logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie potrafię kochać siebie.
Autor: Mary (37.109.33.---)
Data:   2020-07-05 10:17

Nie kocham siebie. Godze się na niedobre traktowanie, na czesta i ciągnącą mnie w dół krytykę od męża u którego odkryłam po latach, że posiada osobowość o zabarwieniu narcystycznym. Godzę się na szantaże mamy która jeśli chce na mnie coś wymóc, wie za jakie sznurki pociągnąć by postawić na swoim wzbudzając poczucie winy we mnie. Kocha mnie i wnuki miłością w której jest skłonność do nadopiekuńczości. Nie potrafię być asertywna, staram się dostosować, zadowolić, nie potrafię powiedzieć NIE. Zbuntowanie przeciwko mamie traktuje np jak złamanie 4 przykazania, jak bycie niedobrą córką. Często też od niej słyszę jak poniosą ją nerwy że jestem niemądra i niewdzięczna. Mąż nie potrafi dać mi odpowiedniego wsparcia, docenić moje mocne strony, koncentruje się na słabościach i moich wadach. W domu ukuło się, że wszelkie nasze niepowodzenia życiowe biorą się z mojego powodu. I ja w to zaczynam wierzyć, że jestem życiowo mało zaradna (mimo że mam na koncie stanowisko kierownicze w firmie farmaceutycznej). W myślach pogrążam się i tym bardziej poddaje. Czasem z tego wszystkiego popadam w chaos, zaniedbuję estetykę prowadzenia domu doprowadzając do bałaganiarstwa którego mąż bardzo nie lubi. Ograniczam się do gotowania obiadu, jedzenia dla dzieci, zakupów, prania i zajęcia się nimi. Mam dwoje dzieci które kocham i bardzo chciałabym być dla nich silna i pewna siebie mama. Czytałam sporo książek najczęściej chrześcijańskiej psychologii o stawianiu granic, o tematyce małżeńskiej, jednak dają mi tylko motywację do działania i zmiany sposobu widzenia siebie na krótką metę. Nie wiem co robić, by ogarnąć siebie, poczucie niemocy i małej sprawczości.. Dopadają mnie też czasem lęki. Najwięcej daje mi modlitwa i przyjaźń z Jezusem, nieraz dostałam łaskę wyrwania się ze stanu braku miłości, zyskałam przedsmak pewności siebie mimo wszystko i wszystkim. Wiem, że to było działanie z "góry" i Jezus pragnie by stałe gościć w moim sercu. Jednak i życie duchowe i modlitewne przebiega u mnie w sposób sinusoidalny. Ale to modlitwa jest tym co niejednokrotnie uratowało mnie przed prawdziwym załamaniem.
Mam znajomych którzy bardzo mnie cenią, uważają że jestem mądrą i dobra osobą, momentami aż za dobra i ludzie to wykorzystują. Nie wiem, ja o sobie aż takiego zdania nie mam. Proszę poradzcie co mogę zrobić by chociaż drobnymi kroczkami iść do przodu, by stawać się niezależną osobą która potrafi o siebie zadbać. Która czasem w myślach postawi na siebie, na bycie dobrą dla siebie ale w sposób zgodny z nauczaniem katolickim. Nie interesują mnie współczesne trendy kultu siebie.

Chciałabym pracować nad sobą w oparciu o tradycję i wiekową mądrość Kościoła i świętych. Bóg zapłać za każde słowo dobrej rady.

 Tematy Autor  Data
 Nie potrafię kochać siebie. nowy Mary 
  Re: Nie potrafię kochać siebie. nowy Marcin 
  Re: Nie potrafię kochać siebie. nowy danusia 
  Re: Nie potrafię kochać siebie. nowy Dorota 
  Re: Nie potrafię kochać siebie. nowy Release 
  Re: Nie potrafię kochać siebie. nowy Estera 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: