logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Pytająca (po 40-tce) (185.135.2.---)
Data:   2019-05-04 15:41

Szczęść Boże wszystkim!

Jestem kobietą po 40. W młodości, na skutek głupoty i błędów, wzięłam tylko ślub cywilny - podświadomie czułam, że źle czynię, dlatego nie chciałam ślubu koscielnego. Oczywiście ten cywilny związek po kilku latach zakończył się rozwodem (bez orzekania o winie). Mój cywilny małżonek ożenił się po pewnym czasie z inną kobietą (i wziął z nią ślub kościelny). Kilkanaście lat temu zmieniłam miejsce zamieszkania, tak więc z eks nie mam żadnego kontaktu. Dzieci nie mamy, żadnych zobowiązań wobec siebie nie mamy, więc jesli chodzi o ew slub koscielny w moim przypadku nie byłaby chyba nawet wymagana dyspensa (a gdyby nawet była wymagana, to przecież to tylko formalność).

Po rozwodzie cywilnym dwa razy wikłałam się w nieudane związki - i wiem, że tak zwane mieszkanie bez slubu nie jest dla mnie. Po prostu czułabym, że grzeszę, że obrażam Boga - gdzieś pod skórą czuje, że to ON wlasnie dawał mi znaki, żebym nie szła tą droga.
Z życia w grzechu wyspowiadałam się dawno temu, otrzymałam rozgrzeszenie i mogę przyjmować Komunię Świętą.

I tutaj zbliżam się do sedna sprawy. Od czterech lat spotykam się z cudownym człowiekiem. Nie mieszkamy ze sobą i mieszkać nie będziemy, pomimo nacisków znajomych, a nawet rodziny, wiecznych pytań w stylu "kiedy wreszcie zamieszkacie ze sobą?". Po prostu - bez względu na głoszone przez niektórych hasła "papier nie jest do niczego potrzebny" - nie chcę więcej iść tą drogą. Wiem, że nie byłabym szczęśliwa, obrażając Pana Boga. Marzę o ślubie kościelnym, może niekoniecznie weselisku na sto osób, ale chciałabym przypięczetować tę miłość przed Panem Bogiem.

Mój mężczyzna nie zawiódł mnie w najtrudniejszych chwilach mojego życia - w czasie choroby, utraty przeze mnie pracy, załamań był przy mnie- i wcale nie musieliśmy żyć ze sobą na kocią łapę, żeby się - jak to mówią niektórzy - sprawdzić. Po prostu wiem, że w zdrowiu i w chorobie, w szczęsciu i niedostatku mogłabym na niego liczyć. Ktoś mógłby powiedzieć "to po co ci papier, skoro papier niczego nie zmieni"? Cóż... Dla mnie ten "papier", a ścislej mówiąc przysiega w Kościele byłoby uwieńczeniem tej miłości.

Nie mieszkamy razem, ale spotykamy się 3-4 razy w tygodniu, wyjeżdżamy razem, tak więc przez cztery lata poznać się zdążyliśmy - jest to pierwszy mężczyzna w moim zyciu, któremu chciałabym ślubować w Kościele, że go nie opuszczę aż do śmierci.

Tylko czy mam na to szanse? Mój ukochany nigdy nie poruszył tego tematu. Wzorców w rodzinie też raczej nie ma - brat, kuzyni pozostają w stanie beżżennym, ojciec po śmierci matki związał się z konkubinatem. Ja jestem po 40, on ma parę lat więcej ode mnie. Czy powinnam wprost poruszyć temat ew ślubu? Proszę o rady

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2019-05-04 19:08

Jeśli chcesz, to możesz zacząć taką rozmowę. Dlaczego by nie? Skoro to dla Ciebie takie ważne, to w sumie się dziwię, że jeszcze to nie padło po 4 latach znajomości. I to w dorosłym wieku (co innego nastolatki).

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Anita (---.centertel.pl)
Data:   2019-05-04 22:25

Witaj,
A dlaczego nie? Jeśli macie dobry kontakt, On umiał się odnaleźć w trudnych dla Ciebie sytuacjach, co Cię powstrzymuje?
Nie jestem jednak pewna czy istotą Waszego problemu jest to czy go zapytać o ślub. Dziwnie, że nie rozmawialiscie chyba o byciu razem na co dzień a nie przez trochę czasu w tygodniu. Z opisu wygląda, że jemu taki przyjacielski układ odpowiada, że nie ma potrzeby pogłębienia tego związku do formy dzielenia dnia codziennego...

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2019-05-05 00:10

Krótko: nie ma sensu czekać, aż ktoś się domyśli. ta, proszę jasno podjąć ten temat.

Tyle że nie sądzę, by jakokolwiek "przysięga w kościele byłoby uwieńczeniem tej miłości". Ślub nie jest ani celem, ani koroną, ani finiszem. Ważne jest też, co będzie dalej.

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2019-05-05 11:59

Pytająca

Na tytułowe

Wybacz, ale nie rozumiem, dlaczego do tej pory nie zapytałaś narzeczonego (przez okres 4 lat) o sakrament małżeństwa? A może on jest już zawarł taki sakrament? Wiesz na pewno, ze nie? Jest kawalerem, człowiekiem wolnym?
Porozmawiaj z nim szczerze i otwarcie powyjaśniajcie sobie niejasne sprawy i ustalcie konkretnie plany. Nie ma co przedłużać i żyć w takiej niepewności....

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Monia (---.wist.com.pl)
Data:   2019-05-05 12:12

Nie masz przeszkód do zawarcia kościelnego małżeństwa sądząc z Twojego wpisu. Jeśli uważasz się za katoliczkę dlaczego sama nie zadbasz o sprawy swojego sumienia i nie spytasz narzeczonego wprost tylko czekasz aż on to zrobi? Jeśli faktycznie chcesz zawrzeć ślub kościelny to dlaczego ukrywasz tę istotną dla Ciebie kwestię przed narzeczonym i dlaczego dopiero teraz o tym wspominasz? To nie jest tak, że narzeczony ma się w piewszej kolejności martwić o Twoje sumienie, domyślać się co się w nim dzieje. Twoim zadaniem jest zasygnalizować, że masz taką potrzebę i chcesz żyć w zgodzie z Panem Bogiem a nie czekać aż narzeczony się domyśli, wpadnie na to (albo i nie). Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu wszystko inne jest na właściwym.

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2019-05-06 07:39

Myślę że raczej powinno się w zwiazku rozmawiać o sprawach dla nas ważnych.
Jest taka modlitwa dla małżonków, Litania Małżonków, i w niej są słowa "Abyśmy potrafili dzielić się swoimi oczekiwaniami". Tak, uważam że powinnaś zacząć poruszać temat sama. Szkoda, że dopiero teraz, bo po kilku latach nie znasz nastawienia partnera ani do ślubu ani do ślubu kościelnego. Czy masz szanse? Nie wiemy, trzeba rozmawiać.
Dla mnie mieszkanie razem to nie jest jedyny grzech jaki można popełnić w kontaktach z mężczyznami. Z wpisu nie wynika jasno czy żyjecie w czystości i bez antykoncepcji.

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Mateusz (84.38.84.---)
Data:   2019-05-06 20:58

"Jestem kobietą po 40. W młodości, na skutek głupoty i błędów, wzięłam tylko ślub cywilny - podświadomie czułam, że źle czynię, dlatego nie chciałam ślubu koscielnego".

Z jednej strony dobrze nie brać ślubu kościelnego, jeśli nie jest się pewnym swojej miłości do narzeczonego/narzeczonej, albo vice versa (oczywiście nie ma wtedy mowy o mieszkaniu razem). Z drugiej jednak strony, dlaczego mimo to została podjęta decyzja o życiu w grzechu? Jeśli ma się poczucie, że dany człowiek nie jest tym właściwym, to zostawia się go w spokoju i odchodzi. Dla wspólnego dobra, tym bardziej jeśli nie ma dzieci, ani nie istnieją żadne wspólne zobowiązania. Co by było, gdyby wtedy stało się coś złego?

"Po rozwodzie cywilnym dwa razy wikłałam się w nieudane związki - i wiem, że tak zwane mieszkanie bez slubu nie jest dla mnie".

Szkoda jedynie, że potrzebne były aż dwa związki, aby sobie to uświadomić. Dla katolika jest to jasne nawet bez przeprowadzania „prób praktycznych”.

„I tutaj zbliżam się do sedna sprawy. Od czterech lat spotykam się z cudownym człowiekiem. Nie mieszkamy ze sobą i mieszkać nie będziemy, pomimo nacisków znajomych, a nawet rodziny, wiecznych pytań w stylu ‘kiedy wreszcie zamieszkacie ze sobą’?”.

Takie pytania pojawiają się obecnie ze względu na sygnał, który został wysłany w przeszłości, a którym było pozostawanie w wolnym związku, o czym mowa w poście. Jeśli zakomunikuje się coś takiego rodzinie, obojętnie słowem, czy od razu czynem, to można podejrzewać, że uznają oni, że danej osobie tak po prostu jest lepiej. I nawet, jeśli sami uważają to za coś złego, przestaną naciskać. Oczywiście sytuacja taka nie jest niemożliwa do zmiany. Trzeba tylko powiedzieć wprost, że odkryło się, jak ważne jest zachowywanie Przykazań w codziennym życiu, ewentualnie dodając, że zrozumienie pewnych spraw przychodzi z wiekiem. Naciski powinny wtedy ustać, a przynajmniej ulec ograniczeniu.

„Cóż... Dla mnie ten "papier", a ściślej mówiąc przysięga w Kościele byłoby uwieńczeniem tej miłości”.

Przepraszam, czym? Jakim „uwieńczeniem”? Uwieńczenie to finał, szczęśliwe zakończenie czegoś, gdy zrobiło się wszystko, co było konieczne. Czymś takim dla małżonków mogłoby być pomyślne wychowanie dzieci, wiedząc, że od tej pory poradzą sobie w życiu, a o dwóch osobach, które dały im życie pamięć nie zaginie(przynajmniej nie powinna). Sam ślub to dopiero początek tej długiej i pięknej, chociaż niekoniecznie łatwej drogi.

„jest to pierwszy mężczyzna w moim zyciu, któremu chciałabym ślubować w Kościele, że go nie opuszczę aż do śmierci”.

Miło to słyszeć, tylko gdyby do tej przysięgi doszło, to byłby prawdopodobnie nie tylko pierwszym, ale i ostatnim, bo małżeństwo trwa do końca życia. Warto więc naprawdę dobrze przemyśleć decyzję o nim.

„Ja jestem po 40, on ma parę lat więcej ode mnie. Czy powinnam wprost poruszyć temat ew ślubu”?

Jeśli tak, to jest najwyższa pora, aby to zrobić. Jeśli odpowiedź będzie pozytywna i naprawdę oboje tego chcecie, to rozpocząć przygotowania. Od razu, nie za rok, ani dwa lata. Skoro przyznajecie się do wieku i jest on prawdziwy, to naprawdę nie ma na co czekać. Bo małżeństwo to nie tylko wspólne życie pod jednym dachem z tą różnicą, że nie ma grzechu. To również otwarcie się na płodność. I tutaj pojawia się problem, bo rodzicielstwo(biologiczne) w późnym wieku, w dodatku po raz pierwszy, może się wiązać z przyjściem na świat dziecka obarczonego wadami wrodzonymi. A opieka nad takim dzieckiem to ciężkie zadanie dla jego rodziców na wiele lat, zdarza się, że do końca życia. Niełatwo byłoby podejmować je wówczas, gdy sił coraz bardziej brakuje. Nie chcę niczym straszyć, po prostu mówię, o czym nie można zapominać. Ktoś powie-dzieci mogą być również adoptowane. W porządku, ale im również należy poświęcić czas i uwagę, aby przygotować je na samodzielne życie w przyszłości. I nie jest powiedziane, że to „wyfrunięcie z gniazda” ma koniecznie nastąpić po osiemnastych urodzinach. Ba, czasem nie dzieje się tak nawet po ukończeniu studiów, jeśli nie mogą one znaleźć pracy.

 Re: Marzę o ślubie kościelnym, ale on nie porusza tematu.
Autor: Marek (---.global.tygrys.net)
Data:   2019-05-07 11:00

Myślę, że sprawa jest oczywista - tak.
Muszę przyznać, ze to pytanie (przepraszam, jeśli jestem niesprawiedliwy) budzi we mnie obawy o dwie rzeczy:
- o Twój stosunek do Boga (a więc i ślubu)
- o relację pomiędzy Wami (skoro o to, czy powinnaś z Nim porozmawiac, pytasz się nas, obcych ludzi. Zgaduję, że boisz się tej rozmowy.

Jeśli masz opory przed rozmową, napisz list. Wyłóż w nim jak się czujesz, dlaczego pragniesz slubu itd. Tak będzie łatwiej i spokojniej.
I... zbliż się do Boga. Bo mam wrażenie, że w tej chwili chcesz ślubu jako dopelnienia jakiejś formalności, a nie ważnego kroku duchowego.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: