logo
Niedziela, 16 listopada 2025
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
 Granice posłuszeństwa rodzicom
Autor: Adela (---.centertel.pl)
Data:   2025-08-30 19:39

Proszę forumowiczów o pomoc w rozeznaniu mojego dylematu jako dorosłej kobiety względem swoich rodziców. Mieszkam od kilku lat daleko od domu rodzinnego, a rodzice są seniorami, nadal jednak w miarę zdrowymi i samodzielnymi. Od kilku lat namawiają mnie nieustannie na powrót do miasta rodzinnego, przez co poczyniłam już kroki by to sobie w przyszłości zrealizować, nie chcę ich zostawić na starość bez pomocy lecz od niedawna ich nalegania stały się tak natarczywe, że czuję się aż przyduszona i zmuszona do jak najszybszego powrotu, myślę że głównym powodem jest to że nie mają przyjaciół i są znudzeni życiem i codziennymi obowiązkami, że chcieliby mieć mnie obok jako wypełnienie luki w życiu. Jestem niezamężna, nie ułożyłam sobie życia uczuciowego, więc logiczną konsekwencją mojego stanu życiowego było to, że to na mnie spadnie obowiązek zajmowania się starzejącymi się rodzicami, bo mam przestrzeń i czas poza pracą. W ostatnim czasie jednak zaangażowałam się w pomoc starszej i mocno schorowanej osobie bez rodziny, której pomagałam w sprawach organizacyjnych czy dotrzymywaniu towarzystwa, bo nie miała kompletnie do kogo otworzyć ust by porozmawiać. Miałam przeczucie, że ta osoba jest darem od Boga, misją dla mnie i nie ukrywam że pomoc jej sprawia mi ogromną frajdę. W końcu nie żyjłam tylko pracą i błahostkami lecz mogłam dać komuś coś od siebie bezinteresownie no i tu natrafiam na ogromny opór ze strony rodziców i zazdrość, że myślę o tym człowieku i troszczę się bardziej niż o nich. Wielokrotnie tłumaczenia, próby przekonania,że ich obawy są bezpodstawne kończą się konfliktami, obrażaniem się i płaczem co ja odbieram jako szantaż. Dodam, że rodzice są ateistami i moją wiarę również próbowali sabotować, dochodzi do tego że zaczęłam ukrywać że odwiedzam tę osobę z obawy przed oskarżeniami, że o nich nie myślę i że są porzuceni. Przyznam że czuję się z tym wszystkim fatalnie, jestem dorosłą kobietą, ale ich postawa sprowadza mnie do pozycji dziecka winnego rodzicom bezwzględne posłuszeństwo. Z jednej strony wiem, że poświęcenie się dla rodziców byłoby po chrześcijańsku, bo przecież w naszej ziemskiej egzystencji nie chodzi tylko o łatwe, przyjemne życie, z drugiej jednak strony zaczynam się czuć jak w potrzasku i gryzie mnie sumienie. Byłam z tym problemem u spowiedzi, ksiądz wyraził swoje zdanie, że to właśnie rodzicom a nie obcym osobom jesteśmy winni pomoc i posłuszeństwo, że porzuconymi osobami jak tamta, powinno zająć się państwo i że to zły pod pozorem dobra nakłania mnie do grzechu. Jestem całkiem skołowana, bardzo przywiązałam się do tej osoby i ona do mnie również, bo nigdy wcześniej nikt nie okazał jej tyle serca, nie potrafię jej teraz zostawić z tym samej, bo wiem że nikt się nią nie zajmie, nie znajdzie czasu na rozmowę i wsparcie, poza tym byłoby okrutnym teraz ją zostawić w myśl posłuszeństwa rodzinie by wyłącznie im wypełniać czas i przestrzeń. Proszę o porady, bo kompletnie nie wiem jak z tego wybrnąć.

 Re: Granice posłuszeństwa rodzicom
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2025-10-05 01:54

Nie wiem na jakiej podstawie ksiądz powiedział ani skąd przekonanie, że dorosła osoba jest winna rodzicom posłuszeństwo. Ani przykazania, ani Jezus, ani dokumenty Kościoła nic na ten temat nie wspominają.
Nie byłoby dobre zostawienie rodziców samym sobie, kiedy będą potrzebować pomocy, ale, jak sama piszesz, to nie jest ten moment. Wymaganie od Ciebie przeorganizowania sobie życia teraz "bo tak", podważanie Twego stylu życia, szantaże emocjonalne i inne rodzaje przemocy psychicznej są nie do przyjęcia.
Nie wiem, jak wyglądało Twoje dzieciństwo i relacje z rodzicami, ale to, co co opisujesz, brzmi niepokojąco. Jeśli teraz rodzice stosują takie metody, to z dużym prawdopodobieństwem mogę przypuszczać, że zawsze tak było.
Sugeruję Ci naukę stawiania granic i dobrych sposobów komunikacji, bez obrażania, szantażu, płaczu itd., jak również kontakt z terapeutą.
Pomoc rodzicom nie musi się odbywać kosztem zawłaszczenia Ciebie przez nich. To, że nie masz teraz rodziny, nie oznacza, że masz poświęcić siebie całą dla nich. BTW - kto zrobi to w przyszłości dla Ciebie? Będąc w tym momencie osobą bezżenną, o zabezpieczeniu na starosć też musisz pomyśleć. Czy masz szanse na pracę po powrocie do rodzinnej miejscowości? Czy dasz radę jednocześnie pracować i zajmować się rodzicami? Czy będziesz wtedy miała czas i zasoby dla siebie? Pomoc nie musi koniecznie oznaczać rzucenia wszystkiego i wyrzeczenia się własnego życia. Dobry rodzic to rozumie, wie, że dzieci nie są jego własnością, że wyhowuje je nie dla siebie, tylko dla świata i daje im prawo do własnych wyborów.

 Re: Granice posłuszeństwa rodzicom
Autor: Katechizm KościołaKatolickiego (---.centertel.pl)
Data:   2025-10-05 11:01

2197 Czwarte przykazanie rozpoczyna drugą tablicę Dekalogu. Ukazuje porządek miłości. Bóg chciał, abyśmy po Nim czcili naszych rodziców, którym zawdzięczamy życie i którzy przekazali nam wiedzę o Bogu. Jesteśmy zobowiązani czcić i szanować tych wszystkich, którym Bóg - dla naszego dobra udzielił swojej władzy.

2198 Przykazanie to jest sformułowane w sposób pozytywny. Określa obowiązki, jakie należy wypełnić. Jest wprowadzeniem do następnych przykazań, które dotyczą szczególnego poszanowania życia, małżeństwa, dóbr ziemskich, słowa. Stanowi jedną z podstaw nauki społecznej Kościoła.

2199 Czwarte przykazanie jest wyraźnie skierowane do dzieci, określając ich relację do ojca i matki, która jest najbardziej powszechna. Dotyczy również związków pokrewieństwa z innymi członkami rodziny. Domaga się okazywania czci, miłości i wdzięczności dziadkom i przodkom. Obejmuje wreszcie obowiązki uczniów względem nauczycieli, pracowników względem pracodawców, podwładnych względem przełożonych, obywateli względem ojczyzny oraz tych, którzy nią rządzą lub kierują.
Przykazanie to wskazuje i obejmuje obowiązki rodziców, opiekunów, nauczycieli, przełożonych, urzędników państwowych, rządzących, wszystkich tych, którzy sprawują władzę nad drugim człowiekiem lub nad wspólnotą osób.

2200 Zachowywanie czwartego przykazania łączy się z nagrodą: "Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie" (Wj 20, 12; Pwt 5, 16). Poszanowanie tego przykazania zapewnia, wraz z owocami duchowymi, doczesne owoce pokoju i pomyślności. Natomiast niezachowywanie go przynosi wielkie szkody wspólnotom i osobom ludzkim.

 Re: Granice posłuszeństwa rodzicom
Autor: Ola (---.centertel.pl)
Data:   2025-10-05 11:12

Pytasz o granice posłuszeństwa rodzicom. Ja spytałabym o granice w relacji z osobą, której pomagasz.

 Re: Granice posłuszeństwa rodzicom
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2025-10-05 23:38

"jestem dorosłą kobietą, ale ich postawa sprowadza mnie do pozycji dziecka winnego rodzicom bezwzględne posłuszeństwo." Co do zasady: jako samodzielna, dorosła osoba nie masz obowiązku posłuszeństwa rodzicom.
Nawet gdy czas choroby i trudnej starości rodziców przyjdzie, to pomoc i troska nie oznacza i nie będzie oznaczać posłuszeństwa, tym bardziej bezwzględnego.
Warto nauczyć się stawiania granic. Już teraz.
Poświęcanie się, ewentualne, powinno być możliwie mądre.

Niepokoi mnie fragment "myślę że głównym powodem jest to że nie mają przyjaciół i są znudzeni życiem i codziennymi obowiązkami, że chcieliby mieć mnie obok jako wypełnienie luki w życiu".

Owszem, należy zadbać o nich na czas choroby i tak czy inaczej bezradnej starości. Co zresztą perspektywicznie planujesz (powrót do rodzinnej miejscowości). Wydaje się na podstawie posta, że to jeszcze nie jest ten czas. Wydaje mi się, podkreślam.
Nie potrafię na podstawie jednego posta z całym przekonaniem rozróżnić, czy:
1) rodzice są tylko zazdrośni i dominujący, chcą Tobą rządzić i tyle; używając również szantażu, próbują postawić na swoim,
2) czy też w ich psychice rodzi się JUŻ właściwy niektórym seniorom lęk, dysproporcje władz poznawczych, trudności w ocenie sytuacji itp.

Z perspektywy osoby opiekującej się od 22 miesięcy 87-letnią mamą, napiszę jeszcze coś moim zdaniem ważnego. Jeśli masz możliwość, to nie wracaj do domu rodzinnego w sensie wspólnego zamieszkania. Mieszkaj osobno, możliwie blisko, żeby się nie zamęczyć podróżami (ale nie w tym samym domu i nie zaraz za płotem), niemniej: osobno. To daje azyl, możliwość przespania się u siebie, przewietrzenia głowy, wykrojenia odrębnosci psychicznej, zdobywania dystansu, naturalnie daje granice itp. Tak, to wychodzi drożej, wymaga przemieszczania się, ale bezdyskusyjnie polecam. Przynajmniej na razie mam taką możliwość, mieszkam osobno (25 minut pieszo) - zdaję sobie sprawę, że kto nie przerabiał, może nie zrozumieć, jak istotna jest to różnica.

Co do opinii Estery:
"Dobry rodzic to rozumie, wie, że dzieci nie są jego własnością, że wychowuje je nie dla siebie, tylko dla świata i daje im prawo do własnych wyborów."
Zgoda. Obawiam się jednak, że jeśli rodzic nie rozumie tego odpowiednio wcześnie, to w pewnym momencie juz niczego w jego świadomości nie przestawimy.
Warto natomiast samego siebie odpowiednio przygotować na stawianie mądrego oporu zagarnianiu. Radzenia sobie z nim. I to możemy zrobić.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: