logo
Niedziela, 09 listopada 2025
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
 Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Ami (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2025-10-20 11:04

Potrzebuję życiowej porady. Jestem od 2 lat w związku. Jestem na rencie z powodu zdrowotnych, od kilku lat nie pracuję. Najpierw nie mogłam, teraz nie mogę znaleźć pracy. Mam oszczędności, ale zbierałam to na mieszkanie. Mój chłopak zarabia kilka razy więcej. Dysproporcja w naszych dochodach jest kilkukrotna. Często wyjeżdżamy na jakieś wyjazdy i ja je finansuję ze swoich oszczędności, bo z renty ledwo mi starcza na bieżące życie, a czasami nie starcza jak wyskoczy jakiś wydatek. Moje oszczędności topnieją. Nie mieszkamy razem. Prowadzimy oddzielne gospodarstwa domowe. Dotąd wszystko rozliczaliśmy co do złotówki po połowie. Każdy wyjazd, każdy obiad na mieście, każdą kawę, ale coraz bardziej mi to ciąży. Wszystkie wydatki dzielimy równo na pół. Czy powinnam i czy mam prawo oczekiwać, żeby mój chłopak ponosił większe koszty naszych wyjazdów? Rozmawiałam z nim o tym, ale on się zdecydowanie sprzeciwia, twierdząc, że nie chce, żebym była z nim dla pieniędzy. Zaczęłam się poważnie zastanawiać czy to sprawiedliwe. Ale z drugiej strony jak pomyślę sobie, że gdybym ja zarabiała więcej czy chciałabym ponosić większe koszty - odpowiedź brzmi nie. Nie mam jakiegoś wielkiego doświadczenia w związkach. On był wcześniej w związku z kobietą z którą ma dziecko i latami utrzymywał swoją partnerkę, bo ona mało zarabiała. Poruszyłam ten temat również, to usłyszałam, że matka dzieci ma inny status. Zastanawiam się też czy nie powinnam zakończyć tego związku. Czuję się jak odskocznia od szarego życia, jak fajna opcja na spędzanie miło czasu, niewielkim nakładem finansowym.
On wie o moich oszczędnościach, wie też że mam duże wsparcie w rodzinie. Ja staram się nie korzystać ze wsparcia finansowego rodziców. Rodzice kupili mi mieszkanie, ale marzyło mi się moje własne. Nie wiem czy uda mi się mieszkanie kupić, ale lubię też mieć bufor finansowy. On zresztą we mnie ceni, że jestem oszczędną osobą.
Potrzebuję życiowej porady w kwestii dzielenia kosztów w związku.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Akittm (---.9.81.254.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2025-11-02 23:11

Myślę, że jeśli mężczyźnie zależy i kocha kobietę, to nie mówi jej rzeczy, które mogłyby świadczyć o tym, że jest inaczej. To jest sprzeczność. Wygląda jakbyś musiała prosić o miłość, a on wygląda jakby "musiał" Cię stopować, aby przypadkiem nie wyszła z tego relacja miłości. To nie wygląda jak przyszłe dobre małżeństwo. Poza tym, dwa lata... Jak długo zamierzaliście "chodzić" zanim się określicie czy chcecie się pobrać, czy rozstać? To o oddzielnych gospodarstwach domowych... - W pewien sposób jest to oczywiste, dla katolików. Raczej nie jest normalną sytuacją, by prowadzili wspólne przed ślubem.
W tym momencie byłoby miejsce na rozmowę o przyszłych finansach, dzieciach itd. i kwestia zawierania ślubu bądź rozstania. Nie wspólne finanse itd. kiedy nawet nie macie ślubu. Chociaż ten związek nie wygląda na tyle dobrze, by mógł się przerodzić w szczęśliwe małżeństwo. Nie napisałaś o niczym pozytywnym.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2025-11-02 23:14

Dla mnie to prosta sprawa: nie możesz sobie bez uszczerbku na środkach na inne cele pozwolić na wyjazdy czy inne wyjścia, nie wyjeżdżasz. Kropka. Ewentualnie wybierasz w zamian tańsze miejsca i aktywności, na które Cię spokojnie, odpowiedzialnie stać. I mówisz o tym jasno chłopakowi.

Jeżeli chłopak nie zrozumie, że Cię na coś nie stać, to problem w nim, być może traktuje Cię jako towarzystwo do takiego spędzania czasu, jaki wybiera, mierząc swoimi zdolnościami finansowymi.
Jesteś traktowana "jak odskocznia od szarego życia, jak fajna opcja na spędzanie miło czasu"? - przyjrzyj się, może rzeczywiście tak jest.
"niewielkim nakładem finansowym" - co niewielkie dla osoby dobrze zarabiajacej, jest duże dla rencistki.

Wiem, że masz oszczędności, ale mają one - jak piszesz - inny cel, więc o ile dobrze Cię zrozumiałam, nie masz rezerwy, co do której byłabyś przekonana, że z niej spokojnie opłacasz przyjemnosci typu kolejna eskapada.

Ja osobiście bym nie oczekiwała, aby mężczyzna, który na dodatek chyba się nie deklaruje na poważnie (a i Ty o niczym poważnym, z perspektywą małżeństwa, nie piszesz), ponosił większe koszta niż Ty. Źle mi się to kojarzy.

Co do dziecka chłopaka - nie wypowiadam się o jego matce i utrzymywaniu jej, ale Twój chłopak ma święty obowiązek łożyć na swoje dziecko. Długo. Bez względu na swoje kolejne relacje czy nawet małżeństwo i kolejne dzieci. Opowiada za to dziecko. Alimenty do pełnoletności, a może i do momentu ukonczenia studiów, to mozna sprawdzic.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Ami (---.dynamic.play.pl)
Data:   2025-11-03 00:40

Akittm, jest inaczej - on się we mnie zakochał, to ja stopuję, bo mam wątpliwości, bo sprawa jest trudna. Finanse to jeden temat, a są też inne. On czuje się za dziecko odpowiedzialny. Mieszka wciąż z dzieckiem i byłą partnerką, bo czuje się za dziecko odpowiedzialny i czuje, że dziecko go potrzebuje. Młody jest już nastolatkiem i ma tiki nerwowe, Zespół Tourette’a, OCD i nie wyobraża sobie zamieszkać gdzieś indziej. Nie wiadomo jak to rozwiązać. Nie mam pomysłu ani dobrego rozwiązania. Dlatego nasza relacja nie idzie dalej. On twierdzi, że mnie kocha i że nie wyobraża sobie, że nie będziemy razem i że widzi swoją przyszłość ze mną. Przytłacza mnie to wszystko coraz bardziej. Lubię go i lubię spędzać z nim czas.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Akittm (---.9.81.254.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2025-11-03 01:16

Dlaczego była partnerka jest byłą? Wygląda jakby tworzyli rodzinę.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2025-11-03 01:42

"Mieszka wciąż z dzieckiem i byłą partnerką (...) i nie wyobraża sobie zamieszkać gdzieś indziej"

To wystarczający powód do zakończenia związku, niezależnie od okoliczności i powodów.
Jest możliwe dobre opiekowanie się dzieckiem, szczególnie nastolatkiem, nie mieszkając z nim.
Ciebie niby kocha, niby widzi Twoją przyszlość razem, ale jak to praktycznie rozwiązać, to już nie wie - masz zamieszkać z nimi czy jak? W tej sytuacji innej możliwości nie widzę. Nie wiem na ile nasilone są objawy u młodego - mam na co dzień do czynienia z osobami z różnymi dysfunkcjami, w tym z z. Tourette'a (i często współwystępującymi zaburzeniami ze spektrum autyzmu) i wiem, że zbytnie niańczenie im szkodzi, przeszkadza w samodzielności.
Myślę, że słusznie czujesz się jak odskocznia.Z mojej perspektywy ten związek nie rokuje. On mi wygląda na niedojrzałego i niezdolnego do poważnych decyzji. Bierze w danej sytuacji to, co jest dla niego wygodne. Przy tym decyzję o tym, że nie chce Cię finansować, rozumiem - nie jesteś jego rodziną, żoną, paradoksalnie osobą bliską, nie wiadomo w jaką stronę sytuacja się potoczy, no i jedyną osobą odpowiedzialną za Twoje finanse jesteś Ty sama. Jeśli za dużo wydajesz na coś, co nie jest niezbędne, to warto popracować nad oszczędnościami.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2025-11-03 01:51

"Młody jest już nastolatkiem i ma tiki nerwowe, Zespół Tourette’a, OCD i nie wyobraża sobie zamieszkać gdzieś indziej."

Młody sobie nie wyobraża czy ojciec sobie nie wyobraża? Niejasno napisane.

