Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data: 2019-11-07 00:11
Najgorsze jest założenie, że druga osoba jest beznadziejnym przypadkiem i zaprzestanie starania się o naprawę relacji. Podkreśla że przez pierwsze lata był dobry i wszystkie moje słabości, wady próbował tolerować i brał wszystko za dobrą monetę. Ale te czasy się dla mnie skończyły. Jak było obustronne uczucie, może nawet jeszcze reszta zakochania to nie dziwne że był dobry. U nas kryzys wybuchł po urodzeniu pierwszego dziecka, miałam depresje poporodowa i wówczas się ode mnie odwrócił. Razem z teściową uznali, że jestem słaba, wygodna. To było bardzo bolesne, pomogła mi wtedy moja rodzina i bliscy znajomi z pielgrzymki. Przy drugiej ciąży która była zagrożona i leżałam przez 2 miesiące w łóżku, po jednej z kłótni gniewał się na mnie miesiącami, traktując wyjątkowo ozięble. Mąż zarzuca mi wady, zło charakteru, brak uczciwości, jednocześnie nie widzi, że sam ma wiele za uszami i ja to wszystko musiałam i muszę tolerować. Latami modlę się o nasze małżeństwo, walczę o nie mimo cierpień które mi zadaje. Mąż ma się za osobą sprawiedliwą, widząca prawdę. Dużo udziela się w środowisku gdzie propaguje tradycyjne wartości i może być tam postrzegany za gorliwego katolika.
|
|