Autor: dominika (35 l.) (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2019-11-02 01:03
Witam Was Wszystkich.
Pisze tutaj po raz pierwszy, choć forum to czytuję od dłuższego czasu. Mam poważny problem, dotyczacy samotności. Jestem 35 letnią kobietą, poświęciłam praktycznie swoje życie opiece nad schorowaną matką oraz babcią. Obecnie od 3 lat jestem już sama na świecie, ponieważ nie mam bliższej rodziny, a dalekiej rodziny po prostu nie znam nawet z imion i nie wiem, gdzie ich szukać. Moim marzeniem od zawsze było założenie rodziny, ale życie potoczyło się tak, że w wieku 17 lat zachorowałam na schizofrenię. Moja choroba na szczęście ma łagodny przebieg, nie trace kontaktu z rzeczywistością, nie mówię "od rzeczy", gdy mam nawrót choroby, a nawroty zdarzają sie rzadko - raz na kilka lat. Biorę leki, pracuję także jako osoba sprzątająca biura. Mam wyższe wykształcenie, ale miałam problem ze znalezieniem pracy, ponieważ posiadam grupe i przyznając się do swojej choroby, pracodawcy nie chcieli mnie zatrudniać. Obecnie nie marzę już o potomstwie, bo wiem, że ciąża mogłaby nasilić chorobę, choć dzieci uwielbiam i cierpię, gdy widzę dzieci, tęsknię za macierzyństwem. Pragnę jedynie obecnie małżeństwa, męża, który zaakceptowałby mnie z tą chorobą, ale każdy, którego poznawałam, po przyznaniu sie do choroby rezygnował ze znajomości. Bardzo cierpię z powodu samotności, spędzam wigilię z ludźmi biednymi i bezdomnymi, marzę i modlę się o poznanie dobrego męża, który mnie zaakceptuje. Myślę, ze dostałabym z pewnością pozwolenie od biskupa na małżeństwo, bo moja choroba ma bardzo łagodny przebieg. Ciężko mi wyobrazić sobie dalsze życie w samotności. Czasem widuję sie z przyjaciółmi, ale zauważyłam, ze odkąd pozakładali rodziny to widują sie w gronie swoich rodzin, ja czuję sie pomijana. Nie wybrałam samotności, jako drogi życia, nie znoszę, gdy ktoś nazywa mnie singlem, oddałabym wiele, by móc mieć chociaż męża, a nie wracać z pracy do pustego domu, gotować tylko sobie obiad, nie mieć nikogo, z kim można by porozmawiać, jak minął dzień. Dziś odwiedzałam groby i coś we mnie pękło...
|
|