Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2021-03-07 18:46
Nawet jeśli przyjąć Twoją wersję, to ten młodszy syn po powrocie do domu zobaczył i przekonał się jak bardzo błędne było jego myślenie, że ojciec go nie kocha. Po takim przywitaniu chyba już nie wątpił w jego miłość w stosunku do siebie. I nawet jeśli wcześniej nie czuł się kochany, to teraz ta miłość dotknęła go w całej pełni. Teraz już nie mógł powiedzieć, że jest traktowany jak powietrze. I to raczej starszy syn mógłby się tak poczuć i zarzucić to ojcu. Że go nie dostrzega, nie ma dla niego czasu i faworyzuje młodszego syna. I poczuł się. Nawet jeśli nie wypowiedział tego wprost, to tak się właśnie poczuł. Gorszy, pominięty, niezauważony. Ten "drugi", mniej ważny. To on mógł się taki poczuć. I czuł się. I wtedy i może też wcześniej - przez samo to, że był starszy i przez to niewymagający takiej uwagi jak ten młodszy syn. Nigdzie w tej przypowieści nie jest powiedziane, że ojciec faworyzował starszego syna. W każdym razie na pewno ten syn nie czuł się takim. Wprost przeciwnie.
Ale zgodziłabym się z Tobą, jeśli chodzi o ten brak czasu. Albo może nie tyle czasu, co uwagi. Ale w stosunku do obydwu synów. Że ten ojciec chyba nie bardzo interesował się tym, co czują jego synowie. Co przeżywają. Co ich boli. Nawet jeśli to widział, wiedział o tym, to chyba o tym z nimi nie rozmawiał. Można byłoby powiedzieć, że był gotów. Jakby przyszli z tym do niego. Ale jeśli oni z jakiegoś powodu nie potrafili, to może on powinien to zrobić. Pierwszy zacząć tą rozmowę. Zapytać, porozmawiać. W jakiś sposób "wyjąć" to z nich. Był przecież ich ojcem. Jeśli tylko czekał na ich ruch, sam nic nie robiąc, nie próbując jakoś wyjść im naprzeciw, ułatwić tą rozmowę, zacząć ją - zwłaszcza jeśli widział, że coś jest nie tak - to raczej niezbyt dobrze to o nim świadczy. Nie stawia go w zbyt dobrym świetle jako ojca. Ta przypowieść mówi, że problem był w tych dwóch synach. I w jednym i w drugim. Pytanie tylko dlaczego tak było? Dlaczego tak się czuli? Czym to było spowodowane? Czy problem rzeczywiście był tylko po ich stronie? I jeden i drugi chyba nie mieli zbyt dobrego kontaktu z ojcem. Nie był im bliski? Bali się go? Dlaczego? Czy on tego nie widział? A jeśli widział, to nie próbował z tym nic zrobić? W rodzinie problem, jeśli jest, to chyba zawsze jest po dwóch stronach. Wina nie leży tylko po jednej stronie. Zawsze z czegoś się bierze.
|
|