Autor: Gabi (---.citykom.de)
Data: 2020-09-06 16:35
Release :-)
Jakie to zabawne, czekałam grzecznie, aż się zgłosisz, bo w końcu to Ty zostałaś zapytana, ale wczoraj wieczorem zdecydowałam się napisać i wyprzedziłam Cię tylko o parę godzin :-)
Bardzo się ucieszyłam z Twojej osobistej wypowiedzi, gdyż ja mam również podobne doświadczenia z Jezusem i cudownie jest poznać pokrewne duszyczki. Może założymy "Kącik szczęśliwych serc"? :-) Bo dla mnie Jezus jest największym szczęściem i nie ma innego ani na ziemi, ani w niebie. Trwało długo, zanim to zrozumiałam, zaakceptowałam i przestałam Mu się opierać. Właściwie sam mi o tym powiedział, gdy zapytałam Go, co jest moim szczęściem :-) A "długo" w moim wypadku oznacza całe życie, chociaż mój wiek nie odgrywa dla Niego żadnej roli. Jego cierpliwość nie zna granic i całe szczęście, bo ja na Jego miejscu już dawno bym zrezygnowała z nieustannych prób zbliżenia się do mnie. Jestem bardzo dobra w uciekaniu przed bliską relacją ;-) I pewnie nie ja jedna. Uciekałam Mu tak skutecznie,... aż w małżeństwo. Kiedy poczułam się już "bezpieczna", On nie dał za wygraną i poprzez rozmaite trudne sytuacje w moim życiu wyprowadził mnie na pustynię. „Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca” (Oz 2, 16). W tym czasie otrzymałam też obietnicę „I poślubię cię sobie [znowu] na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana” (Oz 2, 21-22).
Release, ja również doświadczam nieustannie, jak delikatny i czuły jest Jezus. Nie znam delikatniejszej, czulszej, słodszej i wrażliwszej osoby niż On. Myślę, że wszystko, co jest najpiękniejsze na ziemi, to On. Nasza zażyła relacja ciągle się rozwija, gdyż rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy... W dzień i w nocy. Przy posiłku, pracując i odpoczywając, czytając i spacerując, budząc się w nocy. Wtajemniczam Go we wszystkie moje sprawy, oddaję Mu każdą chwilę mojego życia. Wiem, że zawsze jest przy mnie i spogląda na mnie z nieskończoną miłością. To cudowne, że istnieje Ktoś, Kto umiłował mnie miłością odwieczną, Komu mogę się powierzyć cała bez zastrzeżeń na wieki. Po prostu zamknąć oczy i rzucić się w Jego bezpieczne ramiona, które mnie zawsze z czułością złapią.
"Głos wewnętrzny mówił z niepojętą miłością: Dziecino, pragniesz nieba, a oto całe niebo masz w twojej duszy. Pragniesz mojego spojrzenia? O, gdybyś wiedziała, z jaką niepojętą miłością patrzę na ciebie. Patrzę w twe oczy, w twą duszę, w twe serce. Przenikam cię całą swym Boskim spojrzeniem. Pragniesz mojego uścisku. O, gdybyś wiedziała, jak mocnym uściskiem obejmuję twą duszę, tuląc ją do swego Serca. Pragniesz być na łonie Ojca niebieskiego, a oto ten Ojciec najlepszy w tobie żyje, w tobie mieszka. Jakiegoż jeszcze pragniesz nieba? Bóg da ci niebo wieczne, lecz wpierw pozwól Mu zażyć rozkoszy przebywania w niebie twej duszy" (S. Leonia Nastał. Dz. I, 184).
"Uklękłam do modlitwy, spragniona Boga po wyczerpującej pracy. Z duszy wyrwało się tęskne pragnienie. - O, gdyby przyszedł Umiłowany; o, gdyby pozwolił zatopić w Nim moje myśli, pragnienia i uczucia; o, gdyby pozwolił odpocząć przy Sercu swoim. Jeszcze domawiałam tych słów, a głos Jego słodki odezwał się: Jam jest. Jestem przy tobie. Jestem zawsze - nie potrzebujesz Mnie odszukiwać. Jestem [w] każdej chwili wszędzie, choć ludzie o Mnie zapominają. Przypominam się sam duszom umiłowanym przeze Mnie. Przypominam się przez wyrzut sumienia, przez pragnienie nieba, przez niezadowolenie i niesmak, ilekroć dusza próbuje pić z kielicha zadowolenia. Jam jest. Wiem o wszystkim. Znam każdą myśl, każde słowo, każdy odruch serca ludzkiego, każdy - choćby najmniejszy - wysiłek. Wszystko nagrodzę kiedyś duszom, co dla Mnie podjęły z miłości. Każde, nawet najmniejsze umartwienie będzie kiedyś przez całą wieczność widoczne dla wszystkich dusz i dla aniołów. A to przysporzy duszy szczęścia i chwały dlatego, iż dusza będzie mieć świadomość, że przez ten akt umartwienia przysporzyła Bogu chwały. Chwała Boża - to szczęście duszy w niebie. Święci będą przedmiotem mojej radości w niebie. Artysta cieszy się swoim dziełem. Z lubością wpatruje się w nie, poprawia, uzupełnia, a kiedy [zostanie] wykończone, daje na wystawę i cieszy się uznaniem drugich. Sam jednak ocenia je najwięcej, wiedząc, ile trudu i geniuszu wymagała ta praca. Moim arcydziełem jest świętość duszy. Dlatego jestem zawsze przy niej; jestem w niej - przyozdabiam cnotami. A gdy arcydzieło [jest] skończone, daję je na wystawę w niebie i sam cieszę się jej widokiem" (Dz. I, 187).
W kościele. - "Czy żyjesz tylko dla Mnie? Czy Ja jestem na początku i na końcu twych myśli? Czy gromadzisz zapasy dla własnej korzyści? O moja córko, cóż mogłabyś zyskać, gdybyś nie żyła całkowicie dla Mnie? Oddaj Mi wszystko, a odnajdziesz wszystko i więcej jeszcze. Ja niczego nie zachowałem dla siebie, czy pamiętasz? Czy oblubienica nie powinna naśladować Oblubieńca i zjednoczyć swą ubogą miłość z Jego bogatą miłością?" (Gabriela Bossis "ON i ja", t. II, 1094)
Na wsi, w kościele. - "Czy zrozumiałaś moją miłość? Czy często o niej myślisz? Czy myślisz nieustannie? Staraj się więcej w nią wierzyć. Czy to nie rozkosz dać się przenikać moją miłością? Czy żyjesz nią? Czy ją pozdrawiasz przy przebudzeniu? A wieczorem czy zasypiasz w jej ramionach? Miłość i Ja to to samo. Jak wielu ludzi ma żałosne pojęcie o Bogu, żałosne pojęcie o Chrystusie! Dlatego brak im entuzjazmu w przeżywaniu życia. Niegdyś człowiek żył dla swego króla i był to bardzo drogi cel. Lecz czy nie sądzisz, że żyć dla Boga byłoby celem przenikającym w inny sposób i jakby światłem czułości? Ja jeden mogę zaspokoić wasze serca. Biedni ludzie, żądacie szczęścia od tych, którzy go nie posiadają... Czy przychodzisz do Mnie, kiedy chcesz kochać? A gdzież miałabyś iść? Umiłowałem cię od wieków, nie możesz tego zrozumieć: od wieków. Uwierz i podziękuj, a potem otwórz się dla Mnie, jak kwiat przyzywa słońce i rozwija się przez nie. Otwórz się przeze Mnie i rozdawaj Mnie, to przedziwna praca duszy, która łączy swoje siły z Bogiem. Wynikiem tego jest słodka i wierna dobroczynność" (1122).
"Dziękuj spoglądając na Mnie często, to znaczy: myśl o Mnie. A jak mogłabyś myśleć o Mnie nie mówiąc do Mnie? A mówiąc do Mnie czynisz sobie dobro, bo Ja mam stosowną odpowiedź. Odpowiedź twego Boga warta jest tego, byś do Niego mówiła z miłością największą do jakiej jesteś zdolna. Szukaj jej. Posługuj się nią. Nie wstydź się kochać Mnie i mówić Mi o tym. To Ja cię do tego pobudzam" (1123).
"Patrz na Mnie jak na Istotę żyjącą, miłującą cię ponad wszystko, co mogłabyś sobie wyobrazić w twych największych pragnieniach. I rozważ, że ta Istota żywa, która oddała za ciebie swe życie, oczekuje z mocą chwili naszego spotkania. Czy nie okazałabyś Jej swej radości i twej własnej niecierpliwości?
Patrz na Mnie często tak, jak na realną osobę, która jest bardziej niż blisko ciebie, która jest w tobie. Ktoś obecny. O, ta Obecność... Jakież to źródło radości... A obecność umiłowana jest tak cenna jak życie. A Ja jestem najpiękniejszy, bo jestem Pięknem. Najmądrzejszy Duch jest we Mnie. Czy mocno wierzysz, że jestem łagodny i miłosierny, chociaż jestem tak Wielki? Czy wierzysz, że moje oblicze jest pełne uroku i słodyczy? Proś Mnie bym rychło odkrył przed tobą twórcze Piękno. W każdym z mych rysów odczytasz miłość. Powiedz Mi, iż żałujesz, że Mnie zasmuciłaś. Pomyśl, jak niewiele rzeczy przeszkadza ci w oglądaniu Mnie. Trwaj we wzruszeniu pod moim spojrzeniem spoczywającym na tobie. Czy nie masz Mi czegoś do powiedzenia? Czy dasz Mi słodycz twej miłości? Jakżesz uśmiecha się Oblubieniec do oblubienicy, która przygotowuje się do wyjawienia Mu swej czułości. A jeżeli ona o tym mówi, to Tym, który podpowiada jej słowa, jestem Ja, bo jestem Miłością i jestem w tych słowach. Złóż Mi przynajmniej hołd twej dobrej woli i pragnij sprawić Mi przyjemność. Pragnij być moją drogą towarzyszką, moją uważną oblubienicą. A ponieważ tu na ziemi nie mam już Matki, bądź nią także. Zastąp Jana i Magdalenę. A jednocześnie bądź sobą. Tą, którą chciałem mieć w tym stuleciu, w tym czasie, w tej ziemskiej chwili, moją biedną małą oblubienicą" (1128).
Kościół w Mesnil. - "Szukaj Mnie. Jestem tam gdzie i ty. Ale jeszcze trzeba, byś Mnie znalazła. Włóż swoje serce bezpośrednio w moje. Upokarzaj się z wielu powodów. Przyciągnę cię tak upokorzoną bliżej do Siebie. Czy nie sądzisz, że byłem pokorny? Naśladuj swego Oblubieńca, aby On odnalazł się w tobie. To pragnienie wypływa z mojej miłości i z mojego pragnienia zjednoczenia. Próbujcie to zrozumieć i próbujcie zjednoczyć się jeszcze bardziej, jednoczyć się zawsze. Czy nie jest to owocem miłości? Jak lepiej moglibyście okazać Mi waszą miłość? Jak, kochając Mnie, moglibyście znieść życie dla was i waszych interesów?
Mów Mi często: 'Stworzycielu mój, wypełnij swoją wolę co do mnie. Niczego innego nie pragnę, jak tylko, żeby królestwo Twoje spełniło się we mnie, tak jak w niebie'. A Ja porwę ciebie z większą gwałtownością, niż ptak drapieżny swą zdobycz, albo jak płomień, który pożera.
Daj się pochwycić w biegu. Zamiast uciekać, rzuć się w moje ramiona i zaniechaj kierowania sobą. Chciałbym, żebyś, jak ślepa, dała Mi się prowadzić" (1133).
Kościół w Ingrandes. - "Ofiaruj Mi nawet swoje oddechy. Nie tylko cielesne, ale także tchnienie myśli twej duszy. Wydaje się to niczym, ale jest całym twoim życiem. A całe twoje życie należy do Mnie, bo Miłość ma wszystkie prawa zdobywcy. Jak smutne byłoby to dla nas, gdyby coś z ciebie miało Mi się wymknąć. O, moja dziecino, zaciskaj co dzień więzy, które nas łączą. Bądź moją radosną więźniarką. Niektórzy znajdują w mojej słodkiej niewoli przedsmak takich rozkoszy, że mogliby powiedzieć: 'Obfituję w radości w pośrodku moich utrapień'. Bo Ja wiernie towarzyszę moim wiernym. Żywię ich siłami i pociechami, a oni tak pragną cierpieć dla Mnie. To, co oni znoszą dla Mnie, ja znosiłem przed nimi, gdyż wycierpiałem wszystko w cierpieniach moich przyjaciół. Czy ty nie cierpisz, kiedy widzisz, że cierpi ktoś, kogo kochasz? Czy Ja nie jestem najczulszym z czułych przyjaciół? Wierz w to mocno, bo to prawda. I niech to zachęci cię do miłowania Mnie więcej: każdego dnia o jeden stopień więcej. Powoli i łagodnie, bez wstrząsów dla twej duszy. Coraz częstsze święte pragnienia. Małe westchnienie miłości, ciepłe spojrzenie. Mniej czasu bez pamięci o Mnie; wierność bardziej uśmiechnięta, milczenie pokory, sprawianie przyjemności przez wzgląd na Mnie. I dziękować Mi, dziękować nieustannie. Tyle dla ciebie czynię, ukochana córeczko... Czy widzisz to? A to wszystko, czego nie widzisz! O nie wątp. (Głosem wzruszonym): Nie wątp we Mnie!..." (1140)
"...Oblubienica bierze udział w pracy Oblubieńca. Im więcej wkłada w to miłości, tym mniej jej to ciąży. Dla tej pracy miłości ofiarowujesz wszystko co robisz, o czym myślisz, czyniąc jak umiesz najlepiej, by Mi się podobać, by być ze Mną, by nie zostawiać Mnie samego, bo na ziemi często jestem sam. O, jak chętnie schroniłbym się w wiernym sercu, aby tam zamieszkać z mym Ojcem. Wtedy serce to uległoby przemianie - znalazłoby się w stanie słodyczy i uszczęśliwionej prostoty. Przyzwyczaj się żyć we Mnie. Spróbuj. Zaczynaj od nowa, nieustannie. My ci pomożemy. O, jaka to delikatna praca! O, nasza pomoc dobrej woli... Moje drogie dzieci, nigdy nie jesteście same, kiedy w Nas złożyliście ufność. Z jak wielką czułością niesiemy was... Z czułością nieskończoną... Jest to nieskończona delikatność, która zadziwiłaby was, gdybyście mogli ją widzieć, i może nawet zgorszyłaby was. Bóg tak kochający swoje stworzenie... Tak, i więcej jeszcze. Miłość jest naszym bogactwem. Wierz mocno w to święte Szaleństwo i oddawaj się Mu nieustannie, bo Bóg kocha bez przerwy, moja córeczko!..." (1144)
|
|