logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Tato wywołuje u nas poczucie winy.
Autor: Mała Mi (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2020-02-09 16:28

Męczy mnie relacja z moim tatą. 15 lat temu wyjechałam z domu do innego miasta na studia. Tata miał nadzieje, że po studiach wrócę do miasta rodzinnego. Nie wróciłam. Nigdy się z tym nie pogodził. Wydaje mi się że wraz z moim i rodzeństwa wyjazdem jego życie straciło cel. Jeszcze trudniej mu było kiedy zamieszkałam za granicą. Wróciłam w dużej mierze ze względu na niego. Miałabym wyrzuty sumienia, gdyby np. odebrał sobie życie (nie wiem czy to realne zagrożenie), albo przedwcześnie umarł. Tata czuje się opuszczony, niepotrzebny, często się obraża. Z utęsknieniem czeka na nasze przyjazdy, a gdy jesteśmy razem dłużej nie mamy o czym rozmawiać, albo dochodzi do konfliktów. Często spędza ten czas przed komputerem, a później czuje się urażony, że na tak krótko przyjechaliśmy i pojechaliśmy jeszcze do znajomych, zamiast całe wolne spędzić w domu rodzinnym. Oczekuje dość częstego kontaktu z naszej strony, jednocześnie sam zazwyczaj nie inicjuje kontaktu. Uważa, że rodzina powinna mieszkać blisko siebie, a u nas nie jest normalnie. Mówi nam, że jesteśmy zakompleksieni, bo pochodzimy z mniejszego miasta i dlatego tak bardzo chcemy mieszkać w większym. Często powtarza, że odzywamy się, kiedy coś od niego potrzebujemy, że go nie lubię, że jestem dla niego niedobra, dąży do fizycznego kontaktu i widzę, że jest mu trudno z tym, że nie chcę się do niego już przytulać. Taty słowa nie raz doprowadzały mnie do płaczu. Czułam się winna, że nie mieszkam blisko. Nie wiem gdzie jest granica i jak ją powinnam postawić, żeby nie pogarszać stanu. Tata nas bardzo kocha. Wiem, że wszystko by dla nas zrobił, ale wydaje że to miłość zaborcza. Kiedy jeszcze byłam na studiach moi rodzice starali się kontrolować moje życie. Intencje mieli dobre - bali się, że coś mi się stanie w dużym mieście, dlatego codziennie wieczorem dzwonili do mnie i sprawdzali czy jestem w domu. Teraz, jak przypomnę sobie ten okres, widzę jak bardzo byłam zależna od nich. Pamiętam sytuację, gdzie jako 20 latka pytałam się ich czy może przyjechać do mnie moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa. Byłam pełnoletnia, dzieliło nas 350km, a pytałam się ich o zdanie.. Nie zgodzili się. Powiedzieli też, że spytają się sąsiadów czy przyjechała. Zalałam się łzami i zadzwoniłam do niej, odwołać wizytę. Moje rodzeństwo nie pozwoliło sobie na taką ingerencję. Pod koniec studiów mama przestała ingerować w moje życie, a i ja zaczęłam stawiać granice.
Po powrocie zza granicy nie mogę znaleźć pracy i mieszkam z rodzicami. Widzę, że tata źle traktuje moją mamę, która wciąż go utrzymuje i wszystko cierpliwie znosi. Prawie każdego dnia ją obraża, wyzywa. Jest człowiekiem wykształconym, a zachowuje się bardzo niekulturalnie. Ostatnio już w ogóle stracił hamulce. Boję się, że jakiegoś dnia mamę uderzy (na razie grozi). Jest trudny w kontakcie i widzi winę we wszystkich, tylko nie w sobie. Zarzuca mamie, że nie ma dla niego czasu, że ich życie towarzyskie upadło. Mama pracuje od świtu do nocy, a w czasie wolnym realizuje swoje pasje. Rodzice mają duże koszty i kredyt frankowy, na które trzeba zarobić. Tata nie pracuje od wielu lat. Zajmował się domem, a utrzymywała nas mama. Tata ma pracę sezonową, ale różnie z nią bywa, maksymalnie pracuje 2 m-ce w roku. Moje miasto rodzinne jest upadłym miastem. Nie rozwija się, nie ma tu pracy. Inna sprawa - tata nawet jej nie szuka. Tata wiele lat temu przeżył poważną neurologiczną chorobę i psychicznie się po niej nie podniósł. Twierdzi, że choroba zrujnowała mu życie i że nie może znaleźć sobie miejsca po naszym wyjeździe, jednocześnie nie robi zupełnie nic by być osobą aktywną. Być może zmiany w zachowaniu to skutek choroby. Nie pamiętam takiego taty z dzieciństwa. Nie zawsze jest źle, ale bardzo często są napięcia i wybuchają konflikty. Oczywiście nie ma mowy o wizycie o psychologa, czy psychiatry. On nie widzi nic niestosownego w swoim zachowaniu i uważa, że to mama taktuje go jak psa, a dzieci wyrzekły się rodziny. Tata jest też zdołowany swoim wiekiem, choć nawet nie osiągnął jeszcze wieku emerytalnego. Wydaje się, że nie ma celu w życiu, mówi, że czegoś nie zrobi bo nie ma dla kogo, skoro my tu nie wrócimy, retorycznie pyta ile mu życia zostało... :(

 Tematy Autor  Data
 Tato wywołuje u nas poczucie winy. nowy Mała Mi 
  Re: Tato wywołuje u nas poczucie winy. nowy Estera 
  Re: Tato wywołuje u nas poczucie winy. nowy Duza Mi :) 
  Re: Tato wywołuje u nas poczucie winy. nowy Mała Mi 
  Re: Tato wywołuje u nas poczucie winy. nowy Hanna 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: