Autor: Tomasz (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2022-11-25 20:50
Od lat męczy mnie kilka porównań biblijnych, a zwłaszcza to, że Jezus porównuje się do dobrego pasterza, za którym podążają owce. Porównanie do pasterza i owiec zresztą jest w wielu miejscach Biblii, zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie. Zastanawiałem się, czy można pytać o to na forum, bo mam obiekcje, że kogoś innego dopadną podobne wątpliwości. Ale doszedłem do wniosku, że jeśli ktoś będzie na to podatny to zły duch mu podobne rzeczy będzie podpowiadał i bez mojej pomocy, a jeśli istnieje jakaś logiczna odpowiedź na moje wątpliwości to może warto, żeby stała się publicznie wiadoma.
O co mi chodzi: Pasterz jest tym, kto opiekuje się owcami. Owszem. Ale on nie opiekuje się bezinteresownie. Owce są hodowane nie po to, żeby były szczęśliwe, a po to, aby pozyskiwać od nich mleko i wełnę, a także po to, aby je zabić i zjeść. Dbałość o dobro owiec jest tylko środkiem dla ostatecznego celu, którym jest interes pasterza i innych ludzi korzystających z tego, co pozyskują z owiec.
Inny przykład: porównanie do pszenicy i chwastu. Według słów Jezusa pszenica trafia do spichlerza, a chwast do ognia (Łk 13,24-30). Ale przecież pszenica trafia do spichlerza po to, aby ją przerobić na mąkę i ostatecznie zjeść. Los pszenicy i chwastu jest równie tragiczny. To, że jedno trafi do ognia a drugie do żołądka jest według mnie smutne. Tylko z perspektywy właściciela pola pszenica trafia lepiej, natomiast z punktu widzenia roślin - nie ma różnicy.
Kiedyś pracowałem przy pieleniu marchewki. I to mnie zdołowało. Marchewka, gdyby mogła myśleć to mogłaby dojść do wniosku, że ją jakoś kocham, bo stwarzam jej lepsze warunki do życia usuwając zagłuszające ją chwasty. Jednak ja tego nie robiłem dla dobra marchewki, a dla dobra ludzi, który tę marchewkę w końcu zjedzą.
Obserwując świat (podobno stworzony przez Boga) też dochodzę do wniosku, że skoro oparty jest na wzajemnym pożeraniu i zadawaniu cierpienia jednym istotom przez inne to ten, kto go wymyślił był albo cynicznym sadystą albo ma nierówno pod sufitem. Naprawdę wolałbym, żeby to było dziełem bezdusznej ewolucji, niż zaprojektowane przez jakiś inteligentny byt, bo to źle świadczy o tym bycie. Niestety teoria ewolucji ma tyle dziur, że przestałem w nią wierzyć i przyjmuję, że świat jest dziełem jakiegoś inteligentnego projektanta, a ewolucja, jeżeli w ogóle miała miejsce to jest co najwyżej narzędziem w jego ręku.
Miałem w życiu doświadczenia pozwalające mi przypuszczać, że Bóg jednak jest naprawdę bezinteresownie dobry i że autentycznie kocha swoje stworzenie. Jednak te opisane wyżej wątpliwości podkopują moja wiarę w to, że Bóg jest dobry. Stąd moje pytanie: Czy możecie mi podsunąć jakieś logiczne kontrargumenty na moje wątpliwości?
|
|