Autor: Ami (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2025-10-20 11:04
Potrzebuję życiowej porady. Jestem od 2 lat w związku. Jestem na rencie z powodu zdrowotnych, od kilku lat nie pracuję. Najpierw nie mogłam, teraz nie mogę znaleźć pracy. Mam oszczędności, ale zbierałam to na mieszkanie. Mój chłopak zarabia kilka razy więcej. Dysproporcja w naszych dochodach jest kilkukrotna. Często wyjeżdżamy na jakieś wyjazdy i ja je finansuję ze swoich oszczędności, bo z renty ledwo mi starcza na bieżące życie, a czasami nie starcza jak wyskoczy jakiś wydatek. Moje oszczędności topnieją. Nie mieszkamy razem. Prowadzimy oddzielne gospodarstwa domowe. Dotąd wszystko rozliczaliśmy co do złotówki po połowie. Każdy wyjazd, każdy obiad na mieście, każdą kawę, ale coraz bardziej mi to ciąży. Wszystkie wydatki dzielimy równo na pół. Czy powinnam i czy mam prawo oczekiwać, żeby mój chłopak ponosił większe koszty naszych wyjazdów? Rozmawiałam z nim o tym, ale on się zdecydowanie sprzeciwia, twierdząc, że nie chce, żebym była z nim dla pieniędzy. Zaczęłam się poważnie zastanawiać czy to sprawiedliwe. Ale z drugiej strony jak pomyślę sobie, że gdybym ja zarabiała więcej czy chciałabym ponosić większe koszty - odpowiedź brzmi nie. Nie mam jakiegoś wielkiego doświadczenia w związkach. On był wcześniej w związku z kobietą z którą ma dziecko i latami utrzymywał swoją partnerkę, bo ona mało zarabiała. Poruszyłam ten temat również, to usłyszałam, że matka dzieci ma inny status. Zastanawiam się też czy nie powinnam zakończyć tego związku. Czuję się jak odskocznia od szarego życia, jak fajna opcja na spędzanie miło czasu, niewielkim nakładem finansowym.
On wie o moich oszczędnościach, wie też że mam duże wsparcie w rodzinie. Ja staram się nie korzystać ze wsparcia finansowego rodziców. Rodzice kupili mi mieszkanie, ale marzyło mi się moje własne. Nie wiem czy uda mi się mieszkanie kupić, ale lubię też mieć bufor finansowy. On zresztą we mnie ceni, że jestem oszczędną osobą.
Potrzebuję życiowej porady w kwestii dzielenia kosztów w związku.
|
|