Autor: Tomasz (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2025-04-24 10:16
Myślę, że same wydarzenia nie mogą mieć wpływu, ale złe duchy, które w jakiś sposób upodobały sobie dane miejsce już mogą.
Opiszę historię z własnego życia. Wiele lat temu byłem w nowicjacie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Świętym Krzyżu. Ostatecznie w zakonie nie pozostałem, ale rok na w świętokrzyskim klasztorze spędziłem.
W tym klasztorze przez lata działy się straszne rzeczy. Było tam np. bardzo ciężkie więzienie, podczas drugiej wojny światowej było tam niemieckie więzienie dla jeńców radzieckich, gdzie ludzie nie mieli nawet numerów obozowych. Byli np. zamykani na śmierć głodową. Zdarzały się przypadki kanibalizmu.
Przez pół roku mieszkałem w jednym z pokojów (mieszkało nas tam trzech). Kiedyś byłem chory i w pokoju tym byłem sam - inni byli na jakichś zajęciach. Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Przeszkadzały mi jakieś dźwięki. Jakieś głośne trzaski, skrzypienie itp. Myślałem w pierwszej chwili, że może np. jakaś szafa się otwiera i skrzypi, ale gdy próbowałem zidentyfikować źródło dźwięku to on znikał. Jak leżałem to te dźwięki mi nie pozwalały zasnąć, ale gdy próbowałem skupić uwagę na tym, skąd ten dźwięk dochodzi to on natychmiast znikał. Nie musiałem nic zrobić, nie wykonałem żadnego ruchu, a samo skupieni uwagi w poszukiwaniu źródła dźwięku powodowało jego natychmiastowe zniknięcie. Jakby po prostu coś nie chciało mi pozwolić zasnąć.
Poczułem się nieswojo. Zaczęły mnie nachodzić myśli o duchach czy czymś podobnym. Myślałem, że może jakieś duchy zmarłych się o coś upominają. Ale pomyślałem, że to głupie myśli. Myślałem, że może pomodlić się, żeby to ustąpiło. Jednak zrozumiałem, że nie powinienem dać się zastraszyć. Pomyślałem, że najlepsze, co mogę zrobić to zignorować te dźwięki. Leżałem i próbowałem zasnąć mimo tych dźwięków, ale nie dało rady.
W końcu pomyślałem. OK. Nie wiem, skąd pochodzą te dźwięki. Ale rzeczywiście w tym miejscu działy się straszne rzeczy. Ciężką śmierć poniosło tu wielu ludzi. Skoro i tak nie mogę spać to może po prostu się za nich pomodlę? Nie dlatego, żeby dźwięki ustąpiły, ale dlatego, że ci ludzie mogą potrzebować modlitwy. I pomodliłem się.
Dźwięki ustąpiły jak ręką odjął. Do końca mojego mieszkania w tym pokoju już ich nie usłyszałem.
Nie wiem, skąd się wzięły te dźwięki. Myślę, że mogły mieć jakiś związek z działaniem złego ducha. Próbował mnie jakoś zastraszyć, ale osiągnął efekt taki, że zignorowałem go, a za to zacząłem się szczerze modlić. Czyli ostatecznie osiągnął efekt przeciwny do zamierzonego.
Wiele lat później rozmawiałem z pewnym oblatem i mówiłem mu o tym doświadczeniu. Zapytał mnie tylko: "Czy to było w pokoju przy stacyjce meteorologicznej"? Potwierdziłem, bo to rzeczywiście miało miejsce w tym pokoju. Na to mi odpowiedział: "W tym pokoju straszy".
Czyli wygląda, że nie byłem jedyny, który doświadczył jakichś dziwnych zjawisk w tym pokoju.
Co to było - ostatecznie nie wiem. Ale myślę, że złe duchy mogą czasami w pewnych miejscach przejawiać swoje działanie.
|
|