logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: JestemZlymCzlowiekiem (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-06-08 02:03

Witam!

Postanowilem tu napisać, bo dociera do mnie ze straciłem kontrolę nad swoim życiem.

Po kolei. Postaram się wszystko odpowiedziec. Dołączę starań, zeby było to możliwie jak najbardziej obiektywne. I proszę Was o pomoc. Rady.

Mam 30 lat. Wychowałem się w domu, gdzie się nie przelewało (Tata sam pracował - Mama zajmowała się domem), ale nigdy nie czułem się gorszy od innych, że mam mniej pieniędzy. Nigdy nie chodziłem głodny, czy w podartych butach.

Mam o 2 lata młodsza Siostrę. Mamy dobry kontakt do dziś. Rodzice? Wspaniali. Dam chciałbym być takim Rodzicem dla Swojej Corki (tak, mam 3letnia Corke, ale o tym za chwilę). Tato, jak Maz? Idealny. Zawsze Mamę wspierał i wspiera. Jest Jej Przyjecielem. Również wzorowy Maz.

Ja mam a 30 lat. Skończyłem szkole średnia. Od 5 lat mam Żonę (jesteśmy razem od ponad 10 lat), MAM Corke. Bardzo Je kocham.

Może zacznę od siebie,bo tak będzie uczciwie i pozwoli Wam lepiej spojrzeć na sytuację.

Więc tak. Od 10 lat pracuje w handlu. Zarabiam w okolicach najniższej krajowej. Nie posiadam jakiś wielkich umiejętności. Mam dość dobra "gadke" i w sumie to uważam za swój największy talent. Jednak całe moje życie, od kiedy tylko pamiętam, Towarzysza mi kompleksy. I to duże kompleksy.

Zacznijmy od tego, że nigdy nie wierzyłem, że znajdę sobie Żonę, bo jestem brzydki. Naprawdę tak uważam. Mam mega krzywe zęby, krzywy nos (nie miałem żadnego wypadku). Jestem dość niski. Jest jeszcze kilka innych, ale te są największe.

Jakimś cudem... Udalo się. W sieci poznałem swoją przyszła Żone. Zaczęliśmy się spotykać jak miałem 18 lat i od 5 lat jesteśmy małżeństwem. Ja w wieku 20 lat, czyli tuz po szkole poszedłem do pracy. Jednak od początku miałem skłonności do zadłużania się.

Zaczęło się od małych kwot - 100 czy 200 zł od znajomych. Gdy zacząłem, otworzyły się przede mną możliwości korzystania z kredytów. I tak zaciaglem kolejne na różne kwoty od kilku do kilkunastu tysięcy. WydWydawalem te pieniądze na bzdury, z których właściwie dziś nic nie mam. W tej chwili 80 procent wypłaty oddaje na raty do banków. W sumie funkcjonuje dzięki Żonie, która przez kilka lat spłaca kredyty, na które Ja namowielm (też wydane na bzdurne rzeczy).

Mam kilka nałogów, ktore kosztują. Palę papierosy, lubię słodkie napoje - codziennie. Lubię zjeść fast food etc.
Jeszcze przed ślubem zrobiłem najgorsza rzecz w swoim życiu, której żałuję najbardziej. Namówiłem Żonę do pokazywania się w internecie za pieniądze. W ten sposob "zarobiła" trochę pieniędzy, które natychmiast się rozeszły. Ja byłem wtedy tak owładnięty wizja "łatwej kasy" że niemal zmuszałem Ja do tego. I przez to się oddaliliśmy (data ślubu już była wyznaczona). Żona kończyła wtedy studia i poznała tam faceta, w którym się zakochała. Wiele razy mnie zdradziła. Zaszła z nim w ciążę - poroniła. Ja dowiedziałem się o tym od Niej po pewnym czasie, jeszcze przed ślubem. Wykrzyczała mi że to moja wina. Bo traktowałem Ją jak rzecz. Chciałem żeby zarabiała w ten sposób pieniądze.

Przyznaję. Tak było. Byłem w jakimś amoku. Dziś wiem jak podłe i złe to bylo. Żałuję tego bardzo. I o to mam do siebie największy zal.

Wybaczyłem Jej zdradę. Ona mi długi i to jak Ją traktowałem. Wzięliśmy ślub. Pieniądze z wesela też poszły na kredyty. Potem urodziła się nam Córka. Przyznaje, że niewiele się zmieniłem. Dalej. Do dziś wydaje pieniądze na papierosy, słodkie napoje itd. Nie jestem oszczędny. Przeze mnie nie mamy nic.

Mieszkamy u Jej Rodziców w jednym pokoju razem z Naszą Córką. Ja śpię na podłodze na materacu, bo nie stać nas na zakup drugiego łóżka. Żona śpi z Córką. Nie mamy odłożonych żadnych pieniędzy i to moja wina.

Ostatnio czułem że Zona zachowuje się inaczej. Tak jak wtedy kiedy zdradziła mnie przed ślubem. "Przyciąłem" Ją i powiedziała że kolega z pracy wyznał Jej że baaardzo Mu się podoba. Ale odtrąciła Jego zaloty. Nie dałem za wygraną bo czułem że za Jej zachowaniem (seks uprawiamy dąż na 3 tyg i muszę Ja długo namawiać, denerwuje się na mnie bez wyraźnego powody, nie chce spędzać ze mną czasu) stoi coś jeszcze. Przyznała się że utrzymuje kontakt z tym z którym mnie zdradziła. Przyznała się też że spotkała się z nim porozmawiać. (twierdzi że to było Raz i tylko się calowali).

I gdybym miał teraz postawić pieniądze na swoje małżeństwo to obstawiłbym ze Żona mnie nie kocha i w sumie przestała kilka lat temu kiedy mnie zdradziła. Jestem ze mną jeszcze ze względu na dziecko.

Powiedzcie mi czy moje Małżeństwo da się uratować? Wiem że jestem śmieciem i po śmieci będę gnił w piekle. Zasługuje na to i chce ta karę. Czy na ziemi jest szansa że Bóg mi da trochę rozumu i odzyskam swoją Żonę? Bardzo Ją kocham i nie wyobrażam sobie bez Niej życia. Naprawdę. Rodzina to jest jedyną rzecz której jeszcze nie zniszczyłem.

Proszę Was, czytajacych też na szybko napisany topik o modlitwę za moje Małżeństwo. Żeby trwało. Żeby Żoną mnie kochała i żebym Ja Ją uszczęśliwił.

 Tematy Autor  Data
 Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy JestemZlymCzlowiekiem 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy antonima 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy stokrotka 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy Krystyna 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy Estera 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy Hanna 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy Jasna 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy Justyna 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy mary 
  Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować? nowy Ewelina 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: