logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Związek niesakramentalny. Jak przestać się bać?
Autor: mango (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2020-03-22 15:33

Szcześć Boże,
nie wiem co dalej robić ze swoim życiem...
Od wielu lat żyję w związku niesakramentalnym, mamy dziecko. Zawsze mnie to uwierało, bo kiedyś byłam osobą wierzącą. Niestety okoliczności życiowe, strach przed byciem samą, spowodował, że poszłam inną drogą.
Mój mąż nie jest zbyt wierzący, nie chodzi do kościoła. Próbowałam go prosić, żeby spróbował uzyskać stwierdzenie, że jego poprzednie małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Chciałam to jakoś poukładać, ale on robił tylko pozorne ruchy - nic konkretnego. Wkradła się też z jego strony zdrada.
Mimo tego wszystkiego kocham go, bardzo mi kiedyś pomógł w życiu, wyciągnął do mnie rękę, gdy inni udawali, że nie widzą, jak bardzo jej potrzebuję. Z jednej strony nie chcę się z nim rozstawać, niszczyć tego związku. On przewidywał od samego początku, że tak będzie, że kiedyś go z powodu wiary zostawię, a ja zapewniałam, że tak się nie stanie.... No i doszłam do punktu w którym nie wiem co mam dalej robić. Nie chcę dłużej żyć bez Boga, bez Komunii Św. Ale przeraźliwie boję się samotności. Nie mam właściwie nikogo poza nim i dzieckiem... Zostanę całkiem sama. Mam pracę, ale nie wiem co będzie dalej - co firma zrobi w związku z obecnym kryzysem. Nie mam żadnych oszczędności, tylko kredyty... Mieszkanie wynajmujemy, nie stać nas było nigdy nawet na kredyt, żeby kupić coś własnego. Boję się jak sobie poradzę sama z tymi wszystkimi opłatami itd. A jak stracę pracę?
On czuje, że jest coś nie tak. Ja boję się z nim porozmawiać. Powie, że miał rację, że mi się pomieszało w głowie...

 Re: Związek niesakramentalny. Jak przestać się bać?
Autor: justyna (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2020-03-23 11:56

Witaj, poniżej tekst, który daje nadzieję i zacznij żyć Jezusem w obecnym związku, a nie niszcz dziecku rodziny

Uchwycić się tego, co jest szansą... Z ks. Piotrem Brząkalikiem o duszpasterstwie małżeństw niesakramentalnych

Dlaczego małżeństwo jest nierozerwalne? – Ponieważ każde małżeństwo zawarte w sposób sakramentalny jest święte. To tak samo święty sakrament jak wszystkie pozostałe. I cała nierozerwalność czy też powód, dla którego Kościół się przy niej „upiera”, z tego właśnie wynika. Nie może być bowiem coś święte kilka lat, a potem już takim nie być. Ale małżeństwo tworzą ludzie i komuś ta świętość może wypłowieć, może mu przejść, może nie potraktował jej poważnie. Wielu bowiem bierze ślub kościelny z powodu białej sukni czy wzruszającej ceremonii. Potem taki człowiek postanawia z różnych powodów związek swój rozerwać. Zwykle jest tak, że ta druga strona nie może zmusić partnera do pozostania przy sobie, co jest niewyobrażalnym bólem. Jednak dobrze by było aby ten zostawiony człowiek (nieważne, czy kobieta, czy mężczyzna) był sam... Wtedy całym swoim życiem w sposób fantastyczny daje świadectwo, ze on w tym związku trwa nadal, nawet jeśli go współmałżonek zostawił. Jest to cudowne świadectwo miłości i wierności. Oczywiście w imię różnych argumentów: od prawa do szczęścia, po wychowanie dzieci, wielu układa sobie życie z kimś innym. Nie nam oceniać decyzje i powody. ale skoro ktoś decyduje się na taki związek, musi być świadomy konsekwencji. – Jedną z nich jest niemożność korzystania z sakramentu pokuty i przyjmowania Komunii św. Wielu chciałoby złagodzić ten rygor przynajmniej dla tych małżonków, którzy nie ponoszą winy za rozpad związku. – Przyczyną tego, że nie można korzystać z tych sakramentów, nie jest sam rozwód, ale potworny związek. Jeśli jestem sam, to nadal jestem wierny. Tylko powtórny związek ludzi wierzących (formalny czy nieusankcjonowany) powoduje niemożność przystępowania do Komunii św. Oto, co mówi na ten temat jednoznacznie Ewangelia: „Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan. Żona niech odchodzi od swojego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna. Mąż również niech nie oddala żony” (1 36 Kor 7,10-11). Z tych słów wynika jasno, że nowy związek cywilny, jeśli poprzednie małżeństwo było ważne, nie może być uznany za sakramentalny. Rozwiedzeni wierzący, żyjący w powtórnym związku, żyją obiektywnie i świadomie w sprzeczności z Dekalogiem. Grzech dotyka i rani nie tylko grzeszącego, ale i bliźniego – nowego współmałżonka, który może niczym nie zasłużył sobie na to cierpienie. – Często rozwiedzeni, żyjący w powtórnym związku, czują się odrzuceni przez Kościół, spisani na straty... – To jest tak jak z wyprawą w góry. Na szlaku spotykamy różnych ludzi. Jedni są świetnie wyposażeni, a inni gorzej. Obie grupy idą na ten sam szczyt. Ale nie ma żadnej gwarancji, że ta dobrze zorganizowana grupa trafi tam na pewno. Małżeństwa niesakramentalne nie są spisane na straty, bo posiadają cały zestaw wyposażenia Kościoła do dyspozycji. To, że nie korzystam w pełni z Eucharystii, nie zwalnia mnie z mnożenia talentów i darów, jakie otrzymałem na chrzcie św. – Ale po co chodzić do kościoła, jeśli nie mogą przystąpić do Komunii św.? – Czy niewidomy nie może się cieszyć muzyką? To jest także Słowo, słuchanie Dobrej Nowiny i udział w błogosławieństwie. To nie jest tak, że Kościół odrzuca, karze, zamyka. Wręcz przeciwnie. Otwiera możliwości, przybliża miłosierdzie, jest obecny. – Tylko, że trudno żyć bez sakramentu pokuty... – Powiem więcej: w takich przypadkach należy chodzić do spowiedzi. I jasno powiedzieć: „Proszę księdza, ja wiem, że nie mogę otrzymać rozgrzeszenia, ale niech mi ksiądz coś poradzi, bo ten świat mojego zła tak mi się nadbudował...”. Konfesjonał to miejsce wyrzucania z siebie różnych rzeczy. Tu chodzi o umiejętność stanięcia w prawdzie. To, że nie przystępuję do sakramentów, nie przekreśla mojego osobistego kontaktu z Bogiem na modlitwie żywej i nieustającej. W momencie Komunii mogę Go duchowo zaprosić do serca. Powinienem korzystać również z całego wachlarza nabożeństw, jak Droga Krzyżowa. Różaniec, majowe, aby być blisko, o każdej porze dnia i nocy. – Często słyszymy: nie czuję się godny, bo żyję świadomie w stanie grzechu ciężkiego... – Od rozliczania jest zupełnie Ktoś inny! Przecież wielu z nas, nie mając żadnych przeszkód, nie zawsze żyje w stanie łaski uświęcającej. Moim zadaniem jest uczepić się tego, co jest moją szansą. Tylko, że my często wybieramy samo usprawiedliwienie. Żyję w grzechu, więc zwalniam się z całej reszty. Zwłaszcza, że ta „reszta” wymaga naprawdę

„SPRÓBUJ, JEST SIŁA!”

XIII Ogólnopolskie Spotkania Środowisk Trzeźwościowych w Licheniu wiele wysiłku, pokonania wstydu, jasnego powiedzenia sobie, jaki jest mój status. – W wielu wypadkach powtórne związki są zgodne i przykładne... – Porównanie: „oni są po ślubie kościelnym, a żyją jak pies z kotem, a my tacy wzorowi” jest bardzo niebezpieczne. To jest zarzut nie przeciwko wartości sakramentu, ale przeciwko ludzkiemu grzechowi, który potrafi zmarnować nawet sakramentalną łaskę. Często ci ludzie we właściwy sposób potrafią wykorzystać smutne doświadczenia z poprzedniego związku. Przykładem są ludzie nadużywający alkoholu. Wcześniej spętani nałogiem, nie widzieli, jak niszczą swój związek. Patrząc na trzeźwo, wsłuchują się w potrzeby partnera. Po prostu dopiero dojrzewają. Są takie pary, które mieszkają razem na przykład dla dobra dzieci, bo akurat tak się ułożyło, a postanawiają żyć ze sobą jak brat z siostrą, i w ten sposób nie rezygnują z przystąpienia do Stołu Pańskiego. Jest to trudna, wręcz heroiczna decyzja i wymaga od obojga ogromnej wiary i miłości. Warto tutaj dodać, że jest to również możliwość dla ludzi w podeszłym wieku, żyjących w związku cywilnym, a chcących uporządkować swoje życie. – Wierni z małżeństw niesakramentalnych nie mogą pełnić pewnych funkcji w Kościele, np. być świadkami czy chrzestnymi. – Mogą chrzcić bez problemów swoje dzieci i powinni czuwać nad ich religijnym wychowaniem. Bycie chrzestnym to dodatkowa funkcja i odpowiedzialność. Tu znowu chodzi o stanięcie w prawdzie: „jest pewien defekt mojego życia...” – W pewnym momencie Kościół udziela dyspensy... – Jest taki moment w życiu człowieka, który Kościół niezwykle szanuje i bardzo poważnie traktuje. Jeśli wierzący znajduje się w niebezpieczeństwie śmierci, zostaje zawieszone działanie prawa i każdego zakazu. W momencie operacji, porodu, nieuleczalnej choroby czy wypadku każdy człowiek wierzący jeśli żałuje, może otrzymać rozgrzeszenie. Dlatego tak ważne jest bycie przez całe życie blisko Boga i wypraszanie sobie łaski szczęśliwej śmierci. To zawieszenie jest ważne w tym danym momencie, co oznacza, że jeśli wyzdrowieję, prawo funkcjonuje dalej. Spotykamy się tutaj z niezwykłą mądrością towarzyszenia człowiekowi. „U Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”... – Dziękuję za rozmowę.

Adresy duszpasterstw małżeństw niesakramentalnych Gliwice Parafia Podwyższenia Krzyąa Świętego ul. Daszyńskiego 4 tel. (032) 2314470 Lębork Parafia Św. Jakuba Apostoła ul. Basztowa 8 tel. (059) 8622 227 Łódź Parafia Najśw. Imienia Jezus ul. H. Sienkiewicza 60 tel. (042) 6362996 Warszawa Parafia Św. Andrzeja Baboli ul. Rakowiecka 61 tel. (022) 8489131 Parafia Św. Wincentego Pallottiego ul. Skaryszewska 12 tel. (022) 8182714 Poznań Klasztor Karmelitów Bosych ul. Działowa 25 tel. (061) 8532841 Pruszcz Gdański Paraf. Podw. Krzyża Pańskiego ul. Wojska Polskiego 37 tel. (058) 6835597 Szczecin Paraf. Św. Dominika plac Ofiar Katynia 1 tel. (091) 4212022 Laski k. Warszawy tel. (022) 8153097

Zaczerpnięto z: Gość Niedzielny, 28 września 2003 „SPRÓBUJ, JEST SIŁA!”

 11 lat żyję w związku niesakramentalnym.
Autor: Alicja (---.oxylion.net.pl)
Data:   2024-03-25 18:54

Żyję w związku niesakramentalne 11 lat. Dopiero pół roku temu dotarło do mnie że to grzech śmiertelny i grozi nam ogień piekielny na wieczność. A jednak jest tyle dobra w tym związku, tyle miłości. Nie mamy łatwego życia więc wspieramy się wzajemnie. Właściwie to mamy tylko siebie więc rozstanie spowodowałoby brak chęci dalszego życia. Proszę o modlitwę za nas. Jest mi bardzo ciężko. Czy my trafimy do piekła po śmierci, czy jest szansa że Bóg widzi szczerą miłość między nami i nam przebaczy?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: