Autor: Marta (---.16-1.cable.virginm.ne)
Data: 2020-06-12 13:44
Droga Mary, poruszyłaś wiele kwestii, spróbuję się odnieść do kilku.
Jeśli chcesz, to możesz przypomnieć księdzu, że obiecał wspomnieć na kazaniu o szacunku do żony. Możesz też powiedzieć, że będzie ten ślub i to może byłaby niezła okazja, bo o czym ma mówić na kazaniu ślubnym jak nie o małżeństwie i wzajemnej miłości małżonków? Ale moim zdaniem to wszystko jedno, czy akurat wspomni dwoma zdaniami o szacunku do żony, czy nie. Nie przypuszczam, żeby to w jakiś zawoalowany sposób miało pomóc tamtej dziewczynie, bo co, w trakcie kazania nagle ją oświeci, że się pakuje w bagno i ucieknie sprzed ołtarza? Jak chcesz ją ostrzec, to jej powiedz osobiście. Ale też nie przypuszczam, żeby to coś miało zmienić. Ona swojego narzeczonego pewnie zna lepiej, niż Ty go znasz, i przypuszczam, że jeśli nie jest całkiem zaślepiona zakochaniem to już zdążyła zauważyć, jakie są wzajemne stosunki jego rodziców i jakie on (narzeczony) ma podejście do kobiet. Jak uważa, że jej to (przemoc domowa) nie spotka, to i tak jej nie przekonasz i nie wpłyniesz na zmianę decyzji. Więc jeśli uważasz, że to dla Ciebie zbyt duże ryzyko rozmawiać z nią na ten temat, to nie rozmawiaj.
Zwróciłam uwagę na jeszcze jedno w Twojej wypowiedzi. Uczepiłaś się tego kazania jakby to miało być jakieś magiczne rozwiązanie problemu. Myślisz, że jak ksiądz na kazaniu mówi, że nadużywanie alkoholu jest złe i prowadzi do wielu nieszczęść, to słuchacze przestają pić? Akurat. Ci, którzy nadużywają alkoholu nie uważają siebie za nadużywających i myślą, że to co ksiadz mówi, ich nie dotyczy, bo oni przecież tylko piją codziennie na rozluźnienie, a ksiądz mówił o alkoholikach i do nich, nie do mnie. To samo w tym przypadku. Myślę, że może jakby ksiądz porozmawiał osobiście z Twoim mężem, to coś by to mogło dać. Ale jakieś ogólnikowe kazanie o szacunku do żony raczej męża nie ruszy. Czy mąż nie chce się spotkać z księdzem? Jakiejś wizyty duszpasterskiej nie da się zorganizować?
Z mężem jest tak, że on po prostu nie umie się inaczej zachowywać. Jak ma jakieś stresy, czy jest zmęczony w pracy, to odreagowuje to na Tobie, bo nie umie inaczej. Do zmiany tego potrzebna jest terapia. Czy w ogóle rozmawiacie ze sobą normalnie? Jeśli tak, to może przy jakiejś przyjemnej okazji byś mu przypomniała, że obiecywał, że nie pójdzie w ślady taty. I że jego rodzice się rozstali w końcu, a Ty nie chciałabyś, żeby Was też taki los spotkał. Może poproś teściową o pomoc? Przypuszczam, że bez terapii dla męża się nie obejdzie, a zaciągnąć jego na terapię nie będzie łatwo, o ile w ogóle możliwe. Ale myślę, że powinnaś coś zrobić i to coś konkretnego, a nie liczyć na pomoc Ducha Świętego na kazaniu ślubnym. Samo się nie poprawi, a nawet się pogorszy. Ponadto w takim układzie to synka wychowujesz na kolejnego przemocowca (ten "dobry tata" tak traktuje mamę, więc najwyraźniej to właśnie tak się traktuje kobiety), a córkę na ofiarę przemocy (faceci tacy są, więc jak chcesz mieć męża, to zagryzaj zęby i cierp).
Poczytaj na temat mechanizmów przemocy, zobaczysz, jakie to skomplikowane i niełatwe do rozplątania.
|
|