logo
Niedziela, 16 listopada 2025
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
 Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: Monika (---.play-internet.pl)
Data:   2025-09-10 23:26

Szczęść Boże, Witajcie.
Piszę z prośbą o opinię, wsparcie, kopa życiowego.
Pochodzę z rodziny katolickiej....ale wydaje mi się dosyć dysfunkcyjnej.
W skrócie: rodzice, dwie córki. Starsza córka dom wybudowany obok domu rodziców, nie pracuje, rodzice robią za nią wiele rzeczy (odwożenie dziecka do szkoły, często gotowanie- siostra jest zdrowa, sprawna). I ja, młodsza córka, choć już czterdziestolatka. Rodzice 65+
Dom rodziców miał być mój...potem mój i mojego męża. W wyniku różnych perturbacji nie utrzymuję kontaktu z siostrą (a mieszkamy dom przy domu). Rodzice słuchają się starszej siostry, uwielbiają, wychwalają jej męża i dzieci. Ja mieszkam z nimi, do czasu robiliśmy remonty, snuliśmy plany, ale zależało nam, aby rodzice zapisali na nas dom. Wiemy, pod jak wielkim wpływem siostry i jej opinii są, więc chcielismy mieć na papierze, jak już włożymy w generalny remont duże pieniądze. Cóż, z rok temu dowiedziałam się od mamy, w czasie kłótni, że nie zapiszą mi domu. Zaczęliśmy z mężem myśleć na poważnie o pójściu na swoje (mamy działki i pieniądze na budowę). Myśleliśmy już o tym od kilku lat, kiedy w domu robiły się niesnaski i czułam się fatalnie psychicznie. Żyła wtedy jeszcze babcia, która podsycała atmosferę, zresztą, moja rodzona mama bardziej ufała swojej matce niż swojemu dziecku- smutne.
Mój problem? Czuję się zobowiązana wobec rodziców do pomocy nim, boję się, że znowu będzie krzyk i wysłuchanie jakim to złym człowiekiem jestem... A my chcieliśmy iść na swoje, bo na wspólnym podwórku rządzi siostra- my nie możemy mieć psa bo obsika jej krzewy, rozgrzebie trawnik (trawnik mamy wspólny). Lata lecą, dzieci rosną, mąż haruje za granicą i jego marzeniem jest ten dom. Ja przez te nerwy, odrzucenie, bo chciałam postawić na swoim czy robic po swojemu, jestem wrakiem człowieka psychicznie i fizycznie.
Teraz mamy powiedzieć rodzicom, ze będziemy się budować 200 m od domu. Ja juz chodzę z bólem brzucha na tą reakcję, bo w tym momencie jest spokojnie, ale to kwestia czasu aż znowu jakaś bomba wybuchnie.
Boję się moich rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach. Nie potrafię tego ogarnąć... powinnam to zrobić dla dzieci, ale tłumaczę sobie, że może jakoś to będzie, ale wtedy chyba posypie się moje małżeństwo.
P.S. Mnie to gryzie, jaka jest sytuacja między nami, ale moi rodzice są tak pamiętliwi, że nie potrafią przekreślić tego, co było złe, nie pamiętają co było dobre, ale pielęgnują w sobie te złe wspomnienia.
Poradźcie cokolwiek :/ Jak odciąć tą pępowinę? Czy rodzice powinni być źli, że ich "zostawiam"? a to łączy się z plotkami na wsi...? A moi rodzice bardzo biorą do siebie to, co ludzie powiedzą.
pozdrawiam

 Re: Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: Urszula (80.233.71.---)
Data:   2025-10-09 20:41

Polecam z całego serca psychoterapie, która Ci pomoże zrozumieć wszelkie zależności w Twojej rodzinie i nauczy asertywności. Terapia wzmocni Cię, tak żebyś nie miała wyrzutów sumienia, bo przecież już wiesz że nic złego nie robisz. Nie można przez całe życie patrzeć się na rodzinę, znajomych, siostrę i zadawalac ich kosztem swojego zdrowia i szczęścia swoich dzieci czy męża.
Polecam psychoterapeute chrześcijańskiego, żeby współpracować przede wszystkim z Bogiem. Terapia połączona ze Stwórca działa cuda.
Pozdrawiam

 Re: Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2025-10-09 21:23

Idźcie na swoje. najwyższy czas, skoro Was stać. Mało kto może powiedzieć: "Zaczęliśmy z mężem myśleć na poważnie o pójściu na swoje (mamy działki i pieniądze na budowę)." Więc pora na konkrety, trzeba zacząć się brać do tego wyzwania. Lata lecą, a Wy tkwicie w fatalnym układzie.
A nie da się zamienić działek, sprzedać czy cokolwiek, żeby wylądować nieco dalej od rodziców niż 200 metrów? Powiedzmy: 1,5 km?

Wygląda to, że jesteś kłębkiem nerwów. Dorosła kobieta, matka dzieciom, która jest tak zniszczona, że boi się rozmów, reakcji rodziców, podniesionego głosu itp. Tym bardziej trzeba się wynieść. Dla własnego dobra. I poszukać wsparcia dla psychiki także.

"Czy rodzice powinni być źli, że ich "zostawiam"? ' - nie, nie powinni, ale może i będą. Nie bierzcie tego tego pod uwagę, wyprowadzajcie się. Nie mają prawa Was zatrzymywać. Trzeba przetrzymać ewentualne przykrości.
Nie ślubowałaś rodzicom, tylko mężowi. Nie ryzykuj małżeństwa oraz losu dzieci, tkwiąc w chorym układzie.
Pozostawieni sami nie będą, obok jest wspaniała córka i jej wspaniała rodzina, prawda?

Plotki ze wsi miej w nosie. Tak, łatwo napisać, wiem.

I zupełnie nie rozumiem, dlaczego już na początku musicie powiedzieć rodzicom, że się będziecie budować. Po co od razu to mówić - nie wiem. Ale nie pochodzę z wiejskiej społeczności, może to gra rolę.

 Re: Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: Marek (---.dynamic.play.pl)
Data:   2025-10-10 10:08

Ewidentnie powinniście się wyprowadzić. Sugerowałbym dalej niż 200 metrów.

 Re: Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: Monika (---.10.73.180.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2025-10-10 11:25

Dziękuję za odpowiedzi.

Działki mam zapisane jeszcze przez mojej Ś.P. Dziadka.
Mamy inną działkę, w małym miasteczku skąd pochodzi mój mąż, ale kwestia logistyczna jest taka, że tutaj dzieci chodzą do szkoły, do domu mieliby rzut beretem, a w miasteczku musiałaby być zmiana szkoły (5 km od domu), a ta nie wchodzi w grę z racji przyzwyczajenia dzieci, kolegów i słabej jakości tamtej szkoły.
Więc zdecydowaliśmy z mężem budować na wsi, tutaj mam kawał pola, można mieć ogródek, warzywa, dużo miejsca dla psa czy uhodować kurki. No blisko wszędzie. Mieszkam w terenie górskim i kto nie musiał zjeźdzać po oblodzonej wąskiej drodze ten nie zna życia hihi Tak naprawdę obie lokalizacje mają swoje plusy i minusy, ale tutaj byłoby po prostu wygodniej.
Mąż tyle lat za granicą i wiecznie czekaliśmy, bo "będzie wasze". No i prosiłam męża i czekał razem ze mną. Choć nie czuł i nie czuje się akceptowany, owszem swoje wady ma, ale najbardziej boli wszystkich to, że ma własne zdanie i nie da się go zakrzyczeć. U mnie w domu od zawsze tak było, dziadkowie rządzili mamą (jedynaczką) i do końca życia mieli ostatnie słowo. Teraz dziadków nie ma i rodzice przejęli pałeczkę. A ja bardzo chciałabym być panią na swoim. Zostawić bajzel w kuchni i posprzątać po pracy, zresztą teraz jest tak, że jak moje dzieci zostawią kubek na stole to nie jest ruszony przez nikogo, czeka choćby do wieczoru i choćby goście mieli koło tego brudnego kubka usiąść.

Najgorsze jest to, że rodzina jest tak bardzo na mnie zła, a jakby nigdy nic przyjmują Komunię Świętą. Mnie boli, kiedy słyszę nieraz komentarze rodziców na mój temat, między sobą np. Pani znowu nie zamknęła drzwi. Kiedyś mama powiedziała mi: Babcia mówiła, że jeszcze będą z tobą problemy. Mama bardziej wierzyła swojej matce, niż swojemu dziecku. To boli. Te problemy to to, że potrafię powiedzieć w twarz co mnie boli, bo cała reszta robi to za moimi plecami i po prostu się nie odzywają, a ja mam się domyślić co znowu źle zrobiłam. Echh... jest trudno.

 Re: Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2025-10-10 16:11

"Najgorsze jest to, że rodzina jest tak bardzo na mnie zła, a jakby nigdy nic przyjmują Komunię Świętą" - to jest raczej ich sprawa. Nie zajmuj się tym. Szkoda Twojej energii. Nie drąż, bo wpadasz w ocenianie innych. Po co Ci to. Ich sumienie, ich odpowiedzialność przed Bogiem. Nie wydaje mi się, żeby teraz istotną sprawą było koncentrowanie się na tym czy np. wygarnianie im czegoś na ten temat.

Proponuję, zajmij się konstruktywnie swoim życiem, budową swojej niezależności, psychicznej (żeby Tobą nie rządzili i żebyś się nie bała) i fizycznej w sensie odrębnego mieszkania, a nie jej, rodziny, sumieniami. Na siebie i swoje życie masz jakiś wpływ. Na cudze sumienia, sakramenty itp. raczej niekoniecznie i nie za bardzo.

Ta Twoja niezależność jest ważna. Bo na razie jesteś uwięziona. Na przykład w dawnych słowach Twojej mamy. Co kiedyś Ci dawno powiedziała, to Cię niszczy. Nadal w tym tkwisz.

Co do domyślania się, co jest tak, a co nie tak, jakie są oczekiwania, to oczywiście nikt nie ma ani powinności, ani szans pełnego domyślenia się.

Co do odległości, to 100 razy się zastanówcie. Tym bardziej, że obie lokalizacje mają plusy i minusy (a nie jedna świetna, druga fatalna).
Czy naprawdę wygoda mieszkania akurat bardzo blisko niechętnej rodziny jest ważniejsza od dystansu od osób, ktore próbują Tobą manipulować i robią to calkiem dobrze. Taaaak, jestem z miasta i strome oblodzone drogi... no nic nie wiem o życiu :) Ale jednak czy te drogi Cię bolą bardziej niż wieloletnie konflikty rodzinne?

 Re: Boję się rodziców, nie myślę o mężu, jego marzeniach.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2025-10-10 18:32

Zgadzam się z przedmówcami i też polecam terapię jako pomoc w uniezależnieniu się.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: