logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Łk 15 - Dla Niego każdy jest najważniejszy?
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-08-31 12:08

To się fajnie tak mówi - "Dla Niego każdy jest najważniejszy". W praktyce już nie jest tak kolorowo. I ten 15 rozdział. Młodszy syn. Młodszy. Ale był jeszcze drugi - starszy. Czy on też był dla ojca taki "najważniejszy"? W ogóle ważny? Chyba nie bardzo. W każdym razie ojciec mu tego jakoś nie bardzo okazywał. Czekał na tego młodszego. A starszy? Czy na niego też czekał? Wiedział co czuje? Jak się czuje? Czego pragnie? O czym marzy? Wyszedł czy wychodził temu jakoś naprzeciw? Ja bym powiedziała, że on - ojciec - w pewien sposób go zgubił. Młodszy syn odszedł od ojca, a ojciec czekając na niego w międzyczasie zgubił tego starszego. Trochę jakby też odszedł od niego. Zostawił go. W sumie to dosłownie zostawił - jak jedną z tych 99 owiec. Które nie potrzebują tyle uwagi. Poradzą sobie...

---
Wydzielone z wątku: (klik).
z-ca moderatora

 Re: Łk 15 - Dla Niego każdy jest najważniejszy?
Autor: Mateusz (31.42.25.---)
Data:   2020-09-02 21:49

W przypowieści o synu marnotrawnym nikt nikogo nie "zgubił". Zapomniałaś, co powiedział ojciec do starszego syna, gdy do domu powrócił jego brat? Zapewnił go, że ze względu na swoje posłuszeństwo nie straci nic z tego, co mu się należało, ale jednocześnie na pewno poczuł się zasmucony faktem, że jego teoretycznie bardziej posłuszna latorośl nie podziela radości związanej z powrotem drugiego syna swojego ojca, a nawet czyni mu jeszcze wyrzuty z powodu tego, jak został on przyjęty. Tak więc starszy syn nie doznał krzywdy ze strony ojca, tylko wyrządził ją sobie sam, własnym egoizmem i brakiem miłości.

 Re: Łk 15 - Dla Niego każdy jest najważniejszy?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-09-02 22:02

Ten starszy był zawsze fizycznie w pobliżu Ojca. Nie głodował. Prowadził zwyczajne życie syna gospodarza. Pracował. Nie wyłamał się, nie uciekł, nie odszedł. Nie był krzywdzony. Nie pozbawiano go godności. Nie został porzucony ani odepchnięty. W którym miejscu widzisz to "zostawienie"?
Zdaje się, że nie nawiązał szczególnej więzi. Chyba nie szukał bliskości innej niż przestrzenna. Nie poprosił pewnie o koźlę i szansę godziwej rozrywki, o zgodę na organizację spotkań, nic nie wiemy o jakiejkolwiek inicjatywie - ale ojciec powiedział mu przecież, że wszystko, co ojca, i do starszego syna należy.
Może to jest błąd starszego - niewchodzenie w bliski kontakt, tylko niewolnicze "służenie" u ojca?

Co do owiec - tych 99 jest razem, zgodnie z wolą pasterza, i sobie raczej poradzą, razem nie są chyba zagrożone.
Ta jedna sama, zagubiona czy rozbrykana w samowoli - cóż, pewnie by prędzej czy później przepadła i na dodatek wyrabia w sobie pewne ryzykowne nawyki nieposłuszeństwa. Trzeba o nią zadbać.
Jeśli 99 owiec czuje tu, że coś jest wobec nich nie tak, że są niedopieszczone, to rzeczywiście, mają problem, jak starszy syn. One i on mają problem, owce i starszy syn, nie zaś pasterz i ojciec.

Kardynał Nguyen Van Thuan w książce "Świadkowie nadziei" (nie mam niestety po polsku, więc nie zacytuję dosłownie, ale może znajdziesz) opowiada wspaniale o nieumiejętnościach Pana Jezusa. Pisze m. in., że Jezus nie umie liczyć i jest na bakier z rachunkiem ekonomicznym. I dlatego jest tak cudownym Mistrzem - bo szuka ryzykownie tej jednej owcy...


Do posłuchania: (klik), (klik), (klik).

 Re: Łk 15 - Dla Niego każdy jest najważniejszy?
Autor: Estera (---.147.72.161.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2020-09-06 15:01

Asiu, problem, o którym piszesz, dotyczył też mnie. Modliłam się i czytałam trochę w tej sprawie. Moją odpowiedź, oprócz własnych przemyśleń, oprę o książkę Neala Lozano "Uwolnienie serca. Powrót starszego brata", którą polecam, oraz o konferencję pani Ireny Neumueler (też polecam rekolekcje z jej udziałem).
W Łk 15, 12 jest napisane, że ojciec podzielił majątek między NICH, czyli między obu braci. Zatem zarzut, że ojciec nie zatroszczył się o starszego, nie ma racji bytu. Ojciec nie musiał dawać starszemu synowi koźlęcia na ucztę, bo to koźlę było tego syna. Pytanie: dlaczego ten syn tak nie uważał? Dlaczego nie przyjął tego, co mu dano, choć dano mu wszystko? Ojciec naprawdę dał mu wszystko, co miał. Materialnie, duchowo, fizycznie. Dał samego siebie. Bóg Ojciec też dał mnie, Tobie wszystko. Nawet własnego Syna. Asiu, dlaczego tego nie przyjmujesz? Co Cię tak bardzo boli, że będąc blisko Boga, nie przyjmujesz Jego przebaczenia, miłości, bliskości? Zastanów się nad tym.

Kim jest starszy syn w dzisiejszym świecie, poza tym, co już napisano wyżej?
To może być ten, kto jest co niedziela w kościele, posługuje, uczestniczy we wspólnocie, a jednocześnie może być tym, o którym Bóg mówi: "ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach i czci Mnie tylko wargami, gdy jego serce jest z daleka ode Mnie" (Iz 29, 13).
To ten, który widząc w kościele osobę, która np. wyszła z alkoholizmu, zaczęła mocno uczestniczyć w życiu Kościoła powie: a ten to wiecznie z piwem przesiadywał/kradł/wstaw_co_ci_pasuje, a teraz taki święty. To ta teściowa, co codziennie bywa na Mszy, a w domu wyżywa się na synowej. To ten, co będąc 20 lat wr wspólnocie zazdrości, że lider liderem został ktoś, kto do tej wspólnoty przyszedł 2 lata wcześniej, nie widząc, że przez tego "świeżaka" naprawdę działa Bóg. To ten, kto w Kościele po prostu jest. Nie zmienia się, nie angażuje, nie ewangelizuje - tak sobie jest i nic z tego nie wynika. Taki ani zimny, ani gorący, letni, wywołujący mdłości (por. Ap 3, 15).

Jakie jest lekarstwo na "syndrom starszego brata"? Proste i trudne zarazem: doświadczenie tego, jak bardzo Bóg Cię kocha, przyjęcie Jego wielkiej, nieskończonej miłości. Wtedy staje się nieważne, gdzie był ten młodszy syn i co robił, a zaczyna mieć znaczenie to, że wrócił. Wtedy widzisz, że temu starszemu ojciec ciągle, na sto miliardów sposobów okazuje, jak jest dla Niego ważny. Widzisz, że w każdej chwili patrzy na Ciebie. Widzisz, że gdyby choć na chwilę odwrócił od Ciebie swoje kochające spojrzenie, to zginiesz, jak młodszy brat w świecie albo jeszcze bardziej. I zaczynasz się cieszyć, że jesteś z Najukochańszym Ojcem, który dał Ci wszystko. I idziesz na ucztę przygotowaną dla młodszego brata, bo chcesz uczestniczyć w radości Ojca.

Asiu, dziś na Mszy byłam między innymi w Twojej intencji. Abyś doświadczyła bliskości i miłości Boga.

 Re: Łk 15 - Dla Niego każdy jest najważniejszy?
Autor: AsiaBB (---.play-internet.pl)
Data:   2020-09-18 17:09

Masz dzieci? Jeśli nie masz przynajmniej dwójki, pogadaj z kimś, kto ma. Zapytaj matki, której jedno z dzieci jest chore, czy kocha pozostałe, bo przecież temu choremu poświęca w tym momencie więcej uwagi i tamte są pozostawione, bo sobie jakoś radzą...

 Re: Łk 15 - Dla Niego każdy jest najważniejszy?
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2020-09-30 22:27

"czy kocha pozostałe" - oczywiście, że kocha. Ale jednak one są przez nią w pewien sposób "pozostawione". I jakoś sobie z tym radzą. Próbują, starają się sobie radzić. Ale mogą czuć się przy tym "gorsze". Może im brakować uwagi mamy, czasu, który im poświęca. Mogą tego nie pokazywać po sobie. Udawać, że jest ok. Bo na zewnątrz, dla innych, może jest. Ale w środku już niekoniecznie. Mogą to ukrywać, chować, nosić gdzieś w sobie. I na dłuższą metę mogą się w tym wszystkim pogubić. Z jednej strony to rozumieją - kochają swojego brata czy siostrę i chcą, żeby wyzdrowiał i cieszą się, że mama tak się o niego czy o nią troszczy - ale sami mogą się czuć w pewien sposób zostawieni i może im być przykro. Tak po prostu, po ludzku. Ale Bóg to wszystko widzi. Taka mama może niekoniecznie, nie zawsze, nie każda. Ale On widzi. To co ukryte, schowane, z czym człowiek - Jego dziecko - sobie nie radzi, co tak bardzo boli i co jakiś czas wypływa przez łzy. Co jest widoczne, ukryte w tych łzach. On to wszystko widzi. I stopniowo przemienia.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: