logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Od czasu choroby moja relacja z Bogiem jest kiepska
Autor: kh (---.9-3.cable.virginm.net)
Data:   2020-01-31 20:26

Witajcie,

Zachorowalam 8 lat temu. Raczej nie podziele sie szczegolami, ale to paskudna choroba na cale zycie, nie ma uzdrowienia, lekarstwa nie dzialaja.
Prosilam o uzdrowienie, ale jakos nic sie nie wydarzylo. Od 8 lat cierpie, nie tylko w sensie fizycznym, bo wciaz jestem chora, ale takze moja wiara sie zalamala. Co robic? Przede mna perspektywa dalszych, dlugich lat z ta choroba :(

 Re: Od czasu choroby moja relacja z Bogiem jest kiepska
Autor: Za moich czasów (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-01-31 23:04

A dalej uważasz, że ta choroba to za karę, za ciężkie grzechy, po to, żebyś się opamiętała? Podobnie jak rok temu (klik) uważasz, że to ci się należało?

Bo z takim nastawieniem trudno jest Boga pokochać, jeśli to nie wynika z pięknego nawrócenia. Uwierz, że Bóg nas w ten sposób za grzechy nie karze. Najwyżej to my sami możemy przyjąć swoje cierpienie i ofiarować je za swoje grzechy. Jeśli będziesz traktowała Boga jako kata, to zawsze będzie ci obcy, daleki. Naucz się odnajdywać w swoim życiu dobro, naucz się za nie dziękować, a wtedy Bóg stanie się bliższy. Skupianie się na złu przynosi smutek, z czasem może nawet depresję. Nie zamykaj się w smutku. Pomimo chorób życie może być piękne.

Choroby po prostu są. Każdemu jest ciężko z jego chorobą. To grzech przyniósł choroby, ale ten pierwszy grzech, w raju. Świat jest pełen chorób. Wiem, że nie jest pocieszeniem, że inni też chorują, a wielu choruje przez całe życie. Własne cierpienie zawsze jest wielkie, bo jest moje. Tylko ja wiem, jak się czuję z moją chorobą. A jednak trzeba pamiętać o cierpieniu innych, bo wtedy jaśniej widzisz, że to nie ciebie Bóg karze, że nie jest to skierowane przeciw tobie. Miliony ludzi cierpi. Nikogo z nich Bóg nie kocha? Ależ kocha każdego cierpiącego. A jednak nie wszystkich uzdrawia. To właśnie uzdrowienie jest wyjątkowe, niezwykłe, a nie choroba. Czy musi uczynić cud właśnie dla ciebie, skoro dla milionów nie uczynił cudu? Z tej perspektywy trochę inaczej patrzymy na Boga. Możemy zacząć wierzyć, że Bóg nie jest przeciwko nam, tylko z nami.

"Co robic? Przede mna perspektywa dalszych, dlugich lat z ta choroba :("

Rozumiem co to jest wyrok "dożywocia", bo sama mam kilkanaście takich chorób. Jedne bolą, inne nie, jedne bardziej przeszkadzają fizycznie, inne psychicznie. Czasem jest trudno. Ale cieszę się, że nie są to choroby śmiertelne, że nie muszę liczyć dni do końca. A jak przychodzi czas, że jakaś choroba bardziej boli, albo bardziej upokarza czy bardziej przeszkadza w życiu, to przypominam sobie historyjkę na zupełnie inny temat. Chyba Ignacy Loyola. Gdy marudził, że modlitwa jest trudna i jak tu modlić się aż do końca życia, ktoś mu powiedział: nie martw się, może jutro umrzesz? :)
Więc jak mi przychodzi do głowy trudna perspektywa życia z jakąś chorobą na zawsze, przypominam sobie te słowa: nie martw się, może jutro umrzesz? I od razu robi mi się wesoło. Nie, nie dlatego, jakobym chciała umierać. Właśnie dlatego, że cieszę się, że żyję. Słowa, które usłyszał Loyola, są świetnym dowcipem, który może pomagać nie tylko w trudnej modlitwie, ale w ogóle w trudnych chwilach, które nas przerażają samym trwaniem.

Na ciebie to może nie działać, ale każdy z nas musi znaleźć dla siebie jakiś sposób na to swoje przerażenie perspektywą życia aż do śmierci :)

A czy odpowiedzi sprzed roku w czymś ci pomogły? Może do nich wrócisz?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: