Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2009-04-13 00:07
Szczerze mówiąc wcale nie jestem pewna, czy kiedy Bóg jest najważniejszy w życiu, to faktycznie o to chodzi, żeby przy kolacji i śniadaniu o tym rozmawiać. To jest czas przede wszystkim na spotkanie z rodziną. Właśnie o to chodzi, żeby mieć czas usiąść razem, pogadać. Nie uważam, żeby odchodzenie od stołu było okazuwaniem tej miłości, i nie uważam, żeby to było dobre apostolstwo.
Oczywiście nie wiem jak tam u ciebie naprawdę jest, ale jakoś Bóg jest obecny. Jednak ta modlitwa była. No i wszyscy starali się być milsi. W wielu rodzinach nawet w święta tego nie ma.
Kiedyś założysz własną rodzinę i za nią będziesz odpowiedzialna. Teraz możesz sobie planować jak chcesz, by to wyglądało. Tak konkretnie. Jeśli ustalisz, że o Bogu rozmawiacie przy jedzeniu, przy stole, to będzie twoja wola. Może jednak znajdziesz na to lepszy czas, skoro chcesz żeby Bóg był pierwszy, najważniejszy, a nie tylko dodatkiem przy stole. Jeśli będziesz mieć męża, który tego samego chce, to możecie wprowadzić do domu piękne zwyczaje wspólnej modlitwy, wspólnego czytania Pisma świętego, wspólny śpiew. Tego ci życzę. Jednak w rodzinach bywa różnie. Wspólna modlitwa w domu jest bardzo trudna, bo życie weryfikuje jej wartość. W domu najbardziej widać nasze upadki, najtrudniej się kontrolować, no i dlatego nagłośniej zgrzyta taka modlitwa, chyba że jest tylko pustym powtarzaniem formułek. To nie to samo co modlitwa i rozmowy o Bogu we wspólnotach przykościelnych. Tam dużo łatwiej być "świętym", rozmodlonym.
W rodzinie, którą ty stworzysz, też będzie to prostsze, bo ty z mężem będziesz dla dzieci najważniejsza. W rodzinie, w której się urodziłaś, zwyczaje i sposób bycia nie zależą od ciebie. Musisz z większą pokorą na to spojrzeć. Wiara twojej rodziny nie zależy tak wprost od ciebie i twojej miłości do Boga i modlitwy. Jest w tym jakaś głębsza tajemnica, są zranienia, są zaszłości, jest czasem lęk. Żeby ich ewangelizować, najpierw ich pokochaj. Nim okażesz zniecierpliwienie, żal, pretensje - najpierw okaż miłość. Bóg na pierwszym miejscu - to najpierw miłość. Dobrze to widzisz: po ludzku biorąc, będziesz wiele razy bezradna. Nie możesz więc na sobie polegać, tylko na Bogu. Jezus-Bóg chodził po ziemi i nie nawrócił wszystkich, nawet Go zabili. Też po ludzku był "bezradny", bo szanował ludzką wolę. Nie zmusisz nikogo do wiary. I nie będziesz świadkiem Jezusa uciekając od stołu. Odbiorą to jako lekceważenie ich, albo potępianie, albo twoje świrowanie. Nie ma to nic wspólnego z miłością Boga.
|
|