Autor: Anonim (213.199.248.---)
Data: 2020-06-01 19:01
Naprawdę nie daje rady. Tyle lat ciągłego płakania, nawracania się i próbowania wierzyć i już tak nie mogę. Ciagle potrzebuje niezbitego dowodu na istnienie Boga. Nie czuje Go, nie potrafię z Nim rozmawiać. Myśle że rozmawiam z powietrzem a religia to tylko wymysł ludzi. Kiedy przypominam sobie lata kiedy po prostu wierzyłam, nie potrzebowałam dowodu na istnienie Jego, tylko wierzyłam. Nie wiem czy nie powinnam się po prostu poddać. Kiedy myśle że wszystko sobie poukładałam, że jest już udowodnione że Jezus zmartwychwstał znowu upadłam, płacze. Może nie dostanę dobrej rady ale bardziej odpowiedzi typu to twoja wina, ale muszę się w końcu wygadać. Chciałabym być szczęśliwa
|
|