Autor: Jo (---.f-net.pl)
Data: 2020-05-04 09:55
Dziękuję za wszystkie podpowiedzi.
Zgodnie z tym co napisałam w pierwszym poście nie chodzi o oczyszczanie związane z wirusami, zarazkami itp. Z tym sobie bez problemu radzę (przed wejściem do kościoła wierni mają dezynfekowane dłonie, noszę jeszcze ze sobą buteleczkę płynu na wszelki wypadek).
Chodzi o ochronę cząstek Pana Jezusa i o odpowiedzialność jaką wierny ponosi za ewentualne cząstki na swoich rękach.
Znalazłam jeszcze w internecie następujący cytat, jeżeli ktoś jeszcze zmaga się z podobnymi pytaniami wklejam, mi bardzo pomógł (fragment z artykułu J. Lécuyer, CSSp, Okruchy eucharystyczne, zamieszczonego w "Wiadomościach Archidiecezjalnych Warszawskich" 55 [63] (1973), nr 9):
"Przez cząstki należy rozumieć okruszyny, które się odłączyły od Hostii po konsekracji. Nie wchodzi w grę proszek i małe okruszynki, jakie mogły zamieszać się pomiędzy hostie przed konsekracją. Autorzy wszystkich czasów odradzali formalnie kapłanom obejmować intencją konsekrowania cząstki nieprzeznaczone do Komunii i do kultu eucharystycznego w ogóle (por. Capello, Tractatus canonico-moralis de Sacramentis, vol. I, 1933, wyd. 3, s. 271).
Cząstki, które się odłączyły od Hostii po konsekracji, szczególnie w momencie łamania, należy uważać za konsekrowane tak długo, jak długo ich postaci mogą być uważane za postaci chleba.
Trzeba, żeby cząstki, które się oddzieliły od Hostii konsekrowanej, wyglądały jeszcze jak cząstki chleba, w przeciwnym razie nie są już dalej znakiem i nie mogą dalej być podstawą dla obecności Ciała Chrystusowego. I to nie odnosi się tylko do cząstek niedostrzegalnych gołym okiem, lecz także do cząstek tak małych, że nie wyglądają już jak cząstki chleba."
To by oznaczało, że elementy zbyt małe, niedostrzegane dla oczu, nie mogą być nazwane chlebem. Skoro więc nie ma materii Eucharystii, czyli chleba, to nie można mówić o obecności Pana Jezusa w tych niedostrzegalnych okruszynach. Obowiązek spożycia istnieje tylko wobec okruchów które widzimy. I nie należy doszukiwać się profanacji tam gdzie jej nie ma. Bo nawet jak mamy pyłek na palcach to nie ma w nich Pana Jezusa.
Czy jest tu jakiś teolog/kapłan, który mógłby to potwierdzić? Że taki sposób myślenia jest prawidłowy?
|
|