Autor: Inga (---.centertel.pl)
Data: 2023-01-13 21:18
Ostatnio zastanawiam się nad uwielbianiem Boga i zauważyłam, że dzisiaj często uwielbienie kojarzy się z głośnym śpiewem piosenek popularnym w środowisku ruchu charyzmatycznego. Chodzę na takie uwielbienia, czasem mnie to porywa, a czasem czuję się przytłoczona, bywa różnie, ale głównie chodzi o to, że nie potrafię uwielbiać Boga inaczej.
Z jednej strony wydaje mi się, że im bardziej ekspresyjne, tym większe uwielbienie, z drugiej coraz częściej myślę o tym, że święci też uwielbiali Boga, a przecież przez niemal 2000 lat w Kościele nie było ruchu charyzmatycznego (niektórzy mogliby się oburzyć na takie stwierdzenie, ale to prawda). Jak w ciągu historii Kościoła wyglądało więc uwielbienie Boga?
Nie chodzi mi o Eucharystię i Liturgię Godzin, bo to się rozumie samo przez się, że to uwielbienie. Chodzi mi o inne formy modlitwy. Czy modląc się w ciszy przed Najświętszym Sakramentem można uwielbiać Boga? Pewnie napiszecie, że tak, ale jak? Wydaje mi się, że nie muszę w myślach mówić: „Bądź uwielbiony, Panie Boże”, chyba że poczułabym takie natchnienie, ale co jeśli nie?
Czy uwielbiać można postawą serca? A jeśli tak, to jak?
Wiem, trochę komplikuję problem, ale od pewnego czasu widzę, że szukam prawdziwego uwielbiania, a nie tylko takiego, kiedy głośno grają i śpiewają...
|
|