logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: Zagubiona (213.136.254.---)
Data:   2021-03-29 10:43

Problemy hormonalne/jelitowe które niszczą mi od 5-6 lat życie mogłam wywołać ja przez moje grzechy ktore doprowadzily do stresów i nie dbania o siebie. Od 2 lat chodzę ciągle na badania, do różnych lekarzy, dietetyków. Kuracje dają tylko lekką poprawe na jakiś czas. Każdy dzień to ruletka. Ataki okropnego gniewu o blahe sprawy, nagły płacz, autoagresja, rzucanie przedmiotami... Czuję że nie mam w ogóle nad sobą kontorli. Psychiatra cóż tu zdziała? Widac wyraźnie, ze gdy wyniki się poprawiają poprawia się i moje zachowanie. Spędzam więc dużo czasu na zdobywaniu wiedzy która jakoś mogłaby pomóc w moich chorobach. Czy chęć bycia zdrową to mój bożek? Jestem już zmęczona huśtawką. Czasem są tez myśli aby rzucić to I pogrążyć sie w płaczu. Boję się relacji z ludźmi. Uciekam od nich. Wielki stres wywoluja nawet rozmowy z bliskimi. Modlę się codziennie na różańcu, koronki, modlitwa św Brygidy, litanie.. Wiekszosc modlitw to błaganie o zdrowie. Staram sie tez dziękować choć czesto zapominam. Nie wiem które slowa pochodzą od ducha świętego, praktycznie wszystkie myśli idą w stronę negatywną. Mam ich czasem taki natłok, że myślę że oszaleję. Raz na gorzkich żalach w kościele miałam atak paniki ledwo wytrwalam do końca późniejszej mszy świętej. Wzywalam pomocy Jezusa i Michala Archaniola.. Co jest grzechem a co wynikiem chorób? Już sama się gubię. Z czego się spowiadac? Czasem również wpadam w paranoje że praktycznie wszystko co robie to grzech. Do tego nie rozmawiam z mamą prawie 3.5 roku. Aktualnie mieszkamy w pokoiku na górze w domu rodziców od kilku lat. Mama zaczęła w końcu wspominać często że musimy iść wreszcie na swoje itp. Po iluś takich rozmowach padło z ust mamy coś co mnie zabolało. Miarka mi się przebrała. Mialam dość problemów ze sobą, i tak bylam juz rozchwiana. Zarzuciłam jej, że po prostu wyrzuca mnie z domu bo ma dość mojej obecności i nie rozumie moich chorób, przeszkadzam jej. Ona dalej, że każdy musi usamodzielnić się po ślubie. Kiedyś podsluchalam nawet jej rozmowę z ciocią. Mówiła, że ma dość mieszkania razem. Że ledwo wytrzymuje, nie ma prywatności. Zacięlam się. Powiedzialam sobie, że jeśli nie potrafi zrozumieć mojej sytuacji to nie będę w ogóle z nią rozmawiać. Kłótni nie ma, wrzasków nie ma. Teraz niby myślę, że może źle robię nie rozmawiajac z nią. Ale gdy juz prawie mam coś do niej powiedzieć wpadam w ogromny stres i takie trzęsienie się od środka aż mi gorąco.. Widzę ze kontakt z nią jeszcze bardziej robi mnie rozchwianą. Mijamy się tylko z milczeniu w domu. Nawet w oczy nie spojrze. Zresztą od jakiegos czasu nikomu nie jestem w stanie podczas rozmowy patrzeć w oczy. Bez różnicy kto to jest. Czasem za to płaczę ze smutku gdy widzę starszych ludzi ich zmarszczki, spracowane ręce. Placze nad moim ojcem, matką że są tacy "biedni" starzejący się i męczący z życiem. Widząc chorego pochylonego dziadka na ulicy rownież płaczę.. itp. Co mam ze sobą zrobić? Jak się ogarnąć?

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-04-11 15:02

"Psychiatra cóż tu zdziała?" Zamiast pytać (kwestionować?) na forum, udaj się niezwłocznie do psychiatry i zobaczymy, co zdziała. Być może choć trochę - biorąc pod uwagę także systematyczne leczenie hormonalne - da się ustawić medycznie, także farmakologicznie, Twój nastrój. Oczywiście nie błyskawicznie, ale zawalczyć warto. To byłoby coś ważnego, niezły punkt wyjścia do porządkowania pozostałych spraw.

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: aga (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2021-04-11 19:33

Masz nerwicę i hipochondrię. Wszystko na to wskazuje. Matka dobrze Ci radzi. Kilka lat mieszkanka u niej chyba już wystarczy? Musicie się z mężem usamodzielnić, nie jesteście małymi dziećmi. Mąż co na to? Może wam tak wygodniej bo nie musicie nic robić? Wypadałoby zadbać o swoją przyszłość i przestać żyć na garnuszku rodziców, w końcu jesteście dorośli. Śmieszne, że na nią się obraziłaś i nie odzywasz kilka lat. A do kościoła pewnie jesteś pierwsza. Mniej się módl a bardziej zajmij ogarnięciem swojego życia. I nie skupiaj się na sobie, tylko zacznij dostrzegać innych zwłaszcza matkę.

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: Zagubiona (---.204.16.80.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2021-04-11 20:33

Od razu po ślubie mieszkaliśmy kilka miesięcy na swoim. Wpadłam po jakims czasie w depresję gdzie nawet jeść nie mialam ochoty. Ciągły placz. Mąż pracuje na mnie od początku. Nie siedzimy wiec na garnuszku tylko mieszkamy i mąż placi normalnie za wszystko. Mąż widzi że chociaż nie popadam w skrajną depresję gdy mieszkamy z rodzicami więc nie naciska na nic. Jest wyrozumialy ale to ja jestem jak dziecko którym musi sie zajmować.

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: HalinaMR (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-04-11 20:36

Cóż, trudno radzić na odległość nie znając wszystkich Twoich problemów. Zastanawiam się czy na pewno jesteś szczęśliwa w w małżeństwie, masz wsparcie w mężu...
Proponuję na początek wizytę u psychologa w celu zdefiniowania problemu. Dobry psycholog po pierwszej rozmowie z Tobą będzie wiedział czy wystarczy Ci terapia czy potrzebujesz leków regulujących Twoje samopoczucie.
Problemy hormonalne są poważne.Ludzie, którzy tego nie przeżyli nie wiedzą jak bardzo ważna jest równowaga hormonalna. Dobry endokrynolog to skarb, zwłaszcza w obecnych czasach. Musisz znaleźć profesjonalistę i nie żałuj na leczenie pieniędzy. wiadomo, że na fundusz się nie przyłoży. Chyba, że jest wyjątkiem. Ja się leczyłam intensywnie ok. 3 lat, straciłam sporo pieniędzy, ale się opłacało, bo mnie wyprowadził z nieuleczalnej - wg innych- choroby. Zresztą on sam mówił, że do końca życia będę musiała jeść hormony, a potem się dziwił, że organizm się zresetował
Nie wiem jak poważne masz problemy jelitowe. Ale ja swoje problemy spowodowane wyjałowieniem organizmu wskutek brania dużej ilości leków (okresowo było to konieczne) uregulowałam jedzeniem jogurtu naturalnego (powinien zawierać żywe bakterie, nie powinien zawierać mleka w proszku, cukru i innych dodatków). Wyjałowienie było tak duże, że miałam wrzody w uszach, problemy gastryczne, brzydką skórę. Na początku jadłam 6 jogurtów dziennie - tak jak zalecił laryngolog. Do dzisiaj staram się jeść 1 jogurt dziennie, z dodatkiem jakiś swoich owoców. Nie jadam smakowych, bo one nie są zdrowe.
Życzę dobrych lekarzy, spokoju i poukładania wszystkich spraw.

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: Mika (178.212.127.---)
Data:   2021-04-11 21:15

Jak to łatwo oceniać. Bo ona jest ta zła, niedobra dla mamy, "a do kościoła to pewnie pierwsza". Pewnie będzie się płaszczyć przed kimś kto ją olewa i może jeszcze powinna się czuć winna. Może jej mama też nie jest bez winy. Przecież widzi, że córka jest chora, zamiast wspierać to jeszcze dokłada. Co do wyprowadzki to dobry pomysł. Na razie mama ma ludzi wokół i jest jej źle. Jak córka się wyprowadzi, a pojawią się problemy, ciekawe do kogo zwróci się wtedy o pomoc.

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: Zagubiona (---.204.16.80.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2021-04-11 21:29

Bardzo serdecznie Ci dziękuję za odpowiedź HalinaMR. Tak jak mówisz, ludzie nie są w stanie zrozumieć co przeżywam każdego dnia. Ogólnie jestem szczęśliwa w małżeństwie ale mąż jest agnostykiem co mnie zatrważa i smuci. Od początku (ok 5 lat) robię badania prywatnie, przerobilam około 15 lekarzy, 2 dietetyków i 1 psychologa. Pieniądze w tysiącach wydane a przyczyny jako takiej nie ma. Dużo rzeczy nałożone na siebie. W jelitach mam dysbiozę. Szukam dalej z dietetykiem. Poszukam lepszego psychiatry.

 Re: Problemy hormonalne/jelitowe. Ataki gniewu, autoagresja.
Autor: HalinaMR (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-04-15 08:56

Moja Droga, nie jestem lekarzem ani psychologiem, ale mam spory bagaż doświadczeń życiowych swoich i tych, którzy powierzali mi swoje sekrety. Dlatego myślę, że warto poprosić o radę kapłana albo mocno wierzącego psychologa jak sobie poradzić z emocjami na tle istotnej rozbieżności poglądów Twoich i męża. Mam w bliskiej rodzinie agnostyka, więc wiem jakie rozterki wywołuje we mnie ten problem. Czasem brak świadomości istnienia problemu jest gorszy niż świadomość, akceptacja problemu i pogodzenie się z sytuacją. Szczęść Boże.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: