Autor: XxxX (5.174.8.---)
Data: 2020-05-05 00:13
Żeby było jasne, nie jestem już młody, mam 23 lata, już dawno jestem ukształtowany. Czasami widzę jak ludzię żalą się z takich kompletnych bezsensownych rzeczy, nawet tutaj, śmieszne to, bo co ja niby miałbym powiedzieć? W sumie mogło być gorzej, mogłem się urodzić powiedzmy bez rąk, wtedy nawet o popełnienie samobójstwa byłoby trudno. No, ale cóż jestem i tak uwięziony we własnym życiu, którego nie nawidzę bo ono już się stało, we własnym ciele, a raczej płci, której nienawidzę, i rodzinie, która i tak zawsze nią będzie, co mięli zniszczyć już zniszczyli, już nie da się nic cofnąć. No cóż jest mi wstyd, że się narodziłem, ale już się nie od urodzę, będę żył, a nawet jak umrę to nadal moja dusza będzię żyć. Nie da się już nic zmienić, a nawet gdyby cokolwiek by się dało to po co to robić teraz? Gdy już wszystko się stało.
Spokojnie nie jestem religijnym analfabetą, od dziecka moi rodzice (choć nazywając ich rodzicami to brzmi w ich przypadku prześmiewczo) wgrywali mi wiarę katolicką, której zresztą sami nie przestrzegali. Więc od dziecka stawiałem tylko na Boga, Był moim jedynym pocieszeniem w życiu (choć tak naprawdę marnym pocieszeniem). Przez to potem odwróciłem się w stronę Szatana, było jeszcze gorzej przez dosyć długi okres, no cóż, wróciłem więc znowu do Kościoła.
Nie jestem typem, który nie zna nawet prawd wiary, zawsze dużo czytałem, PŚ przeczytałem całe, wiele książek o tematyce religijnej, chodziłem do kościoła, do spowiedzi bardzo często, być może intencje moję w tym nie były prawidłowe, w sumie robiłem to, aby doznać przynajmniej jakiegoś pocieszenia aby lub coś w tym stylu. Potem nastała pandemia, teraz w sumie mógłbym normalnie uczęszczać do kościoła, ale w sumie jaki już w tym sens, tak samo spowiedź, skoro już mi to obojętne czy Bóg mi wybacza czy nie, a w sobie nie widzę żadnej winy.
Gdyby Bóg dał normalną rodzinę, normalne warunki, wgl normalność, to może byłbym normalnym człowiekiem z jakimiś celami, może nawet byłbym uśmiechnięty czasami i może byłbym zdolny kochać Boga i chcieć być zzbawiony.
Natomiast nieszczęśliwy jestem od urodzenia, zawsze byłem jestem i będę, i już nie ma sensu tego zmieniać, nie wyobrażam sb już siebie, aby czuć coś takiego jak szczęście i nie chcę, wolę cierpieć, przyzwyczaiłem się.
Nieszczęśliwy byłem i bez ludzi, a oni i tak mi dopiekli, cóż taka dola tego innego, rodzina nie chcę nawet mi się o nich wspominać bo cóż mam wspominać, matka mówiła, że byłem nie chciany i powinna mnie zabić po urodzeniu. No wow tylko nie wie, że to byłoby moje największe marzenie, nie urodzić się i nigdy nie zobaczyć jej odrażającego oblicza. No cóż szkoda, nie zrobiła tego, więc jestem, dzięki Ci Panie, nawet nie wiesz jak jestem wdzięczny.
Życie lub ta wegetacja jakkolwiek to nazwać doprowadziła mnie do takiego stanu, że już wszystko jest skończone. I nie mówcie mi o terapiach bo próbowałem już wszystkiego. To jest tylko zagłuszanie, gdy ktoś Cię uczy udawać, że wszystko jest dobrze, gdy nic nie jest.
Normalnie wypadało by się zabić już, ale wiem, że to piekło, które przeżyłem tu na ziemi, będzie kontynuowane tam. Do nieba nie pójdę, czemu? Nawet gdybym miał zostać zbawiony od tak, za darmo teraz, to w żadnym wypadku bym nie chciał, patrzeć na Niego całe wieki byłoby największym możliwym cierpieniem dla mnie, tak samo jak nie mogę patrzeć na Niego na zwykłym obrazie. Więc wolałbym być w piekle, ale perspektywa cierpienia całe wieki też nie jest jakaś fajna.
Właśnie to jest najgorsze, Bóg daję wolną wolę, a możesz wybrać, aby to co on Ci daję, jeśli nie to koniec, piekło. Także błogosławieni Ci, którzy się nigdy nie narodzili. Nawet Szatan, najwspanialej stworzony, więc wiedział jak jest Bóg naprawdę, a jeśli się mu sprzeciwił to znaczy, że wcale Bóg nie taki dobry.
W sumie w moim wypadku można zobaczyć, że piekło to wybór człowieka, ja bym właśnie tak wybrał. Tak zostałem ukształtowany przez marnę życie do nienawiści do siebie, ludzi, świata i tego Najwyższego.
Słabo tylko, że inni odbierają tutaj swoją nagrodę przynajmniej, a ja z piekła ziemskiego przejdę do jeszcze gorszego. Bóg wie wszystki więc wie, że już w nim tak jalby jestem, dzięki Ci Panie, że się urodziłem, aby się objawiły we mnie dzieła Twoje jak wielkim i nieskończenie poteżnym jesteś Carem.
|
|