logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (21 l.) (---.play-internet.pl)
Data:   2020-05-18 16:51

Witam. To może być długi tekst, dziękuję, jeśli przeczytasz. Mam 21 lat, został rok do ślubu, a ja nie umiem się nim cieszyć. Narzeczony jest super, kocha mnie, dogadujemy się na co dzień, mamy sporo wspólnych zainteresowań i idealnie pasuje do "mojego życia", że się tak wyrażę - tak się złożyło, że moi rodzice prowadzą firmę z dziada na pradziada, a mój facet działa w tej samej branży więc po ślubie ku radości swojej i moich bliskich świetnie by się nią zajął, tym bardziej że ja mam inne zainteresowania. Już pomaga bardzo dużo i praktycznie dzięki niemu wszystko poszło do przodu, jest pracowity i przedsiębiorczy.
Wszystko jest dla mnie super, oprócz sfery wiary. Ja jestem osobą bardzo wierzącą i "kościołową", że tak powiem. Różnie to ze mną było, ale definitywnie teraz najważniejszy jest dla mnie Bóg i Jego wola. Narzeczony też do kościoła nigdy nie przestał chodzić, ale z życiem wiarą miał mało co wspólnego. Imprezy ostro nakrapiane z udziałem mięsa w Wielki Piątek? Żaden problem. Codzienne picie na studiach, szlajanie się po klubach w celu poderwania jakiejś panienki, związki oparte tylko o seks. Były przypadki, gdzie nawet związek nie był mu potrzebny - ale to był "tylko" seks oralny... Wiem, że to niemoralne, ale pewnego razu w kryzysie czytałam na jego fb wiadomości z byłą. Miał ją gdzieś, spotykał się z nią tylko na jedno, ona ze złamanym sercem płakała, pisała do niego, on milczał - skończył związek bez słowa wyjaśnienia. Wysłała mu list - nie czytał go, spalił. U mnie się bardziej starał od początku. Nie chciałam współżyć, ale w końcu poległam - i to był najgorszy okres w moim życiu, bo żyłam wbrew sobie, żeby mu było fajnie. Z natury niestety jestem uległa i nie umiem stawiać na swoim. Trwało to chyba z rok, walczyłam aż w końcu udało mi się przerwać powracanie do tych grzechów. Narzeczony ode mnie nie odszedł, zaczął żałować przeszłości i się nawracać. Odmawiałam nowennę pompejańską w jego intencji i naprawdę bardzo się zmienił. Jednak ja czuję, że ten rok spędzony w nieczystości oddalił mnie od niego. 3 miesiące temu mi się oświadczył, to był moment szoku, zmiękły mi kolana i były silne emocje, ale nie było wybuchów radości (to nie tak, że się w ogóle nie cieszyłam, ale od razu przeszły mi przez myśl wątpliwości). Powiedziałam "tak" mimo niepewności, bo nawet nie wyobrażam sobie w takiej chwili odpowiedzieć inaczej.. Stwierdziłam, że panikuję i schowałam złe myśli do kieszeni. On jest człowiekiem działania, więc padła szybko data ślubu, umowa z salą i zespołem. Ja nadal nie chciałam nad tym za dużo rozmyślać, bo uznawałam, że dramatyzuję. Tym bardziej, że tyle dla nas zrobił i robi cały czas, a nawet moja dalsza rodzina zżyła się już z nim bardziej, niż ze mną. Nic dziwnego, on dosłownie każdego potrafi do siebie przekonać. Jednak to zbyt poważna sprawa, żeby po prostu zacisnąć zęby i iść dalej.
Ja się boję wspólnej przyszłości, bo mimo że stabilność materialną mam z nim zagwarantowaną, to boję się, że pewnego dnia zostanę sama w wierze. Przeżył duże nawrócenie, ale nadal nosi w sobie niechęć do ludzi związanych z Kościołem. Uważa, że ludzie siadający w pierwszych ławkach na mszy to przeważnie nieudacznicy życiowi, "miękkie kluchy", itp. Ten czas wstrzemięźliwości, który nam został podsumowuje "no jakoś się przemęczę do ślubu", jednocześnie czasem próbuje mnie złamać.. Niby teraz się stara, ale co gdy przyjdzie szara codzienność, zmęczenie, dzieci? Do tego jego kumple, z których 90% jest taka jak on był kiedyś, a najlepszy przyjaciel po zerwaniu z dziewczyną odreagowuje co noc z inną..
Nie rozmyślam z utęsknieniem o ślubie. Jak mnie siostra pytała, kiedy idę oglądać sukienki to mnie przeraziła ta myśl. Nie czuję tego podekscytowania. Może to dlatego, że ogólnie zazwyczaj nie uzewnętrzniam emocji?
Czy takie wątpliwości są normalne? Wołanie podświadomości czy jakiś przedślubny stres w zupełności naturalny?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-05-26 03:36

Agnes, obawiam się, że tu nie chodzi o stres ani o brak podekscytowania, tylko o to, że Ty ulegasz, bo wypada, bo nie wyobrażasz sobie inaczej, bo pomoc w firmie, bo obawiasz się posądzenia o dramatyzowanie itd. Bo materialnie czy organizacyjnie chłopak pasuje do firmy, do rodziny...
A reszta? Teraz zaczynasz na szczęście chyba przeczuwać, że jest jakaś reszta, i to arcyważna, stąd pytania.
Masz na pewno rację, to poważna sprawa, "zbyt poważna sprawa, żeby po prostu zacisnąć zęby i iść dalej."

Wiesz, mnie to poraża i przeraża w Twojej opowieści? - "tak"przy oświadczynach: "bo nawet nie wyobrażam sobie w takiej chwili odpowiedzieć inaczej.."
Napiszę bardzo twardo: To lekkomyślne, a wyobraźnia - skoro sobie nie wyobrażasz - widocznie zbyt skrępowana albo za uboga. Oczywiście, że można odpowiedzieć inaczej. Można odsunąć decyzję. Można dać sobie czas. Można oczywiście odmówić. Wszystko można, tylko pod warunkiem, że nie jest się typem: "ja się zawsze dostosuję dla spokoju".
Zareczyny też można zerwać. Nie, żebym zachęcała, tylko żebyś sobie uświadomiła, że można to zrobić, bez względu na to, co sobie wyobrażasz.

Może dla siebie - nie dla nas - nazwij wszystko, co Ciebie z nim głęboko łączy. I nie chodzi mi ani o firmę, ani o doświadczenia wspólnego grzechu, ani o to, że rodzina się z nim już zżyła (to akurat nie ma prawa być argumentem, żadnym, z rodziną i firmą się nie wchodzi w sakramentalny związek).
Poszukaj rzeczy, spraw, poglądów, założeń ważniejszych. Dla Ciebie, nie dla perspektyw biznesowych.
Co macie już dokładnie przegadane, jeśli chodzi o małżeństwo? Podział obowiązków? Zamieszkanie? Kto pracuje? jak zarządzacie pieniędzmi? Kto i o czym decyduje lub współdecyduje? Jak ma wyglądać codzienność? Wizja spędzania czasu wolnego? Kontakty poza rodziną? Kto ma prawo do jakiego hobby? Intymność (coś poza tym, że biedak się teraz przemęczy w abstynencji?) Dzieci? Ile, kiedy? Kto sie dziećmi ma zajmować? Co uważacie za dobre, co jest nieakceptowalnym złem? Na co się w związku nie zgadzacie? czego nie zamierza tolerować żadne z Was?

"Niby teraz się stara, ale co gdy przyjdzie szara codzienność, zmęczenie, dzieci? Do tego jego kumple, z których 90% jest taka jak on był kiedyś, a najlepszy przyjaciel po zerwaniu z dziewczyną odreagowuje co noc z inną.." No właśnie. Tych pytań bym nie lekceważyła. Może to instynkt samozachowawczy podpowiada...

"Wszystko jest super" - czyli co tak naprawdę jest super? Konkretnie? Umiesz to sobie nazwać? Wypunktować?
Ja tu czytam o panice, złych myślach,obawach, lęku przed wspólną przyszłością - i to jest to SUPER?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-05-26 03:54

Czy do tego dochodzi jeszcze niechęć do dzieci z Twojej strony?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2020-05-26 08:48

Nieco z innej strony podejdę do tematu. Czy Ty oczekujesz, że spotkasz w życiu idealnego kandydata na męża? Takiego bez wad, niebłądzącego, niemal świętego? Oceniasz go jako gorszego, bo grzeszącego w latach młodości "durnych i chmurnych"? A może facet zaczął dorastać, dojrzewać. Zaczął dostrzegać w życiu co jest ważne, jakie wartości należy wyznawać? Nie znaczy to zapewne, ze nigdy już nie upadnie i nigdy nie zboczy z dogi do świętości. Jesteśmy tylko ludźmi, słabymi, grzesznymi, błądzącymi, ulegającymi pokusom. Ważne, by za każdym razem umieć się podnosić i znów wracać na właściwą ścieżkę. Nie sądzę, aby w małżeństwie chodziło o wybranie idealnego partnera, bo taki nie istnieje. Małżeństwo to sztuka kompromisów, przebaczeń, dialogu, dzielenia smutków ale i szczęścia. Nie jest moim celem zachęcenie Cię do tego małżeństwa, ale przemyślenie tej decyzji również perspektywy wyżej opisanej. Nie oczekuj życia w sielance z człowiekiem z twoich marzeń. Nastaw się również na trud pokonywania przeciwności. Czy ten człowiek potrafi podejmować wyzwania, czy nie chowa głowy w piasek gdy napotyka na problem? Czy będzie dla ciebie oparciem i da Ci poczucie bezpieczeństwa? To również są bardzo ważne pytania.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (---.icpnet.pl)
Data:   2020-05-26 09:31

Super jest to, że dopełniamy się charakterami i "przyziemnie" wszystko pasuje. Dogadaliśmy się z pracą, pieniędzmi, intymnością itd. To znaczy jego wizją była żona niepracująca zajmująca się dziećmi w domu, ale przegadaliśmy to i zdaje sobie sprawę, że do mnie ten obraz zupełnie nie przemawia i to zaakceptował. Co do dzieci - on chce jak najwięcej jak najszybciej (w czym oczywiście "kibicuje" mu moja mama), a ja wręcz przeciwnie. To nie tak, że nie chcę mieć dzieci w ogóle, ale najchętniej poczekałabym jeszcze kilka lat, uważam że nie dojrzałam jeszcze do tego kroku i nie czuję instynktu macierzyńskiego. Zresztą boję się trochę - chciałabym wychować dzieci w prawdziwej wierze, a nie wiem, czy to będzie możliwe. W większości przypadków dzieci podążają wiarą za ojcem i tu mi się czerwona lampka zapala. Bo to ja musze zawsze bronić nauk KK, również przed nim, środowisk katolickich, pro life itd. On niby mi mówi "wychowamy dziecko jak chcesz", ale sama nie wiem, czy tak się da.
Kiedyś J. Pulikowski powiedział że jest dobry sposób żeby subiektywnie ocenić "czy to ten" - odpowiedzieć sobie na pytanie "Czy chcesz żeby twoja córka miała takiego męża" - moja odpowiedź była definitywna - nie. Bałabym się po prostu, że odejdzie od Boga i nie wróci. Ja wróciłam dzięki Bożej opatrzności. Jednoczesnie nie można opierać się tylko na tym, co się zasłyszało w necie.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: KK (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2020-05-26 10:39

A jak zapatruje się na kwestię antykoncepcji w związku? Jak jest z tym jego nawróceniem, jeśli próbuje Cię złamać w sferze seksualnej? Wreszcie, jakie jest jego stanowisko wobec nierozerwalności małżeństwa?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2020-05-26 10:44

"Czy takie wątpliwości są normalne? Wołanie podświadomości czy jakiś przedślubny stres w zupełności naturalny?"

Jeżeli masz wątpliwości to znaczy... że masz rację.
Będę powtarzać do znudzenia - przed ołtarzem ślubuje się miłość, wierność i uczciwość - do śmierci. Nie na dwadzieścia lat, nie na jakiś czas, nie do pierwszych trudności. Do śmierci.

Dlatego ślub trzeba brać bez wątpliwości. Życie potem przyniesie różne problemy i dylematy. Nie raz trzeba się będzie odwołać do tego, że przecież ślubowaliśmy, więc trzeba sobie jakoś z tym poradzić. Zaczynanie od wątpliwości nie jest dobrym pomysłem.

Tym bardziej, ze z tego co czytam te wątpliwości nie są wydumane. Różnice światopoglądowe, próby nakłonienia do seksu - mimo wyraźnego postawienia sprawy z Twojej strony, starania, które budzą Twoje wątpliwości, że to tylko na jakiś czas - to wcale nie są błahe sprawy.

Tego wszystkiego nie należy lekceważyć, tylko porządnie przemyśleć. Nie używając argumentów, że przecież rodzina go lubi albo że tyle już zrobił dla rodzinnej firmy.
Do ślubu powinno się iść z pełnym przekonaniem, że się tego chce, a nie myśląc, że trzeba "zacisnąć zęby" i przetrwać.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: klara (---.centertel.pl)
Data:   2020-05-26 11:24

Opowiadając na pytanie główne - nie, to nie jest normalne że ślub nie cieszy. Moim zdaniem jesteście po prostu za młodzi na ślub (jestem w Twoim wieku więc rozumiem, chociaż oczywiście każdy ma inną dojrzałość), nie wiem, może skoro Twój narzeczony się zmienił na lepsze to jest nadzieja, ale z tego co piszesz nie czułabym się bezpiecznie przy nim, zwłaszcza że idzie tu o wspólne życie do końca. Wiadomo, że każdy ma wady, ale wspolne wartości i patrzenie w jednym kierunku to podstawa. Gdzieś kiedyś widziałam konferencje o.Adama Szustak (zresztą nagrał dużo filmów dla narzeczonych, polecam) żeby przed ślubem obgadać dosłownie godzinami, do wyczerpania tematy związane z wychowaniem dzieci, podziałem obowiązków, finansami. Pros Boga o kierowanie w tych Twoich decyzjach, i nie rób nic wbrew sobie, pozdrawiam

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: pytająca (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-05-26 12:00

Powiem jedno: rzuć go póki jeszcze możesz. Facet miał w przeszłości panienki na boki i chciał szybkiego seksu. Myślisz, że ślub go zmieni, albo może wielka miłość? Proszę Cię nie bądź naiwna. Takie rzeczy tylko w filmach się zdarzają. A on na 99% będzie Cię zdradzał. Nie sądzę, że będziesz z nim szczęśliwa. Odciągnie Cię od wiary co gorsza. Skoro Bóg jest dla Ciebie najważniejszy powinnaś myśleć o jakimś pobożnym chłopaków, z którym razem będziecie się rozwijać w wierze. Nie przejmuj się rodziną, bo to tak naprawdę nie istotne ty jesteś wolnym człowiekiem. Epoka aranżowanych ślubów korzystnych dla rodziny na szczęście już się skończyła.
Poza tym jesteś taka młodziutka, więc jeszcze nie myślisz do końca dojrzale. Jesteś młodziutka i na pewno jeszcze kogoś znajdziesz. Przemyśl to dobrze, jakie konsekwencje może mieć ślub z kimś takim i nie daj się manipulować sama podejmij decyzję.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2020-05-26 14:02

Do Pytającej.
Nie sądzisz, ze tak radykalna rada: "rzuć go póki jeszcze możesz" i zaszufladkowanie człowieka, którego tak naprawdę w ogóle nie znasz to nie najlepsza rada i ocena sytuacji?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (---.icpnet.pl)
Data:   2020-05-26 15:53

Dorota, nie oczekuję ideału. Jest wiele spraw przyziemnych gdzie trzeba iść na kompromis. Na przykład wiem, że nigdy nie będzie gotował, prał czy prasował i mimo to idzie dogadać się w takich rzeczach. Niektóre cechy charakteru też mnie wkurzają, no ale wiadomo że ideałów nie ma. Ale kwestia porozrzucanych skarpet czy humorków to chyba co innego niż kwestia wiary. Stara się i bardzo się zmienił, ale skoro wciąż próbuje mnie czasem złamać to na ile głębokie jest to nawrócenie? Sądziłam że jak się wraca do Boga to dąży się do tego, żeby być blisko Niego i Go nie ranić w ogóle. Sama miałam takie doświadczenie i myślałam że to normalne. Może oczekuję od niego za dużo.. Sam mówi że jeśli o niego chodzi, to zrobił bardzo dużo w porównaniu do tego jak jego życie wyglądało kiedyś. Że "raz na jakiś czas" to możnaby współżyć i że to i tak u niego zmiana na plus...
O antykoncepcji rozmawialiśmy, wie jakie jest moje zdanie (tylko NPR) i to zaakceptował.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: WBW (---.centertel.pl)
Data:   2020-05-26 16:41

Gdybym miała tyle wątpliwości to chyba bym odłożyła ten ślub i dała czas sobie na zastanowienie się. Być może Twój narzeczony zgadza się na wiele Twoich zasad przed ślubem ale czy za tym idzie jego serce? Czy po ślubie dotrzyma Waszych ustaleń? Czy jesteś pewna Jego szczerości? Może warto, byś w spokoju i bez nacisków odpowiedziała sobie na te pytania.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-05-26 17:17

Normalne, że ślub cieszy - kiedy jest z tą właściwą osobą; a nie cieszy, gdy osoba budzi poważne wątpliwości.
Przede wszystkim ten człowiek pije wódkę (u mnie w domu dla odmiany nikt nie pije wódki). Nie, że wino - ale właśnie wódkę i to na ostro zakrapianych imprezach. Na dodatek potrafił pić ją codziennie. Dla mnie to już nie jest sygnał jedynie ostrzegawczy, ale coś, co wyklucza. Tym bardziej, że w Tobie są też już pierwsze objawy współuzależnienia (=zaburzenia występującego u członków rodzin osob uzależnionych), mianowicie nadzieja, że "on się zmieni" oraz kompletne lekceważenie swoich potrzeb na rzecz potrzeb innych (ślub brany dla rodziny, nie dla siebie). Czy ktoś z Twoich rodziców nie ma problemu z alkoholem lub z innym uzależnieniem? Pytam, bo takie tendencje do przekreślania swoich potrzeb, żeby zaspokoić oczekiwania innych są tu dość symptomatyczne. Chcesz brać ślub dla swojej bliższej rodziny (firma) i dalszych krewnych (którzy tego czlowieka polubili). Jest w Tobie tendencja by przekreślić dla nich i dla tego czlowieka swoje najgłębsze pragnienia i potrzeby (uległość, o której wspominasz). Taka żona to skądinad wygodny układ dla osoby uzależnionej. Nie dziwie się, że się teraz stara, skoro po ślubie ma szansę na bezkarność i wygodne życie, a wierząca żona nie odejdzie szybko. Chcesz poświęcić swoje życie dla budzacego ogromne wątpliwości mężczyzny oraz dla rodziny i dalszych krewnych... A co bedzie z Tobą? Chcesz skończyć umęczona i zniszczona? Już teraz jesteś traktowana jak rzecz (próby złamania Ciebie w kwestii współżycia), a co będzie dalej?

Twoja reakcja aktualna jest natomiast nie tylko normalna, ale przede wszystkim piękna. Bo pokazuje, że jednak powolutku budzi się w Tobie wolność - jak najpiękniejszy kwiat. Jest w Tobie owa mądrość, ktora kieruje w stronę zasłużonej troski o siebie. Tylko nie niszcz teraz tego piękna, które kiełkuje - i pragnie się rozwinąć. Nie duś w sobie tej życiodajnej siły, która pozwala Ci odczuć prawdę, że zasługujesz na więcej. Możesz tę siłę jedynie wzmocnić - przez psychoterapię (jeśli czujesz, że stare schematy, czasem kompletnie nieuswiadomione, jakoś wiążą i ciągną Cię w dół) i przez pracę nad sobą. Nie patrz na to, co mówi rodzina. Posłuchaj co mówi Twoj Bóg, który w sposób czysty i nieskażony chce Twojego szczęścia, pokoju i miłości opartej na pełnej wolności. Wybór małżonka musi być wolny - czyli nieograniczony opiniami innych oraz dotychczasowymi schematami w Twojej rodzinie. Dlatego terapia czasem może być dobrą podpórką dla kiełkującej wzwyż wolności.
Zapadł mi kiedyś w pamięć cytat: "Jeśli kobieta musi obniżyć standardy, by znaleźć miłość, to znaczy, że... nie miłość znalazła".

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2020-05-26 19:59

Pozwole sobie na jeszcze jedna uwagę w poruszanym temacie. Po ludzku trudno dać Ci jakieś obiektywne rady, znając sprawę z relacji tylko jednej strony. Dlatego myślę, że powinnaś problem przemodlić. Poprosić Boga o pomoc w podjęciu decyzji, o wskazówki o Światło Ducha. A temat ślubu do czasu podjęcia ostatecznej decyzji możesz odwlekać ze względu choćby na Twój młody wiek. Nie musisz się spieszyć. Polecam Cię Bożej Opatrzności.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Wierna (78.9.143.---)
Data:   2020-05-26 20:38

"stabilność materialną mam z nim zagwarantowaną" - Kochana, jedną rzecz Ci powiem (jako przedsiębiorca): stabilność finansowa może zniknąć na pstryknięcie palcem, liczę się z tym każdego dnia, choć od lat jest doskonale. Nie pozwól Waszym rodzinom traktować ślubu jak układu mieszczańskiego z poprzednich stuleci, pobierania się w imię ciągłości interesu. Pamiętaj, że rankiem to przede wszystkim będziecie budzić się jako wierzący w Chrystusa i małżonkowie, a dopiero potem jako ludzie biznesu. Skoro masz właśnie tak ułożone priorytety, a ze strony narzeczonego w tych kwestiach coś nie gra (a w innych nie gra jeszcze bardziej), to Twoje wątpliwości są zasadne.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Pitgol (---.echostar.pl)
Data:   2020-05-27 02:06

Nadchodzący ślub Cię nie cieszy bo wiesz podświadomie, że nie chcesz wychodzić za mąż za tego chłopaka. Musisz wziąć się w garść i niestety, ale....podjąć MĘSKĄ decyzję. Myślę, że za męża pragniesz mężczyznę głęboko wierzącego, który pomoże Ci się uświęcać. Szukaj więc takiego, a z tym skończ, bo na pewno będziesz żałować gdyż po ślubie nie będzie odwrotu. I nie stresuj się co powiedzą inni, to nie ich życie. Napisz tu kiedyś jak Ci poszło i powodzenia.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (---.icpnet.pl)
Data:   2020-05-27 18:32

"po prostu" - tak się składa, że faktycznie w moim domu jest problem z alkoholem. Nie na taką skalę, że ktoś dzień w dzień nawalony chodzi albo kogoś wyzywa/bije, ale piwo pite jest raczej codziennie w dość dużych ilościach.
Mój narzeczony stanowczo sprzeciwia się temu zwyczajowi, nie pije codziennie, wódkę pije przy większej okazji. Szczerze mówiąc, znam chyba tylko jedną osobę, która nie pije w ogóle.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-05-27 18:33

"Stara się i bardzo się zmienił, ale skoro wciąż próbuje mnie czasem złamać to na ile głębokie jest to nawrócenie?"

To nie tylko nie jest głębokie nawrócenie. To nie jest żadne nawrócenie. On się jedynie trochę nagiął. Ale nie rozumie albo zrozumieć nie chce, na czym polega budowanie kompromisu z osobą wierzącą. Dla niego to postawa: pogrzeszmy sobie trochę rzadziej. No po prostu kpina!

Jeśli narzeczony Cię kocha, to powinien całkowicie zaniechać wszelkich prób odciągania Cię od Boga. I dopóki nie zechce w ten sposób postępować nie tylko w okresie przedślubnym, ale przez całe Wasze wspólne życie (z jego strony powinna paść deklaracja poparta czynami), to nie powinnaś w ogóle myśleć o małżeństwie z nim. Bo inaczej, przy Twoich tendencjach do uległości jest niemal pewne, że on prędzej czy później postawi na swoim. Przed ślubem to będzie "seks raz na jakiś czas", a po ślubie prawdopodobnie skończy się na antykoncepcji i może jeszcze wielu innych Twoich ustępstwach w sprawach wiary.

Wcale się nie dziwię, że ten ślub Cię nie cieszy. I nie wydaje mi się, żeby powodem był Twój młody wiek czy ten brak chęci, żeby mieć szybko dzieci. Ty po prostu masz zbyt dużo słusznych obaw, że małżeństwo z TYM człowiekiem nie będzie udane. A niestety czujesz presję ze wszystkich stron, żeby je zawrzeć. Bo narzeczony już jest jakby częścią rodziny. I pewnie myślisz, że jest już za późno, żeby się z tego wycofać. A nie jest. To jest na razie tylko narzeczeństwo. Na które wyraziłaś zgodę... pod wewnętrznym przymusem.

W tej chwili masz największą szansę, żeby zawalczyć o siebie. Im bliżej daty ślubu, tym będzie Ci trudniej. Presja się zwiększy.

A jeśli chodzi o wiarę dzieci, to musisz też pamiętać, że nawet głęboko wierzący rodzice nie mają gwarancji, że dzieci pójdą ich drogą. A bywa i tak, że dzieci niewierzących stają się głęboko wierzące.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-05-27 20:17

Agnes, w moim odczuciu nie chodzi głównie o alkohol w rodzinie (czy pije się wysokoprocentowe trunki czy nisko - nie na tym należy się skupiać), ale o jej dysfunkcjonalność. Alkohol może być w ogóle nieobecny, a rodzina może być dysfunkcyjna. W tym wszystkim chodzi o to, że Ty masz pewne cechy DDD. Chcesz zadowalać innych własnym kosztem. Poświęcać się, ale w sposób niezdrowy - który wcale nie przyczynia się do wzrostu miłości.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-05-27 21:08

Ja z kolei znam wiele osob, ktore nie piją w ogole, a jeszcze więcej takich, które za nic nie ruszą wódki. Choćby we wspólnotach, duszpasterstwach akademickich, postakademickich itp. Wejdź w takie środowiska. Pomyśl o studiach, o studiowaniu czegoś, co bedzie dla Ciebie ciekawe. Masz tyle czasu... masz 21 lat dopiero.
Owszem, on teraz pije wódkę "jedynie okazjonalnie", bo chce się pokazać z najlepszej strony - wszak ma nadzieję na ślub. Wcześniej pił alkohol codziennie, jak Twój tato.
Nie obniżaj standardów. Patrz w górę, powierzaj się Bogu, korzystaj z ludzkich możliwości pomocy, terapii. Otwieraj się na pomoc, na nowe perspektywy. Już jest dobrze, bo wiele zaczynasz dostrzegać - a będzie jeszcze lepiej. Zaufaj. Na początek warto uwolnić się od nieuzasadnionego poczucia winy, wynikającego z przymusu spełniania czyichś oczekiwań. I tu uważaj - będą Ci mówić, że wydziwiasz, wymyślasz - mama, tato... i to mogą być bardzo przykre, pełne wyrzutu słowa. Nie słuchaj, nie wierz w to, co mówią. Oni Cię kochają i mają dobre intencje, ale nie mają racji. Oni patrzą przez pryzmat swoich doświadczeń, nie znają innego świata - sami poranieni...
Jeśli ktoś pije codziennie, choćby było to piwo, ale musi je pić (obiektywnie - bo subiektywnie zwykle deklaruje, że nie musi), to jest to po prostu choroba, alkoholizm. Ale ani mama ani Ty, tacie nie pomożesz. On musi sam przed sobą przyznać, że jest problem. I dopiero wtedy będzie można mu pomóc
A że tamten człowiek, jak piszesz, wiele dla taty zrobił (firma itp), to już jest wyłącznie taty kwestia, jak się jemu odwdzięczy. Córka nie może być monetą, którą się płaci za wsparcie dla firmy. Kochaj siebie i ceń. Bóg Cię tak bardzo kocha...

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2020-05-28 10:49

Na temat kwestii religijnych już zostało wiele napisane. Mnie zastanawia to zdanie: "Na przykład wiem, że nigdy nie będzie gotował, prał czy prasował ". A co, jeśli będziesz leżała z wysoką gorączką, w końcówce ciąży, w połogu, trafisz do szpitala - ogólnie, jeśli nie będziesz w stanie tych obowiązków wykonywać albo z wielkim trudem. Co wtedy? Co znaczy: "idzie się dogadać"? Zastąpi Cię czy nie?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (---.icpnet.pl)
Data:   2020-05-30 11:38

Margaret - w takiej sytuacji raczej nie będzie miał wyjścia i nie jest taki żeby mnie ze wszystkim w potrzebie zostawić. Jest zaradny - albo spróbuje sam to zrobić, albo poprosi którąś z mam pewnie.
W sprawach przyziemnych jest takim super człowiekiem, że tu żadnych wątpliwości nie mam mimo kilku wad. Ale to Bóg przecież jest najważniejszy i w małżeństwie chodzi o to, żeby się do Niego zbliżać. A mój facet jest w tej sferze minimalistą. Po grzechu ciężkim znalazł czas na spowiedź po 3 tygodniach (gdzie spowiadają codziennie), tego samego dnia wieczorem był na urodzinach u kuzyna - w piątek grill, popili za dużo, do tego stopnia, że wymiotował, a następnego dnia był z siebie zadowolony że to pierwszy raz od kilku miesięcy i że jest poprawa w stosunku do tego co było na studiach. No patrząc z boku to poprawa jest, ale gdzie postawa serca? Tym bardziej, że dopiero co od konfesjonału odszedł i opowiadał jak to się rewelacyjnie czuje po spowiedzi. Zawsze jak zgrzeszę to czuję się źle, nawet jeśli od poprzedniego upadku w tej sferze minęło nawet kilka lat, myślałam że to normalne. Może za bardzo dramatyzuję i za dużo oczekuję? Wszak to facet i może po prostu jako kobieta nie rozumiem jego mechanizmu myślenia.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-05-30 13:15

Chyba śnię: "superczłowiek w sprawach przyziemnych" spił się do wymiotów (znam mocniejsze a adekwatne słowa, ale nie śmiem nadużywać cierpliwości Moderacji) i nadal jest superczłowiekiem? Popił sobie biedaczek?

Nawet przy pominięciu perspektywy wiary, grzechu itd. - nie, ja dziękuję za taką kandydaturę na męża (i dziedzica firmy też). Na szczęście nie moje życie.

"Może za bardzo dramatyzuję i za dużo oczekuję?"
Nie. Za mało jesteś radykalna. Stanowczo za mało oczekujesz.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2020-05-30 17:08

agnes, co dobrego spotka CIEBIE poprzez to małżeństwo?
Ja w Twoich postach widzę lenia z problemami z alkoholem, który jest daleko od Boga i ma dwie lewe ręce do prac domowych.
"nie jest taki żeby mnie ze wszystkim w potrzebie zostawić" - ze wszystkim może nie, ale jest szansa, że z większością tak
"Jest zaradny - albo spróbuje sam to zrobić, albo poprosi którąś z mam pewnie" dorosły człowiek SPRÓBUJE posprzątać i włączyć pralkę albo wyręczy się mamusią. Mnie opadają ręce.
W małżeństwie chodzi o miłość i dobro drugiej osoby. Jak narzeczony dba już TERAZ o Twoje dobro? Z postów wynika, że nie on się do Boga przybliża, tylko Ciebie od niego odciąga.
Mój ksiądz katecheta w LO z wielkim przekonaniem mówił: dziewczyno, jeśli widzisz, że twój chłopak pije- wiej od niego.
Twój narzeczony naużywa alkoholu i cieszy się, ze robi to rzadziej niż kiedyś. Tylko wiesz, nieważne, że rzadziej, ważne, że w ogóle traci nad tym kontrolę.

Ja w ogóle nie jestem zwolennikiem małżeństwa w wieku 21-22 lat. Za wcześnie. Skończ dziewczyno studia, zajmij się sobą, dowiedz się, czego TY chcesz i co jest dla CIEBIE ważne.
Proponuję Ci też terapię albo przynajmniej zajęcia z asertywności, naukę stawiania granic i mówienia "nie". Bo na razie chyba wszyscy naokoło, a najbardziej chłopak kręcą Tobą jak chcą.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (---.icpnet.pl)
Data:   2020-06-01 10:16

Chodzi o to, że gotowanie/prasowanie to po prostu coś czego nie lubi. Wszystkie inne obowiązki typu posprzątać czy naprawić coś to robi od ręki. O nic nie trzeba go dwa razy prosić, robi wszystko dokładnie i sprawnie. Nigdy nie spotkałam tak pracowitego i przedsiębiorczego człowieka. Naprawdę określenie "leń" totalnie do niego nie pasuje.
Mówiłam ostatnio że się boję, że mi się nie spieszy, czuję że nie dorosłam do tego. Stwierdził, że patrzę tylko na siebie. Bo on by chciał JUŻ, a ja jeszcze nie, więc za rok to przecież optymalny czas, kompromis.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-06-01 13:22

Taaak, Agnes, jaka jest gwarancja, że akurat rok starczy Ci na dorośnięcie?
Czy przez rok dorośniesz do naprawdę samodzielnych decyzji?
Kto wyznaczył rok jako kompromisowy, optymalny czas? I na jakiej podstawie?

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: agnes982 (---.icpnet.pl)
Data:   2020-06-01 14:13

On tak twierdzi. Bo w rok juz wszystko na spokojnie sie zorganizuje, będę miała trochę czasu na dorośnięcie i "rok bez seksu jakoś się wytrzyma"... Nie lubi czekać za niczym, więc skoro ja bym chciała ślub w wieku 25+, a on JUŻ, to czekamy rok.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: po prostu (---.centertel.pl)
Data:   2020-06-01 14:14

Czyli ten człowiek nie daje Ci nawet prawa do odczuwania lęku :(
Co więcej, obwinia Cię za ten lęk (!).
Większość dziewczyn w Twoim wieku idzie na studia, a nie wychodzi za mąż.
Tym czasem on, aby zrealizować swoje cele i Cię zmiękczyć, próbuje wzbudzić w Tobie poczucie winy za coś, co jest normą i Twoim prawem. To się nazywa manipulacja.

"On by chciał juz".
Nie jesteś od spełniania czyichś zachcianek, czy oczekiwań. Ani tych "na już", ani tych odroczonych.
Jesteś wolnym człowiekiem. Nie jesteś rzeczą do zaspokajania czyichś potrzeb. Jesteś człowiekiem wolnym i niezależnym, obdarzonym godnością dziecka Bożego.
Bóg nie napisał w przykazaniach, że trzeba wyjść za mąż. Nie musisz tego robić. Jeśli masz choćby cień niepewnosci, powinnaś zawczasu to uciąć. Jak już zostało napisane, małżeństwa nie zaczyna się od wątpliwosci. Z kolei jak już się wejdzie w małżeństwo to trzeba w nim trwać. Jak chcesz trwać w małżeństwie, w ktorym mąż nie pozwoli Ci nawet przezywać smutku czy lęku, bo - zamiast ukoić Twoje niepokoje - jeszcze Ci dowali posądzaniem o egoizm?

Upicia się do wymiotów nawet nie skomentuję.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-06-01 17:03

A jak Ty widzisz ten najbliższy rok? Myślałaś o tym?

Rok, bo znowu ON, on tak twierdzi. A Ty jesteś jakoś bezwolna, podporządkowana. Chcesz tak żyć zawsze, do końca życia?
Grunt, że się przez ten rok wszystko zorganizuje... Ech.
Wiesz co, zakochanie zaślepia, ale to chyba nie ten przypadek.
Dziwi mnie, że jesteś tak strasznie bierna. Tak, nawet czasem wyrazisz swoje zdanie, to fakt, ale ON znowu Cię zagada i narzuci swoją wolę, swoje reguły gry, swoje terminy, swoją wizję świata.

Odpowiada Ci to? Naprawdę? Może Ci po prostu z tym dobrze. No to napisz szczerze, że zawracasz głowę, bo zrozumiałaś, że jest Ci naprawdę super.
I będzie z wszystkim znakomicie. Mąż zorganizuje Ci życie. Firmę podratuje. Sympatie rodziny podtrzyma. Wszystko zrobi od ręki, chociaż nie lubi. Posprząta. Naprawi. Pracowity. Będzie jedynym prawodawcą i regulatorem wydarzeń, nawet Twoich wrażeń i odczuć. "Miękkie kluchy" wytępi albo i nie, ewentualnie niechęć do ludzi Kościoła ugruntuje. Czasem, sorry, spije się do nieprzytomności, ale taki jest zaradny, praktyczny. I jeszcze to czekanie na seks - dziwnie do tego motywu wracasz, jakby był tak istotny, może i on wraca. Zresztą, to czekanie to tylko mała przerwa między pierwszym a drugim daniem.

Nie znam Cię, ale jest mi Cię teraz po prostu bardzo, bardzo szkoda.

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2020-06-01 18:01

Taki skecz mi się przypomniał - oświadczyny Pawła Paciorka vel Piotra Prokopka. Tyle, że tam to był żart, no i panienka rozsądnego ojca miała. U Ciebie to niestety będzie rzeczywistość. Link tutaj:

https://nowiny24.pl/oswiadczyny-piotra-prokopka/ar/6094869

 Re: Czy to normalne, że ślub nie cieszy?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-06-01 23:49

"Mówiłam ostatnio że się boję, że mi się nie spieszy, czuję że nie dorosłam do tego. Stwierdził, że patrzę tylko na siebie. Bo on by chciał JUŻ, a ja jeszcze nie, więc za rok to przecież optymalny czas, kompromis".

To nie jest żaden kompromis. To jest zwykła manipulacja przez wzbudzanie w Tobie poczucia winy. Wymuszanie na Tobie ślubu, do którego wcale nie jesteś gotowa. I tak naprawdę nie wiadomo, czy kiedykolwiek będziesz (do ślubu z nim).

Jeśli nie zawalczysz teraz o siebie, tylko pójdziesz na ten ślubny "kompromis", to prawdopodobnie całe Twoje małżeńskie życie będzie się składało z podobnych "kompromisów". Mechanizm będzie się powtarzał. On będzie Ci wmawiał egoizm, a sam będzie się kreował na kogoś, kto dla Ciebie się poświęca. Już się przecież "poświęcił" odwlekając ślub o rok. I "poświęca" się, upijając się rzadziej. Czy już usłyszałaś od niego, że bardzo się poświęca, powstrzymując się od seksu z innymi kobietami, kiedy Ty mu seksu odmawiasz?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: