Autor: Dominika (---.dynamic.mm.pl)
Data: 2022-02-22 21:17
Mój problem jest podobny do przedstawionego przez Karol. Parę lat temu zrobiłam „świństwo”, którego nie jestem w stanie w żaden sposób „odkręcić”, ani wynagrodzić. To co zrobiłam było bardzo podobne do Karol. Doniosłam na niepełnosprawnego kolegę, w wyniku czego on stracił pracę. Różnica jest jednak taka, że w przypadku Karol ktoś zawinił, i poniósł tego konsekwencje. U mnie ta osoba nie ponosiła żadnej winy.
Pracowałam z niepełnosprawnym kolegą. Wszyscy wiedzieli, że ma poważne problemy ze wzrokiem, przez co wydajność jego pracy jest mniejsza. Nadrabiał to tym, że zostawał po godzinach. Miał znacznie większą wiedzę od mojej, i większe doświadczenie. Często sprawdzał moją pracę, i mogłam liczyć na jego pomoc. Trochę się nawet przyjaźniliśmy. Kiedyś wygadał mi się, że z jego wzrokiem jest tak naprawdę gorzej niż myślą inni. W orzeczeniu o niepełnosprawności ma wpisane wskazanie do zatrudniania w zakładzie pracy chronionej, a zataił to przed pracodawcę, bo wiedział że tylko w taki sposób znajdzie pracę. Kiedy się dowiedziałam, że pracodawca będzie musiał zwolnić jedno z nas przestraszyłam się, bo byłam pewna że powinien zwolnić mnie. A moją jedyną obroną było doniesienie pracodawcy o tajemnicy skrywanej przez mojego kolegę.…
W przeciwieństwie do przypadku opisywanego przez Karol mój kolega do tej pory się po tym nie pozbierał. Świadectwo pracy ze zwolnieniem dyscyplinarnym, razem z jego orzeczeniem o niepełnosprawności to były dla niego jak wilcze bilety. W końcu założył swoje biuro rachunkowe, i wiem że jego prowadzenie przez osobę niepełnosprawną jest naprawdę ciężkie.
Problem jest, jak spełnić warunek sakramentu pojednania, w postaci zadośćuczynienia bliźniemu, jeśli nie ma się takiej możliwości. I jak uspokoić swoje sumienie.
-------
Może udział w kilkudniowej pieszej pielgrzymce w intencji zadośćuczynienia? (np. w lipcu 9 dni z Węgier do Krakowa Łagiewnik www.pielgrzymka.org )
moderator
|
|