logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak?
Autor: Uruk_Hai (22 l.) (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2020-01-17 14:08

Siema, pewnie były tu "podobne" tematy, ale piszę bo szukam porady, pomocy.
Otóż sprawa ma się następująco:
Mam 22 lata, niedawno nawróciłem się, przystąpiłem do spowiedzi generalnej, wypłakałem się, zacząłem chodzić do kościoła (przez całe zycie nie chodziłem) mimo, że sprawia mi to trudność. Ogólnie w sferze duchowej teraz jest spoko, modlę się regularnie, czytam pismo Święte, ciaglę skupiam swoje myśli na Bogu.
Tylko, że oprócz wiary trzeba jakoś w tym życiu funkcjonować. Niestety moje życie jest zniszczone (w sumie go nie ma), jakoś w połowie z mojej winy, a drugiej połowy z winy rodziny, ludzi itd.
Konkretnie to zawsze byłem nieśmiały, bałem się ludzi, w podstawówce miałem tylko jednego dobrego kolegę, w gimnazjum wykorzystali moją nieśmiałość i byłem gnębiony i bity tam, a w technikum to miałem jakieś tam znajomości, ale bałem się ludzi, a najbardziej bałem się, że ktoś się dowie o tym, że byłem w gim ofiarą i wszyscy się przez to i tak by odwrócili ode mnie, więc byłem outsiderem, takim na ubuczu, tyle dobrego, że nikt mi tam nie dokuczał. Po tech wszyscy wzięli się za swoje życie, w sensie poszli na studia, do pracy, a ja ze strachu nie zrobiłem nic, od 3 lat nie robię nic, nie wychodzę praktycznie z domu, chodzę tam, aby zaocznie do szkoły policealnej, żeby przeżyć, bo mam z tego alimenty od ojca. Więc wychodzę tam raz na jakiś czas, tylko gdy muszę, do tej szkoły, kościoła, czasem do sklepu, no i czasem też pograć w piłkę lub pobiegać, ale i tak towarzyszy mi przy tym duży strach, trzesę się, gorąco mi, plątanina myśli, na dodatek muszę latać po 5 razy do ubikacji. Ogólnie to głównie z mojej winy bo nic w życiu nie robiłem, bo zawsze wszystkiego się bałem, oprócz szkoły nie wychodziłem nigdzie. Nie mam samochodu, prawa jazdy, pięniedzy to tyle, żeby zjeśc aby, mieszkam z rodziną, nawet konta w banku nie mam ani nic, nawet telefon, który mam od 5 lat, no bo przecież samo to się nie zrobi, a jak się nie wychodziło z domu no to mam, osiadłem na mieliźnie, moja winy. Lecz też mojej rodziny, ojciec alkoholik, zawsze wszystko przepijał, w domu bieda, matka niezaradna, ale też bardzo nadopiekuńcza, wszystko za mnie robiła bo ja się bałem, ale mimo pozornego interesowania się nie było żadnej miłości, żadnego przytulania, czułości, całowania, ani mówienia, że się kocha. No i też w gim zepsuli mi psychikę.
Najgorszy jest ten wstyd przed Bogiem, ludźmi i nawet przed samym sobą, że jestem takim nieudacznikiem i to ze swojej winy, a to jest po prostu, aż śmieszne i żenujące, że istnieje ktoś tak jak ja. Na dodatek wiem, że miałem możliwości w życiu, gdyby nie strach przed wszystkim to, może nawet byłbym piłkarzem, bo zawsze wyróżniałem się sprawnością i fizycznością, zresztą z nauką też wyrózniałem się, zawsze byłem inteligentny, dobrze się uczyłem, niestety te talenty, które dał mi Bóg zmarnowałem. To też boli, że zawsze wszystko to co potrafiłem było stłamszone m.in przez innych, nawet to, że byłem nieśmiały, bo gdyby nie inni, to ja potrafię być zabawny i wygadany, nawet bardzo. No cóż wszystko straciłem, i jeszcze ten poniżający widok na facebooku, gdy widzę jak Ci, którzy mnię gnębili studiują, chwalą się nowymi samochodami, dziewczynami, niektórzy nawet już ślub wzięli. Natomiast ja jedyne co przynosi mi ulgę w moim przegranym z własnej winy życiu to sen i wypłakanie się w kościele po kryjomu. O tym, że od wielu lat myślę o samobójstwie nie muszę nawet mówić, bo to jasne. Myślę, że Pan Bóg by mi to wybaczył, bo wie jaki jestem i jak żyję, choć czasami mam przebłyski, że jeszcze coś z tego przegranego życia można jeszcze zrobić tylko co? Jak ja wprost mówiąc nie umiem żyć i funkcjonować w spółeczeństwie. Jestem kompletnie zdziczały, i serio nie mam pojęcia co bym mógł zrobić, a nawet jeśli bym wiedział to czy bym potrafił, znając mnie to nie.
Czuję, że grzeszę samym faktem marnowania, danego mi przez Boga życia.
Nie mówiąc oczywiście o uzależnieniu od pornografii i samogwałtu, choć dzięki Panu Bogu, po spowiedzi już to tego nie wróciłem, nie zamierzam i nie chcę nigdy w życiu, można powiedzieć, ale boję się, że kiedyś bym do tego wrócił i koszmar powróci, bo jak widzę jakąś dziewczynę lub cokolwiek związanego z seksem to mam ochotę, ale ratuję mnie sprawianie sobie bólu, wtedy zapominam o erotyzmie. Nawet ten fakt mnie zniechęca bo jeśli nawet miałbym dalej wegetować to jeszcze ciągłe pilnowanie się jest nie do zniesienia.
Ogólnie to wiem, że ludzie cierpią nawet bardziej niż ja i ciągle sie za takich modlę. Tylko to jest właśnie ten problem, najważniejszy jest Bóg i nawrócenie, ale potem trzeba też jakoś żyć, a ja nie umiem żyć. Pewnie ktoś wspomni o psychologu i psychiatrze, ale ja bałbym sie nawet tego. Zresztą boję się mówić komuś o swoich problemach, ani w ogóle nawiązywać z kimś relacje, bo jak ktoś się dowiedziałby prawdy to by mnie strasznie wyśmiał, nawet dla mnie samego jest to śmieszne jak można być takim ofermą. O relacjach z dziewczynami już nie mówiąc, zresztą płci piękniejszej boję się najbardziej, przerażają mnie kobiety, zresztą nigdy nie miałem żadnej koleżanki, ani w ogóle z dziewczynami nigdy nie rozmawiałem. Zresztą wstydżę się też swojego wyglądu, mimo, że myślę, że jestem atrakcyjny, jeśli chodzi o twarz i ciało, bo ćwiczę od wielu lat, co mi też pomaga nie myśleć o złych rzeczach, i nie jem niezdrowych rzeczy, to mam brzydkie zęby, krzywe i w ogóle.
Podsumowując nie wiem czy się poddać z nadzieją, że Pan Bóg mi wybaczy, zresztą modlę się też o swoją śmierć, ale też nie chcę rządzić tylko, żeby działa się Jego wola, ale jaka jest Jego wola?
Wcześniej o wszystko obwiniałem Pana Boga, ale za wszystko przeprosiłem podczas spowiedzi, mam nadzieję, że mi wybaczył, wiem, że to moja wina, sam się doprowadziłem do takiego stanu. Co chwiłę myślę, żeby się zabić, od kilku miesięcy mam przygotowane miejsce i sznur i wszystko, ale jak widzicie, żyję, w sumie cieszę się, bo gdybym wtedy się zabił to nie doznałbym tego oczyszczenia na spowiedzi i uczucia czystości serca, ale co dalej, ciąglę daję sobię to wyjście, żeby się nie przejmować bo mogę się zabić w każdej chwili. Tylko, jeśli miałbym próbować coś zmienić to jak?

 Tematy Autor  Data
 Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai (22 l.) 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Estera 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Magdalena 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Ma 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Kalina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Hanna 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy M. 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Estera 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Hanna 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Estera 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy KK 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy jagódka 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy kaja 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Hanna 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy 38 na karku 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy 38 na karku 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Margaret 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy kaja 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy pewnaosoba 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Za moich czasów 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy kaja 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Kalina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Kalina 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Uruk_Hai 
  Re: Beznadzieja. Jeśli coś zmienić to jak? nowy Alina 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: