logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Marzena (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2008-06-03 21:11

Mam problem ze spowiedzią, bo pochodzę z małej miejscowości i nie ma mowy o anonimowości w czasie spowiedzi.
Boję się też odrzucenia i takiego postrzegania: to ta, co tak grzeszy.
Poza tym nie mogę znaleźć kapłana, który naprawdę wzbudzałby moje zaufanie.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: ja (---.zone3.bethere.co.uk)
Data:   2008-06-03 23:11

Ja też mam problemy ze spowiedzią i raczej tak już zostanie. Wynikają one z wielu powodów:
- ja, typowy człowiek XXI wieku jednak nie czuję sie komfortowo,
- czasem spodziewam się innej reakcji kapłana.

Jednak gdzieś wśród tych "zawiedzeń" :) staram się poszukiwać sedna. To Bóg przebacza, jest gotowy do przebaczenia(jeśli zostały spełnione warunki), niezależnie od aktualnego nastroju spowiednika i mojego:) Poza tym to Jezus Chrystus jest Mistrzem życia duchowego.

A przecież możesz pojechać do najblizszej większej miejscowości i problem załatwiony :) Z tym zaufaniem to moze być trudniej, ale jeśli podejmiesz reguralne spowiedzi zobaczysz, jak szybko pozbędziesz się wielu obaw :)
Życze powodzenia :)
Z Panem Bogiem :)

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Andrzej (---.limes.com.pl)
Data:   2008-06-03 23:54

Marzeno, szkoda, że nie napisałaś z jakiej miejscowości pochodzisz. Sądzę, że wtedy można by Ci pomóc znaleźć "jakiegoś" kapłana-spowiednika. Moim zdaniem już jesteś na dobrej drodze, skoro o tym piszesz na forum. Powodzenia.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: J (---.austin.res.rr.com)
Data:   2008-06-04 02:31

Marzena, czy masz problem z tym, że znajome osoby widzą cię przystępującą do spowiedzi, czy że ksiądz cię rozpozna?
Z tym, że ludzie cię odrzucą, czy spowiednik?
A ten brak zaufania na czym konkretnie polega? Obawiasz się, że ksiądz nie dochowa tajemnicy spowiedzi? Czy że nie potraktuje grzechów z należytą powagą? Czy może, że da rozgrzeszenie chociaż nie powinien? ;)

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-06-04 09:26

Na tytułowe: Ja też, samym wyglądem odstraszają, prawda?

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Verba Docent (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2008-06-04 15:10

Proszę szukać, aż do skutku. Naprawdę nie są oni aż tacy źli, jak o nich myślimy lub jakimi widzą oni sami siebie.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2008-06-04 18:41

A co? Boisz się, że rozgada ;)
Przecież lepiej iść do takiego spowiednika, który Cię zna. To tylko może pomóc we wzrastaniu. Poza tym nie musisz takiemu księdzu wszystkiego szczegółowo wyjaśniać, bo on to będzie znal ze "świeckiej" strony Twojego życia.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Marzena (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2008-06-04 19:35

Nie chodzi o to, że rozgada, tylko że wtedy we mnie się generuje jakaś blokada, która nie pozwala mi swobodnie wyznawać grzechy.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: kawa (---.lama.net.pl)
Data:   2008-06-04 20:43

Zastanawiam się, czemu ludzie z malych miejscowości tak bardzo nie potrafią docenić komfortu sytuacji, w której ich duszpasterze znają ich, znają ich sytuację rodzinną, spoleczną etc. Po to istnieją parafie, które z zalożenia są wspólnotami, żebyśmy nie byli anonimowi.
Dla mnie naprawdę trudną sytuacją byla przeprowadzka do dużego miasta i m.in konieczność spowiedzi u księży, którzy mnie zupelnie nie znali. Chociażby dlatego, że wiąże się to z dość "standardowymi", nieraz chybionymi naukami i szablonowymi pokutami. No i nie bylo już obok "radiomaryjnych" staruszek, które wspieraly mnie modlitwą.
Uwierz- znani księża niczego sobie o Tobie nie pomyślą. Nie zareagują jakimś odrzuceniem. Są do tego przygotowani przez calą formację i lata praktyki spowiedniczej. Nie można też zapominać o Duchu Świętym, który swoją laską uzdalnia ich do dobrej slużby.
Masz oczywiście prawo szukać kaplana, który będzie wzbudzal Twoje zaufanie- nawet w odleglych miejscowościach. Zastanów się tylko, czy na pewno warto. Może spróbuj zaufać tym, których masz pod ręką?
Pozdrawiam, A.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: J (---.austin.res.rr.com)
Data:   2008-06-04 21:15

Marzena, a zdarzyło Ci się, że ktoś wyjawił sekret, który mu w zaufaniu powierzyłaś, albo że zaczął traktować cię inaczej dowiedziawszy się o twoich ciemnych stronach? Czułaś się może mniej kochana przez kogoś po przyznaniu się do swoich przewinień? Masz jakieś przykre doświadczenia z tym związane?
A sama jak patrzysz na innych? Widzisz w nich przede wszystkim dobre strony, czy raczej te złe. Rozmyślasz o tym co złe?
Bo ten brak zaufania ma jakieś podłoże. Może ktoś cię poranił i stąd lęk. A może sama nie umiesz patrzeć na bliźnich z miłością i każdego o to samo podejrzewasz.
Księża nie są idealni. Masz uzasadnione obawy, to szukaj spowiednika gdzie indziej. Ale jeśli to tylko twoje uprzedzenia, to się lepiej z nimi uporaj. Nie daj się wodzić własnym lękom.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Marzena (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2008-06-04 21:58

Serdecznie dziękuję za odpowiedzi. Bardzo, bardzo :))

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2008-06-05 00:11

Marzena napisała:
"Boję się też odrzucenia i takiego postrzegania: to ta, co tak grzeszy."
Żaden mądry ksiądz tak nie powie. Chyba są tacy również w małych miejscowościach ;)

"Poza tym nie mogę znaleźć kapłana, który naprawdę wzbudzałby moje zaufanie."
Każdy spowiednik powinien w nas wzbudzać zaufanie, bo tu nie człowiek kogoś mianowal, lecz sam Bóg: "którym odpuścicie, są im odpuszczone" (por. J 20,23). I przed Bogiem stajemy podczas spowiedzi.
Przeciwna sytuacja jest w relacji człowiek <-> kierownik duchowy, nie mamy wtedy "obowiązku" ufać każdemu księdzu, którego spotykamy i nie wszscy zgodzą się, by być naszymi kierownikami.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Smagliczka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-05 10:17

Hm, to może raczej chodzi nie tyle o zaufanie do księdza, ale o tremę :))
Uwazam, iż wszelkie stresy z tym związane znikną gdy będziesz regularnie przystępować do spowiedzi, ponadto módl się w tej intencji by Bóg wyciszył Ci wszelkie niepokoje i blokady. On jest w stanie to uczynić, bys mogła zblizyć się do Niego jeśli o to tylko poprosisz :)) Pozdrawiam

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: K. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-06 09:34

Spróbuj może poszukać w najbliżej położonym terenie Twojego miejsca zamieszkania klasztoru klauzurowego (chyba tak to się nazywa), tzn. miejsca z kapłanami, po których widać, że czegoś się wyrzekli ze swego życia dla Pana Boga.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: aza (---.info)
Data:   2008-06-06 13:03

Bardzo dobrze Cię rozumiem. Jeśi boisz się 'utraty dobrego imienia', to najlepiej udać się do spowiedzi w innym kościele lub innej miejscowości.
Ale wtedy, będąc anonimową penitentką, raczej nie nawiążesz relacji skutkującej zaufaniem.
Czy nie uważasz, że twoja dbałość o postrzeganie twojej osoby przez otoczenie nosi cechy pychy? A może jest to chorobliwa nieśmiałość, nad którą trzeba popracować?

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-06 13:10

Do K.
każdy kapłan czegoś się wyrzekł dla Pana Boga. Tak dobrzy kapłani, jak i źli kapłani, są i w klasztorach i poza nimi. I tu i tu są kapłani cierpliwi i miłosierni, i tu i tu - trafiają się tacy, do których drugi raz nie chcielibyśmy iść. Natomiast jedno jest pewne: w klasztornych kościołach łatwiej znaleźć spowiednika, bo jest większy wybór w jednym miejscu, a czasem są też bardziej dyspozycyjni z tego samego powodu.

Marzeno, nie masz innego wyjścia, jak poszukać spowiednika w najbliższym mieście i tam jeździć raz w miesiącu. Gdy Andrzej spytał z jakiej miejscowości pochodzisz, na pewno nie chciał złamać twojej anonimowości, tylko zapewne chodziło mu właśnie o to, jakie miasto jest tobie najbliższe. W dużych miastach są miejsca, gdzie łatwiej o spowiednika, forowicze często polecają je, ale muszą nazwę tego miasta znać.
Taka blokada jak u ciebie - występuje bardzo często, jeśli chcesz znaleźć spowiednika "na siłę", nie wiedząc jaki jest w konfesjonale. Nie ma jej, jeśli wcześniej wzbudzi ktoś w tobie zaufanie. Masz prawo wybierać spowiednika i nikt tego prawa ci nie odbierze. Ja też do niektórych księży nie miałabym ochoty iść, chyba żeby innych już nie było :)).
A czym innym jest zrozumienie, że kapłan, który cię zna, może lepiej pomóc. To dlatego, gdy podejmujemy poważną pracę nad sobą, szukamy stałego spowiednika i kierownika duchowego. Ale tu nie można na siłę, dorastamy do tego w różnym wieku, a duże znaczenie ma to, jakich wcześniej spotkaliśmy kapłanów w konfesjonale.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: paula (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-06 13:23

Cześć też miałam taki problem. Udałam sie do poradni przy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach (Kraków), byłam w sobotę bo wtedy można porozmawiać z kapłanem. I było super. Naprawdę ten ksiądz bardzo mi pomógł. Nie wiem skąd Ty jesteś, ale gdybym miała Ci coś poradzić to właśnie tę poradnię
pozdrawiam.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: A. (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2008-06-07 23:00

Rozumiem Marzenę. Niestety niektórzy "znajomi" kapłani (choćby z tej samej parafii) potrafią potem tak spojrzeć, że to potrafi zaboleć lub co najmniej rodzi dyskomfort.
Różni są księża i różne mają reakcje. Też mam kłopoty ze spowiedzią dlatego gdyby ktoś mógłby mi polecić dobrego spowiednika z Poznania to byłabym wdzięczna.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2008-06-08 03:20

W Poznaniu brakuje dobrych spowiedników?

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: J (---.austin.res.rr.com)
Data:   2008-06-11 17:25

“Niestety niektórzy "znajomi" kapłani (choćby z tej samej parafii) potrafią potem tak spojrzeć, że to potrafi zaboleć lub co najmniej rodzi dyskomfort.”

A., piszesz bardzo ogólnikowo. Trudno wywnioskować, czy zabolało Cię jeden raz spojrzenie jednego kapłana, czy wszyscy z twojej parafii zawsze krzywo i na Ciebie i na innych patrzą, i na dodatek masz pewność, że to z powodu poznania grzechów. Bo zastanawiam się kiedy ci księża tak źle mogą patrzeć. Na następny dzień, tydzień, czy miesiąc? Jak to działa? Ile razy ksiądz spotyka poza konfesjonałem kogoś, kto się wcześniej u niego spowiadał, otwiera mu się w głowie rejestr grzechów tej osoby? Błyskawiczny przegląd i adekwatne spojrzenie. Czy tak? A może myślisz, że tylko na Ciebie księża mają oko :) Sądzisz, że jesteś taka wyjątkowa w grzeszeniu? ;) Czy przypadkiem nie ponosi Cię twoja wyobraźnia?
Jeśli jednak doświadczyłaś poważnych zranień podczas spowiedzi i potem złe traktowanie przenosiło się również poza konfesjonał, to szczerze Ci współczuję. Tym bardziej, że sama (poniekąd z własnego wyboru), nie mam zapewnionej anonimowości. I nigdy z tego powodu, w spojrzeniu żadnego kapłana, niczego złego nie dostrzegłam. Nigdy też nie korzystałam z posługi, polecanych mi przez innych, renomowanych spowiedników.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2008-06-12 10:13

Ja chciałabym jeszcze dodać dwie myśli do "krzywego patrzenia" przez spowiednika.

Jeśli kapłan "krzywo patrzy" na ludzi PRZED spowiedzią, to oczywiście nie miałabym ochoty do takiego iść do konfesjonału, bo bałabym się, że mnie tam zrani. Natomiast zupełnie czym innym jest krzywe patrzenie "PO". Kapłan musi pamiętać o tajemnicy spowiedzi. Tajemnica obejmuje nie tylko niemówienie innym lub przy innych o moich grzechach. Tajemnica obejmuje także późniejsze spotkanie kapłana ze mną. To jest bardzo ważne, i jest po to właśnie, żebym ja czuła się bezpiecznie i nie musiała uciekać na drugą stronę ulicy przez księdzem, który zna moje grzechy. Księdzu nie wolno "zaczepić" w rozmowie o moje problemy z konfesjonału, ani nie może pokazać po sobie, że je pamięta. W rozmowie poza konfesjonałem moje grzechy nie istnieją. Zdrada tajemnicy spowiedzi jest zbyt wielkim grzechem, żeby sobie kapłani na to pozwalali. A "krzywe spojrzenie" na temat moich grzechów byłoby właśnie zdradą tajemnicy mojej spowiedzi przede mną. Nie wierzę więc, że ksiądz krzywo na kogoś popatrzy ze względu na spowiedź. Ksiądz może krzywo na mnie patrzeć, bo na przykład ma prawo mnie nie lubić, albo go bolą zęby, albo cały świat ma gdzieś, albo ja mu wlazłam za skórę jakimś zachowaniem, albo proboszcz go zdenerwował, albo ty go zwyczajnie denerwujesz. Ty nigdy na nikogo krzywo nie popatrzyłaś? Jestem pewna, że tak. Ale ten ktoś nie był u ciebie do spowiedzi, więc rozumie to inaczej. Np. że go nie lubisz, albo że jesteś o coś wściekła.

To my, penitenci, często sobie coś wymyślamy. Jak ksiądz, u którego byliśmy do spowiedzi, na kazaniu mówi o jakimś grzechu, z którego ja się spowiadałam, to wydaje mi się, że na pewno mówi o mnie. Ile razy ja słyszałam od ludzi, że ksiądz w ten sposób zdradza tajemnicę spowiedzi! A przecież to normalne, że ksiądz mówi o grzechach. O grzechach mówi, a nie o konkretnej sytuacji. O jakimkolwiek grzechu powie, to część ludzi musi odnieść do siebie, no bo grzeszymy. Są grzechy, które dotyczą nawet połowy obecnych w kościele, a nam się wydaje, że o nas mówi. To jest ta nasza drażliwość na swoim punkcie. Tak samo z tym krzywym spojrzeniem. Ksiądz w parafii, idąc ulicą czy przez wieś, musiałby o niczym innym nie myśleć, tylko o grzechach. Idzie sobie i myśli: szczęść Boże (to ten co uprawia samogwałt), na wieki wieków (to ta co zdradziła męża), a witam, witam (to ta co matkę zwyzywała). Wtedy to krzywe spojrzenie to by mu chyba już zostało na zawsze. No chyba, że (jak to już J-otka napisała) to właśnie moje grzechy są najciekawsze w okolicy i ksiądz nie potrafi o nich nie myśleć :))). To mój wstyd narzuca mi taki sposób myślenia. Moja pamięć o grzechu.
Z tej drażliwości człowiek się wyzwala zupełnie gdy ma stałego spowiednika.

Druga sprawa dotycząca tych podejrzeń o krzywe patrzenie nie dotyczy tajemnicy spowiedzi tylko zwykłych ludzkich odczuć. Czy wysłuchiwałaś kiedyś ludzkich zwierzeń? Czy ktoś ci się zwierzał, że mu coś nie wychodzi, że robi źle, jakie ma ze sobą problemy? Nie chodzi o imieninowe spotkanie, gdzie po kieliszku opowiada się wobec wszystkich swoje przygody. Chodzi mi o zwierzenie, powierzenie w zaufaniu swoich tajemnic. Rozmowa w cztery oczy, po cichu, ze smutkiem, czasem ze łzami. A potem spotykasz tego człowieka na ulicy. Czy krzywo na niego patrzysz? Jeśli tak, to rozumiem twoje obawy. Ale chyba tak nie patrzysz, prawda? Jeśli ktoś zwierza mi się ze swoich grzechów, czasem bardzo ciężkich, to gdy go spotykam, wprawdzie pamiętam naszą rozmowę, czyli też jego grzechy, ale rodzi się we mnie jakaś czułość (nie wiem czy dobrze określam to uczucie, może bliskość) wobec niego. Bo on mi powierzył siebie. Bo znam jego tajemnice. Bo wybrał mnie spośród innych, czyli miał do mnie zaufanie. Nawet jeśli wcześniej był mi obcy, czy nawet denerwujący, od kiedy znam jego tajemnice, patrzę na niego inaczej. Inaczej, to nie znaczy gorzej, krzywo. Jeśli już - to cieplej. Już go lepiej rozumiem. Jeśli się za bardzo podejrzewa innych o "krzywe spojrzenie" jako odpowiedź na zaufanie, warto właśnie na siebie popatrzeć: co we mnie się dzieje, gdy ludzie mi się zwierzają. Bo może tutaj trzeba coś uleczyć.

Oczywiście nie chciałabym, żeby ktoś po tym liście pomyślał, że księża są nam dozgonnie wdzięczni, że raczyliśmy właśnie do nich przyjść ze swoimi grzechami :)))). Żeby nie było też, że jeśli nasz spowiednik z kolei serdecznie się do nas uśmiechnie, to właśnie dlatego, że pamięta nasze najcięższe grzechy :))). Chodzi o to, żeby uspokoić swoje uczucia. Dobrze, że się wstydzę grzechów. Dobrze, że się jeszcze ich wstydzę. Ale kapłan też grzeszy i czuje się podobnie, jeśli grzechy są większe. A jeśli grzechy są mniejsze, to z kolei najczęściej ma się wtedy czulsze sumienie, i boli tak samo.

Natomiast jak już pisałam, choć trzeba do tych spraw podchodzić ze spokojem, to każdy ma prawo wybierać spowiednika i nikomu nie wolno złego słowa powiedzieć na ten temat. Spowiedź jest zbyt ważną i zbyt delikatną sprawą, żeby ktoś mógł mi coś tu nakazać. Nie chodzi o to, czy spowiednik jest "dobry". Chodzi o to, żebym ja umiała się przed nim naprawdę otworzyć. Trzeba rozumieć tajemnicę spowiedzi, ale nie ma potrzeby gwałcić siebie, póki tylko jest możliwość wyspowiadania się u kogoś innego. Choćby trzeba było dojechać pociągiem kilkadziesiąt kilometrów. Jeśli spowiedź będzie głębsza, warto te kilometry przejechać.

 Re: Nie mogę znaleźć kapłana, który wzbudzałby zaufanie.
Autor: J (---.austin.res.rr.com)
Data:   2008-06-12 22:35

A ja chciałabym dorzucić jeszcze jeden przykład “krzywego patrzenia” (nie spowiednika) :)

Prawdą jest, że człowiek mówi nie tylko ustami ale całym ciałem: gestami, mimiką twarzy, spojrzeniem. Odczytywanie tych niewerbalnych przesłań często jest pomocne, ale bywa czasem omylne. Szczególnie gdy emocjonalnie jesteśmy związani z naszym rozmówcą i obawiamy się (nawet nieświadomie) jego reakcji.

Pamiętam pewną rozmowę. Osoba, która zwróciła się do mnie, przyznała na wstępie, że długo wahała się czy ów temat ze mną poruszyć. Faktycznie, rzecz była dość delikatnej natury. Rozmowa przebiegła w bardzo życzliwej atmosferze i w moim odczuciu całkowicie wyczerpywała temat. Ku mojemu zaskoczeniu sprawa wkrótce powróciła na tapetę. A powodem było to, że w tamtej rozmowie grymasy na mojej twarzy “ujawniły” moją prawdziwą reakcję nie korespondującą z moimi słowami. Przyznaję, wyraz mojej twarzy podczas tamtej rozmowy zapewne nie był najciekawszy :) Okresowo nasilający się fizyczny ból musiał w jakiś sposób ze mnie wyłazić :) Niestety, mój rozmówca zinterpretował to po swojemu, wyczytując z mojej twarzy to, czego się od samego początku obawiał. Nawet nie wiem, czy zdołałam go później przekonać, że było inaczej. Nie jest łatwo pozbyć się w jednej chwili własnych uprzedzeń.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: