logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
 Dziewczyna odeszła, ciężko mi się pozbierać.
Autor: Jan (---.centertel.pl)
Data:   2025-04-27 20:06

Dwa lata byłem związku z dziewczyną. Był dosyć burzliwy. Jestem chory na OCD. Bardzo kochałem tę dziewczynę, ale czasem brakowało mi szacunku. Nie wiem, z czego wynikał brak szacunku - ze stresu? Znalazłem się w szpitalu psychiatrycznym. Dziewczyna powiedziała, że zrywa. Wspierała mnie w najgorszym momencie, ale potem odeszła. Bardzo kochałem dziewczynę. teraz ciężko mi się pozbierać. Ona już po trzech miesiącach miała kogoś innego. Ja jeszcze byłem wtedy na terapii. Ciężko mi i szukam pomocy, bo żal mi tego. Bardzo się obwiniam, że nie byłem dla niej czasem dobry. Zastanawiam się, czy Bóg chciał, żebym nie niszczył dziewczyny?

 Re: Dziewczyna odeszła, ciężko mi się pozbierać.
Autor: Ω (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2025-05-17 01:00

Strata miłości, poczucie winy, choroba, rozczarowanie, niezrozumienie… To wszystko trudne emocje. Ale w Twoich słowach jest też wielka wrażliwość i pragnienie prawdy.

1. Twoje cierpienie jest realne i ważne
To, że tak przeżywasz tę relację, pokazuje, że naprawdę kochałeś — może nie zawsze dojrzale, może z ranami, ale autentycznie. OCD (nerwica natręctw) to poważna choroba, która potrafi bardzo wpływać na myśli, emocje, a nawet relacje. To, że byłaś w szpitalu i na terapii, świadczy o Twojej odwadze i gotowości do walki o siebie.

2. Miłość nie zawsze wystarczy
Czasem bardzo kogoś kochamy, ale nie umiemy kochać w sposób, który nie rani. Nie ze złej woli, ale z powodu własnych ran, lęków, emocjonalnego chaosu. To nie znaczy, że jesteś złym człowiekiem. To znaczy, że byłeś w procesie — niedojrzały może emocjonalnie, może obciążony, ale przecież szukający dobra.

3. Czy Bóg chciał, żebyś „jej nie niszczył”?
To bardzo ważne pytanie. Myślę, że Bóg nie chciał, żebyś kogokolwiek niszczył, ale jeszcze bardziej — nie chciał, żebyś sam był niszczony przez chorobę, przez winę, przez przeszłość. Może ta relacja musiała się skończyć, żebyście oboje mogli się rozwijać i uzdrawiać. Może Bóg właśnie przez rozpad tego związku chce was uchronić przed czymś gorszym — albo przygotować do czegoś lepszego.

Nie musisz teraz rozumieć wszystkiego. Wystarczy, że Mu to oddasz.

4. Poczucie winy — czy dobre, czy złe?
Poczucie winy może być darem, jeśli prowadzi do skruchy, refleksji, zmiany. Ale może też być pułapką, jeśli cię paraliżuje i każe żyć w przeszłości. Spróbuj rozróżnić:

Żałuję, że ją zraniłem – to zdrowe.
Jestem bezwartościowy, bo ją zraniłem – to kłamstwo.

5. Co możesz teraz zrobić?
Dokończ terapię i daj sobie czas. Nie jesteś gotowy na nowy związek – i dobrze, że to czujesz. Najpierw Ty musisz się poskładać.
Módl się szczerze. Nie musi być idealnie. Możesz powiedzieć: „Boże, nie rozumiem, dlaczego to się tak skończyło. Ale proszę Cię, pomóż mi przebaczyć jej i sobie. Prowadź mnie.”
Zrób coś dobrego dla siebie. Coś małego – spotkanie z kimś życzliwym, spacer, modlitwa, pisanie, sztuka, sport. Coś, co będzie krokiem ku życiu.

Nie jesteś sam. I nie jesteś przegrany. To jest rozdział, nie koniec książki.

Modlitwa oddania (dla tych, którzy cierpią po stracie)

Panie Jezu,
przychodzę do Ciebie taki, jaki jestem — z bólem, winą, niezrozumieniem i tęsknotą. Ty znasz moje serce. Wiesz, co przeszedłem. Widziałeś moje upadki, moje lęki, moją chorobę. Kocham Cię, choć czasem nie umiem. Wierzę, choć czasem wątpię. Chcę żyć, choć czasem nie widzę sensu.

Dziś oddaję Ci wszystko:
– tę relację, która się skończyła,
– moją miłość do niej,
– ból po stracie,
– moją winę i wszystko, czego nie umiałem zrobić dobrze.

Oddaję Ci też ją — osobę, którą kochałem.
Nie chcę już trzymać się jej jak ostatniej nadziei.
Błogosław jej i prowadź ją swoją drogą.

A mnie, Panie, uzdrów.
Naucz mnie kochać — i siebie, i innych.
Pokaż mi, że jeszcze coś dobrego przede mną.
Pokaż mi, że mam sens.

Jezu, ufam Tobie.
Jezu, oddaję Ci moje życie.
Rób ze mną, co chcesz — tylko bądź ze mną.
Amen.

Możesz ją przerabiać, skracać, dodawać swoje słowa. Bóg nie potrzebuje pięknych zdań — tylko prawdy.

 Re: Dziewczyna odeszła, ciężko mi się pozbierać.
Autor: sini (37.109.149.---)
Data:   2025-05-20 00:00

Janie, bardzo Ci współczuję trudnego doświadczenia. Niedawno spotkałam się z pięknym fragmentem ze Starego Testamentu: "Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Uzdrowię cię" (Iz 38,5)
To, co mogę Tobie poradzić: na pewno w tym ciężkim dla siebie momencie nie rezygnuj z modlitwy, kontaktu z Bogiem - wręcz przeciwnie, w tych najcięższych momentach staraj się być możliwie jak najbliżej Jego. Postaraj się ofiarować Bogu te trudne emocje. To nie będzie tak, że od razu - z dnia na dzień - zapomnisz; może to być uzdrawiane przez dłuższy czas. Wiem jednak, że z Bogiem na pewno to przetrwasz. Kiedy mnie opanowuje ból (wewnętrzny) nie do opisania - po prostu w milczeniu idę do Boga (np. na adorację) lub "jedynie" z głębi wzywam imienia Jezusa.

Zaznaczę, że opisałeś sytuację dosyć ogólnie, zaś nie chcę wtrącać się w szczegóły. Niemniej "brakowało mi szacunku" może jednocześnie oznaczać, że: nie zawsze miałeś czas, aby ją wysłuchać lub obdarzyć czułością, poniżałeś ją (np. nadmierna krytyka czy wyzwiska), bądź w eufemicznej otoczce - stosowałeś wobec niej przemoc. Myślę, że to ostatnie może już być na wyrost, ale chodziło mi o podkreślenie, jak szeroko można rozumieć to stwierdzenie. W pierwszym przypadku: jest to coś, co jest się (raczej) w stanie dograć, jeśli dwie strony są zainteresowane; dalej - to wymagałoby dużo więcej pracy nad samym sobą. Wobec tego - ciężko jest powiedzieć, czy naprawdę nie byłeś dla niej dobry. Być może warto, żebyś porozmawiał na ten temat z kimś zaufanym (np. bliskim, może z psychologiem) - celem zobaczenia tej sprawy z innej perspektywy.

Czy Bóg chciał, abyś nie niszczył dziewczyny? Tego nie wiem. Może faktycznie nie byłeś dla niej takim partnerem, na jakiego zasługiwała. A może prawdą jest, że przypisałeś sobie zbyt wiele winy? Często jest tak (nie napiszę, że zawsze, bowiem bywa naprawdę różnie), że wina leży po obydwu stronach. Bóg widzi możliwie najszerzej tę sytuację - jestem pewna, że to, co się stało - po prostu tak miało być. Owszem, jest to bardzo bolesne - wierzę Ci. Natomiast czasem potrzebujemy straty, bólu - aby czegoś się nauczyć, coś przepracować; aby wydobyły się z nas głębsze rany. Może też być tak, że i Tobie ten związek by nie służył - chociaż wierzę, że naprawdę obdarzyłeś tę dziewczynę silnym uczuciem. Niemniej niekiedy nasze pojęcie miłości i obiekt naszego afektu bywają rozbieżne z prawdziwym szczęściem człowieka. Zdaję sobie sprawę, że nie brzmi to jak materiał na poezję miłosną; lecz jeżeli zaufasz Bogu, dasz sobie czas - masz szansę zyskać spokój ducha.

Na koniec (na otarcie łez i umocnienie w przekonaniu, że Bóg naprawdę jest przy nas):
"Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą;
nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem.
Umacniam cię, jeszcze i wspomagam,
podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą."
(Iz 41,10)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: