logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Kk (---.connected.pl)
Data:   2022-07-19 10:36

Dużo wysiłku praktycznego i modlitwy poświęcam na szukanie męża. Gdy trafiam w Piśmie Sw na fragment o bezzenosci i ten, w ktorym czlowiek stanu wolnego troszczy się o sprawy Pana (nie cytuję dokladnie) trochę mnie to zawsze przeraża i zniechęca. Bardzo chcialabym być w relacji z drugim czlowiekiem, zycie dla Pana bez malzenstwa jest tez piekne ale chcialabym czegos innego. I zastanawiam sie czy Bog tym fragmentem chce mi powiedziec, ze dobrze jest tak jak jest teraz?
Czy czytajac slowo Boze macie w tym pokoj jak slowo trafia do Was? Bo akurat gdy czytam ten fragment (on jest trochę dluzszy) chce mi sie plakac ze smutku a wydawac by sie moglo ze Duch Święty przychodzi z pokojem a mam duzy lęk przed samotnoscia w zyciu i przed tym ze Bog chce czegos innego

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Akittm (---.play-internet.pl)
Data:   2022-07-19 15:48

Myślę, że gdyby jakieś słowa były do Ciebie i to w tym konkretnym momencie, to nie wywoływałyby tego rodzaju uczuć. Pan Bóg tak nie działa. Słowo przyszłoby z pokojem, chociażby zapowiadało Ci coś bolesnego. Jeśli masz tam smutek i lęk, to Zły Ci tam miesza.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: A. (---.ip-188-165-65.eu)
Data:   2022-07-19 16:03

Duch Święty przychodzi z pokojem. Jeśli coś smuci, dręczy, niepokoi, nie jest to działanie Ducha Świętego. Może być też pewien niepokój, kiedy człowiek żyje w grzechu - wtedy Duch Święty skłania do nawrócenia, ale nie jest to stan, który człowieka dręczy i niszczy.

Kiedy coś mocno przeżywamy, wraca to do nas także w czasie modlitwy. Nie zawsze musi to znaczyć, że pochodzi to od Boga. Często działają wtedy emocje. Trzeba nauczyć się mądrego rozeznawania i nieczytania Pisma Świętego na własną szkodę. Czytaj je jako Słowo Boga, który Cię kocha - bo tym w istocie ono jest...

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Kk (---.connected.pl)
Data:   2022-07-19 21:38

Właśnie też mam taki obraz Boga, że przychodzi z pokojem, jednak czasem potrzeba komentarza osoby z zewnątrz.
Dziękuję

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Mateusz (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2022-07-19 22:47

Kilka porad w związku z Twoimi obawami - po pierwsze nie otwieraj Pisma Świętego na losowych fragmentach, jeśli masz jakieś problemy z późniejszym zaakceptowaniem tego, na co trafisz. W sieci są dostępne czytania na każdy dzień i to z nich radziłbym korzystać. Idąc dalej, jeśli poszukiwaniom kandydata na męża rzeczywiście poświęcasz dużo wysiłku, a nie tylko piszesz, że tak jest - to w końcu go znajdziesz. Bo najważniejsze to chcieć i w związku z tym chceniem podejmować odpowiednie działania. Rozważania o tym, czy lepsze jest małżeństwo, czy bezżenność też nie mają sensu. Wybierz to, co jest lepsze dla CIEBIE.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2022-07-20 11:16

To, co będzie dobre dla Ciebie zależy od tego, do czego Bóg Cię powołuje. To jedyne kryterium w tej sprawie.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Kk (---.play-internet.pl)
Data:   2022-07-20 18:22

Ja rozumiem też powolanie tak, że sami je wybieramy wg naszych pragnień i ma przynosić radość.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2022-07-21 11:12

Inaczej: powołuje Bóg. I pójście za powołaniem (zazwyczaj) przynosi radość, a nawet przyjemność. Choć bywa powołanie do męczeństwa...

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: nkt (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2022-07-21 17:27

Problem leży gdzie indziej - zseksualizowany świat wielu młodym ludziom (starym zresztą też) wtłacza jako ideał szczęścia - małżeństwo/ relację z drugim człowiekiem. Tak naprawdę jednak w głębi głębi chodzi zwyczajnie o seks i przyjemne, łatwe życie. Ileż to narzekań słyszałem od mężczyzn żonatych, którzy doświadczywszy życia w małżeństwie radzili innym by się nie żenili. Mieli normalne rodziny, ale dopiero gdy doświadczyli trudu życia we dwoje, patrzyli już bardziej realnie na całość.
Trudno jest samemu rozeznać czy to czego pragnę to autentyczne pragnienie mojego serca czy raczej pragnienie ciała; czy to moje pragnienie zgodne z wolą Bożą, czy raczej wtłoczone mi przez świat pożądanie.
I oczywiste jest, że jak się człowiek zafiskuje i przyjmie za swoje pragnienie owo pożądanie i schemat na szczęście ukazany przez świat- słowo Boże o samotności może budzić niepokój, niezadowolenie, smutek. Może.
Człowiek przywiązany do swoich oczekiwań i pragnień na myśl, że Bóg może myśleć inaczej i mieć inny plan szczęścia na jego życie - będzie tak właśnie reagował. Będzie się bał słowa Bożego, zwłaszcza gdy będzie poruszało wizję życia odmienną od jego. Co innego człowiek wolny, który uczciwie chce pełnić wolę Bożą, który ufa Boga - zareaguje on inaczej, będzie otwarty i gotowy rozeznawać wolę Bożą. I działa to w dwie strony- są wszak osoby które nie chcą słyszeć o małżeństwie a czasami Bóg właśnie do małżeństwa je przygotowuje.
Zbadaj Ty, czy nie stałaś się zakładniczką twojego planu na szczęście i zaspokojenia swojej pożądliwości. Życzę Ci aby Bóg pozwolił Ci ufnie rozeznawać i odkrywać Jego plan na twoje życie, to co ma dla Ciebie przygotowane i chce Ci podarować- niezależnie od tego czy to będzie druga osoba, czy też inne powołanie. Odwagi.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Mateusz (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2022-07-21 17:39

"Ja rozumiem też powolanie tak, że sami je wybieramy wg naszych pragnień"
No nie do końca. Powołanie jest tym, do czego daną osobę Pan Bóg uzdolnił najbardziej. Jeden najlepiej zrealizuje się w życiu rodzinnym, inny w samotności, jeszcze inny w kapłaństwie albo zakonie. I właśnie rozpoznając powołanie - tę Bożą podpowiedź co do naszego życia - możemy najłatwiej dojść do Nieba. Oczywiście, mamy wolną wolę (w co, jak widzę, wątpisz) i możemy dokonać innego wyboru, jeśli mamy w sobie dość samozaparcia. Gdy jednak pokierują nami wyłącznie pragnienia ("bo ja chcę") możemy zrobić sobie krzywdę. I jeśli można coś zauważyć, pragnienia są typowe raczej dla dzieci i to małych, które jeszcze w niewielkim stopniu rozumieją otaczający je świat. Zobaczą jakąś zabawkę w sklepie lub internecie i od razu w domu słychać "mamo, tato, kup". Nie rozumie, że być może rodzice mają w danej chwili pilniejsze wydatki, albo upatrzone przez nie "cudo" tak naprawdę wcale nie jest dla niego odpowiednie, z różnych powodów. Później, gdy człowiek opuszcza dom rodzinny, a niekiedy nawet wcześniej, zaczyna rozumieć, że "chcę", najwyższa pora zamienić na "potrzebuję". Nie tylko dlatego, że obcy ludzie są z reguły, delikatnie mówiąc, średnio zmotywowani do spełniania jego zachcianek i jeśli zwierzy im się, że chce coś zdobyć/czegoś dokonać, może usłyszeć w odpowiedzi "a wie pan/pani, czego ja chcę"? Dlatego radziłbym stosunkowo sprawnie wyeliminować ze swojego osobistego słownika wspomniane wyżej pragnienia.
"Inaczej: powołuje Bóg".
W świetle tego, co napisałem, proponuję, aby owo inaczej ująć jeszcze inaczej. Zamiast "powołuje" używając słów takich, jak "proponuje", czy "zachęca". Nie po to oczywiście, aby za wszelką cenę poprawiać Twoje słowa, Marku, ale po to, aby zostały one odpowiednio zrozumiane przez autorkę tematu. Powoływanie mogłoby się jej skojarzyć z jakąś formą przymusu, który przez Boga nie jest stosowany.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Kk (---.connected.pl)
Data:   2022-07-22 12:11

nkt - no nie zgodzę się, żeby relacje z mężczyzną sprowadzać w głębi głębi do seksu i łatwego przyjemnego życia.. chodzi o życie w relacji z drugim człowiekiem ogólnie i na to składa się dużo innych aspektów nie tylko fizyczność, chociaż jest ona ważna, ponieważ mając tu na ziemi ciało trudno żyć wyłącznie duchem i Bogiem. Zresztą tak zostaliśmy stworzeni i powołanie do rodziny i do małżeństwa jest powszechne i trochę nie rozumiem Twojej odpowiedzi.
Jeszcze dodam, że mam już ok 30 lat i rozpatrywanie i szukanie różnych dróg życia już trochę mi zajęło. Inaczej można rozmawiać z osobą ok 20 lat :D
A nawet jeśli człowiek jest przywiązany do jakiegoś wyobrażenia o szczęściu i swojej drodze i nawet zafiksowany na tym punkcie to nie nie rozumiem też czemu tak trudno "odgadnąć" powołanie dane nam przez Boga.
Słyszałam gdzieś i się raczej z tym zgadzam, że powołanie sami sobie wybieramy.. nie widzę innej możliwości. Jeżeli ktoś czuje poruszenia serca w kierunku życia duchowego i to jest jego pragnienie to wybiera później taką drogę.. Myślę, że Bóg daje określone pragnienia do naszych serc, więc może o to chodzi.
Myślę, że Bóg powołuje nas do życia zgodnie z Ewangelią i w miłości a jaką drogę wybierzemy to chyba już mu wszystko jedno.
Zresztą znam pełno osób samotnych w moim wieku i nie mam NIESTETY przykładu żadnej osoby, która jest sama i szczęśliwa i na swoim miejscu - nie poszukująca partnera. Zazwyczaj poznając nową osobę (szczególnie dziewczynę, bo są bardziej otwarte na tematy relacji) tylko czekam aż zacznie mówić o poszukiwaniach męża i nie czekam długo.

Mateusz Tobie nie zdązż odpisać, bo wychodzę do pracy :)

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Xyz (178.212.127.---)
Data:   2022-07-22 15:35

Jak sama napisałaś powołanie do małżeństwa jest powszechne. Większość ludzi w nim się realizuje, ale nie wszyscy. Dlatego masa ludzi sądzi, że jak większość tak żyje, to i oni powinni. Powołanie do Kapłaństwa lub życia zakonnego czy też samotnego życia w świecie wydaje się być takie szczególne, wyjątkowe, nietypowe i chyba przez to może być odrzucane, a głos powołania zagłuszany. Chyba masz rację w tym, że trzeba żyć Ewangelią i w miłości, a na jakiej drodze się to realizuje to mniej ważne. Kiedyś jeden ksiądz powiedział, że powołanie takie czy inne to tylko środek transportu do celu jakim jest życie wieczne.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Marcin (---.centertel.pl)
Data:   2022-07-24 08:37

Jeśli chcesz relacji, to jej szukaj bez obaw.

 Re: Fragment o bezżenności przeraża mnie
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2022-07-24 16:09

Powołanie daje na pewno Pan Bóg. Ale i ten sam Pan Bóg nie przymusza.
Bywa, że ludzie od otrzymywanego powołania uciekają. Latami lub zawsze.
Nie zawsze od początku przyjmują je z entuzjazmem. Bywa, że się z różnych powódow boją Bożego zaproszenia do takiej a nie innej drogi (np. dlatego, że mają z różnych względów skrzywiony obraz Pana Boga lub danej drogi życiowej; dlatego, że ktoś coś im wmówił - presja środowiska itp.; dlatego że sami się zafiksowali na swoich planach, nie biorąc w głębi serca pod uwagę głosu Boga lub własne chęci niekoniecznie świadomie nazywając głosem Boga itd.). Powodów może być mnóstwo.

Powołanie, to realizowane, nie zawsze przynosi łatwą czy ciagłą radość (zresztą zależy, jak rozumiemy radość...) . Bywają okresy trudne i ciemne, skomplikowane, bolesne itp. Nie muszą one wcale znaczyć, że ktoś się pomylił w odpowiedzi na powołanie. Po prostu: żadna z dróg nie opiera się na bezgranicznej nieprzerwanej przyrodzonej radości za życia, a już na pewno nie posługiwałabym się słowem: (stała) przyjemność. W życie wpisane jest też cierpienie.

"Zresztą znam pełno osób samotnych w moim wieku i nie mam NIESTETY przykładu żadnej osoby, która jest sama i szczęśliwa i na swoim miejscu - nie poszukująca partnera. Zazwyczaj poznając nową osobę (szczególnie dziewczynę, bo są bardziej otwarte na tematy relacji) tylko czekam aż zacznie mówić o poszukiwaniach męża i nie czekam długo." - no widzisz, to Twoja perspektywa. Ja znam takich osób: samotnych, szczęśliwych, na miejscu, spełnionych, wiele, młodszych ode mnie i starszych. Dałam sobie czas przy niedzieli. Zrobiłam uczciwy rachunek - i wyszło mi dobrze ponad setkę. Większość to kobiety (może latwiej o tym mówią, fakt). W tym i garść konsekrowanych.
Znam i pewną znacznie mniejszą liczbę tych rozczarowanych, poszukujących nieskutecznie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: