Autor: Estera (---.147.72.161.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 2020-09-06 15:01
Asiu, problem, o którym piszesz, dotyczył też mnie. Modliłam się i czytałam trochę w tej sprawie. Moją odpowiedź, oprócz własnych przemyśleń, oprę o książkę Neala Lozano "Uwolnienie serca. Powrót starszego brata", którą polecam, oraz o konferencję pani Ireny Neumueler (też polecam rekolekcje z jej udziałem).
W Łk 15, 12 jest napisane, że ojciec podzielił majątek między NICH, czyli między obu braci. Zatem zarzut, że ojciec nie zatroszczył się o starszego, nie ma racji bytu. Ojciec nie musiał dawać starszemu synowi koźlęcia na ucztę, bo to koźlę było tego syna. Pytanie: dlaczego ten syn tak nie uważał? Dlaczego nie przyjął tego, co mu dano, choć dano mu wszystko? Ojciec naprawdę dał mu wszystko, co miał. Materialnie, duchowo, fizycznie. Dał samego siebie. Bóg Ojciec też dał mnie, Tobie wszystko. Nawet własnego Syna. Asiu, dlaczego tego nie przyjmujesz? Co Cię tak bardzo boli, że będąc blisko Boga, nie przyjmujesz Jego przebaczenia, miłości, bliskości? Zastanów się nad tym.
Kim jest starszy syn w dzisiejszym świecie, poza tym, co już napisano wyżej?
To może być ten, kto jest co niedziela w kościele, posługuje, uczestniczy we wspólnocie, a jednocześnie może być tym, o którym Bóg mówi: "ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach i czci Mnie tylko wargami, gdy jego serce jest z daleka ode Mnie" (Iz 29, 13).
To ten, który widząc w kościele osobę, która np. wyszła z alkoholizmu, zaczęła mocno uczestniczyć w życiu Kościoła powie: a ten to wiecznie z piwem przesiadywał/kradł/wstaw_co_ci_pasuje, a teraz taki święty. To ta teściowa, co codziennie bywa na Mszy, a w domu wyżywa się na synowej. To ten, co będąc 20 lat wr wspólnocie zazdrości, że lider liderem został ktoś, kto do tej wspólnoty przyszedł 2 lata wcześniej, nie widząc, że przez tego "świeżaka" naprawdę działa Bóg. To ten, kto w Kościele po prostu jest. Nie zmienia się, nie angażuje, nie ewangelizuje - tak sobie jest i nic z tego nie wynika. Taki ani zimny, ani gorący, letni, wywołujący mdłości (por. Ap 3, 15).
Jakie jest lekarstwo na "syndrom starszego brata"? Proste i trudne zarazem: doświadczenie tego, jak bardzo Bóg Cię kocha, przyjęcie Jego wielkiej, nieskończonej miłości. Wtedy staje się nieważne, gdzie był ten młodszy syn i co robił, a zaczyna mieć znaczenie to, że wrócił. Wtedy widzisz, że temu starszemu ojciec ciągle, na sto miliardów sposobów okazuje, jak jest dla Niego ważny. Widzisz, że w każdej chwili patrzy na Ciebie. Widzisz, że gdyby choć na chwilę odwrócił od Ciebie swoje kochające spojrzenie, to zginiesz, jak młodszy brat w świecie albo jeszcze bardziej. I zaczynasz się cieszyć, że jesteś z Najukochańszym Ojcem, który dał Ci wszystko. I idziesz na ucztę przygotowaną dla młodszego brata, bo chcesz uczestniczyć w radości Ojca.
Asiu, dziś na Mszy byłam między innymi w Twojej intencji. Abyś doświadczyła bliskości i miłości Boga.
|
|