Autor: rafal (---.play-internet.pl)
Data: 2023-01-07 16:56
Witam. Jesteśmy z żoną w małżeństwie od 14 lat mamy trójkę dzieci. Nigdy nie uzywalismy antykoncepcji. Żona urodziła sie z wadą kręgosłupa. Przy kazdej ciąży wada degenerowała coraz mocniej. Ostatnia ciąża była donoszona w bólu - w ostatnim okresie żona poruszala się na kleczkach. Później po ciąży operacja kręgosłupa. Tytan w kregach. 2 lata rehabilitacji. Obecnie życie z bólem to w zasadzie codzinnosc mojej żony. Nie musze dodawać ze aktualnie kolejna ciąża jest przeciwskazana. Oczywiscie istnieje szansa na cud i może udałoby jej się donosic dziecko, jeżdżąc na wózku, może nie doszloby do nietrzymania moczu i stolca i pełnej niepelnosprawnosci. Ale otwarte dopuszczanie z naszej strony tak DUŻEGO ryzyka powikłań, byłoby jawną nieodpowiedzialnościa, w tym też za wychowanie pozostalej trójki dzieci, które przecież też mamy potrzebują. Taki o to razem mamy krzyż. I teraz pytanie czy ubezplodnienie mnie poprzez wazektomie jest moralnie złe? Aktualnie w zasadzie współżycie nie istnieje z obawy przed w/w skutkami ciąży. Naturalne metody są dla nas trochę trywialne biorąc pod uwagę, że jesteśmy oboje lekarzami i takie sprawy jak 100% pewność okresu bezplodnego nie istnieje (temat na inna dyskusję). Więc npr odpada. Jednocześnie widzimy jak brak możliwości współżycia nas niszczy. Z jednej strony jest frustracja, z drugiej strony oddalenie pod każdym względem żeby się nie prowokować. Żona czuje się odrzucona, ja również i absolutnie nie powiem aby taki stan rzeczy nas ubogacał.
|
|