logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mam tendencję do uzależniania się od ludzi.
Autor: Emi. (---.centertel.pl)
Data:   2021-12-20 16:25

Szczęść Boże kochani,
Proszę Was serdecznie o radę, podpowiedź, pociechę – o obiektywną ocenę mojej sytuacji. Ogólnie rzecz biorąc – mam tendencję do uzależniania się od ludzi. Gdy codziennie z kimś piszę, osoba ta, gdy jest do tego tzw. „flow” w rozmowie, staje się osobą bardzo mi bliską. Dwa lata temu straciłam taką osobę, od której byłam uzależniona. Po prostu kontakt stopniowo się urywał. Teraz historia się powtarza, ale już z innym bohaterem. Ponad rok temu poznałam na Internecie chłopaka. Od razu wiedziałam, że nie pasujemy do siebie związkowo (zupełnie inne wartości), ale rozmowa toczyła się cudownie. Ja po prostu kwitłam, chciało mi się żyć. Długo rozmawialiśmy „normalnie”, tj. po przyjacielsku. Międzyczasie on był nawet w związku. Ja wtedy przestałam się już zupełnie łudzić co do charakteru tej znajomości, traktowałam go jako bardzo bliskiego kolegę, bratnią duszę. Zupełni mi to wystarczało, ale jednocześnie przez częsty kontakt uzależniałam się. Jego związek jednak zakończył się. Niedługo potem… mimo różnic (choć są przecież i podobieństwa, jak zainteresowania i sposób spędzania wolnego czasu) zaczęliśmy rozważać związek, tj. bo okazało się, że jednak oboje coś do siebie czujemy. Nie ukrywam, pojawiły się w mojej głowie idealne wizje, gdzie mimo tych różnic dwoje ludzi żyje w związku, szanując się wzajemnie. Niemniej, tak czy siak najpierw trzeba było się wreszcie spotkać, bo nasza znajomość miała charakter wirtualny. Gdy do spotkania doszło (de facto kilkudniowego, bo po prostu on przyjechał w moje okolice), oboje byliśmy sobą zachwyceni. Doszło do mnóstwa przytuleń, pocałunków. Dla mnie to był wyraz czułości i bliskości (pocałunki nie były jakoś przesadnie namiętne), na tamten moment totalnie szczerej. Dodam, że mimo że zbliżam się do 30-tki, była to pierwsza taka sytuacja w moim życiu (nigdy wcześniej nikogo nie miałam). Całkowicie się zapomniałam, żyłam chwilą i kierowałam się sercem. Teraz cierpię… Bo po kilku rozmowach, znowu wirtualnych, jednak oboje ustaliliśmy, że skoro aż tak się różnimy, to emocje nie mogą nam przysłaniać rozumu i że związku trwałego z tego nie będzie. Właściwie można rzec, że zrezygnowałam ze związku z powodów religijnych (bo kością niezgody były właśnie kwestie religijne, głównie dot. 6. przykazania i naszych rozbieżnych oczekiwań). Nie mogę sobie z tą sytuacją poradzić w wielu aspektach, ale boli mnie najbardziej to, z czego ze wstydu nikomu się nie zwierzyłam, czyli wspomnienie naszych wspólnych chwil. Dobrze, że nie doszło do współżycia ani śmiałych pieszczot, ale nawet tych pocałunków i przytuleń nie mogę sobie wybaczyć. Że pochopnie, że oboje się zwiedliśmy, że teraz tylko zranienie większe, że nie szanuje swojego ciała, a nawet że jestem „łatwa”, że może w głębi duszy chciałam wykorzystać „okazję” do nowych doświadczeń damsko-męskich. Teraz mam mieszane uczucia, bo z jednej strony niesamowicie tęsknie za tymi chwilami (które się już zapewne nigdy nie powtórzą, były jak przepiękny jednorazowy sen), z drugiej chciałabym cofnąć czas, bo bez tego bolałoby mniej. Czasem czuję się też tak, jakbym tymi chwilami zdradziła Boga, siebie, tego chłopaka, a nawet mojego przyszłego ewentualnego partnera (jeśli takowy istnieje) … Jakbym skrzywiła cały swój świat i swoje wartości. Proszę Was o jakieś obiektywne słowo i może pociechę, bo ja się już w tym gubię.

 Tematy Autor  Data
 Mam tendencję do uzależniania się od ludzi. nowy Emi. 
  Re: Mam tendencję do uzależniania się od ludzi. nowy Danusia 
  Re: Mam tendencję do uzależniania się od ludzi. nowy Marta 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: