Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2019-05-31 19:06
"nie doświadczam Boga"
A co rozumiesz przez to doświadczanie? Czy to, że nie wysłuchuje twoich modlitw? Nie wysłuchuje, a raczej nie spełnia ich, bo wysłuchać wysłuchuje każdą. Tego możesz być pewna. Wszystkich twoich modlitw słucha z uwagą. Doświadczanie Boga to nie otrzymywanie od Niego tego, o co się prosi. To nie spełnione prośby, wysłuchane modlitwy. To Jego obecność, której można doświadczyć w różny sposób. Promienie słońca wpadające przez okno albo przebijające się wśród drzew albo niespodziewanie wychodzące zza chmury i rozświetlające sobą wszystko wokół. Albo śpiew ptaków, zwłaszcza rano, "wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno" i wieczorem, gdy "dzień się już nachylił". Cichy szum liści w gałęziach drzew, łagodny powiew wiatru dotykający twojego policzka, promyk słońca, który pada ci na twarz dotykając cię sobą. Nie doświadczyłaś nigdy czegoś takiego? Nie dotknął cię nigdy promień słońca? Nie poczułaś nigdy jego ciepłego dotyku na twarzy albo chociażby ręce? Nie czułaś powiewu wiatru? Nie słyszałaś śpiewu ptaków? W tym wszystkim jest Bóg. To jest doświadczaniem Jego obecności. Idź kiedyś na spacer do parku czy lasu. Posłuchaj szumu drzew, poczuj dotyk wiatru, promień słońca na twojej twarzy. Albo krople deszczu. Ciepły, letni deszcz. Spróbuj dostrzec uśmiech na twarzy mijających cię osób. Może czasem taki ukryty. Gdzieś w oczach. Takie ciepłe iskierki. On się uśmiecha do ciebie przez drugiego człowieka. Czasem zupełnie nieznajomego. Uśmiech, który nagle niespodziewanie dostrzegasz na czyjejś twarzy albo w oczach. Ktoś niespodziewanie zagadnie cię gdzieś w sklepie albo na przystanku, o coś zapyta. Albo otworzy ci drzwi do busa. Czy tak jak już pisałam ktoś się niespodziewanie uśmiechnie. Spróbuj dostrzec w tym Jego. Jego obecność obok ciebie. Albo idź kiedyś na adorację. Taką w ciszy. Albo po prostu wejdź na chwilę do kościoła czy kaplicy. Wtedy gdy nie ma Mszy św. Albo zostań na chwilę po Mszy św. Posiedź przez chwilę w ciszy. Wsłuchaj się w tą ciszę. Ciszę kościoła. Pozwól jej się dotknąć, objąć. Jej - ciszy, a przez nią Jemu - Bogu, który jest w tej ciszy. W ogóle, który jest Ciszą. To nie musi być koniecznie w kościele, po prostu tam łatwiej poczuć tą ciszę, jej dotyk - Jego dotyk. Boga.
"Zamknelam sobie drogę do Pana Boga".
To nieprawda. Nie myśl w ten sposób. Nie zamknęłaś tej drogi. Nie można tego zrobić. Ta droga jest zawsze otwarta. Można z niej zejść, zawrócić, ale nie zamknąć. Ona jest otwarta. Dla każdego. Każdy, kto tylko chce i kiedy tylko chce, może do Niego przyjść. On zawsze czeka na ciebie. Na każdego. I nie tylko że czeka, ale zobacz w jaki sposób to robi. Spójrz na krzyż - On czeka na ciebie z otwartymi ramionami. Szeroko otwartymi. Nie możesz sprawić, że je zamknie. Chyba, że wtedy jak będzie cię przytulał do siebie. Np. na modlitwie albo w czasie Mszy św. Nawet jeśli nie będziesz tego czuła. Przychodząc do Niego spróbuj wyobrazić sobie, że to robi. Albo po prostu uświadomić to sobie. Że cię przytula, bierze w ramiona. Że przychodzisz do Niego kładąc głowę na Jego kolanach. Albo siadając Mu na kolanach. On cię bierze na kolana i przytula. Tak jak tata albo mama swoje dziecko. Jesteś Jego dzieckiem, Jego małą dziewczynką, którą bardzo kocha.
Napisałaś - "wołam do Niego". A może właśnie nie rób tego. Nie wołaj. Może spróbuj inaczej. Po prostu bądź przy Nim. Usiądź albo uklęknij i po prostu patrz na Niego. Może np. w czasie adoracji. Ale niekoniecznie tam. Może być też w domu, przed krzyżem albo jakimś obrazem czy obrazkiem. Np. Jezusa Miłosiernego. Po prostu patrz. Nic nie mów. Pozwól czytać Mu w twoim sercu, w twoich myślach. Jakby przechadzać się po nich. Patrz na Niego, a On będzie patrzył na ciebie. Dotykał cię swoim spojrzeniem. Przytulał. Pozwól Mu na to. Spróbuj w taki sposób się z Nim spotkać. Może właśnie na to czeka. Może tego Mu brakuje w waszej relacji. Może za tym tęskni. Spróbuj.
|
|