logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Werty (38 l.) (109.249.187.---)
Data:   2021-02-17 18:49

Mam prawie 38 lat i nie w wierzę w dobroć Jezusa. Z tego powodu, że nigdy nie kochałem, że nie pozwolił, nie nauczył mnie kochać. Obdarzył mnie rodzicami alkoholikami, umieścił w domu dziecka, niczego jako Bóg Ojciec nie nauczył, nie zadbał o rozwój emocjonalny. Nie kochałem jako dziecko, jako nastolatek, nie kocham jako dorosły mężczyzna. Nie umiem rozmawiać kobietami, i dla mnie jest trauma. Wiem że będę do końca życia sam.

Boli mnie to że Ten Żywy Jezus w którego obecność wierzę w Przenajświętszym Sakramencie wierzę, dba bardziej o innych pomimo braku wiary. Tracę ufność w Jego dobroć. Co mam zrobić? Przecież jak Mu ofiaruje swoją samotność i pragnienie by kochać, to Jezus tego nie przyjmuje. Dlaczego miałbym go szukać w Piśmie świętym, skoro inni tego nie muszą robić by kochać i mieć rodzinę? Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-17 20:23

"Przecież jak Mu ofiaruje swoją samotność i pragnienie by kochać, to Jezus tego nie przyjmuje." - skąd w Tobie to przekonanie, Werty?

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Danusia (178.219.104.---)
Data:   2021-02-17 21:22

Krzyż na którym jesteś i wyznanie wiary, jest znakiem dojrzałej miłości, bo przyjętej w Twoim osobistym cierpieniu a jednak w wierności.
Twoja miłość jest prawdziwie złączona z miłością Jezusa Chrystusa, bo na krzyżu życia. Nie każdy ma łaskę takiej bliskości z Panem. To zjednoczenie z Jezusem da Ci siłę żyć i pozwól się prowadzić w Bożym Słowie.
Szczęść Boże.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Mateusz (31.42.24.---)
Data:   2021-02-17 22:09

Wierzysz w to, że jest Pan Jezus jest Bogiem? Jeśli tak, to dlaczego męczysz się ze swoimi problemami sam? Możesz nie założyć w życiu rodziny (co jednak nie jest ostatecznie przesądzone), ale na Niego zawsze możesz liczyć. "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11, 28). Jeśli kojarzysz te słowa, to może warto się do nich zastosować.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-02-17 22:41

Jesteś rozgoryczony - ale nie sposób nie zauważyć, że masz pretensje do Boga o to, jaki jesteś. Jakby to nie od Ciebie zależało.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-17 23:15

A co robisz, żeby zmienić swoją sytuację? Od 20 lat jesteś dorosły i sam o sobie decydujesz. Czy podjąłeś terapię, kurs asertywności, umówiłeś się z dziewczyną? Pracujesz nad swoimi emocjami? Co robisz, żeby dobrze czuć się samemu że sobą? Jezus przemienił wodę w wino, ale służący musieli najpierw to wino przynieść. Pomoże i Tobie, ale współpracuje z Nim, daj Mu swoją "wodę".

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Mary (---.dsl.bell)
Data:   2021-02-18 17:19

Co mialas na mysli piszac ze "Jezus przemienił wodę w wino, ale służący musieli najpierw to wino przynieść" a moze pomylilas sie co do przyniesienia wody przez sluzacych?

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-18 23:47

Mary: słusznie, miałam na myśli wodę. Dzięki za uważność.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: k (---.centertel.pl)
Data:   2021-02-19 08:59

Polecam przeczytać "Świadectwo" Alicji Lenczewskiej. Bardzo zmieniło mi to obraz Jezusa. A miewałam takie stany jak Ty, Werty.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-19 23:42

"Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek
i frustrację." (List apostolski PATRIS CORDE Ojca Świętego Franciszka z okazji 150. rocznicy ogłoszenia Świętego Józefa Patronem Kościoła Powszechnego)

Nawet, jeśli będziesz całe życie sam, możesz być darem. Pomyśl o tym.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Mika (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-02-20 14:58

Trochę to przykre, że osoby z trudnym dzieciństwem, trudnymi przeżyciami z przeszłości są obarczane odpowiedzialnością za to jakie są i jak wygląda ich życie. Życie nie do końca od nas samych zależy, ale w pewnym stopniu jest już naznaczone dawnymi przeżyciami. Traumy mają wpływ na działania i podejmowane decyzje. Kiepski stan psychiczny to niezbyt dobry moment na nowe znajomości czy randki. Zwyczajnie nie ma na to ochoty. Jasne że możemy coś z tym robić, szkoda tylko, że większość energii trzeba poświęcić na naprawianie błędów, szkód, które wyrządzili bliscy, w tym przypadku rodzice. I nie jest to tak proste jak się wydaje. Na terapię trzeba być gotowym i silnym, by rozgrzebywać przeszłość i dawne rany. Nie wszystko jest tylko czarne i białe.

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-20 20:08

Mika, a jaki znasz inny sposób na zmianę życia niż zmiana siebie, swoich przyzwyczajeń, sposobu myślenia? Każdy ma jakieś rany z dzieciństwa, jedni mniejsze, inni większe. Nikogo tak naprawdę nie obchodzi to, że ja się zachowuje tak a nie inaczej, bo mój ojciec alkoholik i przemocowiec mnie tego nauczył, tylko to, że się tak zachowuję, tak reaguję. Mogę siedzieć, płakać i użalać się nad sobą, a mogę coś robić. Do terapii nie trzeba być silnym, wystarczy chcieć coś zmienić, być gotowym zrobić jeden malutki kroczek. A potem drugi. A w międzyczasie można odpocząć. A po iluś małych kroczkach okazuje się, że jest się już całkiem daleko od punktu początkowego, że życie wygląda inaczej, jest lepsze, ma więcej sensu. I to daje kopa do dalszej pracy. Albo do odpoczynku i cieszenia się życiem. Jak kto woli.
Terapia nie musi się wiązać z rozgrzebywaniem przeszłości, są różne nurty. Choć czasem to rozgrzebywanie pozwala oczyścić ranę i ja uleczyć. I nagle okazuje się, że coś, co bardzo bolało, boli mniej albo wcale.
Ważne jest to, żeby przyjąć, że na to, co było w przeszłości, nie miałam wpływu, ale mam na teraźniejszość i przyszłość. I to ja, nie moja przeszłość i nie moi rodzice kształtuję swoje dorosłe życie. Bardzo pomaga w tym przyjęcie prawdy, że Bóg mnie kocha i jestem dla Niego najważniejsza. Tyle, że czasem w tym przyjęciu pomaga terapia...

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-02-21 13:40

Ja wiem, że to sie łatwo mówi - dużo trudniej przyjąć, gdy się cierpi:

Jednak te słowa są prawdziwe:
"Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi.
Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; SKORO WSPÓLNIE Z NIM CIERPIMY, TO PO TO, BY WSPÓLNIE MIEĆ UDZIAŁ W CHWALE.
SĄDZĘ BOWIEM, ŻE CIERPIEŃ TERAŹNIEJSZYCH NIE MOŻNA STAWIAĆ NA RÓWNI Z CHWAŁĄ, KTÓRA MA SIĘ W NAS OBJAWIĆ.
Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych.
Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów - odkupienia naszego ciała." /Rz 8, 16-23/

Pozdrawiam, i nie upadaj na duchu (i Duchu też).

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: gabi (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-03-02 18:00

"Boli mnie to że Ten Żywy Jezus w którego obecność wierzę w Przenajświętszym Sakramencie wierzę, dba bardziej o innych pomimo braku wiary. Przecież jak Mu ofiaruje swoją samotność i pragnienie by kochać, to Jezus tego nie przyjmuje."

Szczerzę współczuję Ci przeszłości. Lecz pora definitywnie tę przeszłość zamknąć. Liczy się tu i teraz. To jaka będzie Twoja przyszłość, zależy od Ciebie. Wierzysz w Boga, to jest Twoja siła. Ale nie przenoś urazów i ciosów , których doznałeś od ludzi na Pana Jezusa. Potrzebujesz dobrego psychologa oraz dobrego spowiednika i przewodnika duchowego. Szukasz sposobu na pokonanie Swoich problemów. Powierz je Panu Bogu, On przyjmie wszystko z czym się do Niego ufnie zwrócisz. Ale nie oczekuj, że "załatwi" problem po Twojemu. Pracuj i módl się wytrwale. W Częstochowie spotykają się niespokojni nadzieją. Chyba jeszcze się kwalifikujesz wiekowo. Może tam znajdziesz kobietę do życia. Nie taką, dla której ważny jest wzrost, grubość portfela itp. przymioty ale wartości chrześcijańskie.
Uwierz w miłość i dobroć Boga, uwierz w Siebie :)

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-03-02 18:13

"Dlaczego miałbym go szukać w Piśmie świętym, skoro inni tego nie muszą robić by kochać i mieć rodzinę? Nie widzę sensu walki o swoją wiarę".

Do szukania czego lub kogo w Piśmie świętym się nie garniesz? Czy mógłbyś wyjaśnić?

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Werty (213.205.198.---)
Data:   2021-03-06 13:39

Dziękuję za komentarze i wsparcie.
Za komentarze typu, idź na terapię nie dziękuję.
Proszę o modlitwę bym zobaczył prawdziwy obraz Boga Ojca w swoim życiu.
Z Panem Bogiem
Amen

 Re: Nie widzę sensu walki o swoją wiarę.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-03-06 19:30

"Proszę o modlitwę bym zobaczył prawdziwy obraz Boga Ojca w swoim życiu".

Bóg jest tajemnicą, więc poznanie Go będzie za ziemskiego życia zawsze niepełne. Ale można starać się odrzucić Jego zafałszowane obrazy. Pomóc w tym może zrozumienie, skąd one się biorą (klik). Potrzebna jest też osobista modlitwa, a nie tylko cudza.

Jeśli trafi do Ciebie rozważanie rekolekcyjne, które poleciłam, spróbuj rozważyć uczestnictwo w rekolekcjach, np: (klik).

Za krzywdy, które Cię spotkały w życiu, obwiniasz Boga, a nie ludzi (post założycielski). To nierzadka, a może wręcz typowa postawa osób skrzywdzonych, które największe pretensje mają nie do swoich prawdziwych krzywdzicieli, ale do tych, którzy w ich mniemaniu na krzywdzenie przyzwalali, byli bierni, nie interweniowali. Wspominam o tym, bo poznanie tego mechanizmu może Ci pomóc w budowaniu innego obrazu Boga, na czym najwyraźniej Ci zależy.


"Za komentarze typu, idź na terapię nie dziękuję".

Dlaczego odrzucasz terapię, i to do tego stopnia, że nawet nie chcesz podziękować za starania osobie, która tutaj napisała i zaświadczyła, że m.in. dzięki terapii zmieniła swoje życie na lepsze? Czy naprawdę nie jesteś zainteresowany sprawdzonymi przez innych metodami radzenia sobie z problemami?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: