logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czego Bóg ode mnie oczekuje? Mojej zmiany?
Autor: Introwertyczka (---.centertel.pl)
Data:   2019-04-11 15:24

Jestem introwertykiem. Do tego nieśmiałość i być może fobia społeczna towarzyszy mi od zawsze, odkąd pamiętam. Wiem, że introwertyzm nie zawsze łączy się z nieśmiałością, w moim przypadku tak.
Dawniej naprawdę prawie wszystko było problemem. Codziennie stres w szkole, przed jakimś spotkaniem. Później z wiekiem może było trochę lepiej, kiedy zaczęłam bardziej olewać ludzi, przynajmniej tych przypadkowych, przestało mi tak bardzo zależeć na ocenie. Jednak to tylko w małym stopniu pomogło. Nie mam normalnego życia i raczej mieć nie będę.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wydaje mi się, że ludzie postrzegają mnie jako gbura, moją złą wolę w tym wszystkim, że robię to specjalnie, na złość. Wiem, że przynajmniej moja rodzina tak uważa.
Moje pytanie jest takie, czego Bóg ode mnie oczekuje? Tego, że się zmienię? Ciągle w kościele słyszę, żeby być razem, nie odgradzać się od ludzi i to wszystko prawda właściwie. To gdzie jest miejsce dla takich jak ja. Wszędzie tylko wspólnota.
Może dlatego zaczęłam o sobie myśleć, że jestem do niczego, bo nie umiem kochać tych wszystkich ludzi i to okazywać. Czasem wydaje mi się, że tak niewiele potrzeba, trochę chęci i można zacząć rozmawiać, odzywać się, ale kiedy przychodzi do czego, to pustka w głowie, nieumiejętność kontaktów i wychodzi jak zawsze.
Do tego tak jak w przypadku introwertyzmu, ja lubię przebywać sama, wtedy mogę się skupić na tym co robię.
I nie było też tak, że całkiem nie chcę się spotykać, bo gdybym miała jakieś zaufane osoby to pewnie bym chciała. Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły czasem ten kontakt z ludźmi dodawał mi nawet siły i radości, nie zawsze było to wysysanie ze mnie energii. Tylko zawsze miałam wrażenie jakby mnie coś odgradzało od ludzi, zawsze było to poczucie inności.
Jednak w większości przypadków, ludzie = stres. Nie wiem jak to można pogodzić z miłością bliźniego, okazywaniem pomocy.
Do tego doszło to, że zaczęłam się złościć, denerwować na ludzi, bo może tak jest łatwiej w kontaktach, jak mi nie zależy, nie wiem, albo już z tej niemocy, nie wiem skąd ta złość. Denerwuje mnie to, że mam gdzieś iść, coś załatwić, itd.
Czasem zazdroszczę ludziom, że mogą być normalni. I widzę, że nigdy im nie dorównam kiedy przychodzi im to z taką łatwością. Teraz już raczej poddałam się, nie mam w tej chwili okazji do tego, żeby w ogóle próbować. W tej chwili jestem już dawno po szkole, pracuję, ale bez kontaktu z ludźmi.
To mnie męczy czego Bóg ode mnie oczekuje?
I nie to że nie chciałabym mieć przyjaciela, bo czuję się trochę samotnie w tej chwili. Nie mam nikogo, poza rodziną, która mnie nie rozumie i nie zrozumie, nie wiedzą w ogóle kim jestem. Uważają mnie raczej za złego, niedobrego człowieka. I może mają rację? Mam również niechęć do rodziny, ale to już inny temat, tym bardziej że jest to rodzina z dużymi problemami.
Jeszcze dopowiem, że wizyta u psychiatry już była, leki w małym stopniu pomogły, a zaburzyły trochę mój sposób widzenia świata i Boga, co miało swoje minusy.
Psycholog również prawie nic nie pomógł. Czy jest jakaś nadzieja dla takiego przypadku jak ja?

 Tematy Autor  Data
 Czego Bóg ode mnie oczekuje? Mojej zmiany? nowy Introwertyczka 
  Re: Czego Bóg ode mnie oczekuje? Mojej zmiany? nowy Prymus 
  Re: Czego Bóg ode mnie oczekuje? Mojej zmiany? nowy Zzz 
  Re: Czego Bóg ode mnie oczekuje? Mojej zmiany? nowy guśka 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: