Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2008-09-25 20:36
Steniu,
jeśli najbardziej chcesz, żeby ktoś pomógł ci lecieć na księżyc, to nie znaczy, że masz zrobić wszystko, żeby innych na księżyc wysłać :)) Zamiast szukać tego co "najbardziej" i tego co "ludzie" - popatrz na swoje życie. Bez względu na to ile masz lat, potrafisz znaleźć odpowiedź. Szukaj jej w codziennych spotkaniach ze zwykłymi ludźmi. Nie chodzi o "bardziej" czy "mniej". Chodzi o to, żeby tak żyć na codzień. Na tyle, na ile potrafimy.
Wystarczy przypomnieć sobie wszystkie krzywdy, które ciebie ostatnio spotkały. To co ty uznałaś za krzywdę czy niesprawiedliwość. Przecież niejeden raz się skarżysz na życie, na przyjaciół, na rodziców, prawda?
Czułaś się bardzo samotna? To zagadaj do samotnego.
Nikt się do ciebie nie uśmiechnął? To uśmiechaj się do innych.
Zbyt długo czekałaś na list? To odpisuj od razu.
Opowiadałaś jakieś przeżycia i koleżanki cię wyśmiały? To nigdy nie śmiej się z innych.
Uważasz, że nauczycielka była niesprawiedliwa? To zawsze oceniaj sprawiedliwie.
Mama cię nie zrozumiała? To staraj się zrozumieć innych.
Przyjaciółka cię okłamała? To nigdy nie kłam.
Ktoś zdradził twoją tajemnicę? To bądź zawsze dyskretna, nie plotkuj o innych, żeby się nie wygadać.
Zginął ci ulubiony długopis? To nigdy nie bierz cudzej rzeczy.
Krzywdy najlepiej uświadamiają nam, jakie są nasze oczekiwania, nasze pragnienia. Mt 7,12 jest przeciwieństwem zasady "Oko za oko". Nie złem za zło, ale: jeśli pragnę dobra - mam dobro dawać. Jest ci z czymś źle? To zrób wszystko, żeby innym nie było źle z tobą. Nie wiesz jak się zachować? Wczuj się w sytuację: a ty chciałabyś żeby ktoś wobec ciebie jak się zachował? Nie da się tu ustalić listy według "ważności" pragnień. Dziś najbardziej pragnę tego, jutro tamtego. Dlatego nie o to chodzi, co "najbardziej". Ludzie życzą sobie najbardziej tego, czego dziś najbardziej im brakuje. Może serdeczności, życzliwości, zrozumienia. Może odwiedzin, dobrego słowa, listu. A może chwili samotności.
Jeśli to rzeczywiście jest zadanie domowe, to musisz coś wymyślić. Ale to nie chodzi tylko o napisanie/odpisanie odpowiedniej ilości haseł. Chodzi o przemyślenie sprawy. O budowanie swojej postawy wobec innych. Chodzi rozumne podejście do życia. Przypuśćmy, że ja bym chciała, żeby mi ludzie pozwalali robić co chcę. Więc kiedy moje 13-letnie dziecko chce iść na całą noc na dyskotekę, palić i pić, no to według tego zdania mam mu pozwolić? Nie można wyrywać jednego zdania z Pisma Świętego i brać go absolutnie dosłownie. Wszystko musi być w kontekście. Zadanie jest po to, żeby o tym wszystkim pomyśleć. Jeśli zrobisz to samodzielnie, to lepiej sobie poradzisz z trudnymi sytuacjami w życiu, i będziesz się bardziej starać panować nad własnymi emocjami, słowami, gestami.
Jeśli rozpoczniemy nasz koncert życzeń, to ty zatrzymasz się na literze. A chodzi bardziej o to, żeby zrozumieć DLACZEGO tak właśnie ma być, jak w Mt 7,12. Żeby uświadomić sobie, że inni też czują, też cierpią, też płaczą, też nie potrafią sobie z sobą poradzić, też upadają i też potrzebują przebaczenia.
A jeśli to nie jest zadanie domowe, to tym bardziej musisz odpowiedzieć samodzielnie. Bo to jest Słowo, które Bóg mówi nie "do wszystkich" tylko "do każdego z nas". Wbrew pozorom, to nie jest to samo. Słowo Boga każdy z nas musi sam usłyszeć, sam zrozumieć i sam na nie odpowiedzieć. Bez względu na to, czy nazwie się to rozważaniem, czy rachunkiem sumienia.
Ale odpowiedzi innych oczywiście mogą pomóc. Nigdy wprawdzie nie będzie to całościowa odpowiedź, ale dużo łatwiej zacząć myśleć, wejść w problem, gdy się parę przykładowych zdań usłyszy. Nawet takich, z którymi się nie zgadzamy. :)
|
|