"On twierdzi, że mnie kocha i że nie wyobraża sobie, że nie będziemy razem i że widzi swoją przyszłość ze mną."

Widzi przyszłość z Tobą? A konkretnie? Kiedy? Jak? Jakoś i kiedyś? Na święty nigdy? Powinnaś wiedzieć, na czym stoisz i jaki jest Twój status.
Co z potrzebami chłopca?
Zmobilizuj do wyjaśnień. Bez fruwania w obłokach.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Ami (---.dynamic.play.pl)
Data:   2025-11-03 14:35

Akittm, nie układało im się od dawna, ona już nie chciała z nim być, miała kogoś innego, podobno doszło do zdrady z jej strony, która była definitywnym końcem, ale nie dogadywali się wcześniej i dalej się nie dogadują. Aktualnie mijają się w domu i nie rozmawiają za bardzo ze sobą, ona skupiła się na karierze - dużo pracuje. Wg niego ona na przestrzeni lat się też zmieniła, jest rozchwiana emocjonalnie, wybuchowa, niańczy to dziecko, uwiesza się na nim i całuje i on uważa, że nie może syn tylko z nią mieszkać, że on mu daje odskocznię od jej zachowań.

hanna, syn sobie nie wyobraża mieszkać gdzie indziej, bo od urodzenia mieszka tam. Nie wyobraża sobie też mieszkać trochę u mamy, trochę o taty, bo ma takie osoby wśród znajomych i nie chce tak żyć. Mój chłopak natomiast też niechętnie podchodzi do sprzedaży domu, bo sam go wybudował i czuje się niedoceniony i chyba też rozczarowany, że pracował na ich wszystkich, sfinansował budowę domu a teraz wszystko będzie do podziału. Nie chcę się w to wtrącać, bo nie moja sprawa, ale moim zdaniem nie powinno być podziału na pół, bo on kupił mieszkanie z majątku prywatnego, ale wydawało mu się, że będą zawsze razem i właścicielami byli oboje, mimo, że ona była wtedy studentką i nie zarabiała i to byłoby do wykazania, że nie mogłaby mieszkania kupić. Później dom wybudowali z pieniędzy pochodzących z jego pracy. On natomiast argumentuje, że nie chce kłótni, bo była partnerka nastawi dziecko przeciwko jemu i to byłoby najgorsze co może się zdarzyć, więc woli jej oddać połowę, bo i tak po niej będzie dziedziczyło dziecko, więc bez znaczenia. Ona uważa, że za urodzenie dziecka i wychowywanie należy jej się. Ona nie ma się gdzie wyprowadzić, nie chce ponosić kosztów wynajmu, bo uważa, że dom jej się należy też, więc nadal mieszkają razem. Każdy temat finansów wywołuje kłótnię.

Estera, masz rację. On chciał się wprowadzić do mnie, ale ja się nie zgodziłam. Ja też oczekuję poważnych deklaracji i chcę wyjść za mąż. Uważam, że powinni się rozdzielić, sprzedać dom i kupić dwa oddzielne mieszkania. Tak jak potrafił kupić mieszkanie dla swojej byłej partnerki i zorganizować im miejsce do życia, tak samo chciałabym zrobić, żeby zrobił dla nas. Nie czuję, żeby moje potrzeby, w tym potrzeba bezpieczeństwa były zaspokajane. On planuje ze mną wspólne życie, ślub itd., ale wszystko jest w nieokreślonej przyszłości. Myślę, że gra na czas, że czeka na moment aż syn wydorośleje, bo myśli, że taki moment nadejdzie za 1-2 lata. Moim zdaniem może nie nadejść nawet za 10 lat. Ja nie chcę czekać na swoją kolej. Nie mam pojęcia jak to rozwiązać. Zapewnienia, że jestem cały czas w jego myślach mi nie wystarczą. On uważa, że on jest zbyt empatyczny i czuje się odpowiedzialny za dziecko i syna nie zostawi z matką. W tym wszystkim nie widzę empatii do mnie i tego co ja czuję... Rozmawialiśmy oczywiście o tym, ale on uważa, że małżeństwo to nie interes, tylko wchodzi się w to, bo się kogoś kocha i że to nie powinno być na zasadzie, że ja ci coś daje za coś (zaspokajanie potrzeb). On w swojej opinii jest odpowiedzialny za syna i nie może go zostawić z matką póki on nie wydorośleje, a z tego co mówi mi to zmienia się bardzo ten chłopak i jest zupełnie inny niż 2 lata temu, jak się poznaliśmy... Jeśli chodzi o tiki - ja tego dziecka nie poznałam (wie, że się spotykamy, ale nie chce mnie poznać), a z tego co on mi mówi są regularne, ale on sobie nauczył się z nimi radzić i z tego co on mówi to prawdopodobnie w szkole tego nie widzą. On to odreagowuje wieczorami pukając w coś. Nie mam pewności czy jest tak, jak on mówi, bo mam wrażenie, że na początku znajomości marginalizował ten problem wskazując tiki jako mało widoczne i nie do zauważenia przez osoby trzecie, a mam wrażenie, że ten problem jest większy i na pewno regularny. Matka dziecka wypiera OCD i nie był diagnozowany w tym kierunku, bo ona twierdzi, że on OCD nie ma. Prawdę mówiąc dziwi mnie to, bo ona jest tutaj lokalnie osobą z pozycją w środowisku medycznym, a dziecko nie dostaje wsparcia, bo ona wypiera OCD, chociaż książkowo zachowuje się jak osoba z OCD i chłopak też uważa, że ma OCD. Zespół Tourette’a był zdiagnozowany, ale podobno nie ma za bardzo specjalistów od tego i próbowali nad tym pracować, dziecko chodziło do psychologa, ale nie chciało z nim współpracować, więc przestało chodzić. Na jakieś specjalistyczne prywatne warsztaty (nie wiem jak to nazwać), które by mu pomogły żyć z tym matka się nie zgadza, bo uważa, że problemu nie ma, a i chłopak też sam niezbyt chce się tym zająć. Z tego co ja widzę - chłopak często dzwoni do niego, bo boi się, że coś się stanie i sprawdza czy wszystko jest w porządku. Wiem też, że codziennie tuli się do niego i codziennie przed snem przychodzi do niego się poprzytulać i on uważa, że nie może go zostawić, bo zbyt potrzebuje go syn. Ja też uważam, że można się dobrze opiekować dzieckiem nie mieszkając razem... Nie wiem jak rozwiązać tę sytuację. Nie ma chyba innego wyjścia jak moje odejście...

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2025-11-03 18:23

Ja bym sobie dała z tym panem spokój. Skoro jest zaangażowany w poprzedni związek tak mocno i tak niejasno, to po co Ci to. Tym bardziej że ten mężczyzna był już, a może jakoś nadal jest, choćby przestrzennie, w nieudanym związku, mieszka jednak z (eks?)partnerką, ma zobowiązania wobec takiego a nie innego dziecka. Nie myśli o Twojej sytuacji. Przyszłość jest zawikłana i mglista. Zresztą przeszłość chyba też.

Nigdy nie będziecie sami. Zawsze najprawdopodobniej będzie w tej relacji syn, więc i pośrednio jego matka, zapewne bardzo długo ich pieniądze i ich dom etc. Po co Ci ten bagaż?

A dziecku się nie dziwię. "wie, że się spotykamy, ale nie chce mnie poznać". Już ma niezłe piekiełko między rodzicami, więc po co ma się spotykać z kolejną kobietą swojego ojca? Taki odbiór też nie jest zapewne miłą perspektywą dla Ciebie.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Michał (---.146.152.201.mobile.internet.t-mobile.pl)
Data:   2025-11-03 21:16

To wszystko jest zagmatwane. Jak mówi przysłowie: im dalej w las tym więcej drzew. Moim zdaniem dobrze jest inwestować w proste i sprawdzone rozwiązania. Bez wiązania się z partnerami "po przejściach" z dziećmi z pierwszego związku, mijających się z prawdą lub ją zniekształcających.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: A (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2025-11-04 12:53

Droga Ami,
jest wiele aspektów sprawy, którą tu poruszasz. Odpowiadają Ci użytkownicy ze szczerego serca, którzy życzą Ci najlepiej. A ostatni najważniejszy: forum, gdzie szukasz wsparcia i rady jest chrześcijańskie.

Ten aspekt przez Ciebie jest w ogóle przemilczany. Nie piszesz o waszej drodze z Chrystusem: mszach, modlitwach i sakramentach.
Nie ma to dla Ciebie znaczenia?
Pan Bóg nie obiecał nam szczęścia na tej ziemi i to, o czym najbardziej powinniśmy się troskać to zbawienie w Panu.

A teraz kilka prawd o Twoim "przyjacielu", w którym jesteś mocno zakochana i nie dostrzegasz lub nie chcesz dostrzegać wad.

Nie widzi problemu w życiu w grzechu: ze swoją faktyczną partnerkę życiową dzielił łóżko bez sakramentu. To nie była chwila zapomnienia na zabawie czy innym rockowym koncercie, ale wieloletni związek niesakramentalny.
Po tym wszystkim, nie widział problemu, aby zaproponować Ci wspólne zamieszkanie, jak mąż i żona.
Jeżeli jest tak, jak mówi to mieszka w domu z matką swojego syna, z którą nie dzieli wspólnego łoża - to także jest grzech zgorszenia. Ludzie widzą inaczej z zewnątrz.

Jest narcyzem, egoistą, który nie interesuje się Twoim dobrem, Twoim wyznaniem i nie liczy się z Twoimi uczuciami. Przyjmujesz to wszystko na siebie w sposób źle pojętego koniecznego cierpienia w imię źle pojętej miłości. Pan nasz Jezus Chrystus powiedział :"Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi." Mt 5,37.

Pan Bóg postawił go na Twojej drodze nie w celu zaspokajania jego zachcianek i kaprysów, lecz w celu jego nawrócenia.

Nie masz obowiązku go niańczyć. To dorosły mężczyzna i w życiu swoim powinien uporządkować wiele spraw. A wiążąc się z nim jako faktyczna druga żona, zawsze będziesz miała najmniej do czynienia w tym trójkącie. W naszej religii i kulturze nie ma takich rozwiązań, mimo że były w dawnych wiekach opisane w Piśmie Świętym.

Miałem kiedyś kolegę w pracy. Twierdził, że ma zaadoptowane siostry z Japonii. Taka opowieść była poparta wieloma faktami. Z biegiem czasu, okazało się, że mam do czynienia z notorycznym mitomanem.

Czy widziałaś na oczy jego partnerkę, rozmawiałaś z nią kiedykolwiek? Odwiedzałaś chłopaka w jego domu? Poproś Tatę lub mamę, aby podwiozły Cię w "asyście" do chłopaka do domu (masz jakąś niepełnosprawność i pewnie ciężko Ci jest samej się poruszać), bez zapowiedzi, aby zobaczyć, czy ten miły i ukochany mężczyzna nie jest przypadkiem kimś innym,niż się wydaje.

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Akittm (---.9.81.254.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2025-11-04 17:35

Popieram @A.

To się kupy nie trzyma. Również kwestia wydoroślenia syna. - O co chodzi? OCD i zespół tourett'a mogą mieć również dorosłe osoby. Z jednej strony żona niby niańczy chłopaka, bo go przytula, a z drugiej ojciec musi mieszkać razem z nim, bo ten się do niego przytula... Poza tym o piętnastolatku piszesz "ono". To nie jest małe dziecko. Czy posiada jakieś zaburzenia rozwojowe? W tym wieku pewnie interesuje się seksem i jest dość opryskliwy (strzelam). O tym, że nie poznałaś chłopca, już pisałaś. Ale czy poznałaś jego mamę?

 Re: Zastanawiam się czy nie zakończyć tego związku.
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2025-11-06 11:27

Droga Ami,
twoja wiedza o chłopaku jest bardzo mocno subiektywna. Wiesz o nim, o jego życiu i jego bliskich tyle ile on sam Ci powiedział (nie znasz od kulis jego świata, nie wiesz jaka jest obiektywna rzeczywistość jego drugiego życia). Zapewne lubi Cię, bo dajesz mu wytchnienie od jego codziennego życia, ale nie jesteś w tym życiu na pierwszym miejscu. Zgodziłaś się na życie w jakim dziwnym (żeby nie powiedzieć chorym) układzie i (niestety) naiwnie oczekujesz, że kiedyś tam on "wyjdzie" ze swojego świata i na stałe "zamieszka" w twoim świecie. Może gdybyś poznała wersję jego byłej (być może jednak nadal obecnej) partnerki to zdziwiłabyś się jak bardzo różniłaby się od tego co on ci przedstawia.
Zapewne trudno Ci będzie podjąć rozsądną i obiektywną decyzję, ale "patrząc z boku" na to co opisujesz, to niestety nie widać w perspektywie szczęśliwego zakończenia. Życzę Ci dużo rozwagi i rozsądku w podjęciu decyzji.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: