logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy opowieści po śmierci klinicznej to znaki od Boga?
Autor: Amelia (213.199.248.---)
Data:   2020-07-20 19:02

Mam pytanie. Czy wizje różnych ludzi np. po śmierci klinicznej mamy traktować jako znak od Boga? Przyznam że czytałam o tym i zawsze pod koniec 'spotkania' w Niebie Jezus powiada takim ludziom aby mówić jakieś informacje całemu światu. I teraz nie wiem czy jak nie wierze w te wizje ludzi to nie jestem po stronie Boga, bo to jest niby znak od Niego czy jak. Trochę skomplikowane, ale mam nadzieje że ktoś mi odpowie. Pozdrawiam

 Re: Czy opowieści po śmierci klinicznej to znaki od Boga?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-07-20 19:27

Pół roku temu pytałaś o podobne sprawy. Radzono Ci, żebyś się w ogóle nie zajmowała takimi opowieściami. A jak nie masz się zajmować, to chyba logiczne, że nie musisz też wierzyć w żadne przesłania.
Wróć do tamtego wątku:
www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=408230&t=408230

 Re: Czy opowieści po śmierci klinicznej to znaki od Boga?
Autor: HalinaMR (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-07-23 18:20

Czy jeszcze funkcjonuje pojęcie śmierci klinicznej?
Przecież chyba w 1996r. wydano dokument (nie pamiętam tytułu), w którym przedstawiciele władz Kościoła i lekarzy zgodnie orzekli, że skoro człowiek obudził się po narkozie, to żyje, więc nie umarł.
Ponadto też mam swoje doświadczenia z 2 narkoz (było ich w życiu więcej, ale te 2 były trudne), ale nie pomyślałam o tym żeby chwalić się nimi przed kamerami TV lub znajomymi. Czasem powiem komuś co nieco, kto boi się śmierci i jestem pewna, że nie zacznie myśleć, że zwariowałam. Lekarzowi w kolejnym szpitalu wyrecytowałam listę leków, które mi wstrzykiwali do kroplówki, potem bacznie śledziłam mimikę jego twarzy i na jakie konsultacje mnie będą wieźć. Nie wierzyłam szczerości jego stwierdzenia, że mam doskonałą pamięć i teraz wie jakie leki może mi podać a jakich nie powinien (wypis z poprzedniego szpitala nie zawierał informacji o podawanych lekach, oczywiście wypisano mnie w stanie dobrym, tak dobrym, że w kolejnym leżałam kilkanaście tygodni). Nie przyprowadzili ani nie zawieźli do psychiatry, więc nazwy leków musiały być poprawne. A skoro tak, to to, co przeżyłam nie było snem narkotycznym. Jak zatem nazwać poprawnie ten stan?
Na zakończenie podzielę się z Wami jedną mim zdaniem ważną informacją: pierwszą narkozę ok. 20minut podano mi z zaskoczenia (wyrostek), nie miałam możliwości się wyspowiadać. Druga była planowana i bardzo długa - około 4 godzin. Przeżycia z pierwszej były traumatyczne nie tylko w sensie fizycznym, zdrowotnym ale także psychicznym, aczkolwiek tam dokąd dotarłam już traumy nie było. Druga była spokojnym, pięknym snem... W obecnych czasach warto być przygotowanym na ostateczną ewentualność.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: