logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: W (33 l.) (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-02-10 20:40

Żyję już 33 rok odkąd zostałam poczęta. Każdy dzień to cierpienie. Różne rodzaje cierpienia. Najgorsze:
1. To w jakim "ciele" "funkcjonuję".
2. To, jak bardzo przesiąknięty złem jest ten świat.

Odnośnie 1. Z powodu budowy mego ciała spędziłam i spędzam większość życia z dala od ludzi, społeczeństwa. Nie mogłam stworzyć normalnych relacji, a próby spełzły na niczym. Aktualnie nie chcę tworzyć relacji ze względu na 1. i doświadczanie 2.
Większość czasu życia (chyba od 4kl. podstawówki) upłynęła mi przed komputerem. Gry, anime, obżarstwo i ipsacje - wieloletnimi "środkami" na życia problemy i frustracje. Z podanych, tylko anime wniosło jakieś pozytywy do mego życia (bo niektóre historie są dobre, choć wiele przemyca śmieciowe (np. cała sfera dot. seksualności, erotyki) treści, których nie lubię).

Odnośnie 2. Przez większość czasu miałam tylko ogólne pojęcie o tym świecie, znosząc zwykłe trudy życia + to co opisałam w 1. Do tego wszystkiego doszło dręczenie demoniczne - skutek nieroztropności. Po nawróceniu, dręczenia zelżały, łatwiej je znoszę, ale świadomość tego doświadczania powoduje, że tym bardziej nie chcę trwać w tym świecie, który już i tak jest dla mnie zbyt trudny.
Jestem wykończona. Każdego dnia wyczekuję swojej śmierci, aby, choćby i przez czyściec, być zbawiona od tego całego zła, swojej budowy ciała, pokus, prowokacji, diabłów i wszystkiego tego ble. Czekam by być zbawiona do życia wiecznego. Męczę się. Myślę o okaleczeniu tej części, która wywołuje moją największą mękę. Myślę o śmierci, bo już za długo trwam w tym bezsensownym stanie i formie.
Myślałam o pomocy lekarskiej, próbowałam wyjść z dołka, tyle że wtedy zostałam zmiażdżona. Raz, że dotarła do mnie skala zła tego świata, a dwa, że wszelka pomoc lekarska, to w moim przypadku tylko tyle znaczy co zamiatanie pod dywan.
Mam nadzieję na rychłe odejście z tego świata. Od dzieciństwa zdawało mi się, że ten rok życia będzie moim ostatnim na tym świecie (choć nie myślałam o tym przez poprzednie lata), ale praktycznie straciłam nadzieję, że stanie się to naturalnie. Męczę się wszystkim, a moja modlitwa to więcej lament, ból trwania jak u Hioba, niż pacierz i utarte modlitwy, które przychodzą mi z trudem.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-25 14:37

Sugeruję lekarza psychiatrę i psychologa. Myśli samobójcze to powód do leczenia, a zachowania nałogowe do terapii.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: W (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-02-25 16:45

1. Świadomość śmierci, że każdy dzień może być ostatnim na tym świecie, towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa.

2. Im dłużej żyję na tym świecie, tym bardziej jestem wyczerpana trwaniem na tym świecie. Jak człowiek w podróży przez pustynię, czekając, na Ziemię Obiecaną tj. aby zakończyło się moje trwanie, życie doczesne, by przejść do życia wiecznego w przyszłym świecie, gdzie grzechu, zła, diabła, śmierci nie będzie. Jestem wyczerpana i wykończona.

3. Z powodu problemów budowy ciała, o okaleczeniu się, usunięciu bolesnych części, myślę przynajmniej od czasu liceum, jednak to, samo w sobie, nie rozwiązałoby mojego problemu i cierpienia, związanego z tym przekleństwem całego życia z taką budową ciała.

4. Do myśli o tym, aby moje życie było krótsze, doprowadziła ingerencja diabelska. Podstępna, osaczająca - dręczenia, opresje, próby, groźby opętania, próby doprowadzenia do tego, abym nienawidziła ludzi - bezskuteczne.
Od nawrócenia się, wyspowiadania, wielu codziennych Eucharystii - ingerencje osłabły, nie przedzierają się ze swymi zakusami, pomimo licznych i kolejnych złośliwych prób
Pomimo to, całe życie, ile pamiętam, (i pomimo swej własnej grzeszności i ułomności) nie lubię tego całego zła i krzywdy na świecie, męczy mnie to i wywołuje cierpienie, a uświadomienie sobie realnego i faktycznego działania diabłów na świecie (a nie jak wcześniej myślałam, że tylko ludzka, grzeszna ułomność jest problemem istnienia zła) - tym bardziej zniechęca do trwania na tym świecie (jeszcze przed nawróceniem, w chwilach szczególnie silnej rozpaczy, pojawiały się konkretne okazje, jakby ktoś przygotował konkretne sytuacje, abym się targnęła na życie). Gdyby nie fakt ingerencji diabelskich, być może miałabym chęć i wytrwałość, by jeszcze się zmagać z życiem. Świadoma jestem jednak tego, że diabeł już do końca trwania na tym świecie, będzie próbować ataków, podstawiać będzie kłody pod nogi i tak niełatwego dla mnie życia 0 pogłębiły moją depresję.
Depresja jest przede wszystkim egzogenna, tj. niemożliwa do "leczenia" chemią itp., bowiem przyczyny są zewnętrzne, a więc brak przyczyn depresji, jest dla mojego przypadku skutecznym rozwiązaniem, a to jest niemożliwe na sposób "światowy". Próbowałam bezskutecznie, przez lata, na różne sposoby wyjść z depresji i w pewnych przypadkach zdawało się, że byłoby już "jako tako" dobrze, jednak im większy ciężar nade mną, tym mniej siły by starać się żyć.
Natomiast ewentualny brak świadomości, doprowadzenie do udawania braku świadomości tego co jest moim doświadczeniem, "zapomnienie", zagłuszanie umysłu itp. nie jest leczeniem, lecz ewentualnym rodzajem doprowadzenia do ucieczki od brutalnej rzeczywistości w iluzje. Dosyć mam iluzji. Jestem zmęczona "łatwymi i szerokimi drogami".

5. Tylko Jezus Chrystus moją ostoją, zbawieniem, wybawieniem, ratunkiem.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Akittm (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2021-02-25 17:42

Dobra wiadomość jest taka, że Hiob za swe trwanie i powstrzymywanie się od grzechu, otrzymał nagrodę.

Jeśli nie masz stałego spowiednika, to polecam.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Anna (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2021-02-25 19:44

Radzę modlitwę o uwolnienie i uzdrowienie, i mocne wsparcie na Panu Jezusie. Możesz odzyskać swój piękny uśmiech, którym Bóg Cię obdarował, kiedy Cię stwarzał.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-25 22:07

Ad 1. Każdy kiedyś umrze. Ty, ja, papież. Miałam kolegę, rano był w pracy, wieczorem już nie żył...

Ad 2. A co robisz, żeby na świecie było mniej zła?

Ad 3. Nie piszesz konkretnie w czym problem, zatem trudno się do tego odnieść. Niemniej chyba większość dojrzałych osób ma jakieś problemy ze zdrowiem.

Ad 4. Czy konsultowałaś te dręczenia z księdzem? Zostalo wykluczone podłoże psychiczne? Jeśli nie, to zrób to.
Nie wiem skąd pomysł, że depresji egzogennej się nie leczy. To bzdura.

Próbowałaś sama wyjść z choroby... Ciekawe... Wszystkie choroby leczysz sama, bez lekarza i leków?
Na pewno można pracować nad kompulsywnym jedzeniem,nałogowym graniem, oglądaniem anime i innych bajek i masturbacją, a przede wszystkim nieakceptacją siebie. Terapia i leczenie raczej pomagają wyjść z iluzji niż w nich trwać.

Ad 5. Jezus też nie był przeciwny lekarzom, patrz Mk 2,17.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: W (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-02-25 22:47

Największa "nagroda", to być czym prędzej u Boga i zbawionych. Hiob dostał nagrodę doczesną (majątek, potomstwo). Ja nie chcę. Cokolwiek miałby do zaoferowania świat doczesny, jakiekolwiek marzenia, potrzeby, pragnienia - to wszystko marność.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: liniawsparcia.pl (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2021-02-25 22:53

Całodobowa bezpłatna linia wsparcia dla osób w kryzysie psychicznym - telefon, czat, mail:
https://liniawsparcia.pl/

Do sprawdzenia takie dane:
800 70 2222 – całodobowy telefon Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie psychicznym, depresji i z myślami samobójczymi, prowadzony przez Fundację ITAKA.

• 116 111 – całodobowy Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, oraz 800 100 100 – telefon dla Rodziców i Nauczycieli w Sprawie Bezpieczeństwa Dzieci, prowadzony przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (czynny od poniedziałku do piątku w godz. 12.00–15.00).

• 800 120 002 – całodobowy, bezpłatny telefon Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska linia”.

• Strony internetowe, np.: www.pokonackryzys.pl czy www.liniawsparcia.pl. Można za ich pośrednictwem porozmawiać przez czat internetowy lub uzyskać odpowiedzi na pytania drogą e-mailową.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Ryszard (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2021-02-26 13:58

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,

Niech Pani uważa, bo chyba jest Pani w rozpaczy. Rozpacz to grzech śmiertelny, bo jest w opozycji do Nadziei. Współczuję cierpienia, jednak mamy błogosławieństwa, które są istnym pocieszeniem dla cierpiących. Nie oczekujmy nagrody na tym świecie, tylko w przyszłym. Znośmy cierpienia tak, jak nam pokazał Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Zawsze Dziewica. Oczywiście, że to nie jest łatwe, dlatego musimy się oddać Bogu i zanosić do niego wszelkie modlitwy.

Z Panem Bogiem,
Ryszard

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Akittm (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2021-02-26 15:35

W, zgadzam się z Tobą (co do marności).
Miałam na myśli wieczne szczęście z Bogiem. Hiob został nagrodzony nie tylko na ziemi (inaczej to by nie była prawdziwa nagroda). Właściwie to nawet zapomniałam wtedy, jak pisałam o nagrodzie, że on coś (nie mało) tutaj docześnie otrzymał...
Choć dobra "doczesne" też mogą być dobre: relacje w końcu nie będą miały końca tutaj. Tego kogo się kocha chcę się kochać też przez wieczność.

Pan Jezus nie obiecuje nam szczęścia tutaj (przeciwnie).
On sam wiele wycierpiał i to za nas. Rozumie nasz ból.

Z anime da się wyciągnąć wiele dobra (jak np. to o wartości przyjaźni).
Na autoerotyzm (jeśli dalej masz ten problem), to stały spowiednik będzie realną pomocą.
Jak możesz to przychodź na Mszę i adorację.

Nie wiem co jest z Twoim ciałem nie tak, ale tutaj i tak jesteś anonimowa...

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Mateusz (31.42.24.---)
Data:   2021-02-27 13:45

Co za negatywne podejście do życia, aż chciałoby się skrzywić i powiedzieć "fu", gdy się to czyta. Zero pozytywów, same skargi, wady i niedoskonałości. Dziwi mnie jedynie, że to, że na czoło tych wszystkich mankamentów tak wyraźnie wysuwa się ciało. Gdybym zadał kilka pytań kontrolnych okazałoby się pewnie, że wcale nie jest z nim najgorzej. Spróbujemy? Masz dwie nogi? Zapewne. Ręce do pary? Podejrzewam, że tak. Widzisz? Musisz, bo inaczej nie wrzuciłabyś tego tematu na forum. Uszy też pewnie dają radę. Sęk tkwi zatem w czymś, co wiąże się z Twoim wyglądem. Problemy z nim mają zwykle jedno i to samo źródło: porównywanie się z innymi. Po co to robisz? Wiesz przecież, że nie zamienisz się z nimi na życia, bo to niemożliwe, sama też nie zmienisz siebie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Rozwiązaniem jest tutaj samoakceptacja, połączona z pracą nad sobą. Zastanów się, co w Twoim wyglądzie sprawia, że czujesz się dobrze, a musi istnieć coś takiego. Uwypuklij to tak, aby zaczęło stanowić Twoją widzialną zaletę. I nie mów od razu, że wszystko, co związane jest z Twoim wyglądem zewnętrznym jest złe. W ten sposób będziesz tkwić w swoim wycofaniu, zgorzknieniu, rezygnacji i im podobnych jeszcze przez długi czas.
Problem numer dwa, teoretycznie "przesiąknięty złem" świat, również jest urojony. Jest na nim naprawdę mnóstwo dobrych rzeczy, plus trochę złych. Te drugie są jednak w mniejszości, bo gdyby było inaczej, ta rzeczywistość, którą obserwujemy, nie byłaby powstała, bo Pan Bóg nie stwarza rzeczy, które już od początku składają się z samych wad. Nie kwalifikują się do jednoznacznie negatywnej oceny także Twoje rozrywki. Gry można dobierać mądrze, co w obecnych czasach ułatwiają dostępne na nich oznaczenia PEGI, nie tylko sugerujące właściwą grupę wiekową potencjalnych odbiorców, ale też sygnalizujące potencjalne zagrożenia w formie opisowej i piktograficznej (np. przemoc, dyskryminacja, wulgarny język itd.). W ten sposób możesz unikać wszystkiego, co mogłoby w tych grach mieć negatywny wpływ na Ciebie.
To tyle jeśli chodzi o porady dotyczące Twojego życia i przyzwyczajeń, reszta wygląda na robotę dla lekarza specjalisty i kapłana (bo tych dręczeń demonicznych też nie dałabyś rady stwierdzić u siebie sama, a co dopiero sobie z nimi poradzić).

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: W (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-02-28 13:37

Rozeznaję dwie formy, rodzaje rozpaczy. Jedna rozpacz ludzka, życiowa, egzystencjalna itp, a druga to rozpacz w kontekście zbawienia, odpuszczenia grzechów przez Boga. Pomimo rozpaczy pierwszej i braku nadziei na normalne życie doczesne, to nie mam rozpaczy drugiej, czyli mam nadzieję na bycie zbawioną. Pomimo to ogarniają mnie negatywne myśli w tej kwestii, bo mam wątpliwości, czy w godzinę śmierci, będę przygotowana.

Kwestia wyglądu to pomniejszy problem (bolesny), wynikający z niewłaściwej budowy, struktury ciała. Tu można mi jednoznacznie wierzyć - gdyby akceptacja mojej dotychczasowej i bieżącej budowy ciała, przeze mnie była możliwa, to nie znalazłabym się w tak okropnej sytuacji. Tylko Bóg jest w stanie mnie uratować.

To, że "przesiąknięty złem" świat, nie czyni świata złym. Ubranie, gąbka, ścierka, same w sobie nie są brudne, ale z czasem nasiąkają, brudzą się, łachmanią.
Dobro (to prawdziwe, a nie sztuczne, zmałpowane, wykrzywione) jest. Nawet w takich miejscach i trudach, jakie były w czasie II Wojny Światowej w Auschwitz (historia św. M. M. Kolbe)

Nie chcę zamieniać się z kimś, nie chcę magii (a ten rodzaj myślenia degenerował mnie i otworzył pole działania diabłom, tym bardziej, że przez lata tkwiłam w grzechach ciężkich i nie zdając sobie sprawy, co tak na prawdę robię - negowałam istnienie diabłów, a istnienia zła dopatrywałam się tylko w ludzkiej wadliwości, grzeszności, zatracając wtedy się w laicki, naukowy racjonalizm).
Tzw. magia jest złem. "Zamiana z kimś" - to dążenie do kłamstwa i nieprawdy i zło.
Tylko Bóg może sprawić cud i tylko Bóg jest w stanie cud ów uczynić, aby był dobry. Cokolwiek innego - ryzyko wad, grzechów, także podstępów i przewrotności oraz iluzje i złudne sposoby.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-28 15:41

Jak Ty zamierzasz żyć w niebie, skoro nie umiesz żyć na ziemi? Między wierszami zarzucasz Bogu, że źle stworzył Ciebie i świat, że pozwala, żeby na ziemi było beznadziejnie.
Pierwsze przykazanie brzmi: nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Tymczasem Twoim bożkiem stałaś się Ty, Twoje ciało, Twoje plany i Twoje rozumienie świata. To pycha.
Masz tu na ziemi misję do spełnienia. Misję, którą da się, spełnić mimo budowy ciała. Bóg przecież wiedział, z jakimi problemami będziesz się mierzyć, zatem nie dałby Ci czegoś ponad Twoje możliwości. Masz czynić, sobie ziemię poddaną, masz zostawić świat lepszy niż go zastałaś. Do roboty.

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: W (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-02-28 20:31

Nie. W trakcie rachunków sumienia przed którąś spowiedzią odkryłam, że to co nazywasz zarzutem Bogu, kiedyś było składową, lecz po odsianiu i odcięciu od tego myślenia, okazuje się to, iż moja sytuacja i problem jest skutkiem tego, że na świat wkradł się grzech, wady itp., które są przyczyną różnych problemów dla ludzi. Są problemy zawinione - jak dręczenia, które mi doskwierają, i problemy niezawinione - jak problem struktury, budowy mego ciała.
Nie mam planów na życie - ja dłużej nie jestem w stanie trwać w tej budowie ciała. To jest przyczyna problemów, komplikacji, bólu egzystencjalnego, emocjonalnego, psychicznego, społecznego, fizycznego. Próbowałam coś z tym zrobić na różne sposoby, lecz były to drogi bez wyjścia, bo raz że złe, dwa, że to skala problemu, która tylko przez Boga może być naprawiona.

Jeśli o moje rozumienie świata chodzi, to są dwie kwestie. Jedna jest taka, że ja nie rozumiem tego świata. Nie rozumiem tego pędu za $, za sławą, bogactwem, rozpustą, obgadywania, wciągania innych w zło. Druga sprawa dotyczy tego, że odkąd padłam ofiarą dręczenia, moje życie wywróciło się, jakby cały świat sprzysiągł się przeciw mnie (hiperbola, gdyż nie cały świat, a Bóg jest dobry). Tak jak u Hioba, ale też inaczej. Pojawiło się mnóstwo okazji do grzechów, a także prawie każda sytuacja życiowa, w potocznym rozumieniu jest możliwa do opisania jakbym miała przysłowiowego pecha (wcześniej w życiu było jakoś inaczej, przeciętnie - od czasu dręczenia - jest tego masa). Konkretnie widzę różnicę w tym co mi się przytrafia, a tym, co przytrafiało. Ci co wiedzą, to zrozumieją. Ci co nie wiedzą, to i tak
Ewangelia wg św. Łukasza
"12
1 Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. 2 2 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach." - więc cokolwiek by tłumaczyć, opowiadać, - i tak będzie to wiadome. Co mi się dzieje, jak sobie z tym radze i nie radzę, jak diabły próbują mnie zmanipulować i urobić. W tym jest misja, aby nie iść za nimi. Innych tzw. poważnych, w moim stanie, sytuacji - nie ma.

Jeśli o kwestie możliwości chodzi - moje skończyły się kilka lat temu, gdy zbłądziłam na złe drogi. Gdybając - gdybym wędrowała poprzednią złą ścieżką, miałabym siłę, aby jakoś trwać w swojej sytuacji jeszcze kilka, kolejnych marnych lat. Ale to była brzytwa i się sparzyłam. Pomimo tego zła, było to okazją do dobra - przetrwaniu kilku lat i nawróceniu, spowiedzi z całego życia. Tak więc moje możliwości się skończyły, trwam w cierpieniu do końca życia i ufam w to, że godzina mojego odejścia z tego świata - bliska.

Co do "misji", to diabły próbują mnie zmanipulować, zasugerować i nadać rzekome misje. Pod pozorem dobra.

"Ś W . I G N A C Y L O Y O L A
Ć w i c z e n i a d u c h o w n e
333
Reguła 5. Powinniśmy bardzo zwracać uwagę na przebieg myśli. Jeżeli ich początek, środek i koniec jest całkowicie dobry, zmierzający do tego, co jest w pełni dobre, jest to znak dobrego anioła. Ale jeśli przebieg myśli, które nam poddaje, prowadzi ostatecznie do jakiejś rzeczy złej, lub rozpraszającej nas, albo mniej dobrej niż ta, którą przedtem dusza zamierzała, albo jeśli osłabia, niepokoi i zakłóca duszę, odbierając jej pokój, ciszę i odpocznienie, które przedtem miała, to jest wyraźny znak, że [myśl taka] pochodzi od złego ducha, nieprzyjaciela naszego postępu i zbawienia wiecznego. "

I to rozeznaję, że owe rzekomo dobre lub obiektywnie dobre czyny, nie pochodzą z natchnienia czy inspiracji dobrego ducha. Tyle mi Bóg dał rozsądku, że widzę tę przewrotność, złośliwość, podstępność, że nie jest to wołanie Dobrego Pasterza, a także to, że diabły będą kontynuować swoją kampanię. Jednak intencje diabelskie, nie pokrywają się ze mną, moją duszą, osobą, sumieniem, możliwościami, modlitwami. Nie ma mojej zgody na diabelskie zamiary.

Ewangelia wg św. Jana
"10
1 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. 2 Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. 3 Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. 4 A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. 5 Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych». "

 Re: Każdy dzień życia to cierpienie.
Autor: ... (185.135.2.---)
Data:   2021-03-04 14:27

"Przemiana" - strona poświęcona kierownictwu duchowemu. W zakładce "Listy" jest adres do autora strony ks. Józefa Pierzchalskiego. Może spróbuj napisać do księdza.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: