Autor: Patrycja (30 l.) (---.swiatlowod.elomza.pl)
Data: 2022-04-26 14:11
Staczam się na dno. Mam wrażenie, że moje życie coraz bardziej wymyka mi się rąk. Po wielu latach nieudanego małżeństwa gdzie nie doświadczyłam żadnej miłości ani niczego dobrego zakochałam się. Niestety w osobie młodszej ode mnie o jakieś 10 lat. Poza tym co za różnica skoro nie wolno mi się zakochiwać bo mam męża. Mąż odszedł ode mnie z jednej strony czuję ulgę z drugiej rozpacz i strach jak mam dalej żyć i być sama całe życie. Jestem młodą osobą mam dopiero 30 lat mam kolejne lata życia spędzić sama. Zaczynam się oddalać od kościoła gdyż nie mogę zrozumieć jak można zmuszać ludzi do takiego cierpienia? Chyba nie ma nic gorszego w życiu niż samotność. Poza tym nikt nie wychodzi za mąż po to by być całe życie samym. Mam dość takiej religii i takiego kościoła. całe życie byłam religijna i wierząca i co z tego mam? inni żyją bez ślubu i są szczęśliwi ja świadomie skazałam się na cierpienie. coraz częściej mam myśli samobójcze. nie widzę żadnej drogi dla siebie. mam coraz mniej siły by walczyć o cokolwiek. na dodatek widuję te osobę w kościele i to jest ostatnio jedyny powód po co tam jeszcze chodzę. modlę się już tak długo do Boga o pomoc ale nic to nie daje. Najgorsze jest to że nie żałuję że się zakochałam. przynajmniej czuję że jeszcze żyję a już myślałam że jestem martwym człowiekiem, niezdolnym do żądnych uczuć. tylko co z tego skoro tego właśnie kościół chce żebym była martwym kamieniem. Niestety w moim przypadku to chyba niemożliwe gdyż zawsze byłam osobą wrażliwą i emocjonalną. czuję że zawiodłam się na religii i na Panu Bogu. Nie potrafię zrozumieć po co to wszystko się dzieje. dlaczego ciągle muszę cierpieć? czasem mam wrażenie że już nic dobrego mnie w życiu nie spotka.