzania wolnego czasu. Mam nadzieję, że jeśli będziemy intensywnie pracować nad naszą relacją to ona się pogłębi i stworzymy zgrany, szczęśliwy związek.

Izo, zanim zdecydujesz się powrócić do narzeczonego to zastanów się dlaczego tego chcesz. Czy tylko z powodu samotności, czy Ci go brakuje? Wnioskuję, że macie nadal ze sobą kontakt. Jeśli Wasze rozstanie nie było jakąś traumą, on nadal czeka to może spotykajcie się na stopie przyjacielskiej. Jeśli byłaś w nim wcześniej zakochana to może Twoje uczucie do niego się "obudzi", ale bądź w stosunku do niego uczciwa. Jeśli nie czujesz tego "czegoś", nie pociąga Cię w żaden sposób (intelektualnie ani fizycznie) to nie warto się wiązać, tylko po to żeby zagłuszyć swoją samotność. W takim wypadku może warto poczekać na kogoś innego, kogo obdarzysz uczuciem. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale warto być cierpliwym. Ja czekałam bardzo długo zanim poznałam swojego narzeczonego. Jestem dobrej myśli, mam nadzieję, że nam się ułoży.

 Re: Przedślubne wątpliwości - to miłość czy przywiązanie?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-04-11 13:24

Leno, teraz przed Wami czas przygotowań, ale starajcie się by w trakcie nie zagubić "być' przed "mieć". Niech to będzie czas radosnego oczekiwania, którego nie zaburzy brak winietek na stole :)

http://weekendmalzenski.pl/

To propozycja, pewnie jedna z wielu, ale może warta rozważenia i wprowadzenia w czyn jak już opadnie gorączka weselnej nocy. Dla budowania jak najgłębszej więzi małżeńskiej. Na stronie jest podany kontakt do br. Potra Zajączkowskiego. Jeżeli pojawi się jeszcze jakaś niepokojąca myśl, możesz się skontaktować telefonicznie lub @

"24 Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. 25 Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. 26 Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. 27 Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki».
28 Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. 29 Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie"
Mt 7

Niech to Boże Słowo będzie moimi życzeniami na Waszą wspólną małżeńską drogę

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